Gość
*wychodzi*
Gość
Sms od Deana : Ekstra.
Gość
Wiadomość od Averii:
Alice, ach więc tak ma na imię nasza druga bliźniaczka. Gdyby nie zadziorny charakter twojej siostry, zastanawiałbym się czy na pewno z nią uprawiałem seks. Ale taki tupet jest chyba nie do podrobienia. Tak czy siak, zapraszam do mnie. To sprawa niecierpiąca zwłoki.. Słowo 'zwłoki' można tu użyć także w drugim znaczeniu, no chyba rozumiesz.
- sexy flexy, chętny na trójkącik z bliźniaczkami, Alexander.
Gość
SMS OD DEANA:
Chciałabyś się spotkać?
Gość
<parkuje pod domem, jednak nie wysiada jeszcze z samochodu> Alice. <zaczyna obracając głowę w jej stronę> Chcę tylko, żebyś wiedziała, że to wszystko co ci mówiłem... nie było prawdą. <popatrzył jej w oczy> I przepraszam za te...kule. <uśmiechnął się niepewnie, przepraszająco> Poradzisz sobie z tym? <uniósł brew, po chwili jednak potrząsnął głową i z powrotem spojrzał przed siebie przecierając twarz dłonią> Z resztą... nieważne. Po prostu... idź. <powiedział i zacisnął usta w cienką linię>
Gość
<gdy wyszła, uderzył pięścią w kierownicę i szybko wyszedł z samochodu Jesteś idiotą, Dean przeszło mu przez myśl; zatrzasnął drzwi Impali i dogonił Alice> Hej, wiem, że to nie była twoja wina, jasne? Nie mam ci tego za złe. <dodał jeszcze zatrzymując się przed nią> Zależy mi na tobie, rozumiesz? <uniósł brwi> Nieźle mnie wkurzyłaś tym wyłączeniem uczuć. <zaśmiał się pod nosem> To wszystko.
Gość
<kiwnął głową> Nie będę cię zatrzymywał. <rozłożył bezradnie ręce> Oszczędzaj się trochę. I gdyby coś się działo, daj znać. <uniósł kącik ust i odszedł w stronę samochódu.
Wsiadł do niego i odjechał>
Gość
<na ulicach wsiada do samochodu i odjeżdża>
<parkuje pod domem i wysiada z Impali. Puka i opiera się o framuge drzwi krzyżując ręce na klatce piersiowej i nogi w kostkach>
Gość
Hej. <wita się i wchodzi do środka rozglądając się> Co jest? <uniósł brwi przyglądając się jej>
Gość
<kiwnął powoli głową> Tak... Wpadłem na to. Tyle, że... Mam już u niej spory dług. <uśmiechnął się bezradnie> Mógłbym ci dać jej numer, albo umówić was na spotkanie, czy coś. <zaproponował, po chwili usiadł obok Alice> Powinna ci pomóc. <uśmiechnął się kątem ust>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (22-03-14 22:32:57)
Gość
Prędzej czy później i tak byś ją poznała. <uśmiechnął się do niej, po chwili odchylając głowę do tyłu; westchnął> Pamietasz? O ile się nie mylę to tu, na tej kanapie po raz pierwszy... no wiesz. <spojrzał na nią znacząco> Ech... Nieważne. Z wiekiem robię się coraz bardziej sentymentalny... <powiedział po chwili kręcąc głową z rozbawieniem>
Gość
Zależy, czy masz ekstazę w staniku. <zaśmiał się i obrócił się w jej stronę> Brakuje tylko whisky. <skrzywił się teatralnie, po chwili położył dłoń na policzku i pocałował namiętnie>
Gość
<uniosl brwi i ułożył usta w podkówkę, rozlał whisky do obydwu szklanek po chwili mierząc Alice wzrokiem> Na pewno dobrze się czujesz? <uniósł brew podając jej jedną szklankę>
Gość
<uśmiechnął się pod nosem i zrobił łyk trunku> Ta... jak za starych dobrych czasów, gdy nie mieszkalaś z bratem, który wypominał ci umawianie się z pijawką <przewrócił oczami> Co to znaczy "powiedzmy"? Wciąż jesteś osłabiona przez werbenę, czy co? <zmierzył ją wzrokiem>
Gość
<napił się whisky> Ta... Nie mówmy o tym. <skrzywił się nieznacznie> Nie piłaś krwi od... <zapytał unosząc brwi> Rany... Musisz mieć niezłą samokontrolę, skoro wciąż żyję <zasmial sie ponuro pod nosem>
Gość
<westchnął> Daj spokój... Normalnie nie lubię jak ktoś żywi się moją krwią, ale w krytycznych sytuacjach... <ułożył usta w podkówkę> Czyli... Jeśli napijesz się krwi, wszelkie rany na twoim <nieziemskim> ciele się zagoją. Tak? <spojrzał na nią pytająco>
Gość
Come on! To ja w większości ci to zrobiłem, tak? No błagam, miałaś moje kule w płucach! <spojrzał na nią błagalnie> Nic mi się nie stanie, jeśli raz mnie ugryziesz, a tobie wyjdzie to na dobre. <popatrzył jej twardo w oczy>
Gość
Ok. <uniósł dłonie w geście poddania się> Nie będę naciskał, to ty będziesz dłużej zdrowieć... czy coś. <napił się whisky> I co? Masz zamiar mi je oddać, czy może zatrzymasz je sobie na pamiątkę? Dodasz do ołtarzyka z moim zdjęciem? <na jego ustach pojawił się trochę arogancki, a trochę kąśliwy uśmieszek>
Gość
<pokręcił głową z rozbawieniem i opróżnił szklankę do końca> Hej, może bym trochę zarobił na tych zdjęciach z autografami. Ostatnio poznałem taką laskę, która znała mnie i w ogóle wiedziała o mnie... dużo. <kiwnął głową z udawaną powagą> Podobno nasi ojcowie razem pracowali... To była ta wilczyca-łowczyni z Grilla, przy której zrobiłaś scenę. <przewrócił oczami> Nie, żeby mi się nie podobało... <wytłumaczył szybko uśmiechając się znacząco>
Gość
Bardzo kusząca propozycja... <mruknął uśmiechając się pod nosem> A chcesz, żebym został? <uniósł brwi> Poprzednio też zostałem <poruszył brwiami>
Gość
<podniósł się z kanapy> Muszę cię rozczarować, bo nigdy nie lubiłem się kochać pod prysznicem. <wzruszył bezradnie ramionami i przygryzł nieco dolną wargę starając się ukryć rozbawienie> Więc z wielkim bólem, zaczekam na ciebie. <położył sobie dłoń na sercu z udawaną powagą>
Gość
<Gdy po krótkiej chwili odnalazł sypialnię, wszedł do niej ściągając kurtkę, którą wciąż miał na sobie i wyjął zza paska pistolet. Odłożył i kurtkę i broń na najbliższy fotel, czy krzesło i usiadł na łóżku opierając łokcie na kolanach i czekając na Alice>
Gość
Miałaś nadzieję, że będę tu leżał kompletnie nagi, obsypany płatkami róż? <zapytał ironicznie i popatrzył na nią z rozbawieniem; szybko i sprawnie zdjął z siebie ubrania pozostając jedynie w bokserkach i amulecie i położył się obok dziewczyny>
Gość
<westchnął cicho wkładając sobie dłoń pod głowę i wpatrując się w sufit> Nie zna cię. Poza tym, ma uraz do wszystkich pi...wampirów. <poprawił szybko i przekręcił głowę w jej stronę> Ja też nie znoszę wampirów, ale ty... jesteś wyjątkiem. <uśmiechnął się kątem ust>
Gość
Ona nie żyje. <powiedział przymykając oczy> Sam znalazł sobie jakąś nową laskę... Hazel. Ogólnie, to jest już dobrze. A nawet bardzo dobrze. <mimowolnie uśmiechnął się nikle> Przeprowadził się do niej na kilka dni. Wspominał coś, że będzie jej pilnował... ale pewnie będą się pieprzyć cały dzień i noc. <zaśmiał się cicho pod nosem>