Gość
*patrzy na nią z niedowierzaniem, podchodzi do niej, kuca przed nią i kładzie jej dłonie na talii* Quinn, co mam zrobić, żebyś zrozumiała, że nie liczy się dla mnie nikt inny, hm? *pyta cicho* Nie widzę w Tobie Marisy. Nie przypominasz mi jej pod żadnym względem. Nawet z charakteru jesteście zupełnie inne. Jedyne co was łączy to to, że obie sprawiłyście, że na waszym punkcie oszalałem. Quinn... Gdybym chciał Cię wykorzystać, to nie powiedziałbym Ci o Marisie. Wykorzystałbym sytuację wczoraj, powiedziałbym Ci, że nikomu jeszcze nie mówiłem, że go kocham *unosi brwi*
Gość
Dlaczego wszyscy widzą we mnie tylko tą silną i wredną piękność? <wytarła oczy wierzchem dłoni> nie jestem nią. już nie. minęło 5 lat, Tyler. 5 lat a wszyscy postrzegają mnie tak samo. Nie jestem dłużej najpopularniejszą dziewczyną w szkole. nie jestem królową Cheerio, ani przewodniczącą klubu czystości. nie chodzę z kapitanem drużyny futbolowej. nie jestem też dziewczyną w ciąży. <uniosła głowę, spoglądając mu prosto w oczy> zapewne zastanawiasz się do czego zmierzam. Chciałabym.. żeby ktoś mnie kiedyś pokochał tak bardzo jak ja pokochałam Ciebie. Żebyś ty mnie tak pokochał. <szepnęła>
Gość
*kręci głową* Mogłabyś być żebraczką, bylebyś była sobą, prawdziwą sobą, taką jak Cię znam. Quinn, zrozum to. Kocham Cię, z każdym dniem coraz mocniej. *unosi brwi* Dlaczego mi nie chcesz uwierzyc?
Gość
Bo... <przerwała, zaciskając zęby> Nikt mnie wcześniej nie kochał. Nikt. <zaakcentowała ostatnie słowo>
Gość
Co nie oznacza, że nikt się nie może pokochać lub że nie możesz nikogo dopuścić do swojego serca *wstaje i siada koło niej, bierze jej twarz w swoje dłonie* Quinn, kocham Cię najmocniej na świecie i zrobilbym dla Ciebie wszystko, dosłownie wszystko.
Gość
Wszystko? <uniosła prawą brew do góry> Więc, nigdy więcej nie spraw, bym się czuła jak teraz... <powiedziała cicho, wtulając sie w jego tors>
Gość
Ale ja nie wiem nawet czym Cię uraziłem *mówi zdezorientowany, przytula ją mocno*
Gość
<przytulała się do niego w milczeniu przez pewien czas, po chwili mruknęła> Dokąd chciałeś mnie zabrać?
Gość
Do swojego rodzinnego miasta *mówi cicho* Chciałabyś?
Gość
<zmarszczyła czoło, ostrożnie kiwając głową> Chcę. <oderwała się od niego> Kiedy?
Gość
Chciałem polecieć jeszcze dzisiaj *zerka na zegarek* Ale samolot będzie dopiero o 22:30
Gość
Okej. W porządku. <uśmiechnęła się niemrawo, sięgając po książkę, którą czytała wcześniej. przeczytała jedną strone, unosząc wzrok> Och. Przepraszam. <mruknęła, rumieniąc się> Zakładam, że chcesz cos porobić do tego czasu? <unosi brwi do góry>
Gość
*kręci głową, odchodzi i wychodzi na balkon, zamyślony patrzy przed siebie*
Gość
<Odkłada książkę i idzie za nim. wychyla się przez balkon, patrząc w niebo>
przetrwamy to. <mówi cicho>
Gość
Przetrwamy co? *patrzy na nią z niezrozumieniem*
Gość
Tą chorą sytuację. <unosi głowę do góry, spoglądając na niego katem oka>
jeszcze parę minut temu chciałam Cię zostawić. <powiedziała cicho>
Gość
*śmieje się cicho* Quinn, ja Ci niczego nie zrobiłem. Obraziłaś się na mnie bez powodu, bez najmniejszego powodu.
Gość
Nie obraziłam się na Ciebie, tylko zrobiło mi się przykro. <mruknęła ze złością. po chwili na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech>
Gość
Ale ja nadal nie rozumiem dlaczego *kręci głową, opiera się o barierkę i przygląda się Quinn*
Gość
Mówiłam, że jestem tą mądrzejszą w związku. <pokazała mu język>
Gość
A więc spraw, żebym był mądrzejszy *unosi brwi* Wytłumacz mi to. Wiedzą nalezy się dzielić.
Gość
<wywróciła teatralne oczami> zacznę od pytania. Jak byś się poczuł gdybym Ci powiedziała, że w moim życiu pojawił się chłopak, którego kochałam najmocniej na świecie? <unosi prawą brew do gory> na przykład taki Jamie. co gdybym Ci powiedziała, że go kochałam do szaleństwa i gdyby nie ten drobiazg z jego wyjazdem prawdopodobnie nadal bylibyśmy razem?
Ostatnio edytowany przez QuinnMuller (17-06-13 20:17:13)
Gość
Nie, nie, nie moja kochana *kręci głową* Ty z nim masz dziecko *unosi brwi* To coś, co was łączy ze sobą do końca życia. I tak się składa, że ja z nim nawet osobiście rozmawiałem. I on żyje. A Marissa nie żyje, a więc nic mnie z nią nie łączy. *uśmiecha się lekko* Mylisz pojecia, a ja wcale nie ejstem taki głupi
Gość
Nie mylę pojęć. <skrzyżowała ręce pod piersiami> jak dla mnie to dość porównywalne sytuację. z wyjątkiem, że ja go nigdy nie kochałam i nigdy z nim nie byłam. <wydęła dolną wargę>
nie odpowiedziales na moje pytanie: jakbyś się czuł?
Gość
To są dwie różne sytuacje, ale przy tym co opisałaś czułbym się niepewnie. Jeednak zaznaczam, to zupełnie co innego *kiwa głową*