Gość
<Słysząc jej ostatnie pytanie, prychnął cicho pod nosem> Nie wierzysz we mnie, co? <pokręcił głową i przytulił ją jeszcze mocniej>
Tak chcę z Tobą rozmawiać i ... bardzo mi przykro z Twojego powodu Rosalie. Nikt nie zasługuje na to, by cierpieć. Zwłaszcza Ty. Ale.. wszystko się powoli układa. Kiedyś wyjdziesz na prostą.
<uśmiechnął się lekko do niej, chcąc ją trochę pocieszyć>
Jesteś silną kobietą i.. teraz jeszcze bardziej Ciebie podziwiam.
Gość
<potrząsnęła głową i uśmiechnęła się lekko>
Już jest lepiej niż kiedyś
<Wtuliła się w niego lekko>
Isaac, a jak jest z Tobą? Pojawiłeś się niewiadomo skąd...
<Zmrużyła oczy wciąż się w niego wpatrując>
Gość
Jestem stąd. <uniósł głowę i omiótł ulicę wzrokiem> Dokładnie z tej części Nowego Jorku. Ten bar, w którym przed chwilą byliśmy. Dokładnie tutaj pracował mój brat.
<uśmiechnął się lekko na te wspomnienie>
Gość
Jeżeli Twój brat jest chociaż w najmniejszym stopniu do Ciebie podobny to chciałabym go poznać
<uśmiechnęła się do niego słodko>
Gość
Z tym może być mały problem.. <ściąga brwi i spogląda jej w oczy, siląc się na spokojny ton głosu> On nie żyje. Ale zapewniam Cię, że był bardziej przystojny ode mnie. <wysila się na lekki uśmiech, jedna w jego oczach pojawia się smutek>
Gość
Bardziej? To się da?
<zachichotała i westchnęła>
Przykro mi z tego powodu, musi Ci być ciężko bez niego..
<wtuliła się w niego mocniej>
Jak to się stało?
Gość
Jechał samochodem i po prostu.. to się stało. Prawdopodobnie był pijany, ale ciało było za bardzo zmasakrowane, by stwierdzić przyczynę. <mówi na jednym wdechu i uśmiecha się lekko>
Nie mam do niego żalu i tak długo wytrzymał... Ciężko? Rose, ty sobie nie wyobrażasz... <przerwał i odwrócił wzrok, czując jak łzy wzbierają sie w jego oczach>
Gość
<ujęła jego twarz w dłonie i spojrzała w jego oczy>
Bardzo mi przykro, nie potrafię sobie wyobrazić co musiałeś czuć... Gdyby coś się Jaredowi stało, nie wytrzymałabym..
<musnęła jego policzek>
Naprawdę Ci współczuję...
Gość
Uwierz mi śmierć mojego brata to była pestka w porównaniu z czym musiałem się zmierzyć. <mówi cicho i wyciera twarz prawą dłonią>
A propos Jareda szukamy dalej? Czy robimy sobie przerwę na jakąś kawę?
Gość
Musiałeś się zmierzyć? Isaac co Ci się działo? Przez co musiałeś przejść?
<zmrużyła oczy i patrzyła na niego smutna czując jak jej serce bije coraz szybciej, po chwili wstała i wyciągnęła w jego kierunku rękę>
Możemy sprawdzić czy nie ma go w jakiejś kawiarni i przy okazji poprawić sobie humor gorącą czekoladą
<uśmiechnęła się delikatnie>
Gość
<uścisnął jej rękę i wstał, po czym zaczęli iść w kierunku jakiejś kawiarni> Gdy się urodziłem moja mam zwariowała. <przełyka głośno ślinę i wbija wzrok w ziemię> Ojciec wysłał ją do psychiatryka i zajął się mna i Camdenem. Żałuję tylko, że nie był.. dobrym ojcem.
<mówi cicho i wysila się na uśmiech>
Wiesz.. on nas bił. Ale wszystko się pogorszyło, kiedy Camden zginął. Wpadł w szał, spowodowany żalem i... po prostu wyżywał się na mnie. Karał mnie za najgłupszą rzecz. Jedynka w szkole, blizna na czole, cokolwiek. Żeby mnie ukarać.. <zawiesza głos i spogląda na Rose kątem oka, jednak szybko spuszcza wzrok> Lubił zamykać mnie w ciasnych pomieszczeniach. Moje cierpienie sprawiało mu frajdę. <Ostatnie zdanie powiedzial z rozgoryczeniem i ponuro się zaśmiał>
Gość
<nie potrafiła sobie nawet tego wyobrazić, słysząc te wszystkie jego słowa była wściekła na jego ojca, za to wszystko co mu robił, jak można było być tak okrutnym!>
Isaac..
<westchnęła, ale nie wiedziała nawet co powiedzieć, zatrzymała się i po prostu z całej siły go przytuliła>
Boże, tak strasznie jest mi przykro, przykro, z powodu tego przez co musiałeś przejść... Jestem pewna, że on teraz żałuje, boże, nawet nie wiem co mogę Ci teraz powiedzieć
<westchnęła cały czas mocno go przytulając>
Gość
Och.. nie musisz sie tym obawiać. On też zginął. <wkłada ręce do kieszeni spodni i pozwala się dziewczynie przytulać, jednak nie odwzajemnia jej uścisku>
Teraz rozumiesz dlaczego mówię, że oprócz Jareda nie mam nikogo innego?
Gość
<pokiwała potwierdzająco głową i odsunęła się od niego>
Jared wie, prawda? O tym wszystkim...
<westchnęła>
I nie masz tylko jego, wiem, że to banalnie brzmi, ale zawsze możesz na mnie liczyć Isaac, bo naprawdę mi na Tobie zależy
<uśmiechnęła się do niego blado i spojrzała w jego oczy>
Gość
Oczywiście, że o tym wie. Nie miałem się gdzie podziać, więc mnie przygarnął. <słysząc jej słowa uśmiecha sie delikatnie i wskazuję gestem głowy na ulice>
Jared nie lubi chodzić do kawiarni. Poszukajmy gdzie indziej.
Gość
Dobrze
<powiedziała cicho i po chwili spojrzała na drugą stronę ulicy gdzie był Central Park>
Chodź, sprawdzimy tam
<pociągnęła go za rękę i weszli do Parku>