Gość
<przychodzi, kieruje się do zoologicznego, kupuje miskę dla psa, wychodzi>
Gość
<chodzi po sklepach oglądając ubrania, w końcu kupuje prostą sukienkę w chłodnym odcieniu błękitu i kremowe szpilki>
Gość
*weszła do budynku. Przechodziła między sklepami sukając odpowiedniej sukienki. Kupiła czarno złotą sukienkę do kolan, czarne koturny. Weszła do sklepu jubilerskiego i oglądała nową biżuterię. Nic jednak nie kupiła. Wyszła z centrum handlowego i poszła do domu*
Gość
Mira Adams napisał:
<chodzi po sklepach oglądając ubrania, w końcu kupuje prostą sukienkę w chłodnym odcieniu błękitu i kremowe szpilki>
<wyszła>
Gość
*wchodzi do centrum i chodzi po sklepach*
Gość
BerryBlackmine napisał:
*wchodzi do centrum i chodzi po sklepach*
*kupuje prezent, wychodzi*
Gość
<przychodzi do centrum, idzie do operatora swojej sieci, blokuje kartę SIM w telefonie, który zgubiła, wykupuje nowy numer i telefon. Płaci, wychodzi>
Gość
<przychodzi, siada na ławce, czekając na Effy>
Gość
Annabeth Blake napisał:
<przychodzi, siada na ławce, czekając na Effy>
<Wchodzę do centrum handlowego i rozglądam się dookoła za Ann. Gdy z daleka zauważam znajomą twarz, prostuję się i dumnie do niej podchodzę> Hej. <uśmiecham się lekko, rozglądając dookoła>
Gość
Effy Mellark napisał:
Annabeth Blake napisał:
<przychodzi, siada na ławce, czekając na Effy>
<Wchodzę do centrum handlowego i rozglądam się dookoła za Ann. Gdy z daleka zauważam znajomą twarz, prostuję się i dumnie do niej podchodzę> Hej. <uśmiecham się lekko, rozglądając dookoła>
<odwraca głowę w stronę znajomego głosu> Cześć. Jak się czujesz? <pyta i marszczy lekko brwi> Wyglądasz... inaczej.
Gość
Annabeth Blake napisał:
Effy Mellark napisał:
Annabeth Blake napisał:
<przychodzi, siada na ławce, czekając na Effy>
<Wchodzę do centrum handlowego i rozglądam się dookoła za Ann. Gdy z daleka zauważam znajomą twarz, prostuję się i dumnie do niej podchodzę> Hej. <uśmiecham się lekko, rozglądając dookoła>
<odwraca głowę w stronę znajomego głosu> Cześć. Jak się czujesz? <pyta i marszczy lekko brwi> Wyglądasz... inaczej.
Czuję się zupełnie jak osoba, która chce czegoś nowego. <Uśmiecham się, lekko przegryzając wargi i przenoszę cały ciężar ciała na prawą nogę> Inaczej nie znaczy gorzej. <Wskazuję gestem głowy na najbliższy sklep z ciuchami>
Gość
<przychodzi i wchodzi do sklepu z biżuterią>
Gość
Effy Mellark napisał:
Annabeth Blake napisał:
Effy Mellark napisał:
<Wchodzę do centrum handlowego i rozglądam się dookoła za Ann. Gdy z daleka zauważam znajomą twarz, prostuję się i dumnie do niej podchodzę> Hej. <uśmiecham się lekko, rozglądając dookoła><odwraca głowę w stronę znajomego głosu> Cześć. Jak się czujesz? <pyta i marszczy lekko brwi> Wyglądasz... inaczej.
Czuję się zupełnie jak osoba, która chce czegoś nowego. <Uśmiecham się, lekko przegryzając wargi i przenoszę cały ciężar ciała na prawą nogę> Inaczej nie znaczy gorzej. <Wskazuję gestem głowy na najbliższy sklep z ciuchami>
Nie powiedziałam, że gorzej. To twoje słowa <wzruszyła lekko ramionami i poszły do sklepu>
Gość
Annabeth Blake napisał:
Effy Mellark napisał:
Annabeth Blake napisał:
<odwraca głowę w stronę znajomego głosu> Cześć. Jak się czujesz? <pyta i marszczy lekko brwi> Wyglądasz... inaczej.Czuję się zupełnie jak osoba, która chce czegoś nowego. <Uśmiecham się, lekko przegryzając wargi i przenoszę cały ciężar ciała na prawą nogę> Inaczej nie znaczy gorzej. <Wskazuję gestem głowy na najbliższy sklep z ciuchami>
Nie powiedziałam, że gorzej. To twoje słowa <wzruszyła lekko ramionami i poszły do sklepu>
<Kręcę z niedowierzaniem głową i przeglądam ubrania. Ściągam z wieszaka czarną skórzaną kurtkę i zakładam ją na siebie, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze> Co sądzisz?
Gość
<kupiła słodki naszyjnik i wyszła ze sklepu idąc dalej, wchodzi do innego i od razu zauważa Annabeth>
Ann!
<krzyczy radośnie, ale kiedy zauważa dziewczynę obok niej natychmiast tego żałuje i blednie podchodząc do nich powoli>
Effy? Wszystko w porządku?
<mówi z czystą troską>
Gość
Effy Mellark napisał:
Annabeth Blake napisał:
Effy Mellark napisał:
Czuję się zupełnie jak osoba, która chce czegoś nowego. <Uśmiecham się, lekko przegryzając wargi i przenoszę cały ciężar ciała na prawą nogę> Inaczej nie znaczy gorzej. <Wskazuję gestem głowy na najbliższy sklep z ciuchami>Nie powiedziałam, że gorzej. To twoje słowa <wzruszyła lekko ramionami i poszły do sklepu>
<Kręcę z niedowierzaniem głową i przeglądam ubrania. Ściągam z wieszaka czarną skórzaną kurtkę i zakładam ją na siebie, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze> Co sądzisz?
Fajna. Pasuje do osoby, która próbuje coś nowego <uśmiecha się szeroko i bierze wieszak z beżową sukienką. Przykłada ją do siebie> I jak? <unosi brwi>
Gość
<Odwracam sie gwałtownie na pięcie i lustruję Rosalie wzrokiem. Robię kilka kroków w jej kierunku i uśmiecham się bez cienia wesołości>
Rosalie, jak miło. <Mówię z czystą ironia w głosię i powoli ściagam kurtkę z swoich ramion> Och myślę, że to i tak Ciebie nie obchodzi. Masz mnie za wariatkę, czyż nie? <Unoszę lekko prawą brew do góry i unoszę kurtkę, by móc jej sie uważnie przyjrzeć, po czym odzywam się w kierunku Ann> Nie twój kolor.
Ostatnio edytowany przez Effy Mellark (13-08-13 16:55:18)
Gość
<westchnęła i uśmiechnęła się lekko>
Przepraszam, przepraszam za moje ostatnie zachowanie, nie byłam sobą, żałuję, że pokazałam Ci się z takiej strony i nie mam Ciebie za wariatkę, ale nie rozumiem czemu tutaj jesteś skoro kilka godzin temu leżałaś nieprzytomna w szpitalu... Isaac wie, że tutaj jesteś?
<zmrużyła oczy i spojrzała na Ann>
A ja uważam, że to idealnie do Ciebie pasuje...
Gość
To dobrze, bo może ją wezmę <uśmiechnęła się> Co u ciebie, Rose? Nie widziałam cię ostatnio.
Ostatnio edytowany przez Annabeth Blake (13-08-13 17:05:01)
Gość
Isaac nie jest moją niańką. <Wysyczałam przez zaciśnięte zęby, spoglądając sceptycznie na Ann, jednak powstrzymałam sie od zbędnego komentarza. Ponownie zaczęłam przeglądać ubrania, jednak nic szczególnego nie wpadło mi w oko>
Brać tę kurtkę? <Odzywam sie po chwili, totalnie ignorując Rosalie>
Gość
Ale Ciebie kocha, więc nie powinnaś go tak cały czas martwić
<powiedziała równie chłodno i uśmiechnęła się do Annabeth>
Byłam w Nowym Yorku, bo mojemu bratu znów coś odbija... Wiesz może jak się trzyma Berry?
<zmrużyła oczy>
Gość
Nie. Nie rozmawiałam z nią od dłuższego czasu. Wysłała mi jedynie SMSa, że wyjeżdża <uśmiechnęła się smutno i ostatecznie odwiesza sukienkę na miejsce. Marszczy brwi> Co się z tobą dzieje? <pyta Effy>
Gość
<Słysząc pytanie Ann, ściągam lekko brwi, wzrokiem wodząc dookoła, próbując ustalić do kogo zostało skierowane pytanie. Wzruszam lekko ramionami, gdy uświadamiam sobie, że to chodzi o mnie i wymijam Ann, idąc do kasy, gdzie płacę za kurtkę. Po kilku sekundach wracam do dziewczyn i wymuszam na sobie uśmiech>
Rosalie dołączysz do nas? <pytam przesadnie uprzejmym głosem, cały czas się uśmiechając sztucznie>
Gość
<słysząc pytanie zmrużyła oczy i uśmiechnęła się lekko>
Jasne, ale najpierw dam znać Twojemu chłopakowi, że wszystko z Tobą w porządku, bo na pewno się martwi...
<powiedziała i wyciągnęła telefon pisząc wiadomość>
Gość
Chyba mam u Ciebie dług, kontrolerko... <Mówię ze złośliwym uśmiechem i robię kilka kroków w kierunku wyjścia>
Brakuje mi kofeiny, idziecie? <wskazuję gestem głowy na Starbucksa i spoglądam na Ann i Rose>