Gość
<chwilę jeszcze siedział w klubie, po opróżnieniu szklanki (szklanek) zapłacił i wyszedł>
Gość
*Charlotte weszła do klubu i zapytałą o kierownika. Powołując się na Alexa zapytała o kurtkę. Kurtka wciąz była w klubie. Odebrała kurtkę, założyła ją, pożegnała się z kierownikiem i wyszła.*
Gość
< Miranda weszła uśmiechnięta do klubu. Właśnie tego potrzebowała, zabawienia się w rytm świetnej muzyki. Odrazu usłyszała KLIK i zaczęła się sexownie poruszac w rytm muzyki >
Gość
< Miranda kręciła się w tańcu. Paru mężczyzn zwracało na nią uwagę - nic dziwnego w takim klubie. Jej wzrok jednak przykuła postać Sama. Dawno nie widziała najlepszego przyjaciela. Szampański humor jej dokazywał, dlatego podbiegła do niego. Niestety, potknęła się i upadła wprost w ramiona chłopaka > Ja to mam wejście < usmiechnęła sie przepraszająco >
Gość
Dziękuję < puściła mu oczko i ostatecznie się podniosła. > Kupa czasu minęła jestem ciekawa co u ciebie... < założyła włosy za ucho, a drugą dłonią dotkneła jego kawałka skóry. Wtedy poczuła coś dziwnego. Odskoczyła od niego i spojrzała totalnie zaskocozna > SAM? Czemu ty... masz inna aurę... anielską.
Gość
Nie mówię że jesteś inny. Ostatnio tyle mnie spotkało, ze wierzę we wszystko... < spojrzała na niego zmartwiona. > Sam, co się z tobą działo? < oparła się łokciami na blacie. Bała się, ze go zawiedzie jako przyjaciółka a tego by nie chciała >
Gość
< Miranda słuchała całej opowieści z ciekawością. U niego też się sporo działo, ale raczej dobrego niż złego. Pogodził się z Deanem, czy mogło być coś lepeszpego. Jedno ją tylko zastanawiało > W takim razie, dlaczego pijesz wodkę jak szalony ? < uśmiechnęła się wrednie i zabrała mu kieliszek, samej wypijając resztkę >
Gość
< Miranda umilka po łyku wódki. Cierpki smak równowazył się z jego opowieścią > Ona jest normalnym cżłowiekiem? Próby samobójcze? Pewnie kryje jakąś tajemnicę < mruknęła cicho. Każdy w sobie miał ciemną stronę, która go zabijała od wewnątrz > Co ci Ruby zrobiła? tyle razy broniłeś ją przed Deanem, a teraz sam podzielasz to zdanie < spojrzała na niego sceptycznie. Musi mieć dobry powód > U mnie. Powiem w skrócie : znów romansowałam z Alexandrem, ona umarł i rozmawiałam z nim w zaświatach. To była najbardziej emocjonalna wymiana zdań w całym moim życiu... < na samo wspomnienie łzy staneły w jej oczu > a potem on zmartwychwstał w innym ciele. Bez wspomnień. Podobno pamieta , ze mnie kocha. Ale nie wiem co z tym robić... < machnęła na barmana. Zamówiła mocnego shota i wypiła go na raz. Dobrze jest czuć jak coś wypala >
Gość
< Miranda złapała się automatycznie na przegub, w tym samym miejscu co miałą blizny po nacięciach. Czy będzie dobrze? Chciałaby w to wierzyć, ale jak długo będzie żyła nadzieją. Pragnęła konkretów, a nie dostawała ich od dłuższego czasu. > Cieszę się, że w to wierzysz... Jakoś pewniej się czuję, kiedy jesteś przy mnie < uśmiechnęła się słabo. Jego opowieść przyprawiła ją o ciarki. > Ale jak...? Przecież to niemożliwe... < Ruby była wredną suką, ale wydawało jej się, że Sama kochała szczerze i była w stanie poświęcić dla niego wiele. Jak zaczał mówic o torturach które mu zgotowała, Miranda przeszedł dreszcz > Mam nadzieję, że Dean nie ma zadnej chorej satyspakcji z tego... < mruknęła sceptycznie. Położyła dłoń na jego ramieniu > Jeśli tylko ją spotka, to popamięta. < spojrzała mu prosto w oczy >
Gość
< Miranda pokiwała głową. Dobrze wiedziała, że ma duże zaufanie u Sama i nie chciala tego zniszczyć > Obiecuję. Ale nie zwlekaj z tą decyzją. < spojrzała na niego doblitnie i zaczęła miarowo stukać palcami o blat > Ta dziewczyna w której się zakochałeś wie kim jesteś?
Gość
Zwykła, niczego nieświadoma dziewczyna? Gdzieś ty ją znalazł ? < Miranada uśmiechneła się porozumiewawczo. > Kiedyś będziesz musiał jej powiedzieć, jeśli będziecie ze sobą długo. Zaufanie jest podstawa każdej relacji < powiedziała pewnie po czym machneła na barmana po kolejnego drinka > Och tak, nasze pierwsze spotkanie. Był z ciebie niezły pijany przystojniaczek < zaśmiała się krótko. Tamten czas był bardzo przyjemny >
Gość
< zaśmiała się na wspomnienie tamtych chwil > Mój stały numer z tą karteczką < westchnęła zadowolona. Aż dziwnie było pomyśleć ile dziwnych zeczy się zdarzyło od tamtego czasu > Pewnie się nie spodziewałeś tylu dziwnych momentów związanych z mieszkaniem tutaj...
Gość
< Pokręciła głową, jednocześnie mocząc język w alkoholu > A ja niespodziewałam się, że będę naczelną dziwką tego miasta, ani tego że kiedykolwiek zostanę opętana < zaśmiała się gorzko i wypiła połowę ze szklanki >
Gość
Nie ważne gdzie pojadę to spotykają mnie jakieś niestworzone historie. Ale jedno jest na plus w tym miasteczku - poznałam tu ludzi którzy mnie rozumieją < spojrzała wymownie na Sama. Wypiła drinka do końca i wstała na nogi > Cieszę się, że w tym porąbanym ciągu wydarzeń jesteś ty. Dobrze mieć takiego przyjaciela < przytuliła go jesczze raz > Teraz będe się zwijała... Nie pij za dużo < puściła mu oczko i opuściła lokal >
Gość
*Wbija do klubu który rzucił mu się w oczy, gdyby nie ten kolorowy napis to pewnie nie zauważyłby tego miejsca. Stojąc przy barze wyjął dowodzik i podniecony pokazał go barmanowi, że może legalnie pic alkohol. Usiał na hokerze i zamówił dwie butelki wódki, a do popicia pepsi. Wziął szybko alkohol i zaczął go sączyć co jakiś czas popijając napojem ponieważ nie był jeszcze tak kozacki żeby pić samą wódkę.*
Gość
*Wybił z klubu dwa dni temu*
Gość
< Miranda weszła pewnym siebie krokiem do klubu. Miała dobry humor a jeszcze bardziej cieszył ja fakt z ubicia dobrego interesu. Oddała marynarkę do szatni i rozejrzała się po wnętrzu. Nie miała ochotę na razie na żaden alkohol, lecz nie pogardzi dobrym papierosem - zresztą to nic dziwnego. Zapaliła bezceremonialnie Marlboro i oparła się o pobliską ścianę obserwując ludzi tańczących na parkiecie. >
Gość
< wyszła >
Gość
< Miranda weszła nonszalanckim krokiem do klubu. Błękitna sukienka idealnie podkreślała jej świeżo nabytą opaleniznę. Widząc Sama uśmiechnęła się na jego widok i zała go od tyłu > Zamów dla mnie to samo co dla siebie < uśmiechnęła się bezbłęgnie i usiadła obok >
Gość
< Miranda zatarła szczęśliwa ręce. Spojrzała na Sama i uśmiechnęła się nieznacznie > Parę dni w LA to wspaniały pomysł na odpoczynek... < założyła rozjaśnione od słońca włosy za ucho > Dużo się ostatnio działo. Nie wątpię, że u ciebie też < złapała szklankę z alkoholem w dłonie gdy już ją dostałą >
Gość
Jak było? Ciepło < wyeksponowała opalone nogi, upijając za razem trochę whisky > Załatwiłam parę spraw biznesowych, pozwiedzałam... No i pobawiłam się w niegrzeczny sposób < zaśmiała się pod nosem na wspomnienie długich nocy jako jedna z Groupie > Potrzebowałam tego, bo miasto zaczęło mnie przerastać. Rozstałam się na dobre z Alexandrem < westchnęła z lekkim smutkiem >
Gość
< Miranda przymknęła oczy i wzięła duzy łyk. Musi się opanować i zachować chłodny umysł > Widocznie tak musiało być. Obustronna wina, ja najwidoczniej się nie nadawałam. W skrócie mówiąc < uśmiechnęła się gorzko i powróciła wzrokiem do przyjaciela > Co jakiś czas lubią mi przypominać o mojej marnej egzystencji.. Co robią tobie i Hazel ?
Gość
Nie masz szczęścia do normalnych dziewczyn, co? < powiedziała nadwymiar spokojnie, bo nie chciałą by zabrzmiało to jak obelga. Przypatrzyła się jego twarzy. Zmężniał od czasu przyjazdu tutaj > Dobrze że Hazel cię ma. Najlepszy obrońca w MF. Dobrze zadawać się z braćmi Winchester < puściła mu oczko zamaczajac język w alkoholu > Kiedyś się wszyscy zemścimy na tych sukach.
Gość
Ale co to za zycie bez bliskich? Nie dajmy sie zwariowac. < powiedziala jakby chciala bardziej przekonac sama siebie > moja chec niezaleznosci i zbytni pociag do adrenaliny przyczynil sie do rozpadu mojego zwiazku < dokonczyla whisky jednym ruchem i spojrzala na niego bystro > ty jestes zbyt madry aby dac swoim ukochanym zginac.
Gość
Konflikt tragiczny, co nie wybierzesz i tak będzie źle < wzruszyła ramionami i spojrzała smutno prosto w oczy Sama > Cierpienie i tak by nas dogoniło, tego możemy być pewni. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. A Hazel na pewno sobie poradzi - potrzebuje tylko psychicznego wsparcia. Nowa w świecie < mruknęła pod nosem i rozglądnęła się po klubie. Pokazała palcem na pewną dziewczynę > Czy to nie ona? Ja i tak muszę się zbierać. Miło było cię widzieć < przytulił przyjaciela na pożegnanie i wyszła ?