Gość
<wchodzi razem z Jo, zajmują miejsce przy stoliku> Czego się napijesz? Soku pomarańczowego? <zapytał uśmiechając się kąśliwie>
Gość
< Uśmiechnęła się kręcąc głową. > Bardzo zabawne, Winchester. < przewróciła oczami. > Piwo mi wystarczy.
Gość
<gestem dłoni zawołał kelnerkę, zamówił whisky dla siebie i piwo dla Jo; odporowadził kelnerkę wzrokiem, po czym przeniósł go na Jo> Więc, nie chowasz już urazy za mojego ojca? <zapytał po chwili ciszy>
Gość
< Spuściła wzrok na chwilę, ale zaraz wróciła do twarzy Deana. > Nie. < odpowiedziała dopiero po chwili. >
Gość
Dlaczego? <zapytał od razu patrząc jej w oczy>
Gość
< Przygryzła wargę od środka i po chwili udało jej się uśmiechnąć. > Może nie umiem długo chować urazy?
Gość
Niech ci będzie. <westchnął, oparł przedramiona o blat stolika krzyżując je na nim> Tak w ogóle, to co u was? <zapytał, gdy kelnerka przyniosła ich zamówienie, podziękował tym uśmiechem i napił się alkoholu przenosząc wzrok na blondynkę>
Gość
< Kiedy kelnerka przyniosła ich zamówienie, napiła się łyka piwa i spojrzała na Deana. > Chyba nic ciekawego. < wzruszyła ramionami. > Tylko polowania < uśmiechnęła się lekko. > A u ciebie?
Gość
To co zwykle. Jeden wielki bajzel. <westchnął ciężko przecierając twarz dłonią i zrobił kolejny łyk whisky> Matka tak po prostu puściła cię do obcego miasta, w którym jest w cholerę nadnaturalnych? <uniósł brew> Chyba dużo się zmieniło od ostatniego spotkania. <kiwnął powoli głową> A co z zajazdem?
Gość
< Uśmiechnęła się szerzej. > Wie że tu jestem, serio. < przewróciła oczami. > No cóż, trochę. Mama przyłączyła się do mnie, twierdząc że tylko tak może mnie mieć na oku < upiła łyk piwa. > A potem zaczęłyśmy się rozdzielać. < wzruszyła ramionami; słysząc ostatnie pytanie westchnęła, lekko zrezygnowana. > Spłonął. < odpowiedziała lakonicznie, nie dodając nic więcej. >
Gość
<uniósł brwi nie wiedząc, co powiedzieć> Przykro mi. <mruknął tylko> Wiedziałyście, że jesteśmy tu z Samem? <zapytał biorąc kolejny łyk whisky>
Gość
< Uśmiechnęła się smutno i skinęła głową. Słysząc następne pytanie pokręciła głową. > Nie. Kiedy polowałam w Atlancie usłyszałam pogłoski o tym mieście. < uniosła kącik ust. >
Gość
<kiwnął głową ze zrozumieniem> Zostajesz na długo? <uniósł brew>
Gość
Nie wiem. < pokręciła głową. > Dużo tu nadnaturalnych prawda?
Gość
Więcej niż ludzi. <stwierdził krzywiąc się nieznacznie> Dużo czarownic. Jeszcze więcej pijawek i mieszańców. Ale demonów niedużo... chyba. <ułożył usta w podkówkę>
Gość
Woah. Miasteczko nadnaturalnych co? < uniosła brew. > Chyba? < uśmiechnęła się. > Ile spotkałeś?
Gość
Jednego, plus o jednym jeszcze słyszałem. <uniósł nieznacznie kącik ust>
Gość
< Skinęła wolno głową. > Okay. Zapamiętam < uśmiechnęła się lekko i upiła łyka piwa. >
Gość
Więc jak ci idzie polownie? Może powinienem cię czegoś nauczyć? <uśmiechnął się arogancko, odchylając się na krześle i krzyżując ręce na torsie>
Gość
< Parsknęła śmiechem kręcąc głową. > Nigdy nie przestaniesz prawda? < przygryzła wargę. > Tak trudno jest ci się pogodzić z faktem że jestem lepsza? < przechyliła głowę wciąż się uśmiechając. >
Gość
Zawsze miałaś dobre poczucie humoru, Jo. <powiedział nie przestając się uśmiechać> Jesteś dobra jak na swój wiek i... kolor włosów, ale nie lepsza ode mnie. <stwierdził wzruszając bezradnie ramionami>
Gość
Kolor włosów? < uniosła brew i odruchowo dotknęła swoich blond włosów po czym zaśmiała się krótko. > Czyżbyś nie lubił blondynek, Dean? < uśmiechnęła się szeroko. > Wmawiaj sobie < skinęła głową. >
Gość
Będę. <powierdział wciąż się uśmiechając> I nie, skądże, nie mam nic do blondynek. Bardzo je lubię. <kiwnął głową z przekonaniem> Ale sądzę, że nie należą do najinteligentniejszych. <powiedział, aby zirytować dziewczynę>
Gość
< Uśmiechnęła się szerzej. > Właśnie widzę < prcyhnęła kręcąc głową i upiła łyka piwa. > Ej ej ej, twierdzisz że jestem głupia? < pokręciła głową. > Musisz mieć chyba amnezję bo kiedy polowaliśmy razem to JA rozpracowałam sprawę < uniosła kącik ust w złośliwym uśmiechu. >
Gość
Serio? Nie przypominam sobie. <ściągnął brwi udając, że się zastanawia> Tyle było tych spraw... Chwila... To my w ogóle razem polowaliśmy? <uniósł brew wciąż sie z nią drocząc>