Gość
*Przysz³a, zrobi³a szybkie zakupy i opu¶ci³a supermarket.*
Gość
*po jakim¶ czasie doszli do supermarketu.* I powiedz mi: jakim cudem, ja znalaz³am drogê a nie ty, mimo, ¿e to ty mieszkasz tu d³uzej? Co?
Gość
Dlatego, ¿e mnie obecnie siê droga mno¿y, wiêc mog³em nie trafiæ. <¶mieje siê pod nosem zupe³nie bez powodu. Czuj±c jak pod³oga siê rusza, podtrzymuje siê pó³ki> Whooa. Ale krêci. <u¶miecha siê lekko i wrzuca jedzenie do wózka> Wrzucaj co lubisz.
Gość
*obserwowa³a go spod uniesionyhch brwi. W koñcu ruszyli miêdzy pólki. Wrzuca³a co popadnie. Od trzech butelek wina, przez ¿elki, pianki, tabliczki czekolady, a¿ po zgrzewkê jakich¶ napojów gazowanych i ró¿nych owoców. W koñcu przystane³a i spojrza³a na niego.* Alex, czy ty co¶ bra³e¶?
Gość
Ja? <prycha i chrz±ka rozbawiony. Wrzuca sze¶ciopak, jeszcze jedn± butelkê wina, du¿o serów i zagryzek, do tego wódkê i ró¿ne inne> Nie ¿artuj, ja ju¿ nie jestem æpunem. <u¶miecha siê pod nosem>
Gość
*wywróci³a oczami i wrzuci³a do koszyka jeszcze bita smietanê i czekoladê w proszku.* Tak, ty. Mo¿e i nie jeste¶.. Ale wiesz, oczy mówi± same za siebie..
Gość
Nie powiedzia³em ¿e nie æpa³em.. tylko ¿e nie jestem æpunem. To ró¿nica, spora. <unosi k±cik ust i gdy maj± ju¿ wszystko, jad± do kasy>
Gość
*kiedy zatrzyali sê przy kasie spojrza³a na niego wilkiem.* Pl±czesz siê w zeznaniach. *zaczêli wypakowywaæ wszystko na ta¶mê.* Jesli co¶ bra³e¶, to w sumie nie mój interes. Ale szkoda, ¿e siê nie podzieli³e¶. *u¶miechnê³a siê lekko*
Gość
Czasami jestem do¶æ samolubny, ale zawsze mam plan awaryjny. <puszcza jej oczko, kiedy koñcz± wypakowywaæ i tylko czekaj±, staje na przeciwko niej, niezauwa¿alnie wyci±ga z kieszeni woreczek z heroin± i wsuwa j± w tyln± kieszeñ jej spodni zostawiaj±c w niej swoj± d³oñ> Jeste¶ pewna, ¿e tego chcesz? <u¶miecha siê pod nosem i patrzy jej w oczy przyci±gaj±c j± bli¿ej siebie>
Gość
*Kasjerka skanowa³a wszystko po kolei - a trzeba przyznaæ, ¿e by³o tego sporo. Kiedy poczu³a jego d³oñ w kieszeni u¶miechnê³a siê tylko.* Czemu mia³abym nie chcieæ? *po³o¿y³a d³oñ na jego piersi.* W koñcu z³ego diabli nie bior±, a mi siê z powrotem do piekie³ nie spieszy.
Gość
Masz racjê. Czasami siê zastanawiam czy nie rozmawiam z samym wcieleniem z³a. To dopiero by³oby interesuj±ce. Nie s±dzisz? <przechyla lekko g³owê w bok i u¶miecha siê leniwie. Kiedy kasjerka podaje im rachunek, niechêtnie wyci±ga d³oñ z kieszeni jej jeansów 'przypadkiem' przesuwaj±c d³oñ po jej po¶ladku i odrywa wzrok od jej oczu. Odwraca siê w kierunku babki i podaje jej pieni±dze. Nastêpnie zabiera dwie du¿e siatki i powoli kieruje siê do wyj¶cia> Chod¼, Loca. Chyba nie chcesz zostaæ i obs³ugiwaæ, huh? <¶mieje siê i spogl±da na ni±>
Gość
nie schlebiaj mi a¿ tak. *za¶mia³a siê pod nosem. Odsune³a siê kiedy zabra³ rêkê i z kieszeni wyje³a komórkê. Sprawdzi³a kilka rzeczy. Schowa³a telefon, a Alex zabra³ ju¿ te 2 wielkie siatki zakupów i sczeka³ na ni±.* Ju¿ ide. Praca jako¶ mnie rajcuje. *powiedzia³a i wyszli ze sklepu*
(dawaj ju¿ u Alexa)
Gość
< wesz³a aby zrobiæ du¿e zakupy. Wype³ni³a wózek po brzegi jedzeniem dla siebie i spora ilo¶ci± puszek z jedzeniem dla kota. Zap³aci³a za wszystko i za pomocn± orbitowania, ¿eby nikt nie widzia³ wys³a³a zakupy do domu. Sama Miranda wysz³a >