Gość
< Miranda speszona odsunęła się od Alexandra > Wkońcu wasze spotkanie... < podniosła się z kanapy i stanęła w połowie odległości od mężczyzn > Alex to mój brat Daniel. Daniel to mój chłopak, Alex... < to drugie powiedziała stanowczo ciszej. Uśmiechneła się nieśmiało do brata > Potrzebujesz czegoś konkretnego ?
Gość
Co za durne stwierdzenie *uśmiecha się i wodzi wzrokiem za wchodzącym chłopakiem. Wstaje i kiwa lekko głową* Dobrze w końcu widzieć cię z otwartymi oczami. *wsuwa dłonie do kieszeni spodni i spogląda na M*
Gość
*Lustruje mężczyznę podejrzliwym wzrokiem jakby chciał się doszukać czegokolwiek co zraniłoby jego siostrę, jednak po chwili zmienia wyraz twarzy i lekko się uśmiecha* Mam nadzieję, że jesteś dla niej dobry *Powiedział nie okazując żadnych emocji, a następnie spojrzał na Mirandę* Poradzę sobie mała, radziłem sobie pięć lat na wyspie, w mieście pełnym sklepów, ludzi i lodówek z krwią też dam sobie radę *zaśmiał się*
Gość
< zaśmiała się sarkastycznie > Tylko uważaj jaką krew bierzesz. Sporo tutaj łowców którzy mogą cię otruć na własne życzenie < puściła do niego oczko. Uśmiechneła się pocieszająco do Alexa i rzuciła z lekką kąsliwością. > Poczekajcie na moment ja skoczę do łazienki < pobiegła szybko na górę >
Gość
Tą samą nadzieję mam w stosunku do ciebie. *patrzy mu przeciągle w oczy i słucha co mówi. Mała? Are you kidding me? Odprowadza M wzrokiem i przenosi go na chłopaka* Wyspa, huh? Dużo podróżujesz?
Ostatnio edytowany przez Alexander Kahn (10-02-14 19:14:33)
Gość
*Słysząc pytanie pokiwał przecząco głową* Zawsze trzymam się jednego miejsca, wyjątkiem miały być wakacje z narzeczoną, ale cóż skończyło się to inaczej niż się spodziewałem *Westchnął i uniósł brew* Wiem, że nie było mnie w życiu Mirandy przez długi czas, ale teraz już jej nie odpuszczę, jest moją jedyną rodziną, sam jestem na siebie wściekły, że nie było mnie przy niej kiedy naprawdę miała piekło, ale chcę wiedzieć, bo ty na pewno musisz to wiedzieć, jak ona sobie teraz w życiu radzi? *Zapytał niepewnie i przeczesał włosy dłonią*
Gość
Za mojego etatu, jest co raz to lepiej. Oczywiście nie zawsze jest kolorowo, ale z pewnością lepiej niż kiedyś. *kiwa głową i omiata pomieszczenie wzrokiem,* Chyba jest ze mną szczęśliwa. Mam nadzieję, że ty sam.. nigdy więcej jej nie skrzywdzisz. *zaciska nieco wargi wracając do niego wzrokiem*
Gość
< Miranda wskoczyła pod prysznic i umyła się orzechowym płynem do kąpieli. Włosy umyła kwiatowym szamponem. Obwiązała się ręcznikiem i gdy usłyszała rozmowę chłopaków zdecydowała się iść po cichu do garderoby. Założyła . Staneła przy oknie w swojej sypialni zastanawiając się co zrobić. Miała ochotę na samotny spacer, dlatego napisała dwie karteczki i przykleiła je na lustrze w przedpokoju.
Dla Daniela : Braciszku, idź sobie na krew, tylko ni poharataj nikogo
Dla Alexa: Kochanie, nie bądź zły. Idę się przewietrzyć, to nic zobowiązującego. Do zobaczenia potem
Ulotniła się. >
Gość
Nigdy świadomie bym jej nie skrzywdził i nigdy nie zamierzałem *Westchnął* Gdybym mógł to uwierz nie tkwiłbym pięć lat na wyspie *Odpowiedział nad wyraz spokojnie i spojrzał w kierunku w którym przed chwilą udała się Miranda, jednak nie widząc jej wrócił wzrokiem do Alexandra* Jeżeli jest z Tobą szczęśliwa to dobrze, serio obyś jej nie zranił... Potrafię być bardzo mściwym starszym bratem *Zaśmiał się cicho*
Gość
*wodzi wzrokiem za M i słysząc szuranie długopisa i zamykane drzwi kręci lekko głową. Wiem co robisz, mała grzesznico. Uśmiecha się do siebie w myślach i wraca spojrzeniem do faceta* Nie uwierzę, dopóki się nie przekonam. Ale wolę.. pozostać w niepewności. *chrząka cicho* Miranda wyszła, powinienem już iść.
Gość
Wyszła? *Pokręcił z niedowierzaniem głową i zaśmiał się* Tak, zdecydowanie to jest w jej stylu *Wzdycha teatralnie i rozejrzał się po pokoju* Możesz na nią poczekać, ja i tak idę zwiedzać miasto. Poleciłbyś mi jakiś bar z dobrą whisky? *Uniósł brew*
Gość
Wiem, że mogę. *skina głową i bez zastanowienia odpowiada* Grill. Jestem pewien, że John zaserwuje ci odpowiedniego drinka na uczczenie powrotu.
Gość
*Uśmiechnął się lekko* W takim razie idę szukać Grilla. Do zobaczenia *Mruknął i zniknął*
Gość
*przygląda mu się, aż ten znika. Z dłońmi w kieszeniach zmierza do wyjścia. Po drodze czyta karteczkę i wychodzi*
Gość
< Miranda wróciła do domu. Poszła pod prysznic i tym razem użyła kokosowego płynu do mycia. Po wyjściu z łazienki, ułożyła włosy w luźny kok. Długo stała przed szafą, zastanawiając się co ubrać. Wkońcu na przekór własnym upodobaniom wybrała Założyła do tego białe szpilki. Podeszła do drzwi i upewniajac się, że wszystko pogasiła, wyszła ponownie z domu >
Gość
< Miranda wróciła do domu. Zrzuciła ze stóp obcasy i podeszła do salonu. Tam rozebrała się do bielizny, rozpalając za razem kominek. Okryła się szczelnie kocem, wizięła ksiażkę i połozyła się na kanapie. Z kuchni przywołałą sobie szklankę soku porzeczkowego i delekotowała się nim przy lekturze >
Gość
Rano:
<Wchodzi po cichu do domu i rozgląda się. Widząc jak Miranda śpi w salonie, bierze ją delikatnie na ręce i znika na górze. Układa ją na łóżku. Sięga po kartkę i pisze na niej:
I love you dearly,
And that's sincerely
I'm here to stay,
Forever,
And ever and a day,
That's never,
I can't let you go,
I can't forget You,
Close your eyes,
Come with me. - Twój A.
A następnie wsuwa ją pod jej palce. Zabiera kilka potrzebnych rzeczy, włącza cicho piosenkę i rozsypuje wokół śpiącej dziewczyny płatki czerwonych róż, które kończą się w jednym miejscu na podłodze. Następnie układa kilka dopiero rozkwitających na poduszce obok, a potem jedną u stóp łóżka razem z maleńkimi świeczkami, kolejny zestaw bliżej drzwi i kilka innych kreślących ścieżkę wzdłuż korytarza, aż przez schody do drzwi tarasowych na dole. Rozsuwa je odpowiednio i włącza napis. Zaraz po nim, gdzieś za domem, gdzie prowadzą róże, znajduje się kolejny i dalej kolejny. Poprawia koszulę, chwyta w dłonie bukiet róż i przygotowany czeka za Mirandą>
Gość
< Miranda obudziła się powoli i z gracją. Pierwsze co poczuła, to szelest papieru między palcami. Sklejonymi jeszcze oczami, przeczytała tekst i automatycznie uśmiechnęła się pod nosem. Kiedy poczuła woń róż podniosła się i stanęła na płatkach. Okryła swoje ciało pudrowym, satynowym szlafrokiem. Nałożyła na stopy białe balerinki i cicho zaczeła stąpać po ścieżce róż. Lekko chłodnawe powietrze uderzyło ją tuż przy drzwiach na taras. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech i szczera radosć widząc podświetlane napisy. Zaczęła biec, jednoczesnie szukając tajemniczrgo wielbiciela. Kiedy zobaczyła Alexandra, przykryła usta w zachwycie i podbiegła do niego ile sił w nogach >
Gość
*uśmiecha się z ulgą widząc Mirandę i kiedy wpada w jego ramiona, przytula ją mocno do siebie. Tuli ją gładząc czule jej włosy i całuje ją delikatnie. Po chwili odsuwa się lekko i podaje jej bukiet róż, jaki przygotował* Proszę. To dla ciebie. Dla najpiękniejszej kobiety na świecie. *bierze oddech i unosi kąciki ust* Mojej. *unosi drugą dłoń i delikatnie gładzi jej policzek* Chcę cię gdzieś zabrać. W tym stroju.. *lustruje ją wzrokiem i przygryza wargę* Nie dotrzemy na miejsce na czas. *przenosi wzrok na jej oczy i uśmiecha się szelmowsko i seksownie*
Gość
< Spojrzała na swoje ciało i lekko się zarumieniła. Kompletnie zapomniała o tym, że wyskoczyła z domu tak jak się obudziła. Wtuliła ciało w Alexandra, kiedy doszły do niej pierwsze podmuchy chłodnego wiatru > Pobiegę się przebrać. Obięcuję być szybka < uśmiechnęła się zalotnie i złożyłą pocałunek na jego policzku. Pobiegła z powrotem do domu i wskoczyła do garderoby. Tam bez namysłu ubrała Wróciła spokojnym krokiem do chłopaka, poprawiając po drodze włosy w niedbały kok >
Gość
*odprowadza ją wzrokiem i w tym czasie wykonuje telefon. Tuż za domem ląduje śmigłowiec, kiedy właśnie wraca Miranda. Uśmiecha się promiennie i kiedy podchodzi bliżej, chwyta jej dłoń* Wyglądasz.. woah *kręci głową z niedowierzaniem* Zabiorę cię w pewne miejsce. *kierują się do samolotu, siadają na miejscach i po chwili odlatują*
(kolejnego posta dam jutro, bo mam zepsutego laptopa Mam nadzieję, że to nie będzie problem)
Gość
SMS od Deana do Mirandy:
Hej, Młoda. Żyjesz jeszcze? Jak tam?
Gość
< Weszła do domu. Nie miała siły na jakąkolwiek akcje. Usiadła na kanapie i tępo spojrzała na kominek. Opadła na poduszki, a dłonie położyła na brzuchu. Bolał ją coraz bardziej. Bała się o to, że będzie miała syndrom Brytyjskich czarownic czyli 2 razy szybszy cykl ciążowy. Przykmkneła oczy starając się wyłączyć wszelkie myśli >
Gość
Wiadomość: Bierz swoje rzeczy z mojego domu, co do dziecka, na razie będziemy kontaktować się telefonicznie, lub przez lekarza. O ile jest moje. - Kahn Enterprises Holdings bez odbioru
Gość
Wiadomość: Przepraszam, czy tu zdradzająca kłamczucha? Która CIĘŻARNA (haha, a to ci dopiero!) rucha sobie jakiś... bóg ci wie kto to był, chuj mnie to nawet obchodzi. A takie masz ode mnie wsparcie! Taki ze mnie zły facet. Ot co. Niezły cham, nie? Ciężarna dziewczyna wychodzi ''na spacer'' i wraca po ostrym seksie w lesie. Whoa, a to ci przygoda życia. Do tego się obraża, że jej chłopak nie chce jej znać. Matko, ja nie wiem jak to możliwe. On to ma tupet. Poważnie, zabieraj te rzeczy i nie chcę cię więcej widzieć.