Gość
<spojrzał na nią błagalnie> Pewnie, do tego właśnie zmierzam. <powiedział z wręcz namacalnym sarkazmem przewracając oczami> Daj spokój, jesteś młodsza, jesteś dziewczyną i w dodatku blondynką. Nie trzeba się za długo zastanawiać, kto wygra. <prychnął pod nosem>
Gość
*zaklaskałą teatralnie.* Barwo, Dean. Dyskryminacja na każdym poziomie. *uśmiechneła się przebigle.* Ale teraz obalę twoja idealna teorię. Po pierwsze - kolor włosów nie ma tu znaczenia. Po drugie - mam więcej lat niż myślisz i większe doświadczenie niżbyś się spodziewał.
Gość
<popatrzył na nią z rozbawieniem i przejechał końcem języka po dolnej wardze> Śmieszne. <powiedział sarkastycznie> Nie będę z tobą walczył. <rozłożył bezradnie ręce>
Gość
Hej, jestem zupełnie poważna, Winchester. Na dalsze poparcie mojego stanowiska dodam, że podczas zakupów w nowym yourku zabiłam trzy pijawki. *spojrzała na niego z błąkającym się na ustach drwiącym uśmiechem.* No proszę.. Jak nie będziesz ćwiczył to tyjdziesz z ormy i coś cię zabije.
Gość
Nie musisz mi niczego udawadniać. <powiedział unosząc brwi> Nie wyjdę z formy, gwarantuję ci. <powiedział z nikłym, kąśliwym uśmieszkiem na twarzy>
Gość
To dobrze, bo kończą mi sie argumenty.. *zaśmaiła się. Zrobiła kilka kroków w jego stronę.* Tak myślisz? *zapytała i uniosła brew. W jednej chwili stała przed nim uśmiechając sie, w następnej chwyciła ramię Deana i wykręciła je za jego plecy. Stojąc tuż za nim i trzymajac jego ramię wyjęła zza paska nóż i żeby nie skrzywdzić łowcy przystawiła do boku jego szyi tępą strone ostrza.*
Gość
Serio? <Prychnął, szybkim ruchem wyrwał rękę z jej uścisku, a wolną ręką wykręcił jej nadgarstek i wyrwał nóż z jej dłoni. Popchnął ją na ścianę i przyłożył przedramię do szyi przyduszając ją nieznacznie. Przyłożył jej do serca rękojeść noża i spojrzał jej w oczy uśmiechając się zadziornie>
Gość
Serio. *odpowiedziała uśmiechając. Mniej obolałą dłoń wsunęła między ramię Deana, a swoją szyję i odepchnęła go uwalniając się z duszącego uścisku. Podcięła go, złapała za ramię i popchnęła na ziemię twarzą do dołu. Gdy już leżał, staneła nad nim, przekręciła go na plecy i przygniotła jego ręce do ziemi swoimi kolanami, jednocześnie wyjmując nóż z cholewy buta. Przyłożyła chłodne ostrze do jego szyi i uśmiechnęła się.*
Gość
<zmrużył oczy i uśmiechnął się nikle> Okey. Nie jesteś taka zła jak myślałem... <mruknął krzywiąc się nieznacznie> Możesz już ze mnie zejść? <uniósł brew z rozbawieniem>
Gość
W końcu to przyznałeś... *uśmiechnęła się rozbawiona i schowała nóż do buta. Podniosła się sprawnie z ziemi i podała Deanowi rękę.*
Gość
<chwycił ją za rękę jednocześnie pociągając ją w dół, aby się przewróciła; sam podniósł się z ziemi i wyciągnął zza paska pistolet, wycelował w nią i odbezpieczył> Ale ja i tak jestem lepszy. <dodał z kąśliwym uśmieszkiem na twarzy>
Gość
*kiedy pociągnął ją na ziemię, upadła na bruk i potoczyła się kawałek. Uniosła brew i uśmiechnęła się drwiąco.* I co? Teraz zastrzelisz bezbronną czarownicę? *usiadła na chodniku nie przejmując się bronią.* Myślałam, ze nie chciałeś się ze mną bić, Dean... *przechyliła głowę. Też wyciągnęła zza paska broń, przełaowała i wycelowała w łowcę.* Swoją drogą, mam całkiem spory arsenał.
Gość
<ułożył usta w podkówkę> Po prostu chciałem ci pokazać, że jestem lepszy. <powiedział wciąż nie opuszczając pistoletu> Ta, powiedziałbym to samo, ale nie lubię się chwalić.
Gość
Nie zgodze się z tym, bo mam za sobą dobre 10 lat treningów i doświadczenia więcej... Ale skoro tak ci na tym zależy, to niech ci będzie. *zabezpieczyła broń i schowała ja za pasek. Siegneła po swój nóż, który zabrał jej wcześniej Dean i schowała go. Wstała Nie zważając na wycelowaną w nia broń.* Schowaj to już, bo zaczynasz zachowywać sie jak dziecko... mruknęła otrzepując spodnie*
Gość
<przewrócił oczami, zabezpieczył broń i schował ją za pasek> Ja byłem szkolony trochę dłużej. <powiedział>
Gość
*machnela ręką na niego.* Jak dziecko... Koniec tej licytacji. *oświadczyła gdy schował broń.*Ja.. ja juz chyba bede się zbierać.
Gość
Jak chcesz. <wzruszył ramionami, spojrzał na zegarek> Chociaż ja też już się zwijam. <wskazał kciukiem za siebie, w stronę, gdzie stał jego samochód>
Gość
W takim razie.. Do zobaczenia, Winchester. * pożegnała się z nim i ruszyła spacerem w strone centrum.*
Gość
<odwrócił się na pięcie, szedł kawałek ulicą po czym wsiadł do samochodu i odjechał>
Gość
<cały nagi i ociekający wodą z jeziora, pewnym siebie i szelmowskim krokiem zmierza poboczem drogi. Przeczesuje mokre włosy palcami i koniuszkiem języka przesuwa po swojej górnej wardze idąc przed siebie>
Gość
<idzie ulicami miasta, wkładając ręce w kieszenie. Gdy widzi całkiem nagiego mężczyznę przystaje, mierząc go wzrokiem> Czy my się przypadkiem nie znamy? <pyta, zatrzymując wzrok na wiadomej części ciała i przygryzając lekko wargę>
Gość
<prawie wpada na jakiegoś kolesia i odruchowo robi kilka kroków w tył> Znamy, jasne, że znamy. <kiwa głową> Kiedyś na pomoście chciałeś utopić moją byłą, a potem uhm.. mnie przelecieć.. <cmoka i kiwa głową niezrażony swoją nagością; lustruje go wzrokiem> Skąd żeś się wziął chłopcze? Już miałem nadzieję, że nie wrócisz.. <mruczy do siebie pod nosem i mija go idąc dalej>
Gość
Hm z piekła, tak myślę <uśmiechnął się szeroko i zaczął iść obok niego> Ja zawsze miałem nadzieję, wiesz, tam nie ma takich atrakcji <pokiwał głową> W sumie, to mógłbym zadać ci to samo pytanie. Napadli cię i zabrali ciuchy? Będę musiał wysłać kwiaty rabusiom <uniósł kąciki ust>
Gość
Co za głąb cię stamtąd wypuścił? <mruczy pod nosem, prycha i spogląda na niego kątem oka> Szkoda. Myślałem, że Lucyfer chodzi w bikini. A to ci zaskoczenie. <cmoka i kręci głową> Nie, po prostu się rozebrałem. Byłem pływać. Powinieneś spróbować. <mruży oczy> Ale jak już wrócę do domu. <kiwa zdecydowanie głową i stara się na niego nie patrzeć; skręca w uliczkę>
Gość
Nie, niestety nie w bikini. Ma za to zajebiste czerwone bokserki w widełki <pokręcił rozbawiony głową> Popływać? <uniósł zdziwiony brwi> Nie no, spoko i nie przyszło ci na myśl, żeby ubrać się po kąpieli? <uniósł kąciki ust> Odprowadzę cię <powiedział wesoło>