Gość
Bardzo dobrze, a u ciebie? <uśmiecha się szeroko. Czuje wibracje telefonu więc wyciąga go i czyta wiadomość od Deana> Więc.. co mnie ma zainteresować? <spogląda na niego, przygryzając lekko wargę>
Gość
Raczej nic noweg <wzruszył lekko ramionami; pokręcił lekko głową z rozbawieniem słysząc jej kolejne pytanie> Niedawno zabiłem jedną pijawkę. Spuściłem z niej fiolkę krwi. <powiedział patrząc na nią kątem oka>
Gość
<popatrzyła się na niego i zamrugała kilka razy> Pamiętałeś <uśmiechnęła się szeroko i stanęła przed nim, zmuszając chłopaka do zatrzymania się. Stanęła na palcach i pocałowała go w usta> Czasami mam wrażenie, że bardziej dbasz o moje sprawy niż ja sama <pokręciła głową z rozbawieniem>
Gość
<odwzajemnił krótki pocałuenk> Ty też? <uniósł brwi uśmiechając się kąśliwie, po chwili przyciągnął ją do siebie i ponownie pocałował> Fiolka jest u mnie. <powiedział odsuwając się nieznacznie>
Gość
Jak chciałeś mnie u siebie wystarczyło napisać. Nie musisz mnie wabić na wampirzą krew <odparła żartobliwie i zaśmiała się melodyjnie>
Gość
Jestem co do tego przekonany. <uśmiechnął się kątem ust> Nie sądziłem, że cię spotkam na ulicy, więc nie wziąłem ze sobą krwi. To wszystko. <wytłumaczył unosząc brwi i rozkładając bezradnie ręce>
Gość
<wywróciła oczami> Jakby mi zależało tylko na tym <pokręciła lekko głową> To co? Prowadzisz? <przygryzła wargę w uśmiechu>
Gość
Mhm. <kiwnął potwierdzająco głową, poszli w kierunku samochodu, po czym wsiedli do niego i odjechali>
Gość
<pojawiają się gdzieś daleko od baru i zaciska wargi patrząc na nią 'z byka'> Naprawdę nie cierpię teleportacji. <mruczy i spogląda na swój telefon w jej kieszeni> Wiesz, problem jest w tym, że ja nie chcę pocieszenia. Na dobrą sprawę, mogłabyś wbić mi gałąź w brzuch, a jedyne co byłbym zdolny powiedzieć to 'już skończyłaś, kochanie?' <zaciska wargi i odwraca się przecierając twarz dłońmi> Przepraszam, nie chciałem być opryskliwy. Jestem taki zły.. Nie mogę się wyładować. Więc będę mówił i mówił, a potem zostanę sam i będę milczał, aż.. <uchyla wargi chcąc coś dodać, ale zaciska je jedynie i kręci głową powoli odwracając się w jej stronę> Nie musisz na to patrzeć. Po prostu.. Masz swoje ciekawsze zajęcia. No wiesz, może idź do fryzjera, czy coś.. <mruczy i siada na krawężniku> Pierdolę od rzeczy, to zdarza się nawet mnie. <mruczy cicho, drżącymi i jeszcze pokaleczonymi dłońmi odszukuje w kieszeni paczki papierosów. Wyciąga jednego i zapala zaciągając się. Zsuwa się bardziej na asfalt i kładzie się na plecach. Wpatruje się jedynie w jakiś punkt w przestrzeni i co chwila zaciąga się papierosem mając ochotę wypowiedzieć całą masę słów, ale tak naprawdę nie mając pojęcia jak je złożyć w sensowną całość.>
Gość
Przyzwyczaisz się. *powiedziała, a widząc jego spojrzenie, wyjęła telefon z kieszeni, skasowała SMSa od RC i wtedy podała mu komórkę.*Chciałbyś, żbeym to zrobiła, ale tego nie zrobię. *pokiwała głową.* Może w takim razie przejdziemy się gdzieś, gdzie będziesz mógł się wyładować? Jakiś las, czy mozej jakieś moejsce z workiem treningowym? *posunęła pomysł* I nie zostaniesz sam. Będę najbardziej upierdliwą na świecie przyjaciółką z piekieł, która zrezygnuje z fryzjera, manicure'u i inny ciekawych rzeczy dla przyjaciela, którego serce jest teraz w kawałkach *zapewniła go i usiadła koło niego.* Nawet tobie, panie Doskonały? *podchwyciła. Kiedy wyjął z paczki papierosa, sama sięgnęła do leżącego już na asfalcie Alexandra i wzięła z paczki jednego. Odpaliła go i zaciągneła się dymem.* Nie bedziesz teraz palił sam.
Gość
A szkoda, polubiłem tą zabawę w iluzje. Tylko nie bierz tego zbytnio do siebie, ona jest straszna. Czasami. Chwilami. <zaciska wargi i odbiera od niej telefon. Widząc smsa od Mirandy od razu go kasuje bez przeczytania, a na drugiego odpisuje zaciągając się mocno dymem> Worek treningowy jest dla mnie jak poduszka. Jeden ruch i rozpada się na kawałki. <kręci głową i przenosi na nią wzrok> Poważnie? Ależ ty nachalna. Masz szczęście, że akurat cię lubię. <bierze oddech i powoli wypuszcza powietrze> Tak, nawet mnie. Widzisz, każdy ma jakąś piętę Achillesową. Widać ta była moja, ale chyba czas zacząć szukać sobie nowej. <wzrusza ramionami obojętnie> Okay. Mam załatwioną heroinę. Have fun? <unosi brwi i spogląda na nią>
Gość
Ja, ja jestem zupełnie trzeźwa *zapewniła go zaciągając się dymem. Po chwili położyła się koło niego na asfalcie i spojrzała na niego.* Po co szukać kolejnej słabości? Nie lepiej się ich całkowicie wyzbyć? *zapytała. Strząsnęła z papierosa popiół i zaciągneła się po raz kolejny. Wypuściła dym robiąc z niego kółka. Nagle poderwała się na miejscu i spojrzała na niego.* Serio? Heroinę? Masz teraz zamiar ćpać, aż umrzesz, później zmartwychwstaniesz i zaczniesz ten proces od nowa? *uniosła brwi i zgasiła końcówkę papierosa na asfalcie.* Tylko mi nie mów, że właśnie ci podsunęłam nowy pomysł.
Gość
Wyzbyć, whoa. Już nie mam słabości. Na dobrą sprawę, na czym ma mi zależeć? <prycha rozbawiony bez krzty radości> Nie. <spogląda na nią> Nie chcę umrzeć. Chcę w końcu zacząć żyć. Naprawdę żyć. Mam gdzieś to wszystko. Mam gdzieś uczucia, laski, które bawią się uczuciami i wciskają mi kity. Nie wierzę w miłość, bo jedyne co teraz czuję to gniew i zawiedzenie. I obrzydzenie. Kiedy tylko wyobrażę sobie ją w ramionach innego faceta.. <zaciąga się i powoli wypuszcza dym, po czym zgniata papierosa w dłoni> Nie czuję nic. <kończy po chwili i kręci głową> Po prostu chcę się zabawić, okay? Chociaż twój pomysł był niezły, przyznaję. Zbyt bolesny, niestety. <wydyma lekko wargi i po chwili milczenia nuci sobie cicho piosenkę>
See, this is emergency
Somebody get this out of my mind
There's just no urgency
And I'm in agony
Oh, I guess no one listening
My heart beats again, and.. my heart beats again
Gość
*wciąż siedziała słuchając tego, co mówił.* Więc. Poczułam się urażona i odrzucona bo z tego, co raz czy dwa mi powiedziano, to należe to tych manipulujących lasek. A ze jestem twoją przyjaciółką - znów ci to przypomnę - mogłoby ci na mnie zależeć w chociaż małym stopniu. *pokazała palcami "odrobinkę". Po chwili opadła z powrotem na asfalt.* Powiedziałabym: zapomnij, albo przestań się tym przejmować, ale wiem, że jedyny sposób to wyłączenie uczuć, na co drugi raz ci nie pozwolę. *zapewniła go* To gdzie twój dealer? Bo domyślam się, że już szykuje ci twoją działkę? *zapytała przerywając mu piosenkę.*
Gość
<spogląda na nią i parska śmiechem> Skoro ty miałabyś sprawiać mi bolesną iluzję, chyba.. logiczne, że nie umieściłabyś w niej siebie. Dopiero byłaby z ciebie wiedźma. Ale! <podnosi się i celuje w nią palcem> Jednak masz uczucia. Jestem z ciebie dumny. <uśmiecha się szeroko> Poważnie. <rozkłada bezradnie ręce i opuszcza je po chwili zdejmując z twarzy maskę radości> Miłość powinno okazywać się czynami, a nie słowami. Więc jeśli mi na tobie zależy, po prostu to zobaczysz. Zaufaj mi. <unosi dłoń i zakłada jej kosmyk włosów za ucho chwilę jej się przyglądając ciemnymi oczami, po czym znowu się kładzie> Nie? Whoa.. a jak okradliśmy bank było przecież fajnie. <krzywi się lekko i parska śmiechem bez cienia radości> Dobre pytanie, mam nadzieję, że moja dealerka nie zasnęła.. Młoda godzina przecież. <wzdycha i rozgląda się po niebie> Music speaks, when words can't.. <szepcze do siebie i unosi powoli brwi> Już wiem. <mówi nagle i odwraca głowę w jej stronę>
Gość
*wywrócił oczami, westchnęła i uniosła ręce w poddańczym geście* Tak mam uczucia. *pokręciła głową.* Co do banku, to założę się, że zrobiłbyś to nawet z człowieczeństwem. *pokiwała głową, jakby przekonując samą siebie.* Ej, nie mówiłam tu o miłości, tylko ogólnie o trosce i takich rzeczach. *wywróciła oczami.* Oby jeszcze była przytomna. *spojrzała w gwiazdy. Szukała jakiejś konstelacji..* Na boga.. Co wymyśliłeś?
Gość
Lubię to. poważnie. W twoim wypadku pokazanie czegoś takiemu światu, jest co najmniej jak odkrycie nieoszlifowanego diamentu. <spogląda na nią i kiwa głową> Masz rację, zrobiłbym to. <unosi brwi na kolejne zdanie i zaciska nieco wargi> Tak, wiem. <skina jedynie głową i podąża za nią wzrokiem> Jest na cmentarzu. Pójdziemy tam. Ale najpierw.. <bierze oddech i wypuszcza wolno powietrze> Chodź ze mną. Do teatru. <wstaje i kiwa głową> No chodź, idziemy. <kiedy widzi jej minę uśmiecha się lekko i po chwili oboje znikają> (daj posta w jakimś kinie/teatrze/centrum sztuki/rozrywki, czy czymś tam)
Gość
*Wyszła z domu na ulicę i ruszyła przed siebie z rękami w kieszeniach*
Ostatnio edytowany przez Ruby Jones (22-02-14 10:37:48)
Gość
<Wychodzi na ulicę i po chwili zgniata papierosa w dłoni. Wsuwa ręce do kieszeni i idzie wolno przed siebie wpatrując się w asfalt przed sobą.>
Gość
*Zawróciła w stronę domu*
Gość
<wychodzi z domu Faye pewnym siebie krokiem i zaciąga się papierosem. Wolno wydmuchuje dym i idzie środkiem ulicy w lekko zmierzwionych włosach od wiatru. Gdy oddala się znacznie, rozgląda się przez chwilę po pustce i przysiada na krawężniku kończąc palić papierosa w zamyśleniu>
Gość
<bawi się petem i obraca go w dłoni wpatrując się w niego bez emocji. Na chwilę zamyka oczy i bierze oddech zaciągając się świeżym, porannym powietrzem. Wstaje, wsuwa dłonie w kieszenie i odchodzi wolnym krokiem>
Gość
*Wyszła z klubu na ulicę podpierając się o ścianę budynku. wiedziała, że alkohol zaraz z niej zejdzie i chciała jeszcze skorzystać z tego uczucia lekkości. Ruszczyła chwiejnie chodnikiem o dopiero po chwili zorientowała się, że nie wzięła z klubu kurtki.* Cholera.. *mruknęła pod nosem. Kolejna kurtka pójdzie na straty.. *
Gość
Charlotte Hall napisał:
*Wyszła z klubu na ulicę podpierając się o ścianę budynku. wiedziała, że alkohol zaraz z niej zejdzie i chciała jeszcze skorzystać z tego uczucia lekkości. Ruszczyła chwiejnie chodnikiem o dopiero po chwili zorientowała się, że nie wzięła z klubu kurtki.* Cholera.. *mruknęła pod nosem. Kolejna kurtka pójdzie na straty.. *
*Kilka razy próbowała się teleportować, ale przez alkohol nie mogła się wystarczająco skupić. W końcu, gdy zachwiała się niebezpiecznie na obcasach, zdjęła buty i boso ruszyła krawężnikiem. Sprawdziła kieszenie, telefon i pieniądze nadal tam były. Kiedy podniosła głowę, zorientowała się, że się zgubiła.* No serio? skręciłam w złą uliczkę? *mrukneła do siebie cicho i wyjeła telefon z kieszeni. Zrobiłą zdjęcie najbliższego skrzyżowania i usiadła na krawężniku. Napisała SMSa i schowała komórkę.*
Gość
<wychodzi na ulice i przechadza się spoglądając na zdjęcie, a potem na okolicę. Kiedy zauważa postać siedzącą gdzieś w oddali, nagle pojawia się przed nią i kręci głową> Whoa.. Czy to moja mała dziewczynka kompletnie pijana? <uśmiecha się pod nosem i siada obok> No, opowiadaj. <unosi kąciki ust i zakłada jej kosmyk włosów za ucho>