Gość
< nie mogła w to uwierzyć. Chłopak totalnie postradał zmysły. Po jej policzkach poleciały grube łzy > Czy wraz z pamięcią straciłeś inteligencje? Nie jestem masochistką. Nic nie wiesz o swoim zyciu, więc ja ci nie będe go odtwarzać. Poza tym Charlotte na pewno chętnie się tobą zajmie < mrukneła wrednie i odwróciła głowę > Masz mój numer, mozesz dać mi znać. Przerpaszam, ze nie jestem w stanie ci pomóc. Nawet moja magia się na nic nie zda skoro nie ma odpowiednich chęci. < pociągneła zasmarkanym nosem i wstała >
Gość
Sądzisz, że nie chcę pamiętać? <prycha i zaciska wargi> Nie płacz, okay? Nie powinnaś. <bierze oddech> Przepraszam. <mowi cicho>
Gość
Ja już nie wiem co sądzić. Każdy ode mnie wymaga niemożliwego, a ja nie jestem taka silna za jaką mnie macie. < założyła ręce na piersi i spojrzała w dal. > Twój brak jakichkolwiek emocji teraz też jest niepokojący... < spojrzała zapłakana po raz ostatni w jego oczy. Postanowiła się nad nim nachylić i pocałować, mając ostatni promyk nadziei w soboe >
Gość
Nic od ciebie nie chcę, okay? Nic nie chcę. <mówi cicho i obserwuje jej zapłakaną twarz. Jest piękna. Kiedy nachyla się i całuje go, trochę niepewnie odwzajemnia. Po chwili odsuwa się nieco i bierze oddech> Przepraszam za te kłopoty. Jestem pewien, że nigdy nie chciałem cię w ten sposób skrzywdzić.
Gość
Ale stało się. Los okrutnie sobie ze mnie żartuje. < uśmiechnęła się kwaśno i odsuneła od chłopaka. Nic tu po niej. > Na pewno się do ciebie odezwę, bo nie tracę w pełni nadziei. Ale musze trochę pobyć sama... Ty też napisz jak się czegoś dowiesz o sobie < rzuciła zapłakanym głosem i rozpłyneła się w powietrzu >
Gość
Zaczekaj, ja.. <uchyla wargi, a kiedy widzi jak znika, zszokowany patrzy w powietrze. Bierze mocny oddech i marszczy brwi> Boże, mam schizy.. <szepcze i przykłada dłonie do głowy>
Gość
*Charlotte wyszła z MG i ruszyła ulicami. Było jej przyjemine, ale wiedziała, że będzie jeszcze lepiej, gdy napije sie więcej. Pokręciłą głową i przystanęła w ciemniejszej uliczce. Oparła się o ścianę, przymkneła oczy i skupiła na znajomej energi. Po chwili teleportowała się w jej pobliże. Ruszyła spacerem i rozglądałą się. Dopiero gdy mineła trzy ulice, w czwartej zobaczyła sylwetkę Alexa. Skręciła w ulicę i po chwili staneła koło hybrydy.* Hej. TO ja, twój anioł stróż. *wywróciłą oczami, ale wiedziała, że tylko tak załapałby że to ona.*
Gość
<unosi wzrok w górę i patrzy na nią chwilę> Siadaj.
Gość
*pokiwała głową, i usiadła na krawężniku. Wyciągneła nogi i zaczęła bujać lekko stopami, które opierały się na szpilkach. po chwili spojrzała na Alexandra.* Więc.. Pamietasz coś? Czy zupełnie nic, pustka?
Gość
Nic. <kreci glowa> Wlasnie zlamalem serce Mirandzi. <wydyma wargi i kladzie sie na chodniku>
Gość
*rochyliła zdziwona usta.* Och. Czyli ją spotkałeś. *przełkneła ślinę.* Moze i wyjdę teraz na sukę, ale.. Zasłuzyła sobie na to.. *pokręciła głową* Wiem, nikt nie zasługuje na to żeby łamać mu serce.. Wiem.
Gość
Chodzi o to ze mnie zdradzila? <marszczy brwi> Czy o cos innego?
Gość
*pokiwała głową.* Tak. własnie to miałam na myśli. *westchneła i też padła plackiem na chodnik*
Gość
Mam chujowe zycie. <mruczy i przewraca oczami> i mam dosyc. Tego wszystkiego.
Gość
*Westchneła* Masz. Fatk. Ale nie ty jedyny. *stwierdziła.* Mogłabym ci pomóc. Mam na myśli przywrócenie ci pamięci. *spojrzała na niego. Po chwili wyjeła z torebki butelkę whisky i podała ją hybrydzie.* Chcesz się napić?
Gość
Nie wiem czy chce. Jakie bylo moje zycie? <spoglada na nia, odbiera whisky, otwiera je i upija troche>
Gość
Nie wiem jak było na początku, bo przyjechałam tu dość niedawno. *powiedziałą cicho i odebrała od niego butelkę upiła trochę i oddała flaszkę.* Ale od chwili gdy już tu jestem.. To musze oweidzieć, że łatwo nie było. Co ja mam ci więcej powiedzieć? Były lepsze i gorsze chwile..
Gość
Jaki jestem? Tyran, dupek, idiota, arogancki.. czy jakis uhm.. kochany, rodzinny.. i tak dalej? <unosi brew i spoglada na nia; upija whisky>
Gość
Ty jesteś.. opiekuńczy, miły, jesteś inteligentny. Bywasz impulsywny i zaborczy. Uwielbiasz kobiety i flitrowanie z nimi co czasami działa na twoją niekorzysć. *odpowiedziała i wzieła od Alexandra butelkę; napiłą sie z niej.* Jesteś ideałem dla wielu kobiet.
Gość
Ideałem? <parska śmiechem i przeciera twarz dłonią> Widać już nie. Jednak wystarczą jedne kłopoty i wszyscy znikają tak szybko jak się pojawili. <przewraca oczami i upija whisky>
Gość
Znam to. Kiedy coś jest z tobą nie tak, nagle nikt nie chce cię znać.. *wydęła usta wspominajac niechętnie czasy nieba i ucieczki*
Gość
A najlepsze? Kiedy ja.. jestem w takim stanie, inni oczekują tego, że będę nagle cały i zdrowy i do tego wybawię ich od cierpienia. <zaciska mocno dłonie w pięści> Nikt chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że ja tu cierpię najbardziej. Wyobrażasz to sobie? Jestem pozostawiony samemu sobie, taki.. bezradny. <wzdycha i zamyka oczy>
Gość
*Charlotte podniosłą sie na przedramioach.* Alexander. Wiem co czujesz. Pzeżywałam co podobnego kiedy zwiałam z.. nieba. nie wiedziałam co ze soba zrobić. Nie miałam gdzie się podziać. Nikt się mną nie przejmował, a jeśli już to chciał mnie zabic. *powiedziała* Ciebie może nikt nie chce zabić, ale wiem, że jest ci ciężko.
Gość
Właśnie o tym mówię. <wzdycha> Nie wiem komu ufać, a komu nie. <zaciska wargi> Nie wiem, może ktoś chce. Nie znam siebie, ani ludzi. Obudziłem się w jakimś domu i od rana siedzę tutaj. <kreci glowa>
Gość
*pokiwała głową.* Wiec może warto zaryzykować i odzyskać wspomnienia?