Gość
*Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia* To jest poważna sprawa. Myśle, że jest to możliwe, ale wymagało by wiele pracy. Naprawdę wiele...
Gość
Wiem <powiedziała i westchnęła> Ale zrozum. To miasto jest niebezpieczne, szczególnie dla człowieka <mimowolnie dotknęła dłonią miejsca, w które ugryzł ją Dexter> Nie chcę być bezbronna <upiła łyk kawy>
Gość
*kiedy Ann dotkneła swojej szyi, Meg przyszedł do głowy pewien pomysł.* Wiem o tym. Ale mam pewien pomysł.
Gość
Tak? <podniosła wzrok na dziewczynę>
Gość
Myślę... Że mogłabym przekazać ci tymczasowo część mojej mocy.
Gość
<pokręciła głową> Nie, na to się nie zgodzę. Nie chcę cię aż tak osłabiać <powiedziała, patrząc się na nią uważnie> A ten pierwszy pomysł? Na czym miałby polegać?
Gość
*machneła ręką* Nie osłabiłabyś mnie za bardzo. przez kilka dodatkowych lat życia mocno rozwinęłam swoją moc. Jeśli przekazałabym ci choć maleńką cząstkę, mogłabyś nad nią pracować i rozwijać. A jeśli chcesz wiedzieć o pierwszym pomyśle to byłby podobny. Ale najpierw musiałabyś wydobyć tą cząstkę. Obudzić ją.
Gość
W jaki sposób? <spytała zaciekawiona> Nie obraź się, ale wolałabym rozwijać własne moce <uśmiechnęła się lekko i upiła trochę kawy>
Gość
Nie ma sprawy. *rozejrzała się dookoła* najlepiej zacząć od medytacji w lesie lub ogrodzie. Wtedy cały organizm jest spokojny i masz kontakt z naturą, z którą czerpiesz siłę. Ja bym położyła przed sobą coś lekkiego, co można by łatwo podnieść, lub świeczkę do zapalenia. W trakcie medytacji skupiłabym się na danym przedmiocie i próbowała coś z nim zrobić.
Gość
Próbowałam już tego <powiedziała, opierając dłonie na stole> W parku starałam się poruszyć płatkami stokrotki, a nad jeziorem unieść cząsteczki wody <spuściła wzrok na swój kubek> Nie podziałało.
Gość
Nie powinnaś się poddawać. *zastanowiła się przez chwilę.* Może przejdźmy się razem do parku?
Gość
Jasne <uśmiechnęła się i zapłaciła za siebie. Wyszły z baru>
(daj post w parku c: )
Gość
<wchodzi, bierze książkę, siada przy wolnym stoliku, zamawia kawę i zaczyna czytać>
Gość
<płaci i wychodzi>
Gość
*Wchodzi, zamawia lekki obiad, wybiera książkę i siada w milczeniu przy stoliku w kącie baru*
Gość
*Patrzy na zegarek i dziwi się, że tyle tutaj siedziała. Wstaje, kładzie pieniądze na ladzie i wychodzi do parku*
Gość
<przychodzi, siada zamawia sobie kawę, bierze książkę i siada z nią przy wolnym stoliku zaczynając czytać>
Gość
<wchodzi do baru, siada przy jednym ze stolików, zamawia colę z lodem. Po chwili zaczyna rozglądać się po sali i jej wzrok zatrzymuje się na Rosalie. Bez namysłu bierze szklankę i dosiada się do jej stolika> Witaj Rose <uśmiecha się złośliwie> Ładnie to tak zabijać łowców? <unosi brwi>
Gość
<spojrzała zaskoczona na Camille>
Daj mi spokój, wiesz, że większość moich problemów jest spowodowana tym, że przez Ciebie jestem hybrydą
<wysyczała>
Gość
<westchnęła głęboko> A to już sobie wyjaśnialiśmy <powiedziała znudzonym głosem> Mówiłam czym grozi podnoszenie głosu, nie posłuchałaś. Poza tym nie ja dałam co hybrydziej krwi <wywróciła oczami>
Gość
<Zmaterializował się obok Rosalie>
Ją też zabijesz, tak jak mnie?
<zapytał i uniósł brwi>
Gość
<zaskoczona spojrzała na Jace'a i uśmiechnęła się do niego słodko>
Tak, będę się rozkoszować jej śmiercią tak samo jak Twoją
<powiedziała i zwróciła się do Camille>
Nie musiałaś mnie przetrzymywać!
Gość
<Skrzywił się>
Jeszcze trochę i pożałujesz że się urodziłaś, słodka Rose.
<warknął>
Gość
Owszem musiałam <uśmiechnęła się szeroko> Jace? Jesteś tu, co nie? Daj jej ode mnie popalić <powiedziała, patrząc się w miejsce gdzieś ponad ramieniem dziewczyny>
Ostatnio edytowany przez Camille Belcourt (05-10-13 15:13:05)
Gość
<spojrzała na niego błagalnie>
Skarbie nie żyjesz, nic mi nie zrobisz
<wystawiła mu język i znów zwróciła się do Camille>
Widzę cudowny mój antyclub założyliście? Jak uroczo!
<wywróciła oczami>