Gość
Znam kogo¶ komu, by siê spodoba³o <usmiechn±³ siê szeroko, rozgl±daj±c siê dooko³a> Cudownie <u¶mechna³ siê do Rose>
Gość
<zmru¿y³a oczy>
Komu takiemu?
<zbli¿y³a siê do niego i poca³owa³a kolejno jego policzki, nos i podbródek, a nastêpnie powoli, czule i delikatnie poca³owa³a go w usta>
Teraz jest jeszcze cudowniej
<u¶miechnê³a siê lekko i spojrza³a znów na Pary¿ przypominaj±c sobie jak kiedy¶ sta³a tutaj z rodzicami, po chwili westchnê³a>
Mama krzycza³a na tatê tutaj, bo on niby dla ¿artów podnosi³ mnie lekko do góry i udawa³, ¿e chce mnie wyrzuciæ st±d....
<zachichota³a>
Gość
Kiedy¶ Ci powiem <u¶miechn±³ siê lekko i s³ysz±c jej ¶miech, sam siê za¶mia³> to jaka¶ sugestia? <unosi brwi i ca³uje j± w skroñ>
Gość
Kiedy¶? A czy powinnam byæ zazdrosna?
<wywróci³a oczami i po chwili je zmru¿y³a u¶miechaj±c siê lekko>
Wiesz to zale¿y czy chcesz siê mnie pozbyæ
<wystawi³a mu jêzyk>
Gość
Nie, nie s±dzê by¶ powinna byæ zazdrosna o tê.. osobê. <u¶miechn±³ sie szeroko i obj±³ ja od ty³u> marzê o tym <roze¶mia³ siê>
Gość
No to dalej
<zachichota³a>
Prze¿uæ mnie przez barierkê, zrobimy sobie dzieñ spe³niania marzeñ
<u¶miechnê³a siê s³odko>
Gość
Widzisz, niestety moje marzenie jest ciuuutkê rozbudowane. Bo wiesz <mru¿y oczy, przygl±daj±c siê jej uwa¿nie> najpierw chcia³em Ciebie wykorzystaæ seksualnie, a potem zabiæ, a jak wype³nie tylko jedn± czê¶æ planu <wzdycha i krêci g³ow±>
muszê to przemy¶leæ <pu¶ci³ jej oczko>
Gość
<wywróci³a oczami szturchaj±c go lekko i po chwili spowa¿nia³a>
Có¿, musisz postanowiæ co wolisz, nie zgadzam siê na dwie czê¶ci, albo to, albo to
<powiedzia³a powa¿nie ledwo powstrzymuj±c siê od ¶miechu>
Gość
Zawsze istnieje co¶ takiego jak gwa³t. <porusza³ zabawnie brwiami> Po¶wiêcê tych wszystkich biednych ludzi, no ale co zrobiæ, marzenia s± po to by je spe³niaæ, prawda? <unosi brwi i siê roze¶mia³>
Gdzie sobie ¿yczysz teraz, Rose?
Gość
Tak, tak kochanie, a Twoje marzenia s± dla mnie najwa¿niejsze, wiêc wiesz o ka¿dej porze dnia i nocy, mów, a zrobiê wszystko
<wywróci³a oczami patrz±c na niego b³agalnie, a s³ysz±c jego pytanie zmarszczy³a noc i westchnê³a>
Mo¿emy wróciæ na moment do dzieciñstwa, prawda? I i¶æ do Disneylandu
<zachichota³a>
Gość
Mo¿emy <pokiwa³ g³ow± i obja³ j± ramieniem>
Nie martw siê na wie¿y Eiffla mi tak nie zale¿y. Poczekaj jak zabiorê Ciê na Empire State Bulding, wtedy nie bêdzie litosci <roze¶mia³ sie i weszli do windy>
Gość
Tylko we¼ mi najpierw daj znak zanim bêdziesz chcia³ to zrobiæ to siê jako¶ ³adnie ubiorê by wygl±daæ ³adnie jak bêdê roztrzaskana
<wywróci³a oczami i kiedy j± obj±³ wtuli³a siê w niego lekko, zjechali wind± i udali siê do królestwa ka¿dego dziecka>
Gość
<podchodzi pod wie¿ê Eiffla, z zaciekawieniem b³±dz±c wzrokiem po placu, na którym jak zazwyczaj by³o mnóstwo ludzi. Czekaj±c na Isaaca, postanawia zrobiæ kilka zdjêæ na komórce>
Gość
*Po skoñczonej rozmowie wzi±³ taksówkê i uda³ siê pod umówione miejsce. Wcze¶niej jednak zajecha³ do sklepu i kupi³ szampana i jaki¶ zestaw preclów i truskawek a tak¿e kocyk.
Na miejscu z daleka zobaczy³ Lydie. Burza rudych w³osów... Wszêdzie móg³ to odró¿niæ. Cicho do niej podszed³ i stoj±c za ni± wyszepta³ niskim g³osem do jej ucha*
Madame..
Gość
<podskakuje lekko w miejscu, kiedy s³yszy obok siebie czyi¶ niski g³os. Odwraca siê i zauwa¿aj±c dobrze znanego ch³opaka, u¶miecha siê k±cikami ust szeroko> Sir Lahey, co za mi³a niespodzianka. <dyga przed nim teatralnie, po chwili parskaj±c cichym, dziewczêcym ¶miechem>
Gość
*Spojrza³ na ni± z szerokim u¶miechem i po³o¿y³ zakupy na chodnik, po czym zdj±³ z siebie marynarkê i polu¼ni³ krawat, a koszule wyci±gn±³ ze spodni. Znowu wygl±da³ jak ten roztargniony ch³opak.*
Mo¿esz byæ ze mnie dumna *mrukn±³ wskazuj±c gestem g³owy na butelkê szampana i resztê zakupów*
Co powiesz na cos w rodzaju piknika? *uniós³ paw± brew do góry i roze¶mia³ siê pod nosem widz±c jej minê*
Widzia³em na jakim¶ filmie i.. No .. Jutro niestety musimy wracaæ.
Gość
<spogl±da w bok na zakupy zrobione przez ch³opaka i nie mog±c powstrzymaæ u¶miechu, unosi k±ciki ust> Nie musia³e¶.... <mruczy pod nosem, odrzucaj±c w³osy na plecy. Zauwa¿aj±c, ¿e znowu wygl±da tak, jak zawsze krêci g³ow± z rozbawieniem wymalowanym na twarzy> Typowy Isaac, prawda? <unosi brew do góry. S³ysz±c jego zdanie, przygryza lekko wargê i przytula go do siebie> Gratulujê. <szepcze mu na ucho, nastêpnie siê odsuwaj±c od niego> Na piknik zawsze jestem gotowa. <poprawia fa³y sukienki i czuj±c nag³e os³abienie, prze³yka cicho ¶linê> Na jakim¶ filmie? Pewnie komedia romantyczna. <kiwa pewnie g³ow±> Och, naprawdê?
Gość
Pierwsze zlecenie *wzruszy³ lekko ramionami i pog³aska³ dzieczynê po plecach, czuj±c jak jej s³odkie perfumy wype³niaj± jego wnêtrze. Odsun±³ siê od niej i zbada³ j± troskliwie wzrokiem jednak nic nie powiedzia³. Jeszcze nie.*
Taa, dlatego zasn±³em po trzydziestu minutach ale scenê zaliczy³em *roze¶mia³ siê cicho i kilka metrów pózniej roz³o¿y³ koc na trawie i usiad³ wygodnie wyci±gaj±c wszystkie zakupy*
Ja siê nigdy nie zmieniê, Lydio *otworzy³ szampana, a widz±c ¿e zapomnia³ o szklaneczkach przekl±³ pod nosem i poci±gn±³ ³yka z butelki i poda³ j± Lydii*
Jeszcze nigdy nie by³em tak szczê¶liwy, przysiêgam
Gość
Pierwsze zlecenia s± najtrudniejsze... tak? <unosi zaciekawiona brew, wzdrygaj±c siê pod wp³ywem jego dotyku. £api±c jego zatroskane spojrzenie, zaciska mocno wargi, nie chc±c dodaæ jakiego¶ zbêdnego komentarza typu 'nic mi nie jest, nie musisz siê przejmowaæ'> Po trzydziestu minutach? Pikniki s± zazwyczaj w po³owie lub jeszcze pó¼niej, a w±tpiê, ¿eby ten film trwa³ godzinê. <kiedy ch³opaka rozk³ada koc, siada na nim i odchyla g³owê do ty³u, zaczynaj±c siê wpatrywaæ w niebo> W to akurat nie w±tpiê. <koniuszkiem jêzyka zwil¿a wargi i przejmuje od Lahey'a butelkê; nie przejmuj±c siê niczym, poci±ga z niej ³yk> W takim razie ja te¿ siê cieszê, naprawdê. <odwraca g³owê w stronê Isaaca, powoli k³ad±c siê na kocu>
Ostatnio edytowany przez Lydia Carter (21-04-14 18:33:56)
Gość
Chcê siê wykazaæ, ¿eby zrozumieli, ¿e by³o warto, rozumiesz? *pyta cicho i uwa¿nie obserwuje jej ruchy. Gdy Lydia k³adzie siê na kocu, bez namys³u robi to samo i przekrêca g³owê w jej kierunku. Ich twarze dzieli³y centymetry. Wywrocil oczami*
Masz mnie. Mo¿e i obejrza³em ca³y film *zacisn±³ usta w linijkê i chc±c siêgn±æ po truskawki, jego rêka musnê³a delikatnie Rêkê Lydii. Spojrza³ jej g³êboko w oczy i prze³kn±³ ¶linê.*
Gość
Rozumiem. <kiwa powoli g³ow±, obserwuj±c jego ruchy; kiedy ich twarze dziel± jedynie centymetry, na jej policzkach ukazuj± siê delikatne rumieñce> Wiedzia³am, po prostu wiedzia³am! <wyszczerza swoje bia³e z±bki w szerokim u¶miechu i kiedy, czuje mu¶niêcie jego d³oni o jej rêkê, wstrzymuje na chwilê powietrze; równie¿ unosi spojrzenie do jego têczówek, zagl±daj±c w ich g³±b> Mi³o tak... le¿eæ na kocu pod wie¿± Eiffla. <szepcze bardzo cicho>
Gość
Jest ci zimno? *pyta, kiedy widzi jak twarz Lydii siê lekko czerwieni, mimo wszystko u¶miecha sie do niej. Delikatnie, a jego wzrok b³±dzi po jej twarzy. Pokiwa³ lekko g³ow±, upijaj±c kolejny ³yk szampana*
Towarzystwo zawsze robi swoje *powiedzia³ z lekkim rozbawieniem i opar³ siê na lewym ³okciu, co u³atwi³o mu dostêp do niej.*
Mogê wiedzieæ o czym rozmy¶lasz, panienki Carter? *wyszepta³ jej do ucha, gdy nachyla³ siê po truskawkê*
Gość
Nie, jest dobrze... Umiarkowanie. Nie za ciep³o, nie za zimno. <mówi pewnym g³osem, ignoruj±c gêsi± skórkê, która wkrada siê na jej cia³o. Czuj±c na niego swoje spojrzenie, zgrabnym ruchem d³oni odgarnia z oczu niesforny kosmyk w³osów> Tak, zgadzam siê z tym. <odbiera od niego szk³o i upija z niego dwa, ale dosyæ porz±dne ³yki; nadal trzyma butelkê w d³oni> Gdybym le¿a³a tutaj sama... Pewnie nie mia³oby to tyle uroku, co z Tob±. <marszczy znikomo brwi, bior±c oddech> Miêdzy innymi nad tym, ¿e nigdy nie s±dzi³am, i¿ pojadê z Tob± do Pary¿a. Zaskakuj±ce. <mruczy pod nosem z u¶miechem przyklejonym na twarzy>
Gość
Zosta³a Ci kropelka na wardze *Powiedzia³ bardzo cicho, zbieraj±c j± lekko kciukiem i spojrza³ jej g³êboko w oczy. Nie, nie móg³. Mia³o sie w koñcu wszystko u³o¿yæ. Zaczê³o mu zale¿eæ na Hazel, nawet chcia³ by wysz³o z tego co¶ powa¿nego.
Ale potem radosne oczy Lydii. Pierwsza mi³o¶æ nigdy nie umiera. Przymyka na chwilê powieki, ale po kilku sekundach je otwiera, wpatruj±c siê w jej czerwone usta*
Nawet nie wiesz jak bardzo chcia³bym Ciê poca³owaæ *powiedzia³ z rozbawieniem, jednak mówi³ powa¿nie. ¦miertelnie powa¿nie.*
Gość
Naprawdê? <spuszcza nieznacznie wzrok i ¶ledzi nim uwa¿nie poczynania ch³opaka, nie potrafi±c powstrzymaæ garn±cego siê na jej usta u¶miechu; unosi k±ciki ust w szerokim u¶miechu, wracaj±c spojrzeniem do jego oczu. Oczu, które czarowa³y, kusi³y oraz uwodzi³y. W my¶lach gani siê za te my¶li, ale jednak¿e... Nie umie przestaæ. Zakocha³a siê w nich, teraz by³a tego pewna. S³ysz±c jego zdanie, unosi d³oñ i opuszkami palców dotyka jego policzka> Ja te¿, ale to mê¿czy¼ni powinni zacz±æ. <przechyla lekko g³owê w bok>