Gość
*pomachałam ręką odganiając dym* Rozumiem, że Ty nie zamierzasz mu w tym pomóc? *spytałam i dopiłam herbatę*
Gość
Ani trochę. <parskam chrapliwym śmiechem.> Sam jest sobie winien <wzruszam ramionami uśmiechając się szeroko.>
Gość
Już mu współczuję *zaśmiałam się cicho* wiesz, będę się już zbierać *westchnęłam i zapłaciłam za swoje zamówienie* Do następnego razu *dodałam i wyszłam*
Gość
Pa <zdążam odpowiedzieć zanim wychodzi i kończę papierosa. Gaszę go i bez skrupułów rzucam go na podłogę przydeptując, Kiedy zauważam że w moją stronę idzie zbulwersowany kelner, uśmiecham się do niego szerokim uśmiechem, pokazując równe, białe zęby o zmywam się z baru, zanim zdąży coś powiedzieć.>
Gość
< Miranda weszła nie zwracając niczyjej uwagi do baru. Podeszła do lady i zamówiła mocną kawę oraz naleśniki z syropem klonowym. Kiedy odebrała zamówienie rozejrzała się po pomieszczeniu i zauważyła niesforne fale, od których bicie jej serca automatycznie sie przyśpieprzyło. Wzięła parę głębszych wdechów i staneła za nim, trzymając w dłoniach jedzenie > Śniadanie na kaca? < mruknęła sexownie do jego ucha, uśmiechając się przy tym delikatnie. Z gracją się odwróciła i usiadla naprzeciwko niego, przyglądając się jemu swoimi bystrymi oczyma >
Gość
< Miranda posłała mu zawadiacki uśmiech i wzięła kawałek naleśnika do ust > Gra słów, dzieciaczku? < oblizała sexownie wargę, a dłonie zacisneła na kubku mocnej kawy. Przez cały czas patrzyła prosto na niego > Nie narzekam na brak rozrywki, ostatnia podróż po stanie przyniosła miłe efekty < podniosła sugestywnie brew > A jak u ciebie ?
Gość
Zastanów się nad studiowaniem psychologii < zaśmiała się promiennie i odrzuciła włosy na plecy. Schowała wzrok za powiekami - onieśmielał ją bardziej niż większość chłopaków co było głupie - był od niej młodszy, a ona zachowywała się jak nastolatka > Zbyt bardzo mnie czarujesz... Nadal naćpany czy moze nabijasz się ze mnie? < podniosła pytająco brew, a wzrok utkwiła w kubku jednocześnie upijając z niego łyk >
Gość
< Miranda ścisnęła palce mocniej na kubku. W jej oczach pojawiły się ogniki, które wcale nie były przyjazne. Gdyby on tylko wiedział do czego dziewczyna była zdolna... > Nie pozwalaj sobie. Pokazuje z łatwością, ze jestem dla ciebie za dobra < uśmiechneła się wrednie po czym zjadła kolejne kęsy posiłku. Na chwilę się zamyśliła po czym wróciła oczyma do jego twarzy. Przejechała palcami od jego nadgarstka do łokcia po czym pocałowała koniuszki jego palców > Na pewno tego chcesz?
Gość
< Miranda już chciała wstawać oniemiała urokiem Pierra. Zawsze się tak przy nim czuła i zapominała o całym swoim pobycie tutaj oraz jego konsekwencjach. Tym bardziej pojawienie się czerwonej spowodowało zniknięcie uśmiechu z jej twarzy. Wraz z jej słowami czarownica coraz bardziej sztywniała. Miała ochotę rzucić na nią najgorsze klątwy, ale musiała się opanować > Witaj RC, dawno cię nie widziała. I nie tęskniłam.. < uśmiechneła się kwaśno. Wtedy poczuła to okropne uczucie w głowie, kiedy ktoś się do niej wkradał > Ja... Nie chcesz o tym słyszeć... On był bardzo złym i nieodpowiednim chłopakiem, który bawił się moim kosztem. Zmusił mnie do sexu kiedy jeszcze byłam z moim poprzednim chłopakiem... Pragnełam zemsty, ale < przełknęła głośno ślinę > Zagubiłam się. Narzeczony mnie porzucił, całe miasto zaczeło mnie uwarzać za sukę, zresztą właśnie przez tą panią o tutaj < pokazała na nią obraźliwie palcem > Wtedy tylko on mnie zrozumiał i nie widział we mnie całego zła tego miasta. Zauroczyłam się w oprawcy... czy można być jeszcze bardziej głupim? < spuściła głowę. Nie była w stanie popatrzeć na Pierre. W głowie leciała jej myśli : Jesteś zadowolona RC? >
Gość
< Miranda zamknęła oczy. Pod powiekami czuła ze zbierają cię jej łzy. Czemu ta czerwona suka to robi, czemu zawsze musi się wtrącać w jej życie. Włosy czarownicy nastroszyły się pod wpływem emocji. Bardzo nie chciała otwierać ust, ale nie mogła tego powstrzymać > W twoim wieku byłam w ciąży z moim pierwszym chłopakiem. Niestety, w 3 miesiącu miałam wypadek samochodowy. Pijany kierowca we mnie wjechał i omal nie zginęłam. Niestety moje dziecko nie unikneło śmierci... < przygryzła wargę aż do krwi >
Gość
< Miranda nie miała odwagi uronić łzy, lecz kiedy czerwona opuściła bar nie powstrzymywała już emocji. Przysuneła się do Pierra i zaczeła płakać małym strumieniem. > Przepraszam... < wzięła parę głębokich wdechów i spojrzała prosto na niego lekko zaszklonymi oczyma > Czy nadal masz ochotę abym cię zaskoczyła ? < postarała się uśmiechnać delikatnie > Chętnie ci wszystko jeszcze wytłumaczę jak będziesz chciał..
Gość
< Miranda patrzyła za nim uważnie. Nie wiedziała co teraz miała myśleć bo jednak to było dla niej spore wyzwanie. Kiwnęła głową na jego słowa > Rozumiem. Nie wymagam od ciebie całkowitego zrozumienia, ale chcę tylko abyś wiedział że każdy popełnia błędy w życiu... < przełkneła ślinę i spojrzała na niego roziskrzonym spojrzeniem > Nie zamierzasz jeszcze iść, prawda? < w głowie jednak inne pytanie chodziło jej po głowie. Czy jego propozycja była całkiem serio? Ciężko było jej w to uwoerzyć >
Gość
< Miranda podziękowała mu wzrokiem. Nie wróciła jednak na swoje miejsce, a usiadła obok Pierra. Ich biorda się stykały > Chciałabym cię nadal czymś zaskoczyć. Ostrzegam, ze możesz na prawdę doznać emocji o których nie miałes pojęcia < uśmiechneła się tajemniczo i dokończyła swoją kawę. Odłożyła kubek i złożyła na jego policzku delikatny pocałunek >
Gość
< Miranda zdezorientowana patrzyła na to jak mimika Pierra diametralnie się zmienia. Chciała cos powiedzieć, ale jedyne co to złapała go za dłoń i spojrzała głęboko w oczy. Kiedy już opuścił bar, ona po chwili również wyszła, nie płacąc za siebie >
Gość
<wchodzi do środka i rozgląda się. Siada przy stoliku i zamawia jakąś sałatkę na późne śniadanie. Wyciąga list z kieszeni i całkiem niespiesznie rozwija pogniecioną kartkę. Przełyka cicho ślinę błądząc wzrokiem po literach i kiedy otrzymuje już zamówienie, prawą ręką je, nabijając co jakiś czas kawałki sałatki na widelec, a w lewej trzyma kartkę, nawet nie odrywając od niej wzroku>
Ostatnio edytowany przez Melanie Kahn (18-07-14 12:13:20)
Gość
<w końcu odkłada widelec i zgniata kartkę z powrotem. Płaci i wychodzi wsuwając list do kieszeni>