Gość
*spojrza³a na trzymane w d³oni zapa³ki i do¶æ poda³a je po namy¶le ch³opakowi* Masz, kto¶ musi chyba nazbieraæ jakie¶ patyki na rozpa³kê *stwierdzi³a i spojrza³a na wszystkich*
Gość
<odebra³ zapa³ki od dziewczyny i przeniós³ wzrok na bruneta, który w³a¶nie przyniós³ drewno. Kucn±³ i u³o¿y³ patyki w odpowiedni± konstrukcjê i podpali³ rozpa³kê, po chwili ogieñ zaja³ resztê ga³êzi z konstrukcji, tworz±c niewielkie ognisko>
Gość
<podnosi siê z kucków i rozgl±da siê. Podchodzi do Alice i siada obok niej, uginaj±c nogi w kolanach i opieraj±c przedramiona na nogach> Na pewno mamy zamiar spaæ na ziemi, ¿eby co¶ nas zjad³o? <spojrza³ na ni± unosz±c brew>
Gość
<Wyj±³ maczetê i po³o¿y³ j± tu¿ obok siebie, aby w razie czego mieæ j± na wyci±gniêcie rêki. Otuli³ Alice amieniem, zmniejszaj±c przestrzeñ miêdzy nimi> Do mnie wci±¿ nie dotar³o, ¿e jestem w lesie deszczowym. <pokrêci³ lekko g³ow± z niedowierzeniem> Wszystko dopiero siê zaczyna. <wzi±³ g³êboki oddech i wypu¶ci³ go ze ¶wistem> To kolejna gra Red Coat, wiêc na pewno nie wyjdziemy z tego bez szwanku. <skrzywi³ siê nieznacznie>
Gość
Nie dajesz tego po sobie poznaæ. <powiedzia³ unosz±c nieznacznie k±cik ust> Okey, ale bêdziemy szli ca³± grup±? W 8 osób? <zapyta³ cicho, aby tylko ona go us³ysza³a> Poradzisz sobie? <zapyta³ ju¿ trochê g³o¶niej, po chwili krêc±c lekko g³ow±> Okey, niewa¿ne. Przyznajê, ¿e na szkole przetrwania znasz siê lepiej ode mnie. <powiedzia³ unosz±c d³onie w obronnym ge¶cie>
Gość
Ja pójdê. <odpowiedzia³ Samowi; mimowolnie roze¶mia³ siê pod nosem, s³ysz±c komentarz o Bramie> Okey. <powiedzia³, uk³adaj±c siê w miarê mo¿liwo¶ci wygodnie, trzymaj±c d³oñ na rêkoje¶ci maczety> Ale obud¼ mnie, kiedy co¶ siê bêdzie dzia³o, albo jak bêdziesz zmêczona. <powiedzia³ przymykaj±c oczy. Po d³u¿szym czasie zapad³ w niespokojny sen>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (16-04-14 22:30:54)
Gość
Wczoraj: *Zasn±³ pó¼n± noc±*
Dzisiaj: *wsta³ z rana, czuj±c narastaj±cy g³ód i pragnienie, zacisn±³ zêby i usiad³ pod wielkim drzewem, rozk³adaj±c mapê i próbuj±c jak najszybciej znalezc dostêp do s³odkiej wody, kompas jeszcze nie by³ mu potrzebny, natomiast no¿em rysowa³ trasê w ziemi, ucz±c sie jej na pamiêæ. Po kilku minutach slyszac g³os jakiego¶ ch³opaka mruknal*
Mo¿emy i¶æ we dwoch.. Wszyscy ¶pi± wiec.. *zacisnal zeby, patrz±c na Sama wyczekujaco*
Jestem Isaac.
Gość
<budzi siê i przeciera oczy palcami> Okey, ju¿ wsta³em. <powiedzia³ nieco zaspanym g³osem do Samai podniós³ siê z ziemi, chowaj±c maczetê za plecy> Ile butelek mamy? <spojrza³ po twarzach osób, które ju¿ nie ¶pi±>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (17-04-14 08:09:57)
Gość
Wiêc proponuje by¶my ruszyli jak najszybciej *mrukn±³ cicho, pokazuj±c co dosta³, po czym rozwin±³ mapê*
Znalaz³em drogê *dodal jakby to by³o ma³o istotne*
Gość
<mierzy Sama wzrokiem, po chwili obracaj±c siê w stronê pozosta³ych> Czyli idziemy wszyscy? <zapyta³, chc±c siê upewniæ> Nareszcie jaka¶ dobra wiadomo¶æ. <u¶miechn±³ siê nikle i podszed³ do Isaaca, spogl±daj±c na mapê>
Gość
Zale¿y jak pójdziemy *wskazal na niebieskie kó³ko oznaczaj±ce zbiornik wodny, po czym wskaza³ gdzies na pó³noc*
Tu jestesmy. Musimy i¶æ na po³udnie i trzeba unikaæ tego: *wskazuje na napis: NIESPODZIANKA*
Nie ufam suce *skrzywil sie lekko po czym ma³ym patykiem pokaza³ wywijas na mapie*
Moim zdaniem trzeba przej¶æ na druga stronê by miec jak najwiecej czasu przed szczytow± godzin±, a pózniej na po³udnie. Jak zabierzemy sie teraz unikniemy upa³u. No chyba ze *przelknal sline*
Chcecie i¶æ przez t± "niespodziankê"
Gość
Jest tylko jeden problem *powiedzia³ prawie nies³yszalnie*
Gość
Id±c na po³udnie oddalimy sie od miejsca do ktorego mamy dotrzeæ *powiedzial cicho, po czym rozpi±³ koszule, ukazuj±c nagi tors*
Gość
Jestem za opcj± nr 1 <kiwn±³ g³ow± z przekonaniem> No to na co czekamy? <uniós³ brwi; czuj±c rosn±c± z ka¿d± chwil± temperaturê, zdj±³ kurtkê i przewi±za³ j± sobie w pasie, poprawi³ maczetê na plecach> Im szybciej ruszymy, tym lepiej. Narazie woda jest priorytetem. <doda³>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (17-04-14 08:58:26)
Gość
W porz±dku *skin±³ g³ow±, a gdy nikt nie ruszy³ pierwszy, poczu³ sie nieco dziwnie. Westchnal i powoli zaczal i¶æ w kierunku jaki zaznaczy³ na mapie*
Gość
*Caly czas szed³ w milczeniu, co chwile skrêcaj±c, a¿ na trafili na dziki zak±tek d¿ungli. Isaac zatrzyma³ sie na chwile i zauwa¿aj±c krzak pelen jagód i innych owoców, zaczal je zbieraæ do gar¶ci*
Gość
*wywrocil teatralnie oczami*
A co to za roznica skoro i tak zginê? Dobrze wiem co zrobicie *powiedzial do Sama, jednak patrzy³ siê na Deana*
Wpakowa³ jedn± jagode do ust, po czym znowu zaczal i¶æ przed siebie*
Gość
Przecie¿ nic ci nie zrobiê! <powiedzia³ nieco zbulwersowany i pokrêci³ g³ow± z rezygnacj±> Daj spokój, Sam. Niech robi co chce. <zwróci³ siê brata>
Gość
Ach tak! *prychnal pod nosem i wpakowa³ sobie do ust kolejne owoce*
Najpierw zginie on *wskazal na Brama* jest ciamajd±, prawdopodobnie sam siebie wykoñczy, albo zezre go paj±k, potem ja doprowadzê was do X i nagle dostanê maczet± w g³owê, ca³kiem przypadkiem *usmiechnal siê przymilnie, id±c przed siebie*
Gość
Je¶li siê nie uspokoisz, to ju¿ mo¿esz dostaæ maczet± w g³owê <warkn±³, po czym spojrza³ na Sama i przewróci³ oczami> Super. Kto¶ jeszcze chce zrobiæ ze mnie mordercê? <zapyta³ sarkastycznie>
Gość
I tak swoje wiem, chcesz sie odegraæ za Rose.. *nagle krzykna³ w jego kierunku stop, widz±c jak niemal ociera sie o jedn± z roslin*
Unikajcie teg, najpierw bedzie tylko swedzialo ale potem tak spuchniecie, ¿e siê udusicie *wzdrygnal siê id±c dalej*
Gość
<otwiera usta, , ¿eby odpowiedzieæ Isaacowi, gdy otacza ich banda tubylców> Bez jaj... <mrukn±³ pod nosem. Ju¿ mia³ siêgn±æ po maczetê, jednak widz±c Alice i u¶wiadamiaj±c sobie ich liczebno¶æ, w porê siê powstrzyma³ i równie¿ podniós³ d³onie w ge¶cie poddania>
Gość
*nagle cofn±³ sie do ty³u widz±c tubylców, zamkn±³ ze w¶ciek³o¶ci oczy, uprzednio patrz±c na Brama sceptycznie*
Gość
<prze³yka ¶linê> Ee.. <nie zrozumia³ ¿adnego s³owa pytania> N i e c h c e m y w a m z r o b i æ k r z y w d y. <mówi wyra¼nie, otwieraj±c szeroko usta, maj±c nadziejê, ¿e tubylec zrozumie>
Gość
<wchodzi do lasu nios±c Char na rêkach i bierze oddech. Rozgl±da siê id±c przed siebie z nadziej±, ¿e wpadn± na kogo¶ kto im pomo¿e, lub znajd± ¼ród³o ch³odnej wody>