StefanSięUśmiecha - 16-04-14 19:34:25


LAS



https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/v/t34.0-12/10253367_765576936788428_88616522_n.jpg?oh=ea6b01f65bce24da9994027eec3b84d8&oe=5350C306&__gda__=1397821308_ce2df6360d7054dccf1c23cfb3aaec57 https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/v/t34.0-12/10255080_765576930121762_843557599_n.jpg?oh=d9e0a071350662c3a1f1bec8eada93f3&oe=5350D670&__gda__=1397792645_656b0106956e974362e356bf0d299dc2
https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/v/t34.0-12/10178245_765576933455095_214315110_n.jpg?oh=a3c362ca697ed2e19c7a14b9eff04cde&oe=535070C1&__gda__=1397787127_8cbdf248fb6fca4f44c6addf35de1a82 https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/v/t34.0-12/10250904_765576940121761_1243967488_n.jpg?oh=edc213d765ac16e0bce84d9db194b18f&oe=5350EC1B&__gda__=1397808478_fa3f2a06d6e2409834b15d30096149e0



Las pokrywa ogromny teren, a co za tym idzie nie ma z niego wyjścia.
W dzień jest tu duszno i upalnie a w nocy temperatura spada poniżej zera.
Prawie każde napotkane tu zwierzę jest groźne lub jadowite, a roślina trująca.
Jest w nim też dużo pułapek zastawionych przez tubylców.

Red Coat - 16-04-14 21:08:24

<wszyscy znajdują się w lesie, leżąc na ziemi. Ubrani są w szary podkoszulek, ciemnozielone, wygodne spodnie i kurtkę oraz ciężkie buty. Każda osoba jest w coś zaopatrzona:
Alex - sejmitar
Alice - łuk i strzały
Charlotte - sztylet 
Hazel – lina,  puste butelki na wodę
Avery - środek do dezynfekcji i bandaże 
Sam - plecak z prowiantem na 1 dzień
Dean - maczeta
Jessica – zapalniczka, 2 krótkofalówki, jodyna
Bram - topór
Isaac – kompas, mapa topograficzna z „X” w miejscu góry, nóż

Osoby nie wiedzą, jak się tu znalazły, ani że to sen. Walczą o przetrwanie>

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Isaac Lahey - 16-04-14 21:14:29

*Isaac spoglada zdezorientowany na towarzystwo jak i na swoje "prezenty", po jakimś czasie biegnie wgłąb lasu i zatrzymuje sie na jakiejś polance z dala od tamtego miejsca, gdzie studiuje mape*

Jessica Love - 16-04-14 21:17:36

< Obudziła się w śnie przerażona jedyne co pamiętała to porwanie. Rozkojarzona rozejrzała się w około, wstała z ziemi i zmarszczyła brwi. Była zdezorientowana kompletnie nie wiedziała gdzie się znajduje. Jedyne czego mogła się domyśleć to iż znajduje się w lesie. Przy sobie miała zapalniczkę, 2 krótkofalówki i jodyna co jeszcze bardziej ją zaskoczyło. Przecież nie miała tego przy sobie w barze. Przełknęła z trudem ślinę i stała nieruchomo próbując złapać oddech i opanować choć w małym stopniu przerażenie które ją ogarnęło. Zrobiła po chwili w końcu kilka kroków ale znowu stanęła bo nie wiedziała tak na prawdę gdzie ma iść. W głowie miała 1000 myśli na sekundę i żadnego logicznego wyjaśnienia jak się tu znalazła. >

Hazel Jackson - 16-04-14 21:18:53

<Rozglądam się kompletnie zbita z tropu i przyglądam się swoim 'prezentom'. Lina i puste butelki na wodę? Jasne. Po cholerę mi to. Kiedy dostrzegam Sama natychmiast się do niego przysuwam.> Dobra, co ny tu, do cholery jasnej, robimy? <pytam rozglądając się nerwowo.>

Charlotte Hall - 16-04-14 21:19:29

*Charlotte podniosłą sie powoli do pozycji siedzącej rozglądajac dookoła. Pod palcami poczuła chłód. Spojrzała na ziemię i dostrzegła sztylet. Zacisneła na nim palce z uśmiechem. Dopiero wtedy rozejrzała sie dookoła i zamrugała zdezroientowana nadmiarem zieleni.*

Dean Winchester - 16-04-14 21:24:37

<Przebudza się i szybko podnosi z ziemi. Rozgląda się zdezroienotwany, nie mogąc sobie przypomnieć jak się tu znalazł, i w ogóle...Spogląda na swoją maczetę i zaciska na niej palce, rozglądając się po twarzach towarzystwa. Charlotte, Avery, Hazel... Sam i Alice oraz parę nieznajomych osób.> Okey... Co tu się dzieje? <uniósł brew>

Alexander Kahn - 16-04-14 21:24:46

<marszczy lekko brwi czując pulsujący ból głowy i uchyla powoli powieki, mrugając kilka razy> O shit.. <mruczy, przewraca się na drugi bok i dłonią przesuwa po ściółce. Po chwili unosi się i spogląda na ziemię, a po chwili unosi wzrok i rozgląda sie zatrzymując wzrok na ludziach> Getto, czy co? <mruczy pod nosem, pociera skroń i zaciska wargi. Powoli wstaje otrzepując spodnie i spogląda na swój outfit> Nie lubię na heavy metalowców, ale jak kto woli. <przewraca oczami i wzdycha. Robi kilka kroków przed siebie i nadeptuje na sejmitar. Unosi go i uśmiecha się szeroko> Takiej zabawki w domu nie mam. <cmoka i chowa go w coś co ma zawieszone na plecach. Idzie dalej, aż zauważa Charlotte i podchodzi do niej szybkim krokiem> Hej. Trzymasz się? <chwyta jej podbródek i kciukiem gładzi jej policzek> Dobrze cię widzieć, wojowniczko. <unosi kącik ust>

Avery Saltzman - 16-04-14 21:28:17

<Budzi się w tym całym porypanym śnie, kompletnie sobie nie zdając sprawy z tego, że nie jest to na jawie. Rozgląda się po sobie oraz dookoła, marszcząc brwi. Nie ma pojęcia co tutaj robi, dlaczego jest tak ubrana i... po jaką cholerę były jej potrzebne bandaże wraz z środkiem do dezynfekcji; mimowolnie chowa to pod kurtkę, mając przeczucie, że może się jej to przydać. Błagam, powiedzcie, że to jedynie jakiś pieprzony żart>

Red Coat - 16-04-14 21:29:17

<RC także pojawia się przez chwilę obok innych i uśmiecha się, widząc ich nieprzytomne spojrzenia> Miłej zabawy, robaczki. Przeżyjecie tylko współpracując... no, co do przeżycia nie daję gwarancji, za pożyjecie może trochę dłużej <wzrusza ramionami i znika jako jedyna mogąc korzystać ze swoich mocy, reszta osób jest ludźmi>

Charlotte Hall - 16-04-14 21:29:24

*Wstała z wilgotnej ziemi rozglądajac się po ludziach. Po chwili schowałą sztylet do przypętej do paska pochwy i odwróciła się słysząc znajomy głos.* Ciebie też, Alexandrze. *uśmeichneła się widząc znajomą twarz. Spojrzała na rękojeść wystajacą ponad jego ramieniem.* Nowa zabawką? *zapytała unosząc brwi* Ja dostałam marny sztylet.

Alice Cavercius - 16-04-14 21:32:12

<budzi się i mruga kilka razy oczami. Przekręca się na plecy, ale zaraz gwałtownie podnosi się do pozycji siedzącej, czując jak coś się jej w nie wbija. Sięga ręką do tyłu i czuje miękkie lotki strzał i łuk. Uśmiecha się lekko, ale zaraz potem przestaje. Podnosi się, otrzepuje z ziemi i odnajduje Deana. Podchodzi do niego> Co jest grane? <pyta, unosząc brew>

Alexander Kahn - 16-04-14 21:32:35

A myślałem, że wolisz bawić się większymi. <uśmiecha się zadziornie i puszcza jej oczko. Kiedy pojawia się RC, przenosi na nią wzrok i przewraca oczami> Kolejna zabawa.. Tego mi brakowało. <unosi kącik ust i chwyta ją za nadgarstek> Oddalmy się. Nie ufam nikomu. <rozgląda się przez moment idąc przed siebie> U ciebie wszystko.. w porządku? <unosi brew spoglądając w jej oczy>

Dean Winchester - 16-04-14 21:39:49

Alice Cavercius napisał:

<budzi się i mruga kilka razy oczami. Przekręca się na plecy, ale zaraz gwałtownie podnosi się do pozycji siedzącej, czując jak coś się jej w nie wbija. Sięga ręką do tyłu i czuje miękkie lotki strzał i łuk. Uśmiecha się lekko, ale zaraz potem przestaje. Podnosi się, otrzepuje z ziemi i odnajduje Deana. Podchodzi do niego> Co jest grane? <pyta, unosząc brew>

Sam chciałbym wiedzieć. <mówi, wciąż się rozglądając i chowa maczetę do czegoś w rodzaju pochwy na plecach> Ale chyba słyszałaś czerwoną, musimy współpracować. <wzruszył lekko ramionami>

Charlotte Hall - 16-04-14 21:40:30

Alexander Kahn napisał:

A myślałem, że wolisz bawić się większymi. <uśmiecha się zadziornie i puszcza jej oczko. Kiedy pojawia się RC, przenosi na nią wzrok i przewraca oczami> Kolejna zabawa.. Tego mi brakowało. <unosi kącik ust i chwyta ją za nadgarstek> Oddalmy się. Nie ufam nikomu. <rozgląda się przez moment idąc przed siebie> U ciebie wszystko.. w porządku? <unosi brew spoglądając w jej oczy>

To zależy od nastroju *uśmiechneła się cierpko i odwróciła w stronę Red Coat, gdy ta mówiła.* Cudwonie. Wręcz idealnie. *wywróciła oczami i spojrzała na palce Alexa zaciśnięte na jej ręku.* Też mam z tym problem, więc się zgadzam. *pokwiała głową i dała się prowadzić chłopakowi.* Tak. Wszystko okej. *odpowiedziała na zadane pytanie i po chwili sobie coś przypomniała.* A u ciebe chyba też, prawda? Miałam zamiar pogratulowac ci bliźniaczki. *mówiła patrzac przez ramię na znikajacą jej z oczu grupę.* Która ci w końcu uległa? *zapytała beztroskim tonem, chcąc zepchnąć na skraj świadomości niepokój, który powoli się pojawiał.*

Bram Evans - 16-04-14 21:46:49

* Ocknął się i gwałtownie wstał. Rozejrzał się w okół trochę nieświadomy tego co się dzieje.  Zrobił kilka kroków przed siebie, a kiedy poczuł coś pod nogami, spojrzał na ziemię i zauważył topór. Schylił się i poniósł przedmiot z ziemi. Przyjrzał mu się uważnie*

Alice Cavercius - 16-04-14 21:46:55

<westchnęła i popatrzyła się po innych osobach, patrząc na ich podarunki> Widzę, że każdy ma coś, co może przydać się także innemu. Chyba rzeczywiście wszyscy powinniśmy trzymać się razem <kiwa powoli głową i po chwili zauważa w oddali jakiegoś chłopaka z kawałkiem papieru. Marszczy brwi i podchodzi do niego, a widząc mapę, uśmiecha się lekko> Hej <wita się ostrożnie> I co? Masz jakiś pomysł co do tego, gdzie powinniśmy iść? <przygryza lekko wargę, przechylając głowę>

Isaac Lahey - 16-04-14 21:50:39

*Unosi gwałtownie głowę slyszac czyjeś słowa, nie był przyzwyczajony do ludzkich zmysłów. Przełknął ślinę, patrząc na nia przenikliwie, po czym ostrożnie powiedzial*
Tak mi sie zdaje.. Ale nie jest to zbyt pocieszna informacja *skrzywil sie, wskazując na duży okrąg na mapie z napisem "niespodzianka"*

Jessica Love - 16-04-14 21:52:15

Avery Saltzman napisał:

<Budzi się w tym całym porypanym śnie, kompletnie sobie nie zdając sprawy z tego, że nie jest to na jawie. Rozgląda się po sobie oraz dookoła, marszcząc brwi. Nie ma pojęcia co tutaj robi, dlaczego jest tak ubrana i... po jaką cholerę były jej potrzebne bandaże wraz z środkiem do dezynfekcji; mimowolnie chowa to pod kurtkę, mając przeczucie, że może się jej to przydać. Błagam, powiedzcie, że to jedynie jakiś pieprzony żart>

*przełyka głośno ślinę słysząc słowa RC musiała współpracować tylko z kim, skoro jedyna znane jej osoba która tam była zniknęła z jej pola widzenia. Zrezygnowana spogląda na nieznajomą dziewczynę będącą niedaleko niej* Masz może jakiś pomysł jak się stąd jak najszybciej wydostać? *pyta i mierzy ją wzrokiem uśmiechając się przy tym nieco sceptycznie*

Dean Winchester - 16-04-14 21:54:36

<Idzie za Alice, po raz ostatni obracając głowę w stronę zebranych. Sam na pewno sobie poradzi... ; mierzy wzrokiem nieznajomego chłopaka z mapą. Rozmowę z nim i tworzenie sojuszników pozostawia dziewczynie, więc milczy, rozglądając się po lesie>

Alice Cavercius - 16-04-14 21:58:20

<zmarszczyła brwi i kucnęła obok niego> Może to coś dobrego? <uśmiecha się nikle i patrzy w mapę> No dobra, a ten X? <pyta po chwili i dodaje> Tak w ogóle, to jestem Alice <mówi, śledząc wzrokiem niebieską linię na papierze - rzekę. Najpierw tam powinni się skierować. Bez wody w tych tropikach umrą jeszcze szybciej. To pierwsze, co powinni zrobić>

Bram Evans - 16-04-14 21:59:16

Jessica Love napisał:

Avery Saltzman napisał:

<Budzi się w tym całym porypanym śnie, kompletnie sobie nie zdając sprawy z tego, że nie jest to na jawie. Rozgląda się po sobie oraz dookoła, marszcząc brwi. Nie ma pojęcia co tutaj robi, dlaczego jest tak ubrana i... po jaką cholerę były jej potrzebne bandaże wraz z środkiem do dezynfekcji; mimowolnie chowa to pod kurtkę, mając przeczucie, że może się jej to przydać. Błagam, powiedzcie, że to jedynie jakiś pieprzony żart>

*przełyka głośno ślinę słysząc słowa RC musiała współpracować tylko z kim, skoro jedyna znane jej osoba która tam była zniknęła z jej pola widzenia. Zrezygnowana spogląda na nieznajomą dziewczynę będącą niedaleko niej* Masz może jakiś pomysł jak się stąd jak najszybciej wydostać? *pyta i mierzy ją wzrokiem uśmiechając się przy tym nieco sceptycznie*

* Rozgląda się przez chwilę, a później trochę niepewnie idzie w stronę dwóch dziewczyn* Wiecie może co się dzieje ? * unosi lekko brew i przygląda się im badawczo*

Alexander Kahn - 16-04-14 22:03:39

Charlotte Hall napisał:

Alexander Kahn napisał:

A myślałem, że wolisz bawić się większymi. <uśmiecha się zadziornie i puszcza jej oczko. Kiedy pojawia się RC, przenosi na nią wzrok i przewraca oczami> Kolejna zabawa.. Tego mi brakowało. <unosi kącik ust i chwyta ją za nadgarstek> Oddalmy się. Nie ufam nikomu. <rozgląda się przez moment idąc przed siebie> U ciebie wszystko.. w porządku? <unosi brew spoglądając w jej oczy>

To zależy od nastroju *uśmiechneła się cierpko i odwróciła w stronę Red Coat, gdy ta mówiła.* Cudwonie. Wręcz idealnie. *wywróciła oczami i spojrzała na palce Alexa zaciśnięte na jej ręku.* Też mam z tym problem, więc się zgadzam. *pokwiała głową i dała się prowadzić chłopakowi.* Tak. Wszystko okej. *odpowiedziała na zadane pytanie i po chwili sobie coś przypomniała.* A u ciebe chyba też, prawda? Miałam zamiar pogratulowac ci bliźniaczki. *mówiła patrzac przez ramię na znikajacą jej z oczu grupę.* Która ci w końcu uległa? *zapytała beztroskim tonem, chcąc zepchnąć na skraj świadomości niepokój, który powoli się pojawiał.*

Och, dzisiaj masz chrapkę na większe? <uśmiecha się szeroko i kręci głową> Huh? <marszczy brwi i spogląda w jej oczy> Pogratulować mi bliźniaczki? Nie przypominam sobie abym spłodził córki. <śmieje się i kręci głową> Daj spokój. Skąd wiesz? <mruży oczy i spogląda na nią niepewnie>

Isaac Lahey - 16-04-14 22:04:43

Isaac *Powiedział, przyglądając jej sie uwaznie. Kojarzył... Tylko skad*
X to musi być miejsce do ktorego trzeba dotrzeć. *westchnal cieżko, zrobiło mu sie dziwnie zimno, po chwili go olsnilo*
Wyglądasz jak Avery

Avery Saltzman - 16-04-14 22:05:43

Bram Evans napisał:

Jessica Love napisał:

Avery Saltzman napisał:

<Budzi się w tym całym porypanym śnie, kompletnie sobie nie zdając sprawy z tego, że nie jest to na jawie. Rozgląda się po sobie oraz dookoła, marszcząc brwi. Nie ma pojęcia co tutaj robi, dlaczego jest tak ubrana i... po jaką cholerę były jej potrzebne bandaże wraz z środkiem do dezynfekcji; mimowolnie chowa to pod kurtkę, mając przeczucie, że może się jej to przydać. Błagam, powiedzcie, że to jedynie jakiś pieprzony żart>

*przełyka głośno ślinę słysząc słowa RC musiała współpracować tylko z kim, skoro jedyna znane jej osoba która tam była zniknęła z jej pola widzenia. Zrezygnowana spogląda na nieznajomą dziewczynę będącą niedaleko niej* Masz może jakiś pomysł jak się stąd jak najszybciej wydostać? *pyta i mierzy ją wzrokiem uśmiechając się przy tym nieco sceptycznie*

* Rozgląda się przez chwilę, a później trochę niepewnie idzie w stronę dwóch dziewczyn* Wiecie może co się dzieje ? * unosi lekko brew i przygląda się im badawczo*

<mierzy wzrokiem osoby, które do niej podchodzą i unosi sceptycznie brwi> Na wydostanie póki co nie mam żadnych pomysłów. <rozgląda się nerwowo dookoła, przygryzając policzek od środka> Musimy wszyscy ze sobą współpracować. W pojedynkę nie mamy żadnych szans, wszyscy zginą. <bierze głęboki oddech, zaczesując dłonią włosy do tyłu. Zauważając w oddali swoją siostrę, Deana i jakiegoś nieznajomego, skina podbródkiem na Jessicę i Brama; kieruje się w stronę Alice. Kiedy do niej dociera, uśmiecha się nikle. Kątem oka zerka na mapę i przełyka cicho ślinę> Macie już jakiś trop na wydostanie się stąd? <mierzy każdego po kolei wzrokiem>

Jessica Love - 16-04-14 22:05:59

Bram Evans napisał:

Jessica Love napisał:

Avery Saltzman napisał:

<Budzi się w tym całym porypanym śnie, kompletnie sobie nie zdając sprawy z tego, że nie jest to na jawie. Rozgląda się po sobie oraz dookoła, marszcząc brwi. Nie ma pojęcia co tutaj robi, dlaczego jest tak ubrana i... po jaką cholerę były jej potrzebne bandaże wraz z środkiem do dezynfekcji; mimowolnie chowa to pod kurtkę, mając przeczucie, że może się jej to przydać. Błagam, powiedzcie, że to jedynie jakiś pieprzony żart>

*przełyka głośno ślinę słysząc słowa RC musiała współpracować tylko z kim, skoro jedyna znane jej osoba która tam była zniknęła z jej pola widzenia. Zrezygnowana spogląda na nieznajomą dziewczynę będącą niedaleko niej* Masz może jakiś pomysł jak się stąd jak najszybciej wydostać? *pyta i mierzy ją wzrokiem uśmiechając się przy tym nieco sceptycznie*

* Rozgląda się przez chwilę, a później trochę niepewnie idzie w stronę dwóch dziewczyn* Wiecie może co się dzieje ? * unosi lekko brew i przygląda się im badawczo*

*słysząc czyjś głos za sobą odwraca się raptownie, a widząc nieznajomego chłopaka na jej twarzy pojawia sie wymuszony uśmiech, który przypomina raczej grymas niezadowolenia* Nie *odpowiada cicho i przegryza nerwowo dolną wargę, po chwili wraz z Avery podchodzi do grupki nieznajomych osób i uważnie obserwuje ich poczynania* Może najpierw ustalimy jaki mamy asortyment? *wyrywa jej się nagle*

Charlotte Hall - 16-04-14 22:09:17

Alexander Kahn napisał:

Charlotte Hall napisał:

Alexander Kahn napisał:

A myślałem, że wolisz bawić się większymi. <uśmiecha się zadziornie i puszcza jej oczko. Kiedy pojawia się RC, przenosi na nią wzrok i przewraca oczami> Kolejna zabawa.. Tego mi brakowało. <unosi kącik ust i chwyta ją za nadgarstek> Oddalmy się. Nie ufam nikomu. <rozgląda się przez moment idąc przed siebie> U ciebie wszystko.. w porządku? <unosi brew spoglądając w jej oczy>

To zależy od nastroju *uśmiechneła się cierpko i odwróciła w stronę Red Coat, gdy ta mówiła.* Cudwonie. Wręcz idealnie. *wywróciła oczami i spojrzała na palce Alexa zaciśnięte na jej ręku.* Też mam z tym problem, więc się zgadzam. *pokwiała głową i dała się prowadzić chłopakowi.* Tak. Wszystko okej. *odpowiedziała na zadane pytanie i po chwili sobie coś przypomniała.* A u ciebe chyba też, prawda? Miałam zamiar pogratulowac ci bliźniaczki. *mówiła patrzac przez ramię na znikajacą jej z oczu grupę.* Która ci w końcu uległa? *zapytała beztroskim tonem, chcąc zepchnąć na skraj świadomości niepokój, który powoli się pojawiał.*

Och, dzisiaj masz chrapkę na większe? <uśmiecha się szeroko i kręci głową> Huh? <marszczy brwi i spogląda w jej oczy> Pogratulować mi bliźniaczki? Nie przypominam sobie abym spłodził córki. <śmieje się i kręci głową> Daj spokój. Skąd wiesz? <mruży oczy i spogląda na nią niepewnie>

Zadecyduję za jakiś czas, okej? Teraz nie mam za bardzo do tego głowy. *odpowiedziała wzruszajac ramionami. Spojrzała na Alexandra.* Swoją drogą, zabawny jesteś. *uśmiechneła się nieznacznie* A myślisz, że skąd? Kilka dni.. *zmarszczyła brwi nie bedąc pewna.* Jakiś czas temu dostałam MMSa z waszym zdjeciem i podpisem, mówiącym, że.. *zamyśliła się na chwilę próbując sobie dokładnie przypomnieć treść wiadomości.* Przy mnie musisz zabawiać sie z innymi bardziej niż z Mirandą.

Alice Cavercius - 16-04-14 22:11:09

Taa często to słyszę <wywraca oczami a gdy podchodzi do nich Av, wstaje> Ty też tutaj? <pyta, kręcąc lekko głową> Powiedzmy... omijać kółko, dojść co iksa, zahaczając o rzekę <wzrusza lekko ramionami, a słysząc blondynkę, odwraca głowę w jej stronę> Tak, to dobry pomysł. Będziemy wiedzieli, na czym stoimy <unosi kąciki ust> Tak więc ja mam łuk i kołczan strzał.

Avery Saltzman - 16-04-14 22:12:57

Środek do dezynfekcji i bandaże... Może się bardzo przydać, zważając na te warunki. <marszczy brwi, skupiając na niej swój wzrok> A ty, Dean? <unosi brwi> I... Nieznajomi.

Isaac Lahey - 16-04-14 22:15:59

Czekajcie.. Czy my nie mamy czasem zabijać siebie nawzajem? *spytał, nieufnie składając mapę, a widząc Deana wytrzeszczyl oczy i w strachu ze temu pozostały moce, zrobił krok do tyłu, potykając sie*

Alexander Kahn - 16-04-14 22:17:36

Charlotte Hall napisał:

Alexander Kahn napisał:

Charlotte Hall napisał:


To zależy od nastroju *uśmiechneła się cierpko i odwróciła w stronę Red Coat, gdy ta mówiła.* Cudwonie. Wręcz idealnie. *wywróciła oczami i spojrzała na palce Alexa zaciśnięte na jej ręku.* Też mam z tym problem, więc się zgadzam. *pokwiała głową i dała się prowadzić chłopakowi.* Tak. Wszystko okej. *odpowiedziała na zadane pytanie i po chwili sobie coś przypomniała.* A u ciebe chyba też, prawda? Miałam zamiar pogratulowac ci bliźniaczki. *mówiła patrzac przez ramię na znikajacą jej z oczu grupę.* Która ci w końcu uległa? *zapytała beztroskim tonem, chcąc zepchnąć na skraj świadomości niepokój, który powoli się pojawiał.*

Och, dzisiaj masz chrapkę na większe? <uśmiecha się szeroko i kręci głową> Huh? <marszczy brwi i spogląda w jej oczy> Pogratulować mi bliźniaczki? Nie przypominam sobie abym spłodził córki. <śmieje się i kręci głową> Daj spokój. Skąd wiesz? <mruży oczy i spogląda na nią niepewnie>

Zadecyduję za jakiś czas, okej? Teraz nie mam za bardzo do tego głowy. *odpowiedziała wzruszajac ramionami. Spojrzała na Alexandra.* Swoją drogą, zabawny jesteś. *uśmiechneła się nieznacznie* A myślisz, że skąd? Kilka dni.. *zmarszczyła brwi nie bedąc pewna.* Jakiś czas temu dostałam MMSa z waszym zdjeciem i podpisem, mówiącym, że.. *zamyśliła się na chwilę próbując sobie dokładnie przypomnieć treść wiadomości.* Przy mnie musisz zabawiać sie z innymi bardziej niż z Mirandą.

Och. Uroczo. <krzywi się i wzrusza ramionami> To tylko przelotny romans. Ale ona się zakochała. Interesująco. <przewraca oczami i gdy gdzieś między drzewami miga mu Averia, marszczy lekko brwi> Przeczuwam, że to będzie najnudniejszy wieczór w moim życiu. <mruczy pod nosem i wzdycha cicho> Znajdźmy jakąś polanę. Rozpalimy ognisko i poczekamy. Co ty na to? <unosi brew i spogląda na nią> Poza tym.. Nie przejmuj się tym co pisze Gossip, czy Red. Okay? Nie chciałbym żebyś brała to do siebie. <przygryza lekko wargę i wychodzą na łąkę>

Jessica Love - 16-04-14 22:18:32

Ja mam zapałki, krótkofalówki i jodyne.. *mówi cicho jakby nie była dosyć pewna swoich słów i pokazuje wszystkim zebranym przedmioty* Ta ostatnia raczej powinna się nam przydać, jeśli nie chcemy ulec odwodnieniu *wzrusza delikatnie ramionami i po chwili czuję, że powinna się przedstawić* Tak właściwie to mam na imię Jessica *uśmiecha się nikle, czuję się jak w jakimś tanim reality show wszystko wydaje jej się takie prawdziwe, a jednocześnie nie realne*

Dean Winchester - 16-04-14 22:19:14

Maczeta. <odpowiedział krótko i wskazał kciukiem na wystającą zza jego ramienia rękojeść ostrza> Czerwona powiedziała, że mamy współpracować. Co nam da powybijanie się wzajemnie?  <spojrzał sceptycznie na chłopaka> Dobrze się czujesz?

Isaac Lahey - 16-04-14 22:24:03

*wzruszył lekko ramionami, zaciskając zęby na widok maczety* wyśmienicie się czuję *uśmiechnal sie sarkastycznie chowając mapę do paska na jego Biodrze, po czym wyminął go i powiedział*
Nie chciałem nic psuć pomiedzy Wami.. *przelknal sline*

Dean Winchester - 16-04-14 22:31:31

<uniósł pytająco brwi> Nie mam pojęcia o czym ty... <przerwał, przypominając sobie o swoim martwym, pieprzonym sobowtórze> Słuchaj, nie znam cię, musiałeś spieprzyć coś mojemu sobowtórowi, czego z pewnością nie mam ci za złe <uniósł dłonie w uspakajającym geście> Ale... nieważne. Dean, tak jak ten... sobowtór. <przedstawił się i skrzywił się nieznacznie>

Isaac Lahey - 16-04-14 22:35:11

Jasne.. *powiedział sceptycznie, patrząc na niego jak na osobę niezrównoważoną, ale jesli chciał przybrać taką strategie to Isaac nie miał prawa w to ingerowac*
Isaac Lahey *mruknal pod nosem, jakby to było oczywiste*

Alice Cavercius - 16-04-14 22:35:25

Alice <mówi do blondynki a potem zwraca się do Deana> Masz sobowtóra? Nie wspominałeś <unosi brwi zdziwiona i po chwili uśmiecha się, jednak szybko poważnieje. Patrzy na niebo, przebijające się przez drzewa> Nie chcę was martwić, ale jest już prawie ciemno, a nie wiadomo, jakie zwierzęta tu są, więc... co powiecie na ognisko? <patrzy się po twarzach zebranych>

Dean Winchester - 16-04-14 22:40:38

<rzucił okiem na Isaaca i westchnął cicho z rezygnacją> Nie żyje. <naprostował zwracając się do Alice> Ma rację. Jess, mówiłaś, że masz zapałki. <zwrócił się do blondynki>

Avery Saltzman - 16-04-14 22:41:28

Zawsze uważałam Cię za tą mądrzejszą i rozsądniejszą, Alice. <kiwa pewnie głową, nie przejmując się opadającymi na jej oczy, włosami> Ognisko to bardzo dobry pomysł. <koniuszkiem języka zwilża wargi, rozglądając się uważnie dookoła. Dopiero teraz zrozumiała kim jest Isaac i skąd go zna; jednakże nie ogłasza tej wieści na głos>

Jessica Love - 16-04-14 22:46:35

*spojrzała na trzymane w dłoni zapałki i dość podała je po namyśle chłopakowi* Masz, ktoś musi chyba nazbierać jakieś patyki na rozpałkę *stwierdziła i spojrzała na wszystkich*

Bram Evans - 16-04-14 22:48:18

* Rozgląda się po pozostałych, w ciszy. Kiedy mówią o ognisku, rzuca szybko* Przyniosę drewno. Oddala się od nich i odcina kilka grubych gałęzi toporem. Wraca po jakimś czasie i zrzuca drewno na ziemię, po czym patrzy na wszystkich*

Dean Winchester - 16-04-14 22:54:19

<odebrał zapałki od dziewczyny i przeniósł wzrok na bruneta, który właśnie przyniósł drewno. Kucnął i ułożył patyki w odpowiednią konstrukcję i podpalił rozpałkę, po chwili ogień zajał resztę gałęzi z konstrukcji, tworząc niewielkie ognisko>

Alice Cavercius - 16-04-14 22:57:41

<wzdycha i obkłada ognisko kilkoma kamieniami> To żebyśmy się nie spalili w nocy <mruknęła pod nosem i usiadła pod najbliższym drzewem opierając się o nie i kładąc sobie na kolanach łuk i kołczan ze strzałami>

Avery Saltzman - 16-04-14 23:04:32

<spogląda na ognisko i unosi słabo kąciki ust do góry, zaciskając wargi. Po chwili namysłu siada niedaleko siostry, co chwilę błądząc wzrokiem po najbliższych drzewach i zebranych wokół ognia ludziach>

Dean Winchester - 16-04-14 23:23:22

<podnosi się z kucków i rozgląda się. Podchodzi do Alice i siada obok niej, uginając nogi w kolanach i opierając przedramiona na nogach> Na pewno mamy zamiar spać na ziemi, żeby coś nas zjadło? <spojrzał na nią unosząc brew>

Sam Winchester - 16-04-14 23:29:46

Hazel Jackson napisał:

<Rozglądam się kompletnie zbita z tropu i przyglądam się swoim 'prezentom'. Lina i puste butelki na wodę? Jasne. Po cholerę mi to. Kiedy dostrzegam Sama natychmiast się do niego przysuwam.> Dobra, co ny tu, do cholery jasnej, robimy? <pytam rozglądając się nerwowo.>

Wcześniej:<Wstaję z ziemi i się rozglądam.Nie Wiem jak się tu znalazłem, ani nie mam bladego pojęcia po co i dlaczego.>Nie wiem, Haz.<mówię i opieram się o najbliższe drzewo. Zamykam oczy.>

Teraz:<Przez cały czas w ciszy słucham wszystkich zgromadzonych. Po chwili sięgam do plecaka.>

Alice Cavercius - 16-04-14 23:33:06

Zwierzęta boją się ognia a na drzewie jest spora szansa, że zamarzniemy <wzruszyła lekko ramionami> Mi już teraz jest zimno <zacisnęła usta w cienką linię i oparła głowę o ramię Deana> Mam okropne przeczucie, jakby cisza przed burzą <powiedziała cicho, żeby tylko chłopak mógł to usłyszeć>

Dean Winchester - 16-04-14 23:42:21

<Wyjął maczetę i położył ją tuż obok siebie, aby w razie czego mieć ją na wyciągnięcie ręki. Otulił Alice amieniem, zmniejszając przestrzeń między nimi> Do mnie wciąż nie dotarło, że jestem w lesie deszczowym. <pokręcił lekko głową z niedowierzeniem> Wszystko dopiero się zaczyna. <wziął głęboki oddech i wypuścił go ze świstem> To kolejna gra Red Coat, więc na pewno nie wyjdziemy z tego bez szwanku. <skrzywił się nieznacznie>

Alice Cavercius - 16-04-14 23:51:27

To mnie pocieszyłeś <mruknęła i wtuliła się w niego, okrywając się jednocześnie ciaśniej swoją kurtką> Jakbym się już wystarczająco nie bała <dodała z nutką ironii w głosie i westchnęła> Jeśli nie chcemy, żeby szybciej od dopadło nas odwodnienie, nad ranem powinniśmy iść do rzeki. Jeszcze zanim zrobi się zbyt gorąco <położyła łuk obok siebie i także podkurczyła nogi, wsadzając pomiędzy uda zmarznięte ręce i po dłuższej chwili ponownie się odezwała, tym razem głośniej> Mogę wziąć pierwszą wartę. Dopilnuję, żeby ognisko nie zgasło.

Dean Winchester - 17-04-14 00:05:20

Nie dajesz tego po sobie poznać. <powiedział unosząc nieznacznie kącik ust> Okey, ale będziemy szli całą grupą? W 8 osób? <zapytał cicho, aby tylko ona go usłyszała> Poradzisz sobie? <zapytał już trochę głośniej, po chwili kręcąc lekko głową> Okey, nieważne. Przyznaję, że na szkole przetrwania znasz się lepiej ode mnie. <powiedział unosząc dłonie w obronnym geście>

Sam Winchester - 17-04-14 00:13:27

<Po chwili podnoszę głowę i patrzę na Haz. Widzę, że ma puste butelki.>Rano pójdę po wodę.<mówię w stronę Deana i Alice.>Ktoś ze mną?<pytam i rozglądam się, zatrzymuję wzrok na Hazel. Uśmiecham się smutno.>

Alice Cavercius - 17-04-14 00:16:56

Jestem dobrą aktorką <uśmiechnęła się szeroko i westchnęła> Chyba nie mamy wyjścia. Ty nie zostawisz brata, on Hazel, ja Avery, Isaac ma mapę, Jessica nie ma żadnej broni a Bram nie poradzi sobie nawet dnia biorąc pod uwagę to, w prostej czynności zrobił błąd, bo przyniósł na opał świeżo ścięte gałęzie. Cud, że w ogóle się zapaliły <wywróciła oczami i uśmiechnęła się, odwracając głowę w jego stronę> Tu nie ma na czym się znać. To jest... logiczne <powiedziała i pocałowała go w usta> Idź spać. Ktoś musi być jutro przytomny.

Dean Winchester - 17-04-14 00:23:11

Ja pójdę. <odpowiedział Samowi; mimowolnie roześmiał się pod nosem, słysząc komentarz o Bramie> Okey. <powiedział, układając się w miarę możliwości wygodnie, trzymając dłoń na rękojeści maczety> Ale obudź mnie, kiedy coś się będzie działo, albo jak będziesz zmęczona. <powiedział przymykając oczy. Po dłuższym czasie zapadł w niespokojny sen>

Sam Winchester - 17-04-14 00:27:06

Jak chcesz, Dean.<mówię i siadam na ziemi. Po chwili opieram się o drzewo.>Jak będzie się coś działo to budźcie, okay?<pytam nie oczekując odpowiedzi. Zamykam oczy i czuję jak Hazel kładzie swoją głowę na moim ramieniu. Jeszcze przez długi moment nie mogę zasnąć, lecz w końcu mi się to udaje.>

Alice Cavercius - 17-04-14 00:31:52

<pokręciła rozbawiona głową i oparła głowę o pień drzewa> Jasne <powiedziała, uśmiechając się lekko. Przytuliła się mocniej do chłopaka i zaczęła rozglądać się dookoła oraz nasłuchiwać jakichś niepokojących odgłosów. Po jakimś czasie poszła kilka metrów wgłąb lasu, zbierającsuche gałązki i dorzuciła je do ogniska, po czym wróciła na miejsce, czuwając>

Hazel Jackson - 17-04-14 08:06:19

Wczoraj : <Z uwagą przysłuchuję się głośnym rozmowom, opierając się o Sama. Kiedy kątem oka zauważam że ma zamknięte oczy i wyczuwam równomierny oddech, niepostrzeżenie zaczynam grzebać w kieszeniach, jednak nie znajduję tam tego, co miałam przy sobie zanim trafiłam do tego... lasu. Narkotyki. Brak ich w kieszeniach. Zaciskam dłonie w pięści i kulę się przy boku chłopaka. Po jakimś czasie zapadam w niespokojny sen.>

Sam Winchester - 17-04-14 08:29:35

<Budzę się z niespokojnego snu. Delikatnie odsuwam od siebie śpiącą Hazel i biorę do ręki puste butelki na wodę. Podchodzę do Deana i nim potrząsam.>Wstawaj Dean. Musimy iść po wodę zanim będzie upał.<mówię cicho lecz na tyle głośno by starszy brat mnie usłyszał.>

Isaac Lahey - 17-04-14 09:51:42

Wczoraj: *Zasnął późną nocą*
Dzisiaj: *wstał z rana, czując narastający głód i pragnienie, zacisnął zęby i usiadł pod wielkim drzewem, rozkładając mapę i próbując jak najszybciej znalezc dostęp do słodkiej wody, kompas jeszcze nie był mu potrzebny, natomiast nożem rysował trasę w ziemi, ucząc sie jej na pamięć. Po kilku minutach slyszac głos jakiegoś chłopaka mruknal*
Możemy iść we dwoch.. Wszyscy śpią wiec.. *zacisnal zeby, patrząc na Sama wyczekujaco*
Jestem Isaac.

Hazel Jackson - 17-04-14 10:06:26

<Budzę się, rozglądając do okoła. Siadam na ziemi i opieram się o drzewo. Podkulam nogi pod brodę i spoglądam na osoby kt9re już nie śpią, przysłuchując się rozmowom i milcząc.>

Alice Cavercius - 17-04-14 10:08:09

Ja jestem za tym, żeby poszli wszyscy. Nas wodą będzie chłodniej, poza tym nie wiem jak wam, ale ja oddałabym wszystko za kąpiel <uśmiechnęła się szeroko i wstała z miejsca, rozciągając się i zawieszając na plecy łuk>

Dean Winchester - 17-04-14 10:08:13

<budzi się i przeciera oczy palcami> Okey, już wstałem. <powiedział nieco zaspanym głosem do Samai podniósł się z ziemi, chowając maczetę za plecy> Ile butelek mamy? <spojrzał po twarzach osób, które już nie śpią>

Isaac Lahey - 17-04-14 10:17:34

Więc proponuje byśmy ruszyli jak najszybciej *mruknął cicho, pokazując co dostał, po czym rozwinął mapę*
Znalazłem drogę *dodal jakby to było mało istotne*

Sam Winchester - 17-04-14 10:17:52

Jestem Sam.<odpowiadam i wstaję z ziemi.>Cztery.<mówię cicho i zaciskam usta.>Jak chcecie. Mi to obojętne czy pójdziemy razem czy osobno.<mówię pesymistycznie i opieram się o najbliższe drzewo. Odchylam głowę do tyłu i ze świstem wydycham powietrze z ust.>

Dean Winchester - 17-04-14 10:37:30

<mierzy Sama wzrokiem, po chwili obracając się w stronę pozostałych> Czyli idziemy wszyscy? <zapytał, chcąc się upewnić> Nareszcie jakaś dobra wiadomość. <uśmiechnął się nikle i podszedł do Isaaca, spoglądając na mapę>

Sam Winchester - 17-04-14 10:40:07

Najwyraźniej tak.<Odrywam się od drzewa i też idę w stronę Isaaca.>Daleko jest ta rzeka?<pytam patrząc na mapę, przez ramię Deana.>

Isaac Lahey - 17-04-14 10:44:19

Zależy jak pójdziemy *wskazal na niebieskie kółko oznaczające zbiornik wodny, po czym wskazał gdzies na północ*
Tu jestesmy. Musimy iść na południe i trzeba unikać tego: *wskazuje na napis: NIESPODZIANKA*
Nie ufam suce *skrzywil sie lekko po czym małym patykiem pokazał wywijas na mapie*
Moim zdaniem trzeba przejść na druga stronę by miec jak najwiecej czasu przed szczytową godziną, a pózniej na południe. Jak zabierzemy sie teraz unikniemy upału. No chyba ze *przelknal sline*
Chcecie iść przez tą "niespodziankę"

Alice Cavercius - 17-04-14 10:48:15

Nie, nie będziemy ryzykować <powiedziała, podchodząc do grupki osób> Na razie jest spokojnie i tak niech zostanie <uniosła kąciki ust i ściągnęła kurtkę, zawiązując ją sobie w pasie. Już zaczynało robić się gorąco>

Isaac Lahey - 17-04-14 10:50:15

Jest tylko jeden problem *powiedział prawie niesłyszalnie*

Sam Winchester - 17-04-14 10:51:19

Jaki?<pytam i podwijam rękawy kurtki.>

Isaac Lahey - 17-04-14 10:52:37

Idąc na południe oddalimy sie od miejsca do ktorego mamy dotrzeć *powiedzial cicho, po czym rozpiął koszule, ukazując nagi tors*

Dean Winchester - 17-04-14 10:56:11

Jestem za opcją nr 1 <kiwnął głową z przekonaniem> No to na co czekamy? <uniósł brwi; czując rosnącą z każdą chwilą temperaturę, zdjął kurtkę i przewiązał ją sobie w pasie, poprawił maczetę na plecach> Im szybciej ruszymy, tym lepiej. Narazie woda jest priorytetem. <dodał>

Sam Winchester - 17-04-14 10:58:20

I tak źle, i tak nie dobrze.<wzdycham pesymistycznie.>Ale myślę, że lepiej nie ryzykować. Tą niespodzianką mogą być w końcu jacyś tubylcy kanibale, więc...<mówię cicho i przełykam ślinę.>Lepiej iść na południe. No chyba, że ktoś chce umrzeć...<dodaję i zdejmuję kurtkę. Narzucam na plecy plecak z prowiantem na jeden dzień.>

Isaac Lahey - 17-04-14 10:59:44

W porządku *skinął głową, a gdy nikt nie ruszył pierwszy, poczuł sie nieco dziwnie. Westchnal i powoli zaczal iść w kierunku jaki zaznaczył na mapie*

Alice Cavercius - 17-04-14 11:03:13

<dołączyła do Issaca, idąc kilka kroków za nim obok Deana. Wcześniej jeszcze obudziła tych, co spali, żeby i oni mogli iść ze wszystkimi w zwartej grupce>

Bram Evans - 17-04-14 11:03:41

* Przez cały czas przysłuchiwał się grupie, a teraz ruszył za nieznajomym chłopakiem. Idąc ściągnął z siebie kurtkę, po czym, jak pozostali, przewiązał ją sobie w pasie. *

Sam Winchester - 17-04-14 11:07:23

<Dołączam do grupy i idę za resztą uważnie rozglądając się dookoła. Obok mnie idzie Hazel.>

Hazel Jackson - 17-04-14 11:07:45

<Wstaję i podchodzę do Sama. Łapię go za rękę i uśmiecham się nieśmiało po czym ruszam z nim za resztą.>

Isaac Lahey - 17-04-14 11:11:13

*Caly czas szedł w milczeniu, co chwile skręcając, aż na trafili na dziki zakątek dżungli. Isaac zatrzymał sie na chwile i zauważając krzak pelen jagód i innych owoców, zaczal je zbierać do garści*

Sam Winchester - 17-04-14 11:12:57

<Widząc co robi Isaac, puszczam rękę Hazel i podchodzę do niego szybkim krokiem.>Nie uważasz, że mogą być zatrute?<pytam i patrzę na niego z zaciśniętymi ustami.>

Isaac Lahey - 17-04-14 11:15:07

*wywrocil teatralnie oczami*
A co to za roznica skoro i tak zginę? Dobrze wiem co zrobicie *powiedzial do Sama, jednak patrzył się na Deana*
Wpakował jedną jagode do ust, po czym znowu zaczal iść przed siebie*

Sam Winchester - 17-04-14 11:18:36

No tak. Oczywiście, że zabiję cię prowiantem, który mam w plecaku.<mówię ironicznie i przedzieram się za Isaaciem przez te wszystkie pieprzone krzaki.>

Dean Winchester - 17-04-14 11:19:37

Przecież nic ci nie zrobię!  <powiedział nieco zbulwersowany i pokręcił głową z rezygnacją> Daj spokój, Sam. Niech robi co chce. <zwrócił się brata>

Isaac Lahey - 17-04-14 11:23:07

Ach tak! *prychnal pod nosem i wpakował sobie do ust kolejne owoce*
Najpierw zginie on *wskazal na Brama* jest ciamajdą, prawdopodobnie sam siebie wykończy, albo zezre go pająk, potem ja doprowadzę was do X i nagle dostanę maczetą w głowę, całkiem przypadkiem *usmiechnal się przymilnie, idąc przed siebie*

Sam Winchester - 17-04-14 11:28:18

Nie ode mnie.<mówię spokojnie, ale zaciskam usta. Uważnie patrzę pod nogi i odgarniam rękoma liście stojące mi na drodze. Spoglądam na Deana. Poruszam ustami tak jakbym mówił do niego "Nie zabijaj go.">

Hazel Jackson - 17-04-14 11:31:22

<Przysłuchuję się kłótni, brnąc cały czas przez krzaki. Prycham pod nosem i zdejmuję kurtkę w której jest mi stanowczo za gorąco i obwiązuję ją wokół pasa>

Dean Winchester - 17-04-14 11:33:49

Jeśli się nie uspokoisz, to już możesz dostać maczetą w głowę <warknął, po czym spojrzał na Sama i przewrócił oczami> Super.  Ktoś jeszcze chce zrobić ze mnie mordercę? <zapytał sarkastycznie>

Red Coat - 17-04-14 11:34:50

<niespodziewanie Sam wchodzi w pętlę z liny, ukrytą na ziemi w liściach i gdy to robi, uruchamia mechanizm, który podciąga go gwałtownie kilka metrów w górę tak, że wisi głową w dół. Do liny przyczepione są metalowe puszki, obijające się o siebie i robiące wielki hałas.
W tym samym czasie Bram staje na metalową pułapkę na zwierzęta, której zęby zaciskają się na jego kostce raniąc ją i łamiąc.
Hałas słyszą tubylcy, którzy z rana wybrali się na polowanie. Szybko podbiegają o okrążają szczelnie obcych, celując w nich prowizoryczną bronią i rurkami z zatrutymi strzałkami>

Isaac Lahey - 17-04-14 11:36:32

I tak swoje wiem, chcesz sie odegrać za Rose.. *nagle krzyknał w jego kierunku stop, widząc jak niemal ociera sie o jedną z roslin*
Unikajcie teg, najpierw bedzie tylko swedzialo ale potem tak spuchniecie, że się udusicie *wzdrygnal się idąc dalej*

Alice Cavercius - 17-04-14 11:38:01

<już miała coś odpowiedzieć, gdy nagle kilka rzeczy dzieje się z niesamowitą prędkością. Zanim zdąża się obejrzeć, staje się celem dzikusów. Widząc ich broń przełyka ślinę> Ani drgnijcie <mówi z zaciśniętymi zębami i podnosi ręce do góry w geście poddania>

Hazel Jackson - 17-04-14 11:39:34

Sam! <krzyczę kiedy chłopak wchodzi w jakąś głupią pułapkę. Spoglądam na niego w górę i wtedy otaczają nas tubylcy. Cofam się o krok patrząc na nich z rosnącym przerażeniem. Chwytam linę przymocowaną do pasa. W razie czego będę mogła jej użyć jako broń...>

Sam Winchester - 17-04-14 11:40:21

<Czując jak lina podciąga mnie w górę i wisząc do góry nogami przełykam ślinę. Gdy otaczają nas tubylcy, zaciskam usta w cienką linię. No i zajebiście. myślę.>

Dean Winchester - 17-04-14 11:44:55

<otwiera usta, , żeby odpowiedzieć Isaacowi, gdy otacza ich banda tubylców> Bez jaj... <mruknął pod nosem. Już miał sięgnąć po maczetę, jednak widząc Alice i uświadamiając sobie ich liczebność, w porę się powstrzymał i również podniósł dłonie w geście poddania>

Isaac Lahey - 17-04-14 11:48:30

*nagle cofnął sie do tyłu widząc tubylców, zamknął ze wściekłości oczy, uprzednio patrząc na Brama sceptycznie*

Red Coat - 17-04-14 11:49:55

<widząc jak Hazel chce chwytać po broń, jeden z tubylców wydmuchuje z rurki zatrutą strzałkę, która wbija się prosto w szyję dziewczyny.
W ciągu kolejnej pół godziny H. umrze. Pozostali zostają związani. Przywódca podchodzi do Deana i łapie go za szczękę, oglądając> Co za jedni? Przyjaciel czy wróg? <pyta w niezrozumiałym dla obcych języku>

Hazel Jackson - 17-04-14 11:52:34

<Czując jak strzałka wbija mi się w szyję natychmiast dotykam tego miejsca.> Au. <syczę zaciskając zęby i stoję nieruchomo patrząc na pozostałych. Boję się poruszyć.>

Sam Winchester - 17-04-14 11:57:13

<Widząc co się dzieje już chcę krzyczeć, ale w ostatniej chwili się powstrzymuję. Z oczu spływają mi łzy. Po chwili zostaję związany i patrzę na Deana z nadzieją. Łzy nadal napływają mi do oczu. Po chwili patrzę na Hazel.>

Dean Winchester - 17-04-14 11:58:49

<przełyka ślinę> Ee.. <nie zrozumiał żadnego słowa pytania> N i e  c h c e m y  w a m  z r o b i ć  k r z y w d y. <mówi wyraźnie, otwierając szeroko usta, mając nadzieję, że tubylec zrozumie>

Red Coat - 17-04-14 12:02:17

<patrzy się przez chwilę na chłopaka, mrużąc oczy. Odwraca się do towarzyszy> WRÓOÓÓÓG <krzyczy, wymachując w powietrzu dzidą. Wszyscy zostają zabrani do wioski (Sam i Bram wcześniej oswobodzeni z sideł)>

Sam Winchester - 17-04-14 14:32:36

<Wbiegam wraz z bliźniaczkami do lasu. Oddycham ciężko i puszczam dłoń Alice. Nagle dobiega do nas Dean. Patrzę na niego oddychając nierówno.>

Alexander Kahn - 17-04-14 14:49:23

<wchodzi do lasu niosąc Char na rękach i bierze oddech. Rozgląda się idąc przed siebie z nadzieją, że wpadną na kogoś kto im pomoże, lub znajdą źródło chłodnej wody>

Alice Cavercius - 17-04-14 15:27:39

<wychodzi do lasu, rozglądając się uważnie. Słysząc kroki, sięga do tyłu, zaciskając palce na strzale. Gdy widzi Alexandra z Charlotte, bierze głęboki oddech i zaplata ramiona na wysokości piersi> Co się stało? <pyta beznamiętnym tonem głosu, marszcząc lekko brwi>

Charlotte Hall - 17-04-14 15:28:34

*Po jakims czasie wyswobadza sie z rąk Alexandra i staje jedną noga na ziemi. Druga moze ledwo ruszać ale podtrzymując sie Alexa moze iść dalej. Przez jakieś 20 minut idą w prawie zupełnym milczeniu aż w końcu C. zatrzymuje się , rozgląda dookoła, a po chwili i w niebo. Patrzy na słońce, to na swój cień.  Rozglądajac się po drzewach i całym otoczeniu w końcu udaje się jej ustailć kierunki świata.* Tan jest północ. *wskazuje po chwili lewą ręką, po czym wyciąga ją na wschód, kierunek gdzie szli przez cały czas, wskazując bliżej niekreślone miejsce.* A gdzieś tam powinien być zbiornik wodny lub rzeka. Ziemia jest coraz bardziej wilgotniejsza. *stwierdza z nieznacznym uśmiechem i spogląda na oparzenie. Char zdejmuje z ramion kurtkę i przewiazuje ja w pasie, po czym rusza dalej z Alexandrem.*

Charlotte Hall - 17-04-14 15:40:23

Alice Cavercius napisał:

<wychodzi do lasu, rozglądając się uważnie. Słysząc kroki, sięga do tyłu, zaciskając palce na strzale. Gdy widzi Alexandra z Charlotte, bierze głęboki oddech i zaplata ramiona na wysokości piersi> Co się stało? <pyta beznamiętnym tonem głosu, marszcząc lekko brwi>

*Widząc Alice i słysząc jej pytanie, C. spogląda na swoja nogę.* Węgiel z ogniska spadł mi na nogę. *odpowiedziała ubiegajac Alexandra. Po chwili zastanowienia zapytała dziewczynę* Masz moze coś, żeby to zdezynfekować. Nam trafiła sie tylko broń, więc troche z tym trudno.

Alexander Kahn - 17-04-14 15:40:57

<unosi wzrok na Alice i mruży oczy> Ciebie też dobrze widzieć. <uśmiecha się kwaśno> Szukamy wodopoju, albo kogoś z apteczką. Widziałaś tu może szpital? <przechyla lekko głowę w bok i unosi breW>

Alice Cavercius - 17-04-14 15:44:54

Szpital? Och, tak jest obok 5-gwiazdkowego hotelu. Polecam też restaurację, mają naprawdę pyszne krewetki <powiedziała ironicznie, wywracając oczami i uśmiechnęła się szeroko> Zatrzymaliśmy się przy wodospadzie, a Av powinna mieć jakiś środek dezynfekujący i bandaże <kiwa głową> Widzieliście może po drodze Isaaca i Brama?

Alexander Kahn - 17-04-14 15:48:11

Nie przepadam za krewetkami, tak się składa, ale może zjadłbym krem brulee. <kiwa głową w zamyśleniu i po chwili unosi kącik ust> Świetnie. Prowadź królewno. <wskazuje wolną ręką i ruszają w odpowiednim kierunku prowadzeni przez Alice> Uhm.. kogo? <unosi brew kpiąco>

Isaac Lahey - 17-04-14 15:55:14

*Wchodzi do lasu i idzie na polnoc. Slyszac szum wody usmiecha sie. Po kilkunastu minutach dostrzega rzeczkę. Spokojny strumyk. Ochlapal sobie twarz, ręce i tors, po czym wziął kilka łyków, nalewając do kamienia wody dla Brama. Chwile jeszcze siedzi, ciagle sie chłodząc wodą*

Alice Cavercius - 17-04-14 15:57:11

Niestety, będziesz musiał zadowolić się tym, co znajdziesz <wzruszyła lekko ramionami, a gdy usłyszała przezwisko, popatrzyła się na Alexandra spode łba> Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a cię postrzelę <syknęła i wzięła głęboki oddech> Bram i Isaac. Bram wlazł w pułapkę i ma złamaną nogę a Isaac był z nim. Rozdzieliliśmy się po tym, jak złapali nas kanibale <powiedziała beznamiętnie>

(Av jest nad wodospadem po spotkaniu z dzikusami, nic jej nie jest, prowadziłam ją za ciebie trochę ;) )

Alexander Kahn - 17-04-14 16:00:19

Masz na myśli robaki? <cmoka> Ujdzie. <mruczy pod nosem> Jak? Królewno? <uśmiecha się szeroko> Takie masz o sobie mniemanie, więc nie wiem co masz przeciwko. <wydyma niewinnie wargi rozglądając się> Sory, nie obchodzą mnie twoi koledzy. <unosi kącik ust na kolejne słowa> Kani.. co? <parska śmiechem> Mam rozumieć, że dzisiejsze objawy nastąpiły dlatego, bo wydrapali ci mózg łyżeczką? <uśmiecha się pod nosem i puszcza jej oczko, aż dochodzą do wodospadu>

Red Coat - 17-04-14 16:03:46

Isaac Lahey napisał:

*Wchodzi do lasu i idzie na polnoc. Slyszac szum wody usmiecha sie. Po kilkunastu minutach dostrzega rzeczkę. Spokojny strumyk. Ochlapal sobie twarz, ręce i tors, po czym wziął kilka łyków, nalewając do kamienia wody dla Brama. Chwile jeszcze siedzi, ciagle sie chłodząc wodą*

<woda bez oczyszczenia zawiera toksyny i jest trująca. Po wypiciu do organizmu Isaaca dostają się bakterie i zostało mu 20 minut życia>

Isaac Lahey - 17-04-14 16:06:35

*Nieświadomy niczego schodzi wzdłuż rzeki, zrywając owoce*

Isaac Lahey - 17-04-14 16:26:34

*Zaczyna się coraz bardziej pocić, krztusząc się własną krwią. Potyka się o jakiś krzak i upada na ziemię, tracąc świadomość. Bez dwoch zdań ma wysoką temperaturę. Zaczyna oddychać ciężko a jego powieki same się zamykają. Umiera w środku lasu, krztusząc się własną krwią.*

Sam Winchester - 17-04-14 17:12:33

<Wchodzę do lasu i zaczynam szukać Isaaca. Po niedlugiej chwili znajduję go martwego. Przełykam ślinę i się rozglądam. Zabieram jego mapę i nóż. Po chwili zastanowienia chowam go w krzakach i wracam nad wodospad studiując mapę.>

Alexander Kahn - 17-04-14 17:17:28

<wchodzi do lasu i wyciąga mocno ręce, przecinając sejmitarem liście i gałęzie, które zawadzają mu na drodze. Idzie dalej przed siebie i w pewnym momencie opiera się czołem o drzewo. Bierze kilka uspokajających oddechów i zaciska mocno powieki. W końcu widząc, że droga jest co raz trudniejsza do przebycia i co raz bardziej się męczy pnąc pod górę, przypomina sobie pewne słowa. W końcu rusza dalej, kontynuując ostre cięcia>

Red Coat - 17-04-14 17:31:13

<w pewnym momencie Alexander przerywa linkę na ziemi i olbrzymia siatka podrywa go do góry na kilka metrów. Sejmitar wypada mu z ręki. Mężczyzna jest w pułapce>

Alexander Kahn - 17-04-14 17:49:10

<patrzy w dół i wybucha śmiechem pocierając powieki. Dobrze, że nie mam lęku wysokości. Bierze oddech i rozgląda się. Unosi głowę w górę i widząc, że wisi na grubej gałęzi i złamanie jej nie wchodzi w grę, przygryza mocno wargę> Przygoda życia, huh? <mruczy pod nosem i zastanawia się nad czymś. Przez moment patrzy na wszystko dookoła i widząc same drzewa i liście w gęstym lesie tropikalnym, mruży oczy. Po chwili decyduje się działać. Przez dosyć grube, kwadratowe dziury w siatce, która go utrzymuje, przetyka nogi, aż zaczyna się poruszać, jak na huśtawce. Na początku zdaje się to trudniejsze niż przypuszczał i zaczyna dziękować bogu, że jest hybrydą, co w tej chwili jest nieaktywne. Po dobrych 15 minutach, udaje mu się rozhuśtać. Chwyta się grubych i ostrych liści, które ranią mu dłonie, ale udaje mu się jedynie je wyrwać. Odbija się boleśnie o kilka drzew, aż po kolejnych 10 minutach, udaje mu się złapać grubej liany. Pociąga ją i zachłystuje się powietrzem, kiedy już myśli, że ją wyrywa i gwałtownie cofa się w tył, aż zatrzymuje się ostro. Oddychając niespokojnie, podciąga się na lianie wykorzystując całą siłę, aż chwyta się drzewa. Nie bardzo mając na czym zawiesić nogi, przez chwilę się skrobie, aż zaczyna pnąć w górę. Kilka razy się potyka i prawie spada, ale w ostatniej chwili udaje mu się czegoś chwycić raniąc dłonie. W końcu dociera do grubej gałęzi na której jest zawieszona pułapka i bierze się za odwiązywanie grubego węzła>

Red Coat - 17-04-14 17:54:57

<lasem przechadza się dwóch tubylców kanibali. Nagle jeden zauważa Alexandra. Szturcha drugiego i pokazuje go mu. Po chwili obydwoje zaczynają wspinać się po drzewie, żeby jego dosięgnąć>

Alexander Kahn - 17-04-14 18:05:44

<spogląda w dół i widząc facetów odzianych jedynie w liści, unosi brwi> To chyba.. żart jakiś. <śmieje się nerwowo i przeciera twarz dłońmi zaplątując się w liny. Klnie głośno i ciągnie na siłę węzeł, aby go rozplątać. Po dobrych 15 minutach udaje mu się. Widząc, że jedyna droga ucieczki jest zatarasowana przez tubylców w spódniczkach, rozgląda się. Kiedy zauważa liany, przenika mu przez myśl, aby rzucić się na jedną i latać jak Tarzan, ale widząc, że wciąż jest w sidłach, stwierdza, że nie ma na to szans. Jeszcze raz spogląda na facetów. Przygląda się im i kręci głową> Prędzej się powieszę, niż będziecie bawić się moimi flakami. <zaciska wargi i wstaje wolno, podtrzymując się drzewa.> No dalej, patałachy. <przewraca oczami widząc jak dochodzą i uśmiecha się pod nosem. Kiedy go chwytają za siatkę chcąc pojmać i znieść na dół, spogląda na ich mocne uściski. W jednej chwili odbija się stopami od gałęzi i skacze w dół z dobrych 5 metrów, ciągnąc trzymających się siatki tubylców za sobą>

Red Coat - 17-04-14 18:45:16

<kanibale spadają z drzewa z dość dużej wysokości. Jeden umiera od razu, ale drugi wyciąga spod siebie łuk i celuje z niego w mężczyznę, wypuszczając kilka strzał. Żadna nie trafia Alexandra, jednak jedna przecina główną linę na której utrzymuje się siatka tak, że wisi na dosłownie kilku słabych witkach>

Alexander Kahn - 17-04-14 18:51:50

<kiedy nagle gwałtownie zatrzymuje się nad ziemią, bierze oddech i skula się przed strzałami. Kiedy gwałtownie osuwa się w dół, następnie zatrzymując, zdezorientowany patrzy w górę. Nie udało mu się rozwiązać węzła, a do tego lina jest po części zerwana. Po chwili obserwuje jak drugi kanibal spada na ziemię i A. krzywi się widząc to co się z nim potem dzieje. Widząc, że jest niedaleko ziemi, próbuje sięgnąć sejmitar, który jest wbity w ziemię>

Red Coat - 17-04-14 19:07:41

<żyjący jeszcze kanibal podnosi się i kulejąc biegnie przez las, chcąc zawołać posiłki. Jeśli Alexander się nie uwolni, zostało mu 15 minut życia>

Alexander Kahn - 17-04-14 19:11:37

Jak ten skurwiel przeżył? <mruczy do siebie i widząc, że biegnie - prawdopodobnie po posiłki, wyciąga rękę bardziej i wciśnięty w liny, próbuje dosięgnąć broni. Kiedy to nie wychodzi, spogląda w dół i wstaje krzywo. Zaczyna skakać w miejscu napierając ciałem na siatkę, a kiedy się urywa i Alex spada z hukiem na ziemię, przewraca się na drugi bok i krzywi czując przeciągły ból w plecach. W końcu podnosi się i przysuwa do sejmitara. Sięga po niego i rozrywa liny. W końcu wolny, kulejąc zmierza w kierunku góry, którą widać stamtąd i wydaje się być dobrym punktem widokowym>

Red Coat - 17-04-14 20:55:03

<przybiega tamten tubylec z kilkoma innymi. Jeden dogania Alexandra i podhacza go, a gdy ten upada, przystawia mu nóż do gardła, uśmiechając się szeroko i ukazując wszystkie ubytki w zębach>

Alexander Kahn - 17-04-14 21:00:16

<kiedy zaskoczony ląduje na ziemi, krzywi się widząc mordę kanibala> Od mięska ci ząbki wyleciały? <mruczy i zamachuje się łokciem uderzając go w twarz> Smacznego. <syczy kiedy widzi że cieknie mu krew, a gdy koleś odsuwa się na bok, Alex podnosi się na łokciach i wycofuje rozglądając> Shit, shit, shit.. <mówi cicho widząc ilu ich jest i zdając sobie sprawę, że nie da rady w pojedynkę. Chwyta swój sejmitar, wstaje i przyjmuje pozycję bojową na razie nie atakując>

Red Coat - 17-04-14 21:10:33

<przybiegają pozostali i stają w znacznej odległości od Alexandra, nic nie mówiąc. Nagle dwoje z nich rzuciło się na chłopaka; jeden z zakrzywionym sztyletem a drugi z czymś w rodzaju maczugi. Ten drugi bierze mocny zamach i uderza A. nią w brzuch, drugi w tym czasie bierze zamach nożem w kierunku jego szyi>

Alexander Kahn - 17-04-14 21:17:46

<kiedy dostaje z brzuch, zgina się w pół tracąc siłę przez uderzenie. Kaszle krótko nie mogac złapać oddechu i unosi gniewny wzrok na facetów. Zaciska palce na sejmitarze i jednym zwinnym ruchem, robi głębokie nacięcie w tętnicy jednego z facetów. Kiedy kolejny przystawia mu ostrze do szyi, oddycha niespokojnie i patrzy na niego wyczekująco> No dalej. <uchyla się przed ciosem i podhacza jednego>

Red Coat - 17-04-14 21:33:01

<rzucają się na Alexandra w pięć osób. Cztery przytrzymują go za ręce a piąta staje naprzeciwko niego. Bierze dzidę i przeszywa nią serce Alexandra, który umiera>

Dean Winchester - 18-04-14 12:22:39

<cała grupa wchodzi do lasu. Dean jeszcze raz sprawdza mapę i chowa ją. Wszczyscy kierują się na północ, w stronę X>

Red Coat - 18-04-14 12:44:59

<cała czwórka przechodzi przez niewielką łączkę z czerwonymi kwiatkami, które powoli się otwierają, wypuszczając niewidzialne dla nikogo zarodniki, powodujące silne zmiany w umyśle. Na każdego jednak działają one inaczej. Sam i Avery stają się nagle nadzwyczaj weseli i zaczynają czuć do siebie coś więcej niż przyjaźń. Hormony buzują i mają wielką ochotę na seks, a miejscem idealnym dla ich spełnienia jest miękka trawka za wysokimi krzakami i tam właśnie się kierują. Dean zaczyna mieć halucynacje - widzi Brama z czarnymi oczami, który stanowi dla niego zagrożenie a sam Bram staje się nagle bardzo chętny do walki i zaczyna atakować Deana>

Avery Saltzman - 18-04-14 13:11:34

<na szczęście Avery w porę udaje się powstrzymać dziwne żądze seksu i odsuwa się od Sama, pośpiesznie zakładając ubrania. Wraca do miejsca, gdzie przebywał Dean z Bramem, zaczynając obserwować ich walkę; wesołość ją jednak nie opuszcza i po jakimś czasie zaczyna się śmiać z nie wiadomo czego>

Dean Winchester - 18-04-14 13:20:56

<odprowadza wzrokiem Sama i Avery spod uniesionej brwi. Po chwili odwraca głowę w stronę Brama i otwiera szeroko oczy> Demon w lesie deszczowym. Jeszcze tego brakowało.<mamrocze pod nosem i sprawnie broni się przed wszelkimi atakami z jego strony. W pewnym momencie podcina go i odruchowo szuka w kurtce swojego  noża. Przeklina pod nosem, gdy go nie znajduje>

Sam Winchester - 18-04-14 13:23:22

<Tak samo jak Av w porę się opanowuję i się ubieram. Co to było?  Zastanawiam się nad tym nie zwracając uwagi na walkę Deana z Bramem. Po chwili zaczynam się śmiać i idę między bijących się. Uderzam pięścią w twarz Brama.>

Bram Evans - 18-04-14 13:34:22

* Kiedy ściął Brama, ten szybko się podniósł. Wykorzystując moment w którym Dean szukał noża, uderzył go pięścią w brzuch z całej siły, a kiedy dostał od Sama, szybko mu oddał. Uśmiechnął się i sam nie wiedział dlaczego, ale chciał dalej walczyć*

Dean Winchester - 18-04-14 13:52:54

<zgiął się w pół i odepchnął na Sama na bok, dając mu do zrozumienia, żeby się nie wtrącał. Popchnął Brama tak, że ten upadł na ziemię i usiadł na nim okrakiem, przygniatając jego ramiona do ziemi i tym samym krępując jego ruchy rękami. Zaczął recytować tekst egzorcyzmu...> Exorcisamus te, omnis immundus spiritus... Szlag by to. <warknął, nie mógł sobie przypomnieć, co jest dalej. Uderzył go parę razy pięścią w twarz, aż zaczęła mu lecieć krew z nosa>

Bram Evans - 18-04-14 13:58:05

* Kiedy chłopak go powalił i mówił niezrozumiałe dla niego słowa, Bram patrzył na niego zdziwiony. Kiedy go bił, nie mógł nic zrobić, ponieważ jego ruchy były skrępowane, ale gdy tylko przestał Bram uderzył z całej siły w jego głowę, swoją głową. Chłopak odsunął się do tyłu i poluzował ucisk, więc korzystając z okazji, Bram się wyswobodził. Szybko wstał. Złapał Deana za szyję i zaczął go dusić. Ale dlaczego ja to w ogóle robię ?, pomyślał, kiedy chęć do walki słabła i przestał ściskać jego gardło* Dlaczego my walczymy ? * spytał trochę zmieszany*

Sam Winchester - 18-04-14 13:58:34

<Zaczynam się głośno śmiać z Deana.>Dean on nie jest demoneem, ty idioto.<mówię i upadam na ziemię zwijając się ze śmiechu.>

Dean Winchester - 18-04-14 14:13:36

<zaciska mocno wargi i chwyta go za rękę za wszelką cenę walcząc o oddech. Kiedy czuje, że demon luzuje uścisk od razu go od siebie odpycha.> To ty mnie zaatakowałeś. Udawałeś skończoną ciotę, żeby w dobrym momencie mnie zaatakować?  <warknął, nie zwracając uwagi na naćpanego Sama. Chwila... Maczeta! Szybkim ruchem wyjął ostrze, przygotowany do ataku lub obrony>

Bram Evans - 18-04-14 14:21:46

* Spojrzał na niego dziwnie* Spokojnie * powiedział łagodnie* Możemy zacząć znów walkę, albo możemy zmierzać do tego X. Moim zdaniem druga wersja jest lepsza, ale jeśli chcesz tracić czas to możemy jeszcze chwilę powalczyć * wzruszył ramionami i otarł strużkę krwi, która płynęła z jego nosa*

Red Coat - 18-04-14 14:33:16

<pojawia się projekcja Alice i staje obok Deana> Miałeś wygrać, pamiętasz? Obiecałeś mi <szepcze mu do ucha, muskając delikatnie jego policzek> Bram jest zagrożeniem dla ciebie, Sama i Avery, nie przestawaj walczyć <mówi kojącym głosem i oddala się kilka kroków> Nie przestawaj <dodaje, a jej głos roznosi się echem po lesie. Projekcja znika>

Dean Winchester - 18-04-14 14:33:28

<wyprostował się i zmierzył go nieufnym wzrokiem.On ma rację... Ale kiedy znów spojrzał w jego czarne oczy i jeszcze...jakimś cudem usłyszał Alice, na jego ustach pojawił się kpiący uśmieszek.> Pewnie. Żebyś zabił któregoś z nas w najmniej oczekiwanym momencie. <warknął z ironią.> Jest jeszcze trzecia opcja. <Zamachnął się maczetą i odciął mu głowę. Po wszystkim starł krew z maczety i obrócił się do pozostałych> Idziemy. <powiedział chłodno i zaczął iść dalej>

Sam Winchester - 18-04-14 14:53:07

<Patrzę zdziwiony na Deana i zaczynam iść za nim.>Dean, to miejsce było jakieś dziwne... Najpierw ja i Av... powariowaliśmy, a potem ty widziałes Brama jako demona, którym wcale nie był i...<widząc minę Deana zamykam się i idę przed siebie, ucinając liście tym nożem Isaaca.>

Red Coat - 18-04-14 15:01:14

<pojawia się projekcja Hazel i idzie obok Sama> Pozwoliłeś mi umrzeć <powiedziała zimnym, pozbawionym emocji głosem> To przez ciebie nie żyję. To twoja wina, a teraz jeszcze zdradziłeś mnie z tą suką <wskazała ruchem głowy na Avery> Ale wiesz co? W sumie to nawet lepiej, że tak zrobiłeś, bo teraz ja bez wyrzutów sumienia mogę zrobić to <uśmiechnęła się i odbiegła kilka metrów do projekcji Isaaca i zaczęli się namiętnie całować. Po chwili Isaac zdjął koszulkę i zaczął powoli zsuwać spodnie Hazel>

Dean Winchester - 18-04-14 15:18:36

On był demonem. <powiedział uparcie, kontunuując marsz. Wierzchem dłoni przetarł mokre od potu czoło. I podniósł wzrok. Zobaczył wierzchołek jakiejś góry. Spojrzał na mapę. Tak, to bez wątpoenia X. Zwinął mapę i schował ją> Jesteśmy coraz bliżej X. <rzucił do pozostałych> Jeśli zachowamy tępo, jutro powinniśmy już być na miejscu

Sam Winchester - 18-04-14 15:39:59

<Ze łzami w oczach patrzę na projekcję Hazel i Isaaca. Czuję jak łzy płyną powoli po moich policzkach. Zamykam oczy i próbuję iść przed siebie. Nagle wchodzę na pułapkę i po chwili już wiszę do góry nogami. Zaczynam pilować sznur trzymający mnie za kostkę. Bez skutku. Wzdycham i zwisam z drzewa do góry nogami>Pomoże ktoś?<pytam po chwili z trudem.>

Dean Winchester - 18-04-14 16:15:22

<westchnął i przetarł twarz dłonią. Pomógł Samowi wyjść z pułapki i szedł dalej, zdecydowanym krokiem> Nie ociągajcie się.

Avery Saltzman - 18-04-14 16:18:27

<już jakiś czas temu przestał na nią działać pyłek rozweselający, przez co mogła się w pełni skupić na wędrówce. Dobrze, że przynajmniej było widać szczyt góry oznaczonej 'x'. Ale czy tam dojdzie? Słania się na nogach, jednakże ignoruje to i idzie dalej>

Sam Winchester - 18-04-14 16:20:06

<Od razu się podnoszę i otrzepuję z ziemi. Ruszam szybkim krokiem za Deanem i kątem oka spoglądam na Hazel... ekhem uprawiającą seks z Isaaciem. Odwracam wzrok i zaciskam zęby. Jestem wściekły... Jestem smutny... Nie mam pojęcia jak się jeszcze trzymam.>

Dean Winchester - 18-04-14 16:49:40

<patrzy kątem oka na Sama i Avery. Dobrze widzi, że nie czują się najlepiej, ale im szybciej dojdą do X tym lepiej. Powoli odczuwa, że sam jest na granicy wytrzymałości. Ale idzie dalej. Nie ma zamiaru się poddać.>

Red Coat - 18-04-14 17:27:14

<nagle pojawia się przed nimi Red Coat we własnej osobie> Gratulacje <mówi i uśmiecha się szeroko, odsłaniając równe, białe zęby> Doszliście aż tutaj, jestem pod wrażeniem, naprawdę <kiwa głową z przekonaniem, przykładając dłoń do serca, jednak w jej ustach nadal brzmi to jak kpina> Możecie to skończyć teraz, tutaj, szybko, albo iść jeszcze jeden dzień w wyznaczone miejsce. Ale jest jeden haczyk <uśmiechnęła się kątem ust> Niestety zwyciężyć mogą najwyżej dwie osoby, więc jeśli chcecie zakończyć to teraz to, cóż, nie ulega wątpliwości, że będziecie musieli wyeliminować jednego delikwenta z waszej grupki <westchnęła głęboko> Jeśli jednak chcecie iść dalej to w porządku, jednak tutaj nie mogę dać wam gwarancji, że wygra ktokolwiek. Jak wiecie las bywa, hmm... zabójczy <wzrusza bezradnie ramionami> Tak więc wybierzcie. Pierwsza opcja lub druga. Czekam na show <znika>

Sam Winchester - 18-04-14 17:37:18

<Uważnie słucham słów RC i przełykam ślinę. Gdy znika patrzę na Deana i Avery> Poświęcę się. Wiem, że Alice chciałaby, żebyście wygrali. <mówię cicho. Wręczam Deanowi plecak i czekam na cios.>

Dean Winchester - 18-04-14 17:48:30

<pokręcił lekko głową i oddał Samowi plecak. Najmądrzejszą opcją będzie zabicie jego samego. I tak pozostał mu niecały miesiąc życia. Wyjął zza pleców maczetę> Sam, nie po to sprzedałem za ciebie duszę, żeby teraz cię zabić. <powiedział chłodno> Jeśli ty tego nie zrobisz, to Avery to zrobi. <spojrzał na nią kątem oka>

Sam Winchester - 18-04-14 18:05:40

Co?<pytam zdziwiony i upuszczam plecak na ziemię. Kiwam głową.>Nie zrobiłeś tego.<mamroczę pod nosem i patrzę na brata.>Ja umrę. Jestem najsłabszym ogniwem z całej naszej trójki. A ty... Ty zaslugujesz by żyć Dean. Nie ja. I tak jestem wrakiem. I to już od dawna. Od kiedy zacząłem pić krew... Od kiedy hajtnąłem się z demonicą... Od kiedy straciłem duszę.To wszystko mnie przerasta już od dawna. A poza tym. Hazel nie żyje i pewnie dobrze bawi się z Isaakiem w zaswiatach. Szczerze to nie byłem jej warty. Nie zasługiwałem na tak wspaniałą osobę jak ona. Nie zasługuje na nikogo, bo i tak osoby które kocham giną w dziwnych okolicznościach.<mówię głośniej i patrzę bratu w oczy.>Zawodzę wszystkich. Ojca... Ciebie. Ojca w szczególności zawodziłem. Nigdy nie byłem dobry. Nie jestem dobry w byciu łowcą. I to wszystko dlatego, że mam taki charakter. Po mamie zapewne. Bo ty jesteś bardziej podobny do ojca.<dodaję. Na prawdę chcę umrzeć.> Jeśli to, że oddałeś za mnie duszę jest prawdą, to wiesz co ci powiem? Nie powinieneś tego robić. Powinieneś żyć jakbym wyjechał. Tak jak wtedy gdy byłem na Florydzie.<mówię.>A Hazel? Hazel by sobie poradziła beze mnie. Pewnie by sobie znalazła kogoś lepszego. Przystojniejszego... Madrzejszego, zabawniejszego, romantyczniejszego... Ogólnie kogoś idealnego. Zapomniałaby o mnie kilka dni po moim całkowitym odejściu. Pewnie gdyby żyła i Isaac też, to byliby razem. Ładnie razem wyglądają. Nie to co ze mną. Kto by chciał kochać lub być z wrakiem człowieka takim jak ja.<znów dodaję tym razem ze łzami w oczach, i odwracam się do Avery.>Av zabij mnie. Wy macie wygrać. Nie ja.<mówię stanowczym tonem i przełykam cicho ślinę. Jestem gotowy na śmierć.>

Dean Winchester - 18-04-14 18:40:39

<słuchał go uważnie w milczeniu> Nie mów tak, Sammy. Nie jesteś wrakiem, każdy popełnia błędy. <powiedział po chwili> I tak, sprzedałem duszę. <dodał jeszcze, ularcie patrząc mu w oczy. Spojrzał na Avery> Po prostu zabij jednego z nas. <ku jego zdziwieniu, bez trudu wydusił z siebie to zdanie> Albo obydwu. <dodał po chwili. Teraz na prawdę nic go nie obchodziło. Podał Avery msczetę>

Sam Winchester - 18-04-14 18:45:32

Jestem, Dean. Jestem wrakiem popełniającym błędy. Zawsze byłem i nigdy tego nie zmienię. <mówię nadwyraz spokojnie.>Ja nie uczę się na własnych błędach. Ja ciągle robię ich jeszcze więcej.<dodaję i zwracam się do Avery.>Najlepiej zabij mnie. Dean mimo wszystko ma jeszcze ten miesiąc życia.<mówię stanowczo.>Avery jeśli ty mnie nie zabijesz to sam to zrobię, więc moja śmierć jest nieunikniona.

Avery Saltzman - 18-04-14 19:55:01

<kiedy pojawia się suka w czerwonym płaszczyku, ściąga brwi i słucha jej uważnie, napinając wszystkie mięśnie. Następnie w ciszy przysłuchuje się kłótni braci o to, który ma zginąć; kiedy proszą ich o zabić jednego z nich, lub obydwóch, zaciska palce na maczecie> Nie zabiję żadnego z was, nie pojebało mnie jeszcze w tych pieprzonych tropikach. <syczy przez zaciśnięte zęby> I nawet nie myślcie, że pozwolę na śmierć któregoś z waszej dwójki. Kogo obchodzi co powiedziała Red Coat? Dojdziemy tam w trójkę i pokażemy jej, że myliła się! <mówi pewnym siebie tonem głosu>

Dean Winchester - 18-04-14 19:58:45

Jesteś pewna? <uniósł brew> Widzę, że sama ledwo trzymasz się na nogach. <warknął>

Sam Winchester - 18-04-14 20:05:19

<Prycham.>Pewnie i tak umrę. Chcę zginąć więc i tak zginę.<mówię pesymistycznie i krzyżuję ręce na klatce piersiowej.>

Avery Saltzman - 18-04-14 20:07:06

Tak, jestem tego do cholery pewna. <zaciska mocno wargi, jak i palce na rączce maczety> Pierdolić zmęczenie. Wolę pokazać Czerwonej, że nie jesteśmy tak słabi, za jakich ona nas uważa. <przewraca oczami, odrzucając włosy do tyłu>

Dean Winchester - 18-04-14 20:09:57

Avery, skup się! <podniósł głos i złapał ją za ramiona> Tak czy tak, dwóch z nas wygra.

Sam Winchester - 18-04-14 20:14:17

<Oblizuję wargi. Dopiero teraz odczuwam pragnienie.>Zatrzymujemy się gdzieś na noc czy idziemy po ciemku, byleby dotrzeć do X?<pytam po chwili siląc się na minimalny optymizm. Przecież to oczywiste, że tylko dwoje z nas przeżyje i wygra.>

Avery Saltzman - 18-04-14 20:16:20

<unosi beznamiętne spojrzenie do jego tęczówek - nie może pozwolić dać żadnej emocji wniknąć na jej twarz> Nie wierzę, że tak łatwo złapaliście słówka tej dziwki. <mruczy pod nosem, wyrywając się z uścisku Deana. Zaczyna kierować się powoli przed siebie, co jakiś czas odwracając się do tyłu, żeby sprawdzić, czy przypadkiem Winchesterowie nie skaczą sobie do gardeł>

Sam Winchester - 18-04-14 20:25:57

<Kątem oka spoglądam na Deana i podnoszę plecak z ziemi. Narzucam go na plecy i idę za Avery.>

Dean Winchester - 18-04-14 20:33:49

Super. <warknął pod nosem, ubierając kurtkę. Spojrzał na mapę, po chwili ją schował. Poszedł za nimi> Niedaleko jest rzeka. Rozpalimy ognisko i zatrzymamy się tam na noc. <zadecydował, dorównując im kroku> A ty <zwrócił się do Avery> Oddaj mi maczetę. Skalecztsz się <uśmiechnął się do niej kąśliwie>

Avery Saltzman - 18-04-14 20:58:27

Co to postoju się zgadzam, jednakże... <odwraca głowę w stronę starszego z braci> Maczety nie oddam. Nie takie rzeczy już trzymałam w dłoniach. <prycha pod nosem, wzdychając teatralnie. Po chwili namysłu podaje mu jednak maczetę, unosząc kpiąco kąciki ust> Masz. Nie chcę, żebyś był zupełnie bezbronny.

Sam Winchester - 18-04-14 21:00:28

<Uśmiecham się smutno, ale się nie zatrzymuję.>Daleko do tej rzeki?<pytam marszcząc czoło.>

Dean Winchester - 18-04-14 21:46:10

Bardzo śmieszne. <mruknął sarkastycznie i włożył maczete za plecy. Jeszcze kilkadziesiąt metrów szli dalej,  aż zatrzymali się przy brzegu rzeki. Dean rozpalił ognisko i wziął jedną z butelek. Zaczerpnął wody z rzeki i dodał do niej kilka kropel jodyny. Bez słowa podał butelkę Avery>

Avery Saltzman - 18-04-14 21:54:40

<przysiada na jakimś większym kamieniu, wpatrując się tępo w ognisko. Kiedy chłopak podaje jej butelkę, odbiera ją i upija dwa drobne łyczki - pragnienie w końcu wygrało; oddaje Winchesterowi butelkę i wyciąga przed siebie ręce, żeby ograć dłonie. Z powodu niskiej temperatury zaczyna się delikatnie trząść>

Sam Winchester - 18-04-14 22:01:34

<Siadam na kamieniu obok Avery i widząc jak trzęsie się z zimna, przełykam ślinę. Powoli otulam ją ramieniem, lecz po chwili się delikatnie odsuwam wiedząc, że ten ruch jest może zbyt śmiały.>Przepraszam. Zwyczajnie widziałem jak się trzęsłaś i...<zamykam oczy i urywam w połowie zdania.>Nieważne.

Avery Saltzman - 18-04-14 22:14:56

<czując jak Sam otula ją ramieniem, mruży oczy i po chwili już słucha jego tłumaczeń> Ni się nie stało, rozumiem. <kiwa głową, otulając się ramionami i przesuwając bliżej ognia>

Sam Winchester - 18-04-14 22:22:49

<Uśmiecham się i wyjmuję z plecaka pustą butelkę. Podchodzę do rzeki i też nalewam do niej wody. Biorę jodynę od Deana i dodaję kilka kropel do wody. Biorę łyk i zakrecam butelkę. Siadam na kamieniu blisko ognia i wpatruję się w płomienie.>

Dean Winchester - 18-04-14 22:33:13

<po raz kolejny nabiera wody do butelki i oczyszcza ją jodyną. Wypija duszkiem prawie całą butelkę i chowa ją. Dorzuca trochę patyków do ognia> Okey, przejmę wartę na całą noc. Wy idźcie spać. <zadecydował i oparł się plecami o jedno z drzew, wyjmując najpierw maczetę i kładąc ją sobie na kolanach>

Sam Winchester - 18-04-14 22:42:10

Na pewno?<pytam patrząc na Deana.>Nie jestem śpiący. Z chęcią popilnuję ognia.<mówię i się uśmiecham na tyle szczerze, na ile mnie stać.>

Dean Winchester - 18-04-14 22:59:29

Po prostu idź spać, młody <powiedział zorytowany>

Sam Winchester - 18-04-14 23:02:44

<Wzruszam ramionami i kładę głowę na kamieniu.>Dobranoc... Czy coś tam.<mówię i zaciskam wargi. Zamykam oczy i leżę tak kilka godzin aż w końcu zasypiam.>

Sam Winchester - 19-04-14 08:36:33

<Budzę się wcześnie rano, ale około godzinę leżę i udaję, że śpię. Gdy w końcu otwieram oczy, rozglądam się dookoła. Przez chwilę zatrzymuję wzrok na Avery. Przełykam ślinę i dopiero po chwili zdaję sobie sprawę z tego co robię. Kieruję twarz w stronę Deana.>Za chwilę musimy ruszać. Zanim zrobi się gorąco.<mówię stanowczo i wstaję z ziemi. Otrzepuję spodnie i zdejmuję kurtkę. Wieszam ją sobie w pasie.>

Dean Winchester - 19-04-14 10:10:39

<kiwnął głową i wstał z ziemi, przecierając oczy. Przwiązał kurtkę w pasie i obudził Avery, po czym schował maczetę i razem z całą grupą zaczął iść w stronę góry>

Sam Winchester - 19-04-14 11:07:25

<Idąc za Deanem, rozglądam się uważnie by nie wdepnąć w żadną pułapkę. Co chwilę odwracam się w stronę Avery, by upewnić się, że wszystko z nią w porządku. Nasze spojrzenia się spotykają, ale wtedy ja szybko.odwracam wzrok i patrzę się przed siebie.>

Red Coat - 19-04-14 15:34:34

<cała trójka idzie spokojnie przez las. Dean i Avery z przodu a Sam nieco z tyłu. I wszystko byłoby dobrze, gdyby zauważyli ruchome piaski, jednak tak się nie stało. Dean i Avery ugrzęźli po kolana i zapadają się coraz bardziej, a Sam, który dopiero ich zauważył ma czas na uratowanie tylko jednego z nich. Kogo wybierze?>

Sam Winchester - 19-04-14 15:52:18

<Widząc co się dzieje, zaczynam panikować i szybko zastanawiam się kogo ratować. Po krótkiej chwili podejmuję decyzję.>Przepraszam Avery.<mówię i łapię Deana mocno za rękę i ciągnę go w swoją stronę. Gdy jest bezpieczny, Avery znika w ruchomych piaskach. Przełykam ślinę i zaciskam zęby. Idę przed siebie tnąc po drodze liście nożem.>Tym razem uważaj.<mruczę do Deana nie przerywając marszu.>

Dean Winchester - 19-04-14 15:56:57

<spojrzał na niego szczeroko otwartymi oczami. Po chwili podniósł się z ziemi i otrzepał się z piasku. Dorównał mu kroku> Miałeś ją ratować. <mruknął>

Avery Saltzman - 19-04-14 15:59:58

( Poor Averia † )

<po jakimś czasie zatapia się cała w ruchomych piaskach; z powodu braku powietrza umiera, cóż tu więcej pisać... Goodbay)

Red Coat - 19-04-14 16:02:11

<pojawia się przed nimi Red Coat, klaszcząc powoli w dłonie> Brawo, brawo, brawo. Winchesterom znowu udało się wygrać <śmieje się cicho> Biedna Avery. Ale czym ona była wobec braterskiej miłości, prawda? <pokręciła głową i uśmiechnęła się i podeszła do nich> A teraz... czas wracać do domu <powiedziała i cała symulacja zaczęła się walić a Sam i Dean wrócili do rzeczywistości>

www.agroekonomia.pun.pl www.grupa2212.pun.pl www.asg.pun.pl www.forumgraonaruto.pun.pl www.skp.pun.pl