Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<odwraca głowę i chowa twarz w jego ramieniu> Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane? <pyta. Jej słowa są tłumione przez jego koszulkę>Życie jest skomplikowane. *mówi cicho, głaszcząc ją po włosach. szybko jednak przestał, karcąc się w myślach* A życie wampira jest bardziej skomplikowane, niż życie człowieka. *Wzrusza lekko ramionami* Co się stało?
Długo by opowiadać <odsunęła się od niego i powycierała policzki> Strasznie namieszałam, a próbując to naprawić zrobiło się jeszcze gorzej <pociagnęła nosem> Nie chcę się tak czuć.
Mogę... Ci pomóc. *mówi cicho, unosząc jej podbródek, by An spojrzała mu prosto w oczy*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Życie jest skomplikowane. *mówi cicho, głaszcząc ją po włosach. szybko jednak przestał, karcąc się w myślach* A życie wampira jest bardziej skomplikowane, niż życie człowieka. *Wzrusza lekko ramionami* Co się stało?Długo by opowiadać <odsunęła się od niego i powycierała policzki> Strasznie namieszałam, a próbując to naprawić zrobiło się jeszcze gorzej <pociagnęła nosem> Nie chcę się tak czuć.
Mogę... Ci pomóc. *mówi cicho, unosząc jej podbródek, by Ann spojrzała mu prosto w oczy*
Jak? <zapytała cicho>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
Długo by opowiadać <odsunęła się od niego i powycierała policzki> Strasznie namieszałam, a próbując to naprawić zrobiło się jeszcze gorzej <pociagnęła nosem> Nie chcę się tak czuć.Mogę... Ci pomóc. *mówi cicho, unosząc jej podbródek, by Ann spojrzała mu prosto w oczy*
Jak? <zapytała cicho>
Jestem od Ciebie starszy, więc hipnoza nie będzie trudna. *powiedział powoli, nie chcąc jej przestraszyć*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Mogę... Ci pomóc. *mówi cicho, unosząc jej podbródek, by Ann spojrzała mu prosto w oczy*Jak? <zapytała cicho>
Jestem od Ciebie starszy, więc hipnoza nie będzie trudna. *powiedział powoli, nie chcąc jej przestraszyć*
Nie łatwiej byłoby mi... <przełknęła ślinę> je wyłączyć? Uczucia?
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
Jak? <zapytała cicho>Jestem od Ciebie starszy, więc hipnoza nie będzie trudna. *powiedział powoli, nie chcąc jej przestraszyć*
Nie łatwiej byłoby mi... <przełknęła ślinę> je wyłączyć? Uczucia?
To twoja decyzja. *mruknął cicho, otaczając ja ramieniem* Ale.. zamienisz się w potwora, a tego się brzydzisz, prawda?
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Jestem od Ciebie starszy, więc hipnoza nie będzie trudna. *powiedział powoli, nie chcąc jej przestraszyć*Nie łatwiej byłoby mi... <przełknęła ślinę> je wyłączyć? Uczucia?
To twoja decyzja. *mruknął cicho, otaczając ja ramieniem* Ale.. zamienisz się w potwora, a tego się brzydzisz, prawda?
Sama już nie wiem. Ty robiłeś to wiele razy, prawda? <spytała> Jak to jest?
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
Nie łatwiej byłoby mi... <przełknęła ślinę> je wyłączyć? Uczucia?To twoja decyzja. *mruknął cicho, otaczając ja ramieniem* Ale.. zamienisz się w potwora, a tego się brzydzisz, prawda?
Sama już nie wiem. Ty robiłeś to wiele razy, prawda? <spytała> Jak to jest?
*marszczy czoło, zastanawiając się przez chwilę* Ja to co innego. Nie miałem wyboru. Jak to jest? *unosi brwi* Zimno. Jesteś cała spraliżowana i... nie usza Cię nic. Nie czujesz smutku, rozczarowania, poczucia wstydu. Nie czujesz też radości, miłości, ekscytacji. *posyła jej lekki uśmiech* Nie chcesz tego, prawda? *niepewnie dotyka jej dłoni*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
To twoja decyzja. *mruknął cicho, otaczając ja ramieniem* Ale.. zamienisz się w potwora, a tego się brzydzisz, prawda?Sama już nie wiem. Ty robiłeś to wiele razy, prawda? <spytała> Jak to jest?
*marszczy czoło, zastanawiając się przez chwilę* Ja to co innego. Nie miałem wyboru. Jak to jest? *unosi brwi* Zimno. Jesteś cała spraliżowana i... nie usza Cię nic. Nie czujesz smutku, rozczarowania, poczucia wstydu. Nie czujesz też radości, miłości, ekscytacji. *posyła jej lekki uśmiech* Nie chcesz tego, prawda? *niepewnie dotyka jej dłoni*
<zmarszczyła czoło> A może tego właśnie mi trzeba? Wyłączyć to wszystko, mieć święty spokój. Żadnych sercowych rozsterek, nie przejmowałabym się, co inni o mnie myślą, jak na mnie patrzą <wstała> To chyba najlepsze wyjście.
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
Sama już nie wiem. Ty robiłeś to wiele razy, prawda? <spytała> Jak to jest?*marszczy czoło, zastanawiając się przez chwilę* Ja to co innego. Nie miałem wyboru. Jak to jest? *unosi brwi* Zimno. Jesteś cała spraliżowana i... nie usza Cię nic. Nie czujesz smutku, rozczarowania, poczucia wstydu. Nie czujesz też radości, miłości, ekscytacji. *posyła jej lekki uśmiech* Nie chcesz tego, prawda? *niepewnie dotyka jej dłoni*
<zmarszczyła czoło> A może tego właśnie mi trzeba? Wyłączyć to wszystko, mieć święty spokój. Żadnych sercowych rozsterek, nie przejmowałabym się, co inni o mnie myślą, jak na mnie patrzą <wstała> To chyba najlepsze wyjście.
Co Cie obchodzi, co myslą inni? *mruży oczy* Jesteś uroczą wamprzycą, Ann. *posłał jej szeroki uśmiech* Zrobisz co zechcesz, ale... nie trać tego w sobie.
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
*marszczy czoło, zastanawiając się przez chwilę* Ja to co innego. Nie miałem wyboru. Jak to jest? *unosi brwi* Zimno. Jesteś cała spraliżowana i... nie usza Cię nic. Nie czujesz smutku, rozczarowania, poczucia wstydu. Nie czujesz też radości, miłości, ekscytacji. *posyła jej lekki uśmiech* Nie chcesz tego, prawda? *niepewnie dotyka jej dłoni*<zmarszczyła czoło> A może tego właśnie mi trzeba? Wyłączyć to wszystko, mieć święty spokój. Żadnych sercowych rozsterek, nie przejmowałabym się, co inni o mnie myślą, jak na mnie patrzą <wstała> To chyba najlepsze wyjście.
Co Cie obchodzi, co myslą inni? *mruży oczy* Jesteś uroczą wamprzycą, Ann. *posłał jej szeroki uśmiech* Zrobisz co zechcesz, ale... nie trać tego w sobie.
<westchnęła> Dobrze, nie wyłączę uczuć <klęknęła obok niego> Ale wspominałeś coś o hipnozie. Chcę spróbować.
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<zmarszczyła czoło> A może tego właśnie mi trzeba? Wyłączyć to wszystko, mieć święty spokój. Żadnych sercowych rozsterek, nie przejmowałabym się, co inni o mnie myślą, jak na mnie patrzą <wstała> To chyba najlepsze wyjście.
Co Cie obchodzi, co myslą inni? *mruży oczy* Jesteś uroczą wamprzycą, Ann. *posłał jej szeroki uśmiech* Zrobisz co zechcesz, ale... nie trać tego w sobie.
<westchnęła> Dobrze, nie wyłączę uczuć <klęknęła obok niego> Ale wspominałeś coś o hipnozie. Chcę spróbować.
*pokiwal głową, łapiąc jej twarz w dłonie. odwrócił jej głowę w jego stronę i powiedział bardzo powolnym, monotonnym głosem* Chcę, żebyś pozbyła się wszystkich powodów do zmartwień. Chcę, żebyć nie czuła smutku, poczucia winy, żalu, zranienia i odrzucenia. Zaczniesz cieszyć się życiem. *powiedział, nie mrugając oczami. po chwili spuścił wzrok* Jak się czujesz?
Ostatnio edytowany przez SamuelBlackwood (17-06-13 20:34:51)
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Co Cie obchodzi, co myslą inni? *mruży oczy* Jesteś uroczą wamprzycą, Ann. *posłał jej szeroki uśmiech* Zrobisz co zechcesz, ale... nie trać tego w sobie.<westchnęła> Dobrze, nie wyłączę uczuć <klęknęła obok niego> Ale wspominałeś coś o hipnozie. Chcę spróbować.
*pokiwal głową, łapiąc jej twarz w dłonie. odwrócił jej głowę w jego stronę i powiedział bardzo powolnym, monotonnym głosem* Chcę, żebyś pozbyła się wszystkich powodów do zmartwień. Chcę, żebyć nie czuła smutku, poczucia winy, żalu, zranienia i odrzucenia. Zaczniesz cieszyć się życiem. *powiedział, nie mrugając oczami. po chwili spuścił wzrok* Jak się czujesz?
<zamrugała kilka razy po czym powoli się uśmiechnęła> Dobrze <powiedziała> Wiem już co muszę zrobić.
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<westchnęła> Dobrze, nie wyłączę uczuć <klęknęła obok niego> Ale wspominałeś coś o hipnozie. Chcę spróbować.*pokiwal głową, łapiąc jej twarz w dłonie. odwrócił jej głowę w jego stronę i powiedział bardzo powolnym, monotonnym głosem* Chcę, żebyś pozbyła się wszystkich powodów do zmartwień. Chcę, żebyć nie czuła smutku, poczucia winy, żalu, zranienia i odrzucenia. Zaczniesz cieszyć się życiem. *powiedział, nie mrugając oczami. po chwili spuścił wzrok* Jak się czujesz?
<zamrugała kilka razy po czym powoli się uśmiechnęła> Dobrze <powiedziała> Wiem już co muszę zrobić.
*również się uśmiechnął, a jego mięśnie się rozluźniły* Zaczniesz cieszyć się życiem, tak?
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
*pokiwal głową, łapiąc jej twarz w dłonie. odwrócił jej głowę w jego stronę i powiedział bardzo powolnym, monotonnym głosem* Chcę, żebyś pozbyła się wszystkich powodów do zmartwień. Chcę, żebyć nie czuła smutku, poczucia winy, żalu, zranienia i odrzucenia. Zaczniesz cieszyć się życiem. *powiedział, nie mrugając oczami. po chwili spuścił wzrok* Jak się czujesz?<zamrugała kilka razy po czym powoli się uśmiechnęła> Dobrze <powiedziała> Wiem już co muszę zrobić.
*również się uśmiechnął, a jego mięśnie się rozluźniły* Zaczniesz cieszyć się życiem, tak?
Pozbędę się powodów do zmartwień <uśmiechnęła się szeroko> Pozbędę się tej dziewczyny <powiedziała z zadowoleniem i zniknęła>
Gość
*Przychodzi ,widzi koło grobu szeryfa i jakiegoś pana.Chowa się za drzewe by jej niewidzieli .Domyśla się ze to jego syn.Słyszy ich rozmowe*Skąd wiedziałeś że one obie niezyją*pyta młodszy*Wczoraj na komisariat przywieziono 2 dziewczyny ze szkoły ,bójka.Jedna znich nazywa się Caroline Parker.Spytałem z ciekawości czy jest spokrewniona z nimi.Pamiętasz jakie imie zawsze chciałeś dla córki*pyta spoglądając na syna**Dalej niesłyszała bo zaczął jej telefon wibrowac i szybko poszła by nic nieusłyszeli*
Gość
*Przychodzi nikogo niema idzie do grobu i przyklęka.Nic niemówi tylko patrzy a z oczu spłyneły jej łzy*
Gość
*siedząc na cmentarzu dostała oświecenia gdzie moga być pochowane rzeczy mamy szybko wybiegła i popędziła do domu*
Gość
*wychodzi*
Gość
*Przychodzi. Wyminia wode w kwiatkach .Bierze znicze i idzie je zaniesc do kosza.Rozbiła jeden przez przypadek i szkło wbiło jej sie glęboko w dłoń .Zaczęła krwawić .Do domu mam daleko więc poszła do MG*
Administrator
*samochód z trumną Kath przyjeżdża na cmentarz, przenoszą ją do kaplicy*
Offline
Gość
<wchodzi z Tylerem na cmentarz, stają gdzieś na uboczu i obserwują ceremonię>
Gość
<przychodzi, staje pod drzewem, obserwuje ceremonię>
Administrator
*ksiądz wychodzi na ołtarz, zdezorientowany patrzy na pustą kaplicę, wykonuje tradycyjne czynności, dochodzi do kazania* Zebraliśmy się tutaj, aby pożegnać naszą siostrę, Katherine Lorem. Ta młoda, piękna dziewczyna, odebrała sobie życie, nie mogąc najprawdopodobniej znieść otaczającej jej szarej rzeczywistości. Życie każdego z nas jest bardzo kruche. Nie wiemy kiedy stąd odejdziemy. Kiedyś usłyszałem bardzo mądre słowa. Nasze życie jest jak most. Nikt się na nim nie buduje. Niektórzy dopiero na niego wchodzą, inni są w połowie, a jeszcze inni już schodzą. Tak samo jest z naszym życiem. Każdy żyje swoim życiem, swoim czasem. Ale w koncu odejdzie na tą drugą, być może lepszą stronę. Żyjemy wśród zakłamania i niesprawiedliwości. Oceniamy ludzi po wyglądzie, a nie po wnętrzu. Czyż to nie może spowodować załamania? Zastanówmy się nad tym, a tymczasem uczcijmy śmierć Katherine minutą ciszy.
Offline
Gość
<staje pod drzewem obok Ann>
Gość
*słucha kazania, ściska Quinn za rękę, czeka aż minie minuta ciszy* Mądrze gada *mówi cicho*