Gość
<pogłębia pocałunek i po chwili odrywa się czując wibrację w kieszeni. Spogląda w jej oczy i unosi kącik ust> Przepraszam. Moja współlokatorka chyba coś przeskrobała, bo ciągle się do mnie dobija. To.. podobno coś pilnego. <uśmiecha się lekko i kręci głową> Muszę iść. Mam nadzieję, że dasz sobie radę. <spogląda na nią niepewnie> Wciąż jestem ci winny drinka. Do zobaczenia, Davina. <mruczy cicho, muska wargami jej czoło i w mgnieniu oka znika z torbą w ręku>
Gość
*uśmiecha się lekko w jego stronę zakładając kosmyk włosa za ucho* Tak, do zobaczenia. *odprowdza go wzrokiem nie mogąc przestać się szczerzyć po czym rusza w dół ulicy w tylko sobie znanym kierunku*
Gość
*Anielica wyszła ze Starbucksa i ruszyła spacerkiem ulicą popijajac co jakiś czas kawę.*
Gość
< Wyszła na główną ulicę miasta. Przysiadła na jednej z ławek i zaczęła obserwować ruch samochodowy. Wyciągnęła papierosa i zaczeła go leniwie palić >
Gość
< Miranda spojrzała zdziwiona na dziewczynę > A to co to za małpowanie ? < spojrzała na nią sceptycznie. Kojarzyła ją, już kiedyś się spotkały i nic dobrego z tego nie wynikło >
Gość
< wywróciła oczami. nie interesowały ją takie dziecinne zagrywki. Ostatni raz trafiło ją coś takiego w przedszkolu > Smutne, przez smsy wyrażasz więcej wyrafinowania < zaciągnęła się głęboko dymem jednoczeście odgarniając na lewe ramię puszyste włosy >
Gość
< Miranda chciałaby powiedzieć, ze nie dotknęły jej słowa RC. Niestety, uśmiechnęła się blado i zgasiła papierosa o brzeg ławki > Wspaniale mieć taką przyjaciółkę jak ty. Szkoda, że wcześniej mnie o tym nie poinformowałaś. Widocznie brakowało tu takiej idiotki i postanowiłam uzupełnić lukę < z jej ust nie schodził sztuczny uśmiech > Powiesz mi, czy już każdy facet w tym mieście uznaje mnie za dziwkę? Czy jest ktoś jeszcze do poinformowania? < wodziła wzrokiem za kluczykami. Akurat samochodu było jej żal >
Gość
Charlotte Hall napisał:
*Anielica wyszła ze Starbucksa i ruszyła spacerkiem ulicą popijajac co jakiś czas kawę.*
*Kiedy skończyła kawę, wyrzuciła kubek do kosza i weszła do parku.*
Gość
<Wyszła z baru i zaczęła iść przed siebie bez bliżej określonego celu>
Gość
Vanessa Blackbird napisał:
<Wyszła z baru i zaczęła iść przed siebie bez bliżej określonego celu>
<Stanęła w miejscu i oparła się o ścianę. Wciągnęła głęboko powietrze do płuc i zniknęła>
Gość
*Wychodzi z domu, odrzuca gęste włosy na plecy i rusza przed siebie ulicą.*
Gość
*znikąd pojawia się na ulicy przyodziana w sukienkę z XX wieku. Upada na kolana zaciągając się łapczywie powietrzem i tkwi w takiej pozycji przez jakiś czas zaciskając z całej siły powieki. W pewnym momencie podchodzi do niej rudowłosa dziewczyna, która oferuje swoją pomoc. Zmierzają w stronę domu wymieniając między sobą kilka zdań. W pewnym momencie, kiedy dziewczyna zaczyna szukać kluczy w torebce, Madison wykorzystuje ten fakt i zgrabnym ruchem skręca dziewczynie kark. Ściąga z dziewczyny ubranie i zakłada je na siebie uprzednio wyrzucając sukienkę do śmietnika. W mgnieniu oka materializuje dziewczynę do postaci wyjściowej tj. prochu. Zabiera jej torebkę, wyrzuca dokumenty oraz jakieś urządzenie z wielkim wyświetlaczem, o którym nie ma kompletnego pojęcia. Wychodzi zza rogu budynku wtapiając się w tłum po czym kieruje się przed siebie w nieznanym jej kierunku*
Ostatnio edytowany przez Madison Montgomery (11-04-14 16:23:54)
Gość
*idąc przed siebie zauważa jakąś dziewczynę; staje naprzeciwko niej zagradzając jej drogę. Kiedy dziewczyna niechętnie ściąga słuchawki i chce coś powiedzieć, Madison ucisza ją ręką robiąc wymowną minę* Telefon. *krzyżuje ręce na piersiach* W którym domu znajdę ten aparat? *widząc jej zdziwioną minę wywraca oczami* Nie mów, że w tej dziurze zabitej dechami nie ma absolutnie żadnej szansy żeby wykonać połączenie poza miastowe...
Gość
*kiedy podaje jej telefon spogląda na niego mrużąc nieznacznie oczy. Obraca telefon w dłoni oglądając go z każdej strony po czym unosi go wyżej zerkając na nią z wyraźną kpiną* Żartujesz sobie? Przecież ten kawałek szkła połączony z metalem nawet nie ma kabla. *prycha spoglądając na niego* Co najwyżej może robić za lusterko... *przygląda się swojemu odbiciu przegryzając lekko wargę* Skąd? *parska śmiechem* Stąd. Choć musiałam trafić o jakieś trzy miasta dalej, bo nie przypominam sobie tego...wszystkiego. *wzrusza powoli ramionami*
Gość
Mam uwierzyć, że tym czymś się dodzwonię? *unosi wyżej brwi spoglądając na telefon* Telefon z lusterkiem... czego to ludzie nie wymyślą. I to dwa miasta dalej! Nic dziwnego, nasze hrabstwo jest odrobinę... zacofane. *unosi kąciki ust* Do Floro. Gdzie jesteśmy? Eikefjord? Naustdal? *lustruje ją wzrokiem* Specyficzną macie tutaj modę. Już wiem dlaczego ci ludzie patrzeli na mnie jak na wariatkę. *prycha pod nosem* Co do dnia nie jestem pewna... ale rok potrafię powiedzieć nawet przez sen. 1939.
Gość
2014? Przecież to niemożliwe... *przeczesuje dłonią włosy* Jeszcze wczoraj... *urywa przypominając coś sobie* Co tu się dzieje? *zaciska szczękę spoglądając na nią* Gdzie ja jestem? Kim Ty jesteś?
Gość
Mystic Falls? To takie mało... Norweskie. *pokręciła przecząco głową przecierając twarz dłonią* Alice... Alice... *mamrocze pod nosem lustrując ją wzrokiem* Madison. *spogląda na witrynę jakiegoś sklepu; widząc duży przykuwający oko napis od razu dodaje* Montgomery. *przełyka ślinę* Nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Mogę Ci zaufać? *unosi wyżej brew*
Gość
Do baru? Mam nadzieję, że aż tak wiele się nie zmieniło... potrzebuję przyśpieszonego szkolenia. *uśmiecha się lekko* W takim razie prowadź. *ruszają w kierunku baru opuszczając ulicę*
Gość
Tatia Petrova napisał:
*Wychodzi z domu, odrzuca gęste włosy na plecy i rusza przed siebie ulicą.*
*Zawraca do domu.*
Gość
< Wybiegła na ulice nie mogąc przestać płakać, przebiegła na druga stronę ulicy mało nie wpadając na samochód. Zatrzymała się dopiero przy jakimś drzewie, usiadła skulona pod nim i bezradna płakała.>
Gość
< Miranda szła spokojnie ulicą. Jej ubranie już całkowicie wyschło, ale włosy nadal miała trochę wilgotne. Nagle pod drzewem zobaczyła swoją byłą współlokatorkę. Miranda podeszła do niej, a kiedy usłyszała ze płacze położyła rękę na jej ramieniu > Hej Jess, pisałam do ciebie. Co się stało... ? < spojrzała na nią zmartwiona >
Gość
< Kiedy dziewczyna poczuła czyjaś dłoń na swoim ramieniu spanikowana uniosła głowę do góry. Przełknęła z trudem ślinę kiedy zobaczyła, że to Miranda. Siedziała cicho i w pewnej chwili ogarnęła ją złość rzadko się to zdarzało ale teraz miała powód do znienawidzenia tej dziewczyny. Zastanawiała się nad ucieczką tak jak zawsze kiedy działo się coś złego lub przykrego.> To twoja winna < Wyszeptała próbując zachować spokój, odepchnęła jej dłoń i wstała powoli próbując przywrócić si do porządku>
Ostatnio edytowany przez Jessica Love (13-04-14 17:08:25)
Gość
< Miranda była zaskoczona jej zachowaniem. Jej słowa bardzo zabolały czarownicę. Nawet Jess z jakiegoś powodu zdażyła ją już znienawidzić > Ale... nie mam pojęcia o co mnie obwiniasz... < spojrzała na nią zdezoriętowana. Przytkała dłonie do bioder i patrzyła na nią zastresowana >
Gość
< Przekrzywiła głowę przez kilka sekund patrzyła na dziewczynę aż w końcu wbiła wzrok przed siebie. Zdenerwowana zaczęła chichotać.> Owszem dobrze wiesz. < Wzięła kilka głębokich oddechów.> Zrobiłaś to z zazdrości? < Spytała lecz nie oczekiwała odpowiedzi.> Myślałam, że jesteś dobrą osobą, ale pozory mylą.
Gość
< Miranda wyprostowała się i założyła ręce na piersi > Na prawdę nie wiem o czym mówisz < starała się być przez cały czas zachować spokój, ale na prawdę nie było miło słuchac kolejnych oszczerstw > Z jakiej zazdrości? Nie było mnie ostatnio w MF wiec nie mam bladego pojęcia w co ci chodzi. Jeśli powiesz rozmowa powinna isć prościej < przygryzła wargę. Starała się aby jej głos nie brzmiał zbyt oschle >