Gość
Oo, whooa. Gdzie ona jest? Oszalała? Tak się nie podrywa facetów. <prycha i śmieje się radośnie podając mu dłoń i wstając> Z pewnego gościa. Wyobraź sobie, że szedł ulicą, nasłałam na niego auto, a on zabawnie odskoczył na bok. A do tego.. <kiwa palcem żeby się przybliżył i nachyla się do jego ucha niemal dotykając go wargami> podejrzewa o ten wredny występek jakąś słodką szatynkę. Kto by pomyślał? <odsuwa się unosząc kącik ust, jak i brew znacząco>
Gość
Ja? Wyglądam ci na taką? <unosi brew i zakłada ręce pod piersiami rozbawiona> Co? <cmoka> Czekaj.. Wszystko się nie zgadza. <przeczesuje jego włosy palcami i mierzwi je, zostawiając bardziej w seksownym nieładzie, po czym zsuwa dłonie po jego ramionach i odpina dwa guziki koszuli, przy okazji wyrzucając krawat> Nie. Ten 'gościu' stoi na przeciwko mnie. Całkiem sexy, jak się nie spojrzy. <uśmiecha się leniwie i patrzy mu przeciągle w oczy> Mówisz? Sądziłam, że nie takie rzeczy mu straszne. To było.. tylko autko. <wzdycha starajac się nie roześmiać>
Gość
A to mój ulubiony Jim. Zdecydowanie. <lustruje go wzrokiem i przygryza wargę kołysząc się lekko na boki> Więc wybaczysz mi ten krawat i mały wypadek? Nie sądziłam, że demony są tak wrażliwe. Zaskakujesz mnie, Moriarty. <unosi znacząco brew> Tak, ale wygląda lepiej. No wiesz, środek się nie zmienia, ale wierzch zawsze można dopracować, huh? Lubię facetów w garniakach, zdecydowanie. <rozkłada bezradnie ręce, z lekkim, figlarnym uśmieszkiem> Nie wiem, Jim. <układa dłoń na jego torsie, aby go jakoś załagodzić> Pewnie to samo co ty. <uśmiecha się delikatnie, całkiem łagodnie i niewinnie>
Gość
Jasne królu, pamiętam doskonale. Często to powtarzasz, ale w praktyce wychodzi ci nieco milej. <uśmiecha się pod nosem> Nie, kotku. Codziennie powinieneś chodzić nago, a nie w garniturze. Chociaż nie powiem ci dokładnie, bo nie sprawdzałam. <zaciska wargi rozbawiona i powoli opuszcza dłoń przesuwając palcami wzdłuż jego guzików> Jeśli podwinęła by mi się sukienka, pewnie tak. Jednak dzisiaj.. <spogląda na dół, na obcisłe dżinsy i trampki, aż powraca do niego wzrokiem wzruszając ramionami> Mógłbyś jedynie liczyć, że rozedrze mi się koszulka po drodze. <śmieje się cicho i kręci głową wracając spojrzeniem do jej oczu> Kazał mi zdać idealnie szczegółowe relacje po seksie z tobą. Chyba mu się podobasz. <unosi znacznie brew nie kryjąc uśmiechu>
Gość
<śmieje się i unosi brew> Nie jesteś boski, Jim. Czy teraz grozi mi niebezpieczeństwo? <zaciska wargi w uśmiechu i patrzy mu w oczy> Telekineza? Nie pamiętam. Powinnam? <omiata go spojrzeniem i to jak jest blisko, a potem unosi wzrok do jego tęczówek> Poważnie? A co byś chciał z nimi zrobić, Jimie? <przechyla lekko głowę w bok, tak że jej proste włosy opadły falami na jedno ramię i ukazały drugie> Nie denerwuj się, złotko. Złość piękności szkodzi. Widzisz? Już znasz mój sekret. <śmieje się i przygryza lekko wargę, a potem spogląda na lampę> Jesteś pewien? <wzdryga się lekko czując jak owiewa oddechem jej szyję i wraca do niego wzrokiem> Też tak potrafię. <zaciska wargi w wyzywającym uśmiechu>
Gość
Dla mnie? Jaki wydajesz się.. być? <unosi brew i przygląda się uważnie jego twarzy> Hm.. <mruży oczy rozbawiona> Nie jestem pewna, mało cię znam, Moriarty. Jesteś samochwałką, ale to nawet urocze, gdy się już przyzwyczaisz. Odważnie patrzysz mi w oczy. Jeszcze nie wiem co to znaczy, ale prawdopodobnie chcesz mnie przelecieć. <uśmiecha się łobuzersko> Widać, że wolisz płeć piękną, Jim. Chyba upewniam się co raz bardziej co znaczy ten twój przenikliwy wzrok. <przesyła mu w myślach i unosi leniwie kącik ust> Może nie każda potrafi? Znam jedną. Cholernie mnie nie lubi. Jest słaba, wykorzystuje magię na tak ludzkie rzeczy, że kiedyś od tego całkiem jej się wyczerpie. Pierwszy błąd. Ale nie mówmy o niej. Odprowadź mnie. Chce się w końcu wyspać. <kiwa zdecydowanie głową i posyła mu przeciągłe spojrzenie ruszając w odpowiednim kierunku niespiesznie>
Ostatnio edytowany przez Melanie Kahn (03-07-14 00:51:39)
Gość
Porywasz mnie? <uniósł brwi z rozbawieniem> Hej, nic nie jest szybsze od Impali! <powiedział z przekonaniem, unosząc palec wskazujacy. Po chwili jednak westchnął i potrząsnął lekko głową> Okay, możemy jechać twoim samochodem <uniósł lekko dłonie w geście poddania się> Wszystko jest lepsze od tej latajacej puszki... <przewrócił oczami, po chwili śmiejąc się pod nosem>
Gość
< Wyszła na ulice i zaczęła się przechadzać między domami. W uszach miała słuchawki, a z jej mp4 leciała ulubiona muzyka. Kojona rytmami indie rocka zaczęła się zastanawiać nad sytuacja z Pierrem. Nie dawało jej to spokoju, a znów sie nie odzywał i nie miała szansy z nim porozmawiać >
Gość
Wychodzi na ulicę i rozgląda się przez moment. Kolejno siada na krawężniku, podkurcza nogi i zapala papierosa.
Gość
<czując jakieś skrzypienie, marszczy brwi i powoli odwraca się do tyłu, aż nie zdąża nawet zobaczyć co się dzieje i czuje tylko mocne uderzenie. uczepia się koszuli chłopaka i kiedy przestają się turlać wypuszcza głośno powietrze i puszcza go.> Jim? <kręci głową z niedowierzaniem i chwyta jego dłoń wstając> Jak chciałeś na mnie leżeć, to trzeba było o tym wspomnieć. <spogląda na lampę i unosi brew> Faktycznie. Pech chciał, że ciebie najeżdżają samochody, a mnie napastują lampy. <uśmiecha się szerzej i poprawia włosy, a potem otrzepuje się z trawy zawieszając na nim wzrok> Co słychać, supermanie?
Ostatnio edytowany przez Melanie Kahn (10-07-14 17:32:23)
Gość
Wiem, Jamesie. <uśmiecha się uroczo spoglądając mu w oczy> Też tak myślę, że jesteśmy sobie.. przeznaczeni. <kiwa powoli głową starając się zachować względną powagę> Tak, widocznie. Praktycznie sprowadziłeś mnie na śmierć, a potem uratowałeś. Nie jestem pewna czy Spider-Man właśnie tak robił. <marszczy brwi i śmieje się> Myślałam że twoje życie jest choć trochę tak ekscytujące jak twoje, ale.. <śmieje się i unosi kpiąco brew>
Gość
Po prostu masz do mnie słabość. Do całej mnie, to nie tylko kwestia tej uroczej.. jak to nazwałeś.. skromności. <uśmiecha się szeroko> Jesteś staromodny? To z wyniku tej twojej czterdziestki, która niedawno ci stuknęła? <unosi prowokacyjnie brew i śmieje się> Sądzisz że.. ci zdradzę? <przechyla lekko głowę w bok patrząc mu w oczy> Może opowiem ci po kilku głębszych? <mruga kilka razy niewinnie> Chodź do grilla. Nawalimy się. <szturcha go prowokacyjnie> Chyba nie peniasz co? <wydyma lekko wargi i powoli odwraca się idąc wolno w tamtym kierunku i zakłada ręce w dole pleców>
Gość
< ruszyła powolnym krokiem w stronę plaży >
Gość
<wychodząc z baru rozglada się powoli i rusza przed siebie wolno, otulając się ramionami>
Gość
<unosi wzrok na dziewczynę i przygląda się jej z nieodgadnioną miną> Nie. Czego potrzebujesz?
Gość
Szybko się uczę. <unosi kpiąco brew> Dzięki. Zawsze miło jest usłyszeć taki komplement. <przechyla głowę w bok> Więc czego szukasz, owieczko?
Gość
Wręcz przeciwnie. <mruży oczy> Czemu kiedy normalny człowiek wychodzi z baru od razu zakładasz, że został wyrzucony? Musialam nie poczuć jak wyrzucali mnie przez okno. <unosi sceptycznie brew> Chyba szukają striptizjerki w klubie. <uśmiecha się nieszczerze> Miło mi że mogłam się na coś przydać. Za jednym razem załatwiłam ci dwa w jednym. Nie ma za co.
Gość
Ty to powiedziałaś. <patrzy jej prosto w oczy bez żadnej krępacji> Tak, schodzi. Pobiłam się z wampirzycą. <rzuca szczerze i bez żadnego szczególnego wyrazu twarzy, odprowadza ją wzrokiem. Wtedy przesuwa opuszkami palców po obitym policzku i dotyka dwóch, gojących się ranek na szyi. Po chwili rusza niespiesznie przed siebie, aż siada na środku jakiegoś pustego chodnika i zapala papierosa myśląc nad czymś>
Gość
<słysząc czyiś głos, zaciąga się powoli papierosem i wypuszcza dym dopiero po chwili, przechylając słabo głowę w bok> Wredna, kąśliwa, bezuczuciowa.. skoro już pytasz. <uśmiecha się pod nosem i obraca papierosa między palcami. Kiedy chłopak wyciąga do niej rękę, unosi wzrok przyglądając się jego twarzy i ściska lekko jego dłoń nawet nie wstając> Miło mi, Sherlocku. <uśmiecha się lekko i przygląda się mu. O cholera. Chyba właśnie znalazła się między młotem a kowadłem.>
Ostatnio edytowany przez Melanie Kahn (11-07-14 18:32:03)
Gość
Chyba już ją masz. <poprawia go i wyciąga z kieszeni spodenek zapalniczkę, rzucając mu ją> Łap, Holmes. Wyrwali cię z balu przebierańców, czy na po prostu podrywasz dziewczyny na garniak? <unosi kącik ust spoglądając mu w oczy i niespiesznie zaciągając się papierosem> Poznałam kilku ludzi. I nie-ludzi. <celuje palcem w siniaka na swoim policzku, układa na nim opuszek i zsuwa powoli po szyi, do dwóch gojących się ranek> Uroki tego miasta. <mruczy i spogląda na niego> Nie, Sherlocku. Sądzę, że mogłabym cię przerosnąć. <uśmiecha się powoli>
Gość
Zbyt oficjalny. <mruży oczy nie reagując na jego złośliwy komentarz i słucha go uważnie. Po chwili odwraca się w jego stronę i wyłapując jego spojrzenie, odpowiada w końcu> Jestem pewna siebie, bo tak mnie wychowano. Jak widać dzieciństwo miałam całkiem szczęśliwe. <unosi kącik ust nie ukrywając kontaktu wzrokowego> Nikt mnie ostatnio nie skrzywdził, chyba że cieleśnie. Nie mam złamanego serca. Nigdy nie byłam w związku. <oświadcza bezemocjonalnie> Oddalam? Chyba nie chcesz żebym siedziała ci na kolanach, co? <uśmiecha się zadziornie> Nie trafiłeś z ani jednym. Może w połowie z tym, że oddalam się od ludzi. Jakoś mnie nie kręcą. <unosi kącik ust i wzdycha na chwilę milknąc i przyglądając mu się> Cholernie podstępny. Podejrzliwy. Domyślny. Rzadko co czujesz. Lubisz zachowywać się i wyglądać szykownie. Masz wrogów. <unosi znacząco brew> Mistrz zbrodni i kryminału. Pewnie masz broń w domu, albo teraz za paskiem. Pewny siebie. Detektyw.
Gość
Tak sądzisz? Wysoko się cenisz. Tak jak ja, więc nawet.. praktycznie.. moglibyśmy rozmawiać.. <kiwa głową w zamyśleniu i po chwili parska śmiechem. Zdeptuje peta i kładzie się bezpardonowo na chodniku, unosząc zgrabną nogę> Och Sherlocku. Widzisz te buty? Kupiłam je tydzień temu w sklepie Converse. Właściwie nie mogłam wybrać. Białe, czy czarne? Praktycznie do jeansów pasują każde. Ale wysokie czy niskie? Wysokie skracają nogi, a mam takie zgrabne i długie, że szkoda byłoby marnować ich uroku. <uśmiecha się szeroko spoglądając na niego i irytując go specjalnie typowym, babskim gadaniem na które tak narzekał> I wtedy zapytałam się o radę sprzedawczyni. Stwierdziła że wszystkie cztery pary są równie rozchwytywane, czyli teoretycznie to nieistotne które wezmę. Dlatego wzięłam te. Potem skoczyłam z kumpelkami na manicure. <opuszcza nogę i unosi dłoń obserwując niepomalowane, zadbane paznokcie> Założyłam tipsy, pomalowali mi na różowo, ale nie byłam pewna czy chcieć kwadratowe, czy szpiczaste.. <wzdycha i milczy,, aż wybucha śmiechem>
Gość
<zaciska wargi rozbawiona i spogląda na niego i widząc to rozdrażnienie, nie wytrzymuje i parska śmiechem> Nie zrobiłam nic. Może byłam wredna. Wampirzyca rzuciła się na mnie. Widocznie jestem smacznym kąskiem. <mruczy przechylając głowę w bok i przesuwając opuszkami palców po swojej tętnicy> Zawsze wiedziałam, że jestem pociągająca. <uśmiecha się szeroko>
Gość
Dlaczego powinnam? Bo doradziłbyś mi szpiczaste paznokcie? <śmieje się i spogląda na jego dłoń, a potem na swoją dorównując ją> Hm.. <mruży oczy> Nie wiem. Faceci chyba średnio wyglądają w garniakach i tipsach. <cmoka> Ale wiesz. Zawsze.. możemy to sprawdzić. Wpadnij do mnie, zrobię ci uroczy, różowy manicure. <wzdycha niby rozmarzona i zaciska wargi starając się nie rozesmiac> Jaka.. niezwykła sztuka..? Ooch. <śmieje się> Botoks? <uśmiecha się szeroko, całkiem rozbawiona>
Gość
<podnosi się na łokciu i patrzy na niego z góry> Czym może zagrozić ci taka.. taka urocza blondynka z różowymi tipsami, której zabójstwo tak planujesz? <uśmiecha się szerzej> Wiem, że niewinność jest podstępna. Może być jak.. maska pod którą kryje się coś znacznie.. znacznie gorszego. <wzdycha cicho i układa się z powrotem> Myślisz, że potwory czują? Cokolwiek? Na przykład demony. Ukrywają swoje uczucia i nakładają chłodne pozory, czy nie? Nawet jeśli robią dobre rzeczy, a i tak udają, że są złe. No właśnie. Udają? <marszczy brwi i spogląda na niego>