Gość
*Charlotte wyszła z Grilla poprawiając na sobie kurtkę, która przeleżała w klubie kilka tygodni. Sprawdziła czy na pewno miała telefon w kieszeni i ruszyła spokojnym krokiem w stronę bardziej mieszkalnej niz rozrywkowej (o ile można było o takiej mówić) części miasta.*
Gość
<przechodzi na ulicę i bierze oddech. Zdezorientowany od tych wszystkich informacji, siada na krawężniku i zapala papierosa>
Gość
*Po jakimś czasie weszła do parku.*
Gość
<czując znajomy zapach z niedaleka i bicie serca, gasi papierosa i znika w tym samym kierunku>
Gość
<wychodzi na ulice i rozgląda się przez chwilę. Po niedługim spacerze, siada na krawężniku i bierze oddech wypuszczając wolno powietrze przez nos. Sięga po papierosy, wyciąga jedno i zapala go, po czym pogrąża się w zamyśleniach>
Gość
<widząc Averię, podąża za nią wzrokiem , unosi kącik ust zadziornie i przypomina sobie o jej podziękowaniach. Zaciska wargi rozbawiony, gasi papierosa i wstaje. Wolnym krokiem dogania ją i z dłońmi w kieszeniach idzie obok patrząc przed siebie z szelmowskim uśmiechem> Zapomniałaś dołączyć odcisku szminki do liściku. <unosi brew i spogląda na nią czarująco>
Gość
Nie wiem, przecież nie nosisz bielizny. <unosi leniwie kącik ust i przygryza lekko wargę patrząc przed siebie i idąc wolno z dłońmi w kieszeniach> Chyba, że mam to sprawdzić? <Spogląda na nią z zadziornym uśmiechem>
Gość
Nie sądzę, przecież widziałem. <uśmiecha się pod nosem, a kiedy się zatrzymuje, on też to robi i przechyla lekko głowę w bok patrząc jej przeciągle w oczy> Nie. <śmieje się cicho męskim głosem> To ty się stęskniłaś za tym, abym na nie patrzył. Prawda, Averio? <mruczy i robi krok w jej stronę> Jesteś pewna? <kiedy odchodzi, chwyta ją za nadgarstek i przyciąga do siebie maksymalnie; uśmiecha się szelmowsko> Nie wierzę w to, że mi podziękowałaś. A co z wynagrodzeniem? <unosi brew rozbawiony i wierzchem dłoni przesuwając wzdłuż jej szyi, odgarnia jej włosy do tyłu śledząc swoje ruchy wzrokiem>
Gość
Nie, wręcz przeciwnie. Może ty masz i ci się wydawało, że zakładałaś bieliznę, a tak naprawdę wcale tego nie zrobiłaś? <przesuwa koniuszkiem języka wzdłuż górnej wargi i uśmiecha się szeroko> Ta, która bardziej cię podnieci. <mruży oczy przyglądając się jej tęczówkom z zadziornym uśmiechem> Wydaje mi się, że zrobiłaś to dwa razy.. <mruczy i cmoka> Następnym razem, podziękujesz mi za nieziemski seks. <unosi leniwie kącik ust i opuszkiem kciuka przesuwa wzdłuż jej policzka, aż do kącika ust i dotyka jej dolnej wargi patrząc na swoje ruchy ze spokojem> Jak to jakie? Przecież nie upieczesz mi babeczek. <śmieje się cicho, a drugą dłoń przesuwa powoli wzdłuż jej ramienia, aż do talii i biodra>
Gość
A jeśli ją z ciebie zedrę, to też będzie się liczyć? <unosi brew patrząc w jej oczy> Oboje wiemy, że masz fatalny gust. Po prostu mi się podoba, nie żebym miał na myśli jakiś pociąg seksualny, czy coś. <> Przekonam? Błagam cię. Nie umiesz mnie poderwać. <uśmiecha się kącikiem ust zadziornie> Tak było, chyba mam jeszcze tą kartkę w domu.. <unosi kącik ust patrząc w jej oczy> Tak, i wcale nie z tobą. <mruczy przyglądając się jej> Nie sądzę. Wciąż chcesz, żebym cię zjadł? Może to przemyślę, ale wcale nie mam zamiaru kąsać dla pożywienia. Wolę dla przyjemności. <szepcze cicho, zakłada jej kosmyk włosów za ucho i spogląda na jej wargi; >
Gość
Czyli jesteś chętna? <uśmiecha się zadziornie patrząc w jej oczy> Nie podoba mi się. Tego chyba nie powiedziałem. <mruży oczy podejrzliwie i spogląda na jej ruch zaciskając wargi> Pociąg seksualny, podrywanie.. Fe, nie ma opcji. <kręci zdecydowanie głową> Nawet bym cię nie dotknął. Przecież za tobą nie przepadam, to byłby absurd. <mruczy i unosi leniwie kącik ust> Są, w koszu. Chyba po prostu powinienem wynieść śmieci, tak myślę. <przygryza lekko wargę i uśmiecha się pod nosem> Może masz jakieś lepsze koleżanki od ciebie? To będą dobre podziękowania. <kręci powoli głową rozbawiony> Whoa. Czyli i tak będę mógł cię kąsać, huh? <uśmiecha się szelmowsko patrząc w jej oczy i na moment przenosi spojrzenie na wargi. Przełyka cicho ślinę, a kiedy dziewczyna wykonuje ruch dłonią, przyciąga ją do siebie chwytając w biodrach i odwzajemnia namiętny pocałunek przesuwając dłońmi wzdłuż jej pleców i nieco podwijając koszulkę>
Gość
No nie dziwi mnie to, zawsze jesteś. <uśmiecha się szeroko i kręci głową> Źle słyszałaś. Czyli jak człowiek. <zaciska wargi rozbawiony i po chwili śmieje się cicho> Też to czuję.. okropne. <kręci głową z dezaprobatą> No właśnie. <lustruje ją kpiącym wzrokiem> Nawet cię nie lubię, więc o czym my tu w ogóle rozmawiamy. <mruczy> Zawsze mogę zatrudnić do tego ciebie. <przechyla głowę w bok i uśmiecha się kąśliwie> Będzie interesująco. <puszcza jej oczko rozbawiony, a już w trakcie pocałunku, przyciska ją mocniej do siebie i opuszkami palców dotyka jej nagich pleców. Po chwili całuje ją w żuchwę i składa pocałunki na jej szyi mrucząc cicho> Pachniesz apetycznie. <szepcze i przygryza jej naskórek, unosi kącik ust i wraca do jej ust całując ją namiętnie, aż znajdują się w jakiejś uliczce i dociska ją do ściany kontynuując.>
Gość
Niektórzy myślą też, że są lepsi niż w rzeczywistości. Do tej grupy też należysz. <uśmiecha się szeroko i muska wargami jej obojczyk> Nie ma sensu, dlatego przeszliśmy do czynów. <śmieje się i całuje ją przeciągle przymykając powieki> Jeśli będziesz robić mi masaże, to okay. <mruczy i przygryza jej wargę mocno> Dopiero teraz to powiedziałem. <poprawia ją i na moment zaciska dłoń na jej pośladku. Masuje go powoli, a opuszkiem kciuka przesuwa wzdłuż jej podbrzusza i odrywa się po chwili> Nie lubię cię tak czy siak, Averio. Może po tym obiecanym masażu zmienię zdanie. <unosi leniwie kącik ust i muska jej wargi swoimi, znikając w trakcie>
Gość
< Wyszła na ulicę i zaczęła spacerować z rękami w kieszeniach. >
Gość
< Zatrzymała się gwałtownie widząc przed sobą wampirzycę. > Nie bardzo. < odpowiedziała. > Bywało gorzej < dodała wzruszając ramionami i zmierzyła ją wzrokiem. > Więc. Żyjesz. < powiedziała mierząc ją niechętnym spojrzeniem. > Kto cię sprowadził z powrotem? < uniosła brew >
Gość
<wyjeżdża na ulice i przyspiesza do 180km/h, włącza radio i spogląda na torbę. Zaciska wargi i wyjeżdża poza MF kierując do LA>
Gość
Dla mnie? Tak trochę. < uniosła kącik ust. > Oh, trochę wątpię. < pokiwała głową, a kiedy wampirzyca przycisnęła ją do ściany i złapała za szyję, Jo spróbowała wyjąć jakąś broń, jednak przypomniała sobie że akurat dzisiaj, nie wzieła żadnej. Idiotka.. przemknęło jej przez myśl i zaczęła myśleć gorączkowo co zrobić. > Ach, tak? Więc mnie zabij. Proszę bardzo. < prychnęła, nie chcąc okazać słanbości. >
Gość
Nie < powiedziała zdecydowanie odwracając gwałtownie głowę. > Zabij mnie. Torturuj. Rób co chcesz, ale nie. Zmieniaj. W. Wampira. < wycedziła. >
Gość
< Umarła. >
Gość
*Szła sobie paląc i zastanawiała się gdzie pójść teraz, aż wybrała MG i uznała, że ma gdzieś to, że już dzisiaj tu była.*
Gość
*Usiadła na jakiejś ławce paląc papierosa, wyjęła telefon i sprawdziła godzinę. Odchyliła się patrząc w gwiazdy i wypuściła dym do góry.*
Gość
*Rzuciła wypalonego papierosa na ziemię, zdeptała go, wstała i poszła do domu.*
Gość
<parkuje Impalę i wysiada z samochodu. Idzie ulicami z dłońmi w kieszeniach, co jakiś czas się rozglądając>
Gość
< Odzyskała przytomność dopiero następnego ranka. Zamrugała parę razy i usiadła na chodinku. Rozejrzała się lekko nieprzytomnym wzrokiem i zmrużyła oczy. Wszystko było takie... jasne. Głowa ją bolała, i czuła nieznośne pragnienie. Jęknęła, próbując sobie przypomnieć... co się stało? Wstała chwiejnie i wtedy coś poczuła. Jakiś zapach.. piękny zapach. Jej źrenice lekko się rozszerzyły i rozejrzała się. Niedaleko niej stał, opierając się o ścianę jakiś młody chłopak, najwyżej 20 letni. Jo nie umiała się w tej chwili kontrolować. To było zbyt trudne. W mgnieniu oka pojawiła się przy chłopaku i wgryzła się w jego szyję. Nie potrafiła nad tym panować mimo, iż wiedziała że zabije niewinnego człowieka jeśli nie przestanie. Ale nie potrafiła... po chwili w oczach chłopaka zgasło światło. Był martwy. Jo cofnęła się, puszczając ciało i zakryła usta dłonią. Nie chciała przecież kończyć przemiany! > Nie, nie, nie... < wyszeptała kręcąc głową. W jej oczach pojawiły się łzy, oddychała szybko i płytko. Nagle poczuła pieczenie. Spojrzała na siebie i przypomniało jej się, że teraz jest wampirem. A jako wampir potrzebowała pierścienia. Słońce ją parzyło; Jo zniknęła w wampirzym tempie z ulic, zostawiając ciało chłopaka w zaułku. >
Gość
*Wyszła z domu na ulicę i wyjeła z kieszeni iPoda. Włożyła słuchawki do uszu i puściła muzykę.*