Nie wiem, nie planowaÂłem.. Ale Charlotte chyba dobrze siĂŞ bawi. <unosi kÂącik ust patrzÂąc na to co robi> Ta dziewczyna powaliÂła nawet mnie nie uÂżywajÂąc siÂły, tylko umysÂłu. MogĂŞ jedynie powiedzieĂŚ, Âże twĂłj nowy chÂłopak jest teraz biedny. <uÂśmiecha siĂŞ pod nosem i kiedy czuje krew na wargach, przesuwa po nich koniuszkiem jĂŞzyka. Unosi dÂłoĂą i jej wierzchem Âściera jÂą>

*Przetar³ krew z knykci i wróci³ wzrokiem do mê¿czyzny* Nie jesteœ? Powiedz mi jak bardzo bola³o zerwanie z Mirand¹? * powiedzia³ cicho tak, ze tylko on móg³ to us³yszeÌ.* Czyta³em blog GG nieŸle Ciê tam opisuje * Uœmiechna³ sie szeroko, po chwili wybuch³ œmiechem lecz po tym jak oberwa³ butelk¹ znieruchomia³* Zadar³aœ z nie tym kolesiem co trzeba. * Warkn¹³ jednak¿e sta³ w miejscu* Masz szczêœcie, ze nie bijê kobiet.

Jednak jak widaĂŚ chÂłopak myÂśli, Âże ma ciebie. ÂŻaÂłosne zagranie z jego strony. <mruczy do siebie pod nosem i przenosi wzrok na Logana> Chcesz wiedzieĂŚ jak bardzo bolaÂło to zerwanie? <unosi kÂącik ust i robi kilka krokĂłw w jego stronĂŞ. Ze stoickim spokojem wbija dÂłoĂą w jego klatkĂŞ piersiowÂą i Âściska w dÂłoni jego serce jak miĂŞkkÂą piÂłkĂŞ> Czujesz, Ashford? <nachyla siĂŞ do niego> WÂłaÂśnie tak. <szepcze, puszcza jego wnĂŞtrze i odpycha go. Powoli, szelmowskim krokiem, peÂłnym klasy zbliÂża siĂŞ do baru, siĂŞga po chusteczki i przeciera zakrwawionÂą dÂłoĂą>

< Miranda nie wytrzyma³a. Koka niestety tak na ni¹ dzia³a, ¿e nieograniczona euforia zalewa ka¿da inn¹ emocjê jak¹ w sobie ma. Popatrzy³a na anielicê > Och przepraszam bardzo, nie chcia³am ci psuÌ urodzin. ale wiesz co? Mog³aœ wymyœleÌ lepsze okreœlenie, bo jakby co to powiedzieÌ... < nachyli³a siê nad jej uchem i wyszepta³a > ka¿dy nazywa mnie dziwk¹. wyka¿ siê oryginalnoœci¹. < wróci³a spojrzeniem do Alexandra, który z gracj¹ wyciera³ d³onie. Podesz³a do niego szybkim tempem i spojrza³a prosto w oczy > Chyba sobie pójdê, lepiej nie bêdê denerwowaÌ twojej sexownej przyjació³ki, co ? < odpar³a z przek¹sem >

*Prze³kn¹³ trudem œlinê, sykn¹³ z bólu kiedy mê¿czyzna zacisn¹³ d³où na jego sercu. Po chwili odetchn¹³ z ulg¹.* Policzymy siê nastêpnym razem *Spojrza³ na Caroline* Wybacz maleùka* Znikna³*

Ostatnio edytowany przez Logan Ashford (01-03-14 01:06:16)

< Opar³a siê biodrem o blat, a d³où po³o¿y³a tam gdzie patrzy³ ch³opak > Niby nie uprawia³eœ z ni¹ sexu? Czyta³am GG i akurat w t¹ plotkê wierzê. < przygryz³a wargê i wziê³a g³êbszy oddech > zawsze tak bêdzie, ¿e na ciebie nikt nie powie z³ego s³owa. Nie ¿ebym mia³a ci to za z³e, ale zazdroszczê ci. Ja chyba zosta³am czarn¹ owc¹ miasta < zaœmia³a siê sarkastycznie. Odwróci³a siê do Charlotte i spojrza³a na ni¹ ¿a³oœnie > Przepraszam, ale chyba masz problemy nie gorsze od moich. Wiec co, Alex? Mam siê zwijaÌ, prawda?

Ostatnio edytowany przez Miranda McGuinness (01-03-14 01:05:18)

Tak uprawia³am. A ty z trzema dziewczynami? Zreszt¹ to nie wa¿ne. Chce ci powiedzieÌ... < zawaha³a siê. Spojrza³a na chwilê w niebo, a zaraz potem powróci³a do Alexandra srebrzystym spojrzeniem > ¿e ci zazdroszczê. Masz w sobie urok, ludzie ciê lubi¹ i nie zauwa¿aj¹ twoich b³êdów. Mówiê ogólnie, a nie o sytuacji ze mn¹. Nikt ciê nie wytyka palcami, nie wyzywa od najgorszych. < zaczê³a miarowo stukaÌ o blat sto³u > Ja niestety zosta³am napiêtnowana. Na w³asne ¿yczenie po czêœci. Przepraszam, ze niszczê ci imprezê ale jakoœ tak chcia³am ciê zobaczyÌ < osatnie s³owa wypowiedzia³a zdecydowanie cichszym g³osem. Spuœci³a wzrok, bo jej buty okaza³y siê nadwymiar ciekawe>

< Miranda s³ucha³a go z uwag¹. W³aœnie to nienawidzi³a, a za razem kocha³a w Alexandrze - dobitnie potrafi³ przekazaÌ jej prawdê o tym jaka sama jest. Spojrza³a na niego zbola³ym spojrzeniem i uœmiechne³a siê nikle > Opcja dla odwa¿nych. Ja do nich nie nale¿ê. Wolê robiÌ to co do tej pory, po prostu jest to dla mnie ³atwiejsze wyjœcie. I jeszcze jedno... < po³o¿y³a d³où na jego d³oni i spojrza³a mu prosto w oczy > zalezy mi na tym, abyœ ty nie myœla³ o mnie jak o skoùczonej suce. Rozstanie z tob¹ bola³o jak nic innego. Czu³am jak moje serce rozbija siê na tysi¹ce ma³ych kawa³eczków i nie moze siê pozbieraÌ. Nigdy nie chcia³am ciê zraniÌ, NIGDY rozumiesz ? < podnios³a g³os. W jej oczach pojawi³y siê pierwsze zacz¹tki ³ez. Nie chcia³a ju¿ wiêcej mówiÌ, ale usta jej siê nie zamyka³y > Chcesz prawdy? Mi³oœci nie da siê wyzbyÌ z dnia na dzieù. Myœlê ¿e wiesz co to znaczy... < umilk³a. Spojrza³a mu po raz ostatni w oczy i stanê³a na palcach aby pozostawiÌ delikatny poca³unek na jego policzku. Po tym wszystkim, ulotni³a siê w ob³oku fioletowego dymu, jakby nigdy nic. >

Jasne, ¿e nale¿ysz. Spójrz na swoje ¿ycie i zobacz co prze¿y³aœ. I powiesz mi, ¿e nie jesteœ odwa¿na? <krêci g³ow¹ z niedowierzaniem> £atwiejsze wyjœcia nie prowadz¹ do lepszych rozwi¹zaù.. <mruczy cicho i spogl¹da na ich d³onie, a potem patrzy jej w oczy> Nie myœlê tak o tobie. <odpowiada cicho i krêci g³ow¹> Rozumiem, wiem.. o tym. <bierze oddech i powoli wypuszcza powietrze. S³ysz¹c jej ostatnie zdanie œci¹ga brwi wpatruj¹c siê w ni¹ i kiedy czuje jak œciska go w œrodku, opuszcza na chwilê wzrok. Przymyka powieki czuj¹c jej wargi na swoim policzku i kiedy znika wpatruje siê w k³êby dymu nie poruszaj¹c siê kilka minut. Zsuwa siê siadaj¹c na hokerze i bawi siê pust¹ szklank¹ myœl¹c nad czymœ>

<powoli podnosi siê z blatu i czuj¹c odciœniêcie na czole, masuje je i wydaje z siebie zduszony jêk kiedy kac daje siê we znaki. Siêga po wodê i upija jej sporo, a¿ w koùcu zsuwa siê z hokera zaspany i przechodzi w drug¹ czêœÌ domu>