Gość
*Uniosła brwi sceptycznie i skinęła głową. Uniosła kącik ust mierząc ją wzrokiem ale milcząc*
Gość
*Zrobiła krok w bok, żeby wyminąć dziewczynę, ba, zrobiła kilka kroków za nią, ale zatrzymała się i odwróciła do niej.* Demon? *zapytała krótko. *
Gość
*Odwróciła się gwaltownie marszcząc brwo* Niewiele osób wie o demonach, a tym mniej potrafi je wyczuć. *zauważyła i zmierzyla ją wzrokiem* Czym jesteś? *zapytała spokojnie*
Gość
*uśmiechneła się pod nosem. Celny strzał, Charlotte - pochwaliła siebie samą.* Aniołem. *odparła spokojnie i uściśliła* Upadłym.
Gość
*Słysząc słowo anioł instynktownie się cofnęła ale gdy dziewczyna uściśliła pokiwała głową uśmiechając się kątem ust* Upadly anioł proszę proszę... *zaśmiala się cicho* Jeszcze nie spotkałam upadłego. Zwykłe anioły? Tak. Archaniołowie? Tak. Ale upadły? *pokręciła głową wciąż się uśmiechając.* Ciekawe. Za co upadłaś? Zignorowałaś rozkaz Tatusia? *zaśmiala się*
Gość
*kiwnęła głową ze zrozumieniem.* Każde z nich próbowało mnie pozbawić skrzydeł. *westchnęła* Chciałabym za coś takiego. Właściwie to nawiałam stamtąd, żeby zachować skrzydełka. Za co? To jest dopiero zabawne. *faktycznie się zaśmiała.* za bycie mieszańcem.
Gość
*Zaśmiała się bez wesołości* Anioły są okrutniejsze od demonów *prychnęła* Ale to nas uważają za plugastwo którego trzeba się pozbyć *powiedziała z ledwo hamowanym gniewem*
Gość
*pokiwała głową* Nieby pałają przebaczeniem i dobrocią, ale za to maja totalny deficyt tolerancji. *prychneła, jednak usmiechneła się. W końcu znalazła kogoś, kto równie nienawidził niebios co ona.*
Gość
*Prychnęła* Pałają dobrocią... zależy dla kogo *pokręciła głową i przyjrzała się jej* Udało ci się zachować skrzydła? *zapytała zainteresowana*
Gość
*kiwnęła głową potwierdzając jej słowa i kiwneła po raz drugi uśmiechajac sie.* Mówiłam - zwiałam kiedy chcieli mi je wyrwać. *skrzywiła się na samo wyobrażenie bólu jaki musiał temu towarzyszyc*
Gość
*Wzdrygnęła się* Z pewnością bardzo by bolało *mruknęła jakby czytała jej w myślach.*
Gość
Nawet nie masz pojęcia jak. *mruknęła.* Kiedyś jak zabijałam dla rozywki, komuś udało sie je naderwać. Bolały przez następny tydzień. *wytłumaczyła*
Gość
Zabijałaś dla rozrywki... *powtórzyła i uśmiechnęła się.* Coraz bardziej cię lubię *uniosła kącik ust w zadziornym uśmiechu i wcisnęła ręce do tylnych kieszeni* Aż tydzień? *wzdrygnęła się* Rzeczywiście musialoby boleć wyrwanie ich....
Gość
*pokiwała głową* Tak, dla rozrywki. A druga woja światowa była najlepszym czasem na tego typu zabawę. *uśmiechnęła się.* Tak.. aż tydzień.
Gość
Druga wojna światowa byla rajem *westchnęła wspominając jak jako wampir mogła się żywić na kim popadnie i śmierci nie byly niczym niezwykłym*
Gość
*uśmiech nie schodził z jej twarzy.* To moze napijemy się razem? *zaproponowała* Mam już nawet toast. Za jak najszybszą trzecią wojnę światową. Co ty na to.. ? *zawiesiła głos. wciąż nie znała jej imienia.*
Gość
*Wybuchla śmiechem* Albo za Apokalipsę *pokiwala glową* Nie sądzisz że tez byloby fajnie? *uśmiechnęła się szeroko* Tatia. *dopowiedziała* Nazywam się Tatia.
Gość
Też byłoby cudownie. *uśmiechnęła się.* Tatio. *kiwnęła głową* Skoro są w tym mieście takie dwie my, to nie sądzisz, że można by dać im odczuć chociaż jej namiastkę?
Gość
*Roześmiala się lodowtao* Będą mieli gorzej niż w piekle *uśmiechnęła się mściwie*
Gość
Znacznie gorzej. *stwierdziła* W piekle jest czasem przyjemnie. Tu nie będzie. *zaśmiała się i spojrzała na telefon. Żadnej odpowiedzi. Trudno.* To co z tym drinkiem?
Gość
Szczególnie kiedy to ty torturujesz dusze *mruknęła i wyszczerzyla zęby. Skinęła głową* Chodźmy. *weszły do najbliższego baru.*
(Daj posta w jakim tam chcesz barze xD)
Gość
*Zaparkował motocykl na chodniku i z kaskiem pod ręką zaczął spacerować. Nagle zobaczył klub nocny. Wzruszył ramionami i do niego wszedł.*
Gość
*Wyszła z domu na ulice miasta i z rękoma w kieszeniach ruszyła przed siebie*
Gość
*szła wzdłuż jednej z uliczek z dłońmi w kieszeni i spuszczoną głową, w końcu znudzona spacerem przystanęła, wyjęła z kieszeni kurtki paczkę waniliowych Marlboro i przysiadła wygodnie na krawężniku, zaciągnęła się zachłannie nikotyną, przymykając przy tym mimowolnie powieki i uśmiechnęła się delikatnie sama do siebie*
Gość
*Przez cały dzień włóczyła się po mieście zaglądając do różnych sklepów, barów i klubów. W ostatnim sklepie jakim była kupiła sobie trochę nowych kosmetyków. Poprawiła fryzurę i ruszyła przed siebie nie rozglądając się. Kierując się do domu musiała przejść przez ulicę. Nie rozglądając się ruszyła przez ulicę i nie zauważyła jadącego samochodu. Auto uderzyło w nią odrzucając Ruby kawałek dalej. Dla zwykłego człowieka to uderzenie z pewnością byłoby śmiertelne ale dziewczyna była demonem.
Z samochodu wysiadł mężczyzna z przerażeniem wypisanym na twarzy. Przykląkł przy nieprzytomnej Ruby i sprawdził jej puls. Wyczuwając że dziewczyna żyje odetchnął z ulgą wziął ją na ręce i wsadził do samochodu po czym zawiózł do szpitala*