Gość
Taka mała. Taka bezbronna...*szepnęła z udawanym współczuciem idąc w jej stronę. Przykucnęła obok niej i otworzyła jej usta. Z buzi Abaddon wydobyła się część jej duszy pod postacią czarnego dymu. Chciała odczytać wspomnienia i uczucia Ruby. Po chwili dym wrócił do ust Abaddon a ona popatrzyła na Ruby lekko zdezorientowana.* Kochasz go...*powiedziała z wściekłością.*
Ostatnio edytowany przez Abaddon Johanson (23-01-14 17:01:17)
Gość
Co?! *warknęła i odepchnęła od siebie kobietę.* Chyba coś pomieszałaś *zadrżała. Ruby nie kłamała. Nie tym razem. Nie miała pojęcia o czym mówiła Abaddon... jeszcze nie...*
Gość
*Popatrzyła na nią. Wiedziała co mówiła. Nigdy się nie myliła.* Jak sobie chcesz. Wiesz dlaczego to MUSI być Sam?*zapytała podkreślając trzy ostatnie słowa.*
Ostatnio edytowany przez Abaddon Johanson (23-01-14 17:14:54)
Gość
Tak *wymamrotała i skrzyżowała ręce na piersi*
Gość
A więc postaraj się by nie spieprzyć przydzielonego ci przez Lilith zadania.*powiedziała poważnie krzyżując ręce na piersi.* Będę cię obserwować. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz...
Gość
Nie spieprzę go! *wybuchła spontanicznie* Zależy mi na tym w równym stopniu co tobie! *prychnęła. Na następne jej słowa uniosła brwi* A szkoda... *wymamrotała pod nosem tak żeby Abaddon tego nie słyszała*
Gość
Ty nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo ważne jest otwarcie bram przez Sama!*krzyknęła.*
Gość
Doskonale to wiem! *wrzasnęła patrząc na nią wściekle*
Gość
*Popatrzyła wściekle na Ruby.* A więc pokaż, że ci zależy i kontynuuj karmienie Sama swoją krwią.*powiedziała po chwili i przygryzła policzek od środka. Szybkim krokiem wyszła przez wyważone drzwi. *
Gość
*Zacisnęła usta i po chwili wyszła z domu*
Gość
*Ruby jakoś doszła do domu. Drzwi wciąż były wyważone po wizycie Abaddon ale demonica jakoś się tym nie przejęła. Wygrzebała z szafy jakieś ciuchy i szybko się ubrała, przemyła twarz wodą i umalowała się. Miała podkrążone oczy ale wystarczyło trochę makijażu by to ukryć. Kiedy skończyła się ogarniać wyjęła walizkę i zaczęła się pakować. Następnie, gdy już skończyła, ustawiła ją w salonie i wyszła z domu*
Gość
SMS od Nieznanego numeru:
Uważaj gdzie sypiasz mały demonku. Jak tam twoja i Sama "krwista" sprawa?
~A.
Gość
*Wróciła do domu i chwyciła walizkę z salonu. Potem wyszła z domu*
Gość
Sms Do Ruby: Myślisz, że powiem ci skąd mam twój numer? Widzisz mam swoje sposoby. Jak tam twoje drzwi?
Gość
*Podeszła pod jej dom. Przygryzła policzek pd środka i weszła do mieszkania przez wyważone drzwi.* Mały Demonku?! Gdzie jesteś?*Gdy nie usłyszała odpowiedzi wkurzyla się.* Bawimy się w chowanego? Dobrze!*krzyknęła i wtargnęła do salonu machnęła ręką i powybijała wszystkie okna. Miała wielką moc. Największą... *Nadal chcesz się bawić, kochana?*zapytała wściekłym głosem. Była zła na Ruby. Mała ją wykiwała. Rycerz Piekła dał się wykiwać. Jasna Cholera... pomyślała i walnęła pięścią w stolik do kawy. Stół rozsypał się na małe kawałki pod wpływem uderzenia Abaddon. Warknęła wściekłle i tupnęła nogą. Po raz. pierwszy w całym swoim życiu dała się wykiwać takiemu podrzędnemu demonowi jak Ruby. Wściekła kopnęła w kanapę. Na boku sofy pojawiło się włębienie. Ryknęła wściekle. Chciała podpalić jej dom, ale jednak stwierdziła, że to by było za dużo. Warknęła i szybkim krokiem wyszła z domu. Napisała smsa do demonicy i skierowała się do baru.* Oddy
Gość
Sam Winchester napisał:
Rozmowa telefoniczna: Ruby... Gdzie jesteś?
*Odebrała telefon* Sam? W Barcelonie....
Gość
Sam Winchester napisał:
Ruby Jones napisał:
Sam Winchester napisał:
Rozmowa telefoniczna: Ruby... Gdzie jesteś?
*Odebrała telefon* Sam? W Barcelonie....
Kiedy... Kiedy wrócisz? Martwię się o ciebie...
Nic mi nie jest. Co z tobą? Brzmisz dziwnie... *w jej głosie dało się słyszeć niepokój*
Gość
Sam Winchester napisał:
Ruby Jones napisał:
Sam Winchester napisał:
Kiedy... Kiedy wrócisz? Martwię się o ciebie...Nic mi nie jest. Co z tobą? Brzmisz dziwnie... *w jej głosie dało się słyszeć niepokój*
Wszystko jest... Jest dobrze.*skłamał gładko.* Kiedy wrócisz?*ponownie zapytał z niepokojem w głosie.*
Ja... ja nie wiem. *przełknęła głośno ślinę*
Gość
Sam Winchester napisał:
Ruby Jones napisał:
Sam Winchester napisał:
Wszystko jest... Jest dobrze.*skłamał gładko.* Kiedy wrócisz?*ponownie zapytał z niepokojem w głosie.*Ja... ja nie wiem. *przełknęła głośno ślinę*
Wracaj szybko...*powiedział smutno i przełknął ślinę.*
Dlaczego?
Gość
Sam Winchester napisał:
Ruby Jones napisał:
Sam Winchester napisał:
Wracaj szybko...*powiedział smutno i przełknął ślinę.*Dlaczego?
Bo cię kocham i wiem, ,,że bez ciebie nie wytrzymam ani minuty dłużej...,
*Przez chwilę milczała po czym rozłączyła się*
Gość
*Podjechała pod dom taksówką i od razu zauważyła ze coś jest nie tak. Taksówkarz też to zauważył, więc gdy demon wysiadła i on wysiadł. Ruby wyjęła walizkę i wzięła kota pod ramię i ruszyła w stronę domu. Wtedy taksówkarz się odezwał: *
Umm... panienko a zapłata?
*Demon przewróciła oczami, postawiła walizkę i upuściła kota po czym odwróciła się ze słodkim uśmiechem na ustach.* Tak, zapłata.... *przygryzła wargę zbliżając się do niego. Uniosła rękę i przejechała nią po policzku taksówkarza, po czym skręciła mu kark. Spojrzała na ciało z góry i z beznamiętnym wyrazem twarzy mruknęła* Debil. *pokręciła głową i weszła do domu, wnosząc walizkę. Lucyfer poszedł za nią i od razu ułożył się na kanapie. Ruby pogładziła futerko kota i zaczęła się rozpakowywać. Kiedy skończyła zaczęła naprawiać rzeczy rozwalone przez Abaddon, następnie chwyciła ciało taksówkarza i zakopała je za domem, a taksówkę zaparkowała do garażu. Potem wyszła z domu*
Ostatnio edytowany przez Ruby Jones (26-01-14 10:53:27)
Gość
*Podeszła z Samem za rękę pod dom. W duchu dziękowała że sprzątnęła ciało taksówkarza oraz taksówkę. Podeszli pod drzwi i weszli do środka. Ruby odwróciła się przez ramię i uśmiechnęła przepraszająco do chłopaka* Sorry za bałagan. *wzruszyła ramionami.*
Ostatnio edytowany przez Ruby Jones (26-01-14 10:33:37)
Gość
*Zerknęła na miejsce gdzie powinny być drzwi i wzruszyła ramionami* Abaddon złożyła mi małą.... wizytę. *skrzywiła się i usiadła na szafce na buty*
Gość
Tak... a właściwie ta. *prychnęła kręcąc głową* Chciała... *przygryzła wargę od środka.* Upewnić się że wykonuję zadanie. *odwróciła wzrok*
Gość
*Objęła jego kark ramionami i zeskoczyła z szafki.* Dzięki *uniosła kącik ust* Chociaż nie potrzebuję ochrony *dodała i pocałowała go*