Gość
*Rzuciła Deanowi nienawistne spojrzenie i zniknęła*
Gość
Mhm... <mruknął i zaczął iść w kierunku samochodu>
Gość
Nie ma innej opcji <odpowiedział patrząc przed siebie i wkładając dłonie do kieszeni kurtki>
Gość
<gdy doszli do samochodu i zajęli swoje miejsca w Impali, Dean przekręcił kluczyki w stacyjce i odjechał w stronę domu>
Gość
< weszła na ulicę i zaczęła iść powolnym krokiem >
Gość
*Przyjechał do miasta taksówką, wysiadł na ulicy i wyciągnął trzęsącymi się dłońmi z kurtki jonta, którego natychmiast odpalił. Szedł ulicą wpatrując się w ziemie i nagle w pewnym momencie wpadł na jakąś brunetkę. Trochę oszołomiony przetarł oczy i zlustrował atrakcyjną dziewczynę wzrokiem* Uważaj jak chodzisz *Mruknął pod nosem chociaż dobrze wiedział, że to jego wina, to jednak nigdy do niczego się nie przyznaje. Obdarował ją chłodnym spojrzeniem i chociaż bardzo chciał to po prostu nie mógł przestać się na nią patrzyć*
Gość
< Czując że wpada na jakiegoś chłopaka nieznacznie się skrzywiła. Rzuciła na niego okiem i widząc że się w nią wpatruje sama nie opuściła wzrokiem. Wyciągneła z kieszeni czerwonego Marlboro i zgrabnie go odpaliła > Nie sądze by to była moja wina < Miranda wypuściła dym z ust, przyglądając się niewinnie wyglądającej twarzy chłopaka. Gdy na niego wpadła nie poczuła nic nadzwyczajnego. Spotkała zwykłego człowieka - aż nie mogła w to uwierzyć >
Gość
Ale to była Twoja wina *podkreślił oschle jednak po chwili spasował, pokręcił głową i rozejrzał się dookoła, nie chciał, ale musiał zapytać się jej o coś więc jakby od niechcenia rzucił* Powiesz mi czy znajdę tutaj jakiś nocleg? *Uniósł brew wpatrując się w nią uważnie, nie mógł od niej oderwać wzroku. Była normalną, dziewczyną, taką do której z pewnością zarywałby gdyby był normalny, jednak teraz nie śmiał marzyć o normalności*
Gość
< zaciągnęła się głęboko papierosem i skrzyżowała ręce na piersi > Z tego co wiem poza granicami miasta jest pewien Motel. Niezbyt przyjemne miejsce ... < zakasłała, zasłaniając dłonią usta. Cholera, nie brałam dzisiaj tabletek... W domu żadnych nie mam, a więc czeka mnie wizyta w... Wzdrygnęła się na samą myśl. Powróciła wzrokiem do chłopaka odkrywając, że bez żadnych skrupułów przygląda się jej bez przwerwy > Wiem że to klasyczne pytanie ale, jesteś nowy prawda ? < zapytała spokojnie siląc się na lekki uśmiech. Przeczucie mówiło jej, że trafiła wkońcu na kogoś kto nie będzie chciał nikogo mordować. >
Gość
*Spoglądał na nią i zamyślił się przez chwilę nad czymś, więc nie docierały do niego żadne jej słowa, kiedy usłyszał "nowy" potrząsnął głową i powoli pokiwał głową* Taa, nowy, ale nie ma się z czego cieszyć. Nie będę przykładnym, dobrym sąsiadek *Odpowiedział wprost i wciąż się na nią gapił* Jestem Tate, jestem psychiczny, zaczynaj uciekać *powiedział sarkastycznie*
Gość
< Chłopak zrobił na niej wrażenie. Albo jest głupi, albo wybitnie odważny. Jednego nie można mu odmówić - tajemnice czuć od niego na kilometr. Posłała mu wredny uśmieszek. > Jestem Miranda, codziennie muszę łykać tabletki, czy chcesz się mnie obawiać zdecyduj sam < zgasiła końcówkę papierosa o pobliski mur i uniosła oczy ku górze skupiając wzrok na wędrujących chmurach >
Gość
Ja mam sporo tabletek *Odpowiedział szybko i wyciągnął sześć fiołek z kurtki pokazując jej dokładnie każdą* Na sen, przed jedzeniem, przed wysiłkiem fizycznym, lub te pomarańczowe gdy po prostu będzie zbyt dużo emocji *Powiedział i znów zlustrował ją wzorkiem po czym szybko wziął właśnie pomarańczową tabletkę, na jego twarzy w pewnym momencie pojawił się cień uśmiechu jednak szybko zniknął i Tate zaczął bez powodu się głośno śmiać*
Gość
< spojrzala lekko zdezorietowana na chlopaka. Nie wiedziala jak sie zachowac. Zarzucila wlosy na lewe ramie i rzucila cicho do chlopaka> nie masz nic na stany lekowe? < zapytala powarznie. Cieszyla sie, ze trafila na kogos tak interesujacego. Marzyla tylko o tym aby nikt im nie przerwal. Na swoj sposob to jedna z najnormalniejszych osob jakie tu apotkala>
Gość
Mam *Odpowiedział jakby był z tego dumny i podał ją niebieską fiolkę* Jak weźmiesz dwie to dadzą niezłego kopa *Powiedział pewnie i również oparł się o mur zerkając ciągle na nią* Mirando *Powtórzył jej imie i zastanawiał się przez chwile nad czymś* Dlaczego bierzesz tabletki? *zapytał w końcu*
Gość
< podziekowala skinieniem glowy i wziela jedna pastylke. Szybko ja polknela. Zamknela oczy czekaja na co kolwiek. Powrocila spojrzeniem na twarz Tata> Sama chcialabym wiedziec. Miewam bardzo czesto stany lekowe, zaburzenia uczuc. Genetycznie jestem obciazona po mamie < usmiechnela sie smutno. Kiedy lek zaczal dzialac dziewczyna poczula bloga lekkosc > Tate... A ty skad masz tyle specyfikow?
Gość
Długa historia *Stwierdził i sam wziął dwie tabletki osuwając się powoli po murze na ziemie i usiadł na chodniku* Nienawidzę ludzi *Stwierdził* Normalni ludzie mnie przerażają *Dodał i skrzywił się*
Gość
< Zdziwiła się bardzo, kiedy chłopak usiadł na ulicy. Przed chwilą pomyślała aby zrobić dokładnie to samo. Usiadła obok niego, przy okazji robiąc sobie przypadkiem oczko w rajstopach > W tym miasteczku raczej ciężko spotkać kogoś normalnego < westchneła smutno i spojrzała na chłopaka > Przez większość życia ludzie obdarzali mnie współczuciem. Nienawidzę tego < wzięła kamyk który leżał obok niej. Rzuciła go przed siebie uderzając w jakiś samochód >
Gość
Serio? *Zdziwiony perliście się zaśmiał i przetarł twarz dłonią* To może tutaj się wpasuje *Powiedział już jakby sam do siebie, a słysząc następne słowa dziewczyny nie odrywał od niej wzroku, po czym spuścił głowe i wzdycha* Zabijam ludzi, których lubie *powiedział jakby to było nic takiego*
Gość
< Zdziwiły ją słowa chłopaka. Jej źrenice chcąc niechcąc powiększyły się. Oparła dłonie o ziemię > Jak to? Nie czujesz żadnych no wiesz... Wyrzutów sumienia ? < spojrzała na niego wyczekująco. Ona zabiła jedną osobę i nadal ma co do tego jakieś obiekcje. Ale zabić parę osób? Nie potrafiła sobie tego wyobrazić... >
Gość
<parkuje samochód, wysiada z niego i idzie z dłońmi w kieszeniach rozmyślając nad tym pieprzonym życiem>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (23-01-14 20:55:20)
Gość
*wyszła na ulicę spokojnym krokiem. wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów i nie trudząc się szukaniem zapalniczki, odpaliła końcówkę. Zaciągnęła się dymem, a po kilku sekundach wypuściła go z płuc i ruszyła dalej.*
Gość
*Zszokowany krzyknął kiedy ktoś zabierał Mirandę, a gdy po chwili został sam, walnął pięściami w mur i krzyczał, po czym wziął tabletkę i poszedł sobie*
Gość
*Zaskoczona podniosła się z kałuży i przeklęła pod nosem. Wytarła twarz rękawem i rozejrzała się. Nikogo nie było w pobliżu, ale oś wyczuwała. Przymknęła na moment oczy, a gdy je otworzyła, zobaczyła przez chwilę RC. Rzuciła pod nosem kilka wyzwisk i zamaszystym krokiem ruszyła w jej kierunku, po drodze wyciągając z jednej kieszonki mały nóż do rzucania*
Gość
Suka! *krzykneła i podniosła się z ziemi z obrzydzeniem. Odsunęła się kilka kroków i ruchem ręki utworzyła dookoła siebie ochronny krąg z ognia, który był nie do przejścia i nie do przebicia przez magię*
(Ja rozumiem nieograniczone działania, no ale bez przesady.. xD)
Gość
Nie, ale w końcu tobie się znudzi łażenie koło mnie. *uśmiechnęła się lekko. Z pomocą magii zaczęła czyścic swoje włosy. W przerwie między płomieniami dostrzegła jej buty* Ładne szpilki. *wskazała na jej buty i spojrzała na nią.* Podobał mi się sposób w jaki zrujnowałaś wesele jakiś czas temu. Swoją drogą, jaki masz w tym wszystkim cel? *skoro miała siedzieć w tym durnym kręgu, to mogła chociaż trochę pogadać. Na swój sposób Red Coat była godna podziwu.*