Gość
Hayley Momsen napisał:
Rosalie Delacure napisał:
Hayley Momsen napisał:
Ogarnij się idiotko! Na weselu się płacze a nie zabija <zaśmiała się i wypiła na raz swój trunek>No właśnie to jest przereklamowane!
<uśmiechnęła się słodko>
Trzeba zrobić coś oryginalnego!
<wystawiła jej język>
Musze tylko wymyślić jak to zrobić, znajdziesz mi jakiś kołek czy coś?
<zmrużyła oczy><uniosła brew> Kołek? Gadasz od rzeczy Rose <zaśmiała się>
<wywróciła oczami i wstała znów pijąc, zrobiła kilka kroków i się przewróciła chichocząc>
W tym momencie jestem śmiertelnie poważna, wiesz moje życie, to jedna wielka klapa, powinnam umrzeć jakiś czas temu... Bo prawie kiedyś nie umarłam i wiesz po tym wszystko się zmieniło
<westchnęła>
Gość
Rosalie Delacure napisał:
Hayley Momsen napisał:
Rosalie Delacure napisał:
No właśnie to jest przereklamowane!
<uśmiechnęła się słodko>
Trzeba zrobić coś oryginalnego!
<wystawiła jej język>
Musze tylko wymyślić jak to zrobić, znajdziesz mi jakiś kołek czy coś?
<zmrużyła oczy><uniosła brew> Kołek? Gadasz od rzeczy Rose <zaśmiała się>
<wywróciła oczami i wstała znów pijąc, zrobiła kilka kroków i się przewróciła chichocząc>
W tym momencie jestem śmiertelnie poważna, wiesz moje życie, to jedna wielka klapa, powinnam umrzeć jakiś czas temu... Bo prawie kiedyś nie umarłam i wiesz po tym wszystko się zmieniło
<westchnęła>
Rose... <wywróciła oczami i pomogła jej wstać> Chyba dziś wypiłaś już za dużo <ściągnęła brwi>
Gość
Hayley Momsen napisał:
Rosalie Delacure napisał:
Hayley Momsen napisał:
<uniosła brew> Kołek? Gadasz od rzeczy Rose <zaśmiała się><wywróciła oczami i wstała znów pijąc, zrobiła kilka kroków i się przewróciła chichocząc>
W tym momencie jestem śmiertelnie poważna, wiesz moje życie, to jedna wielka klapa, powinnam umrzeć jakiś czas temu... Bo prawie kiedyś nie umarłam i wiesz po tym wszystko się zmieniło
<westchnęła>Rose... <wywróciła oczami i pomogła jej wstać> Chyba dziś wypiłaś już za dużo <ściągnęła brwi>
Ja chyba mam złamane serce
<powiedziała przerażona>
Nie, nie, nie chcę znów tego czuć
<westchnęła ciężko>
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
*złapał ją delikatnie za podbródek i pociągnął tak, żeby patrzyła mu w oczy* Dobrze wiesz, na które *powiedział łagodnie* Więc jak będzie?<zmuszona, popatrzyła się mu w oczy> Może zatańczymy? <spytała unikając odpowiedzi, zerkając na tańczące pary>
Jesteś niemożliwa, wiesz o tym? *wznosi oczy ku niebu i kręci głową, ale bierze Ann za rękę i idą na parkiet. Staje na przeciwko niej i kładzie jej dłonie na talii* Nasz pierwszy prawdziwy taniec *szepcze jej do ucha* Na balu jakoś nie mieliśmy okazji tego zrobić.
Nie zapominaj o Blue Night <uśmiecha się, zarzucając mu ręce na szyję i wplatając dłonie we włosy na karku. Zaczynają się ruszać w rytm muzyki>
Gość
Rosalie Delacure napisał:
Hayley Momsen napisał:
Rosalie Delacure napisał:
<wywróciła oczami i wstała znów pijąc, zrobiła kilka kroków i się przewróciła chichocząc>
W tym momencie jestem śmiertelnie poważna, wiesz moje życie, to jedna wielka klapa, powinnam umrzeć jakiś czas temu... Bo prawie kiedyś nie umarłam i wiesz po tym wszystko się zmieniło
<westchnęła>Rose... <wywróciła oczami i pomogła jej wstać> Chyba dziś wypiłaś już za dużo <ściągnęła brwi>
Ja chyba mam złamane serce
<powiedziała przerażona>
Nie, nie, nie chcę znów tego czuć
<westchnęła ciężko>
Jak możesz mieć złamane serce, skoro jesteś z Isaac'iem? <zapytała zirytowana> Wezwę taksówkę i stąd pojedziemy, co? <uniosła brwi>
Gość
Hayley Momsen napisał:
Rosalie Delacure napisał:
Hayley Momsen napisał:
Rose... <wywróciła oczami i pomogła jej wstać> Chyba dziś wypiłaś już za dużo <ściągnęła brwi>Ja chyba mam złamane serce
<powiedziała przerażona>
Nie, nie, nie chcę znów tego czuć
<westchnęła ciężko>Jak możesz mieć złamane serce, skoro jesteś z Isaac'iem? <zapytała zirytowana> Wezwę taksówkę i stąd pojedziemy, co? <uniosła brwi>
<westchnęła i pokręciła głową>
On już się do mnie nie odzywa, a znienawidzi mnie jeszcze bardziej po tym jak mu powiem co zrobiłam i to będzie koniec...
<wyszeptała>
Nie było mnie, nie odzywał się, wczoraj do niego napisałam to to zignorował
<podciągnęła nosem>
Jestem beznadziejna, wiesz? Zraniłam Dean'a i zranię Isaaca, poważnie idę do zakonu
<stwierdziła twardo i wywróciła oczami>
Nie potrzebujemy taksówki! Młode jesteśmy! Młode nogi mamy!
<zachichotała >
Gość
Rosalie Delacure napisał:
Hayley Momsen napisał:
Rosalie Delacure napisał:
Ja chyba mam złamane serce
<powiedziała przerażona>
Nie, nie, nie chcę znów tego czuć
<westchnęła ciężko>Jak możesz mieć złamane serce, skoro jesteś z Isaac'iem? <zapytała zirytowana> Wezwę taksówkę i stąd pojedziemy, co? <uniosła brwi>
<westchnęła i pokręciła głową>
On już się do mnie nie odzywa, a znienawidzi mnie jeszcze bardziej po tym jak mu powiem co zrobiłam i to będzie koniec...
<wyszeptała>
Nie było mnie, nie odzywał się, wczoraj do niego napisałam to to zignorował
<podciągnęła nosem>
Jestem beznadziejna, wiesz? Zraniłam Dean'a i zranię Isaaca, poważnie idę do zakonu
<stwierdziła twardo i wywróciła oczami>
Nie potrzebujemy taksówki! Młode jesteśmy! Młode nogi mamy!
<zachichotała >
Ok <zaśmiała się> Chodziło mi o to, żebyś się nie wywaliła po drodze <uśmiechnęła się> To może chodźmy do mojego domu, możesz dziś u mnie nocować <mrugnęłą do niej>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<zmuszona, popatrzyła się mu w oczy> Może zatańczymy? <spytała unikając odpowiedzi, zerkając na tańczące pary>Jesteś niemożliwa, wiesz o tym? *wznosi oczy ku niebu i kręci głową, ale bierze Ann za rękę i idą na parkiet. Staje na przeciwko niej i kładzie jej dłonie na talii* Nasz pierwszy prawdziwy taniec *szepcze jej do ucha* Na balu jakoś nie mieliśmy okazji tego zrobić.
Nie zapominaj o Blue Night <uśmiecha się, zarzucając mu ręce na szyję i wplatając dłonie we włosy na karku. Zaczynają się ruszać w rytm muzyki>
Racja *uśmiecha się i przyciąga dziewczynę bliżej do siebie* Ann, proszę. Powiedz mi, czemu nie chcesz mnie przemienić. Ja... nie mogę być człowiekiem, zrozum to *obejmuje ją ramionami i opiera podbródek na jej głowie* To wbrew mnie.
Gość
Hayley Momsen napisał:
Rosalie Delacure napisał:
Hayley Momsen napisał:
Jak możesz mieć złamane serce, skoro jesteś z Isaac'iem? <zapytała zirytowana> Wezwę taksówkę i stąd pojedziemy, co? <uniosła brwi><westchnęła i pokręciła głową>
On już się do mnie nie odzywa, a znienawidzi mnie jeszcze bardziej po tym jak mu powiem co zrobiłam i to będzie koniec...
<wyszeptała>
Nie było mnie, nie odzywał się, wczoraj do niego napisałam to to zignorował
<podciągnęła nosem>
Jestem beznadziejna, wiesz? Zraniłam Dean'a i zranię Isaaca, poważnie idę do zakonu
<stwierdziła twardo i wywróciła oczami>
Nie potrzebujemy taksówki! Młode jesteśmy! Młode nogi mamy!
<zachichotała >Ok <zaśmiała się> Chodziło mi o to, żebyś się nie wywaliła po drodze <uśmiechnęła się> To może chodźmy do mojego domu, możesz dziś u mnie nocować <mrugnęłą do niej>
<zmrużyła oczy>
Niech zgadnę! Zrobimy popcorn, obejrzymy film, będziemy sobie robić psycho testy z gazet dla nastolatek i jarać się zdjęciami jakiś tam gwiazd, dawać sobie wyzwania do całowania plakatów?
<zachichotała>
Zawsze chciałam pocałować sławnego aktora, wiesz taki Chaning Tatum byłby idealny
<uśmiechnęła się szeroko>
Gość
Rosalie Delacure napisał:
Hayley Momsen napisał:
Rosalie Delacure napisał:
<westchnęła i pokręciła głową>
On już się do mnie nie odzywa, a znienawidzi mnie jeszcze bardziej po tym jak mu powiem co zrobiłam i to będzie koniec...
<wyszeptała>
Nie było mnie, nie odzywał się, wczoraj do niego napisałam to to zignorował
<podciągnęła nosem>
Jestem beznadziejna, wiesz? Zraniłam Dean'a i zranię Isaaca, poważnie idę do zakonu
<stwierdziła twardo i wywróciła oczami>
Nie potrzebujemy taksówki! Młode jesteśmy! Młode nogi mamy!
<zachichotała >Ok <zaśmiała się> Chodziło mi o to, żebyś się nie wywaliła po drodze <uśmiechnęła się> To może chodźmy do mojego domu, możesz dziś u mnie nocować <mrugnęłą do niej>
<zmrużyła oczy>
Niech zgadnę! Zrobimy popcorn, obejrzymy film, będziemy sobie robić psycho testy z gazet dla nastolatek i jarać się zdjęciami jakiś tam gwiazd, dawać sobie wyzwania do całowania plakatów?
<zachichotała>
Zawsze chciałam pocałować sławnego aktora, wiesz taki Chaning Tatum byłby idealny
<uśmiechnęła się szeroko>
Taaaaak... właśnie <ściągnęła brwi, pożegnały się z Jaredem i Effy, wyszły>
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Jesteś niemożliwa, wiesz o tym? *wznosi oczy ku niebu i kręci głową, ale bierze Ann za rękę i idą na parkiet. Staje na przeciwko niej i kładzie jej dłonie na talii* Nasz pierwszy prawdziwy taniec *szepcze jej do ucha* Na balu jakoś nie mieliśmy okazji tego zrobić.Nie zapominaj o Blue Night <uśmiecha się, zarzucając mu ręce na szyję i wplatając dłonie we włosy na karku. Zaczynają się ruszać w rytm muzyki>
Racja *uśmiecha się i przyciąga dziewczynę bliżej do siebie* Ann, proszę. Powiedz mi, czemu nie chcesz mnie przemienić. Ja... nie mogę być człowiekiem, zrozum to *obejmuje ją ramionami i opiera podbródek na jej głowie* To wbrew mnie.
Czemu nie poprosisz kogoś innego, żeby cię przemienił? <pyta, przenosząc ręce na pierś chłopaka i chowając głowę w jego wgłębieniu szyi>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
Nie zapominaj o Blue Night <uśmiecha się, zarzucając mu ręce na szyję i wplatając dłonie we włosy na karku. Zaczynają się ruszać w rytm muzyki>Racja *uśmiecha się i przyciąga dziewczynę bliżej do siebie* Ann, proszę. Powiedz mi, czemu nie chcesz mnie przemienić. Ja... nie mogę być człowiekiem, zrozum to *obejmuje ją ramionami i opiera podbródek na jej głowie* To wbrew mnie.
Czemu nie poprosisz kogoś innego, żeby cię przemienił? <pyta, przenosząc ręce na pierś chłopaka i chowając głowę w jego wgłębieniu szyi>
Nie chcę wymieniać krwi z nikim innym niż tobą *zamyka oczy, kołysjąc się w rytm muzyki* Kocham cię Ann.
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Racja *uśmiecha się i przyciąga dziewczynę bliżej do siebie* Ann, proszę. Powiedz mi, czemu nie chcesz mnie przemienić. Ja... nie mogę być człowiekiem, zrozum to *obejmuje ją ramionami i opiera podbródek na jej głowie* To wbrew mnie.Czemu nie poprosisz kogoś innego, żeby cię przemienił? <pyta, przenosząc ręce na pierś chłopaka i chowając głowę w jego wgłębieniu szyi>
Nie chcę wymieniać krwi z nikim innym niż tobą *zamyka oczy, kołysjąc się w rytm muzyki* Kocham cię Ann.
Pójdziemy do jakiegoś spokojnego miejsca? <pyta po chwili, a gdy Samuel potakuje, łapie go za zdrową rękę. Schodzą z parkietu i wychodzą przed restaurację. Ann bierze głęboki oddech> Chodzi o to, że nie przeżyjesz kolejnej przemiany. Nawet, jeśli umrzesz z krwią wampira w organizmie, nie obudzisz się ponownie <mówi cicho, patrząc się uważnie na niego>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
Czemu nie poprosisz kogoś innego, żeby cię przemienił? <pyta, przenosząc ręce na pierś chłopaka i chowając głowę w jego wgłębieniu szyi>Nie chcę wymieniać krwi z nikim innym niż tobą *zamyka oczy, kołysjąc się w rytm muzyki* Kocham cię Ann.
Pójdziemy do jakiegoś spokojnego miejsca? <pyta po chwili, a gdy Samuel potakuje, łapie go za zdrową rękę. Schodzą z parkietu i wychodzą przed restaurację. Ann bierze głęboki oddech> Chodzi o to, że nie przeżyjesz kolejnej przemiany. Nawet, jeśli umrzesz z krwią wampira w organizmie, nie obudzisz się ponownie <mówi cicho, patrząc się uważnie na niego>
*zaciska usta w wąska linię i robi krok do tyłu* To nie prawda *warczy przeczesując nerwowo włosy. Przechadza się w tą i z powrotem* To nie może być prawda! *krzyczy, kopiąc nogą w śmietnik*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Nie chcę wymieniać krwi z nikim innym niż tobą *zamyka oczy, kołysjąc się w rytm muzyki* Kocham cię Ann.Pójdziemy do jakiegoś spokojnego miejsca? <pyta po chwili, a gdy Samuel potakuje, łapie go za zdrową rękę. Schodzą z parkietu i wychodzą przed restaurację. Ann bierze głęboki oddech> Chodzi o to, że nie przeżyjesz kolejnej przemiany. Nawet, jeśli umrzesz z krwią wampira w organizmie, nie obudzisz się ponownie <mówi cicho, patrząc się uważnie na niego>
*zaciska usta w wąska linię i robi krok do tyłu* To nie prawda *warczy przeczesując nerwowo włosy. Przechadza się w tą i z powrotem* To nie może być prawda! *krzyczy, kopiąc nogą w śmietnik*
<wzdryga się i obejmuje ramionami> A co ja mam o tym wszystkim myśleć? <pyta lekko podniesionym głosem> Zostaniesz człowiekiem, a ja... <głos uwiązł jej w gardle> Co z nami?
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
Pójdziemy do jakiegoś spokojnego miejsca? <pyta po chwili, a gdy Samuel potakuje, łapie go za zdrową rękę. Schodzą z parkietu i wychodzą przed restaurację. Ann bierze głęboki oddech> Chodzi o to, że nie przeżyjesz kolejnej przemiany. Nawet, jeśli umrzesz z krwią wampira w organizmie, nie obudzisz się ponownie <mówi cicho, patrząc się uważnie na niego>*zaciska usta w wąska linię i robi krok do tyłu* To nie prawda *warczy przeczesując nerwowo włosy. Przechadza się w tą i z powrotem* To nie może być prawda! *krzyczy, kopiąc nogą w śmietnik*
<wzdryga się i obejmuje ramionami> A co ja mam o tym wszystkim myśleć? <pyta lekko podniesionym głosem> Zostaniesz człowiekiem, a ja... <głos uwiązł jej w gardle> Co z nami?
*zaciska mocno pięści, patrząc na nią ze złością* to ty ściągnęłaś na nas tą durną Camille *warknął przez zaciśnięte zęby i osunął się na ziemie, patrząc w niebo. Po chwili jednak się uspokoił* nie chcesz mnie?
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
*zaciska usta w wąska linię i robi krok do tyłu* To nie prawda *warczy przeczesując nerwowo włosy. Przechadza się w tą i z powrotem* To nie może być prawda! *krzyczy, kopiąc nogą w śmietnik*<wzdryga się i obejmuje ramionami> A co ja mam o tym wszystkim myśleć? <pyta lekko podniesionym głosem> Zostaniesz człowiekiem, a ja... <głos uwiązł jej w gardle> Co z nami?
*zaciska mocno pięści, patrząc na nią ze złością* to ty ściągnęłaś na nas tą durną Camille *warknął przez zaciśnięte zęby i osunął się na ziemie, patrząc w niebo. Po chwili jednak się uspokoił* nie chcesz mnie?
Nie w tym rzecz, po prostu... będę żyła wiecznie <powiedziała cicho> Teraz to, co miało być naszą przyszłością, stało się przeszkodą <wzięła głęboki oddech>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<wzdryga się i obejmuje ramionami> A co ja mam o tym wszystkim myśleć? <pyta lekko podniesionym głosem> Zostaniesz człowiekiem, a ja... <głos uwiązł jej w gardle> Co z nami?*zaciska mocno pięści, patrząc na nią ze złością* to ty ściągnęłaś na nas tą durną Camille *warknął przez zaciśnięte zęby i osunął się na ziemie, patrząc w niebo. Po chwili jednak się uspokoił* nie chcesz mnie?
Nie w tym rzecz, po prostu... będę żyła wiecznie <powiedziała cicho> Teraz to, co miało być naszą przyszłością, stało się przeszkodą <wzięła głęboki oddech>
Ty będziesz żyła wiecznie, a ja umrę. To chciałaś powiedzieć? *westchnął i podniósł się z ziemi* Daj spokój Ann *powiedział i odszedł*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
*zaciska mocno pięści, patrząc na nią ze złością* to ty ściągnęłaś na nas tą durną Camille *warknął przez zaciśnięte zęby i osunął się na ziemie, patrząc w niebo. Po chwili jednak się uspokoił* nie chcesz mnie?Nie w tym rzecz, po prostu... będę żyła wiecznie <powiedziała cicho> Teraz to, co miało być naszą przyszłością, stało się przeszkodą <wzięła głęboki oddech>
Ty będziesz żyła wiecznie, a ja umrę. To chciałaś powiedzieć? *westchnął i podniósł się z ziemi* Daj spokój Ann *powiedział i odszedł*
<patrzy Samuel, jak odchodzi. Chce coś powiedzieć, ale powstrzymuje się. W wampirzym tempie opuszcza teren restauracji>
Gość
Jared Delacure napisał:
Effy Delacure napisał:
<Mimowolnie obróciłam głowę w kierunku Hayley i uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością, słuchając jej głosu. Jęknełam, przypominając sobie stare czasy i spojrzałam rozmarzona na Jareda.>
*objął mocno Effy i uśmiecha się* Dziękuję *wyszeptał do jej ucha i przygryza je lekko*
Za? <Unoszę prawą brew do góry i opieram się czubkiem nosa o policzek Jareda, prawą dłoń zaciskając mocno na jego ramieniu.>
Gość
Wszystko? *uniósł brew i podniósł ją obkręcając* Można rzec, że zmieniłaś całe moje życie *uśmiecha się* Wiesz nie stać mnie na cały miesiąc, ale co powiesz na tydzień na Karaibach? *zaśmiał się*
Gość
<Słysząc jego słowa mimowolnie się uśmiecham i bez zastanowienia zaczynam kiwać energicznie głową.> Karaiby? <powtarzam, nie kryjąc zaskoczenia i chichoczę pod nosem.> Jasne, o ile pozwolisz mi chodzić w moich ciuchach. <Mruknęłam niby obrażona>
Gość
Właściwie to będzie tam tak bardzo gorąco, że będę zadowolony jak będziesz chodziła bez ciuchów *roześmiał się i przejechał ręką po jej talii* Albo przynajmniej w samym bikini, wiesz widok zarezerwowany dla Twojego męża *porusza zabawnie brwiami* I faktycznie wolę Ciebie bez niczego niż w tej sukience
Gość
<Roześmiałam się melodyjnie i spojrzałam na niego spod uniesionej brwi.> Nie rozpędzaj sie tak kochanie, bo jak sam kiedyś zauważyłeś, miejsca publiczne są dla ludzi <Wytknęłam mu język, tak, że jego czubkiem dotknęłam jego noska>
Gość
Cóż więc wytępię wszystkich ludzi byle byśmy byli sami *wzrusza ramionami* Wiesz, że lubię być z Tobą sam na sam *roześmiał się i przytulił ją mocno* I jak się czujesz? Jako moja żona?