Gość
*wchodzi z Ann, przez chwilę stoi i jedynie patrzy się na nią* Mam coś dla Ciebie. *powiedział po chwili i wyciągnął z kieszeni spodni, małe pudełeczko z bukiecikiem czarnych róż. jedynie w środku była jedna biała*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
*wchodzi z Ann, przez chwilę stoi i jedynie patrzy się na nią* Mam coś dla Ciebie. *powiedział po chwili i wyciągnął z kieszeni spodni, małe pudełeczko z bukiecikiem czarnych róż. jedynie w środku była jedna biała*
<patrzy się oniemiała to na bukiecik to na Samuela. Po chwili marszczy lekko brwi> Dlaczego prawie wszystkie są czarne? <pyta zaciekawiona>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
*wchodzi z Ann, przez chwilę stoi i jedynie patrzy się na nią* Mam coś dla Ciebie. *powiedział po chwili i wyciągnął z kieszeni spodni, małe pudełeczko z bukiecikiem czarnych róż. jedynie w środku była jedna biała*
<patrzy się oniemiała to na bukiecik to na Samuela. Po chwili marszczy lekko brwi> Dlaczego prawie wszystkie są czarne? <pyta zaciekawiona>
*wyciągnął bukiecik z pudełeczka i założył go Ann na prawą rękę, po czym się wyprostował i odpowiedział* Są czarne bo ja jestem czarny w środku. Jestem martwy, Ann.. wziął głęboki oddech i wskazał na białą różyczkę* A ta... ta symbolizuje Ciebie. Jesteś newinna i ... dzięki Tobie zacząłem żyć, zapomniałem o nienawiści... *przerwał, patrząc jej głęboko w oczy*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
*wchodzi z Ann, przez chwilę stoi i jedynie patrzy się na nią* Mam coś dla Ciebie. *powiedział po chwili i wyciągnął z kieszeni spodni, małe pudełeczko z bukiecikiem czarnych róż. jedynie w środku była jedna biała*
<patrzy się oniemiała to na bukiecik to na Samuela. Po chwili marszczy lekko brwi> Dlaczego prawie wszystkie są czarne? <pyta zaciekawiona>
*wyciągnął bukiecik z pudełeczka i założył go Ann na prawą rękę, po czym się wyprostował i odpowiedział* Są czarne bo ja jestem czarny w środku. Jestem martwy, Ann.. wziął głęboki oddech i wskazał na białą różyczkę* A ta... ta symbolizuje Ciebie. Jesteś newinna i ... dzięki Tobie zacząłem żyć, zapomniałem o nienawiści... *przerwał, patrząc jej głęboko w oczy*
<patrzy się na niego, nie jest w stanie nic powiedzieć>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<patrzy się oniemiała to na bukiecik to na Samuela. Po chwili marszczy lekko brwi> Dlaczego prawie wszystkie są czarne? <pyta zaciekawiona>*wyciągnął bukiecik z pudełeczka i założył go Ann na prawą rękę, po czym się wyprostował i odpowiedział* Są czarne bo ja jestem czarny w środku. Jestem martwy, Ann.. wziął głęboki oddech i wskazał na białą różyczkę* A ta... ta symbolizuje Ciebie. Jesteś newinna i ... dzięki Tobie zacząłem żyć, zapomniałem o nienawiści... *przerwał, patrząc jej głęboko w oczy*
<patrzy się na niego, nie jest w stanie nic powiedzieć>
Ann ja... *odwrócił wzrok, jedna po chwili znowu na nią spojrzał* Chciałbym cię nienawidzić. Chcę cię nienwidzić. Próbuję cie nienawidzić. Byłoby o wiele łatwiej, gdybym cię nienawidził. Czasami myślę, że cię nie nawidzę, a potem cie spotykam i.. *przerwał, bo zabrakło mu powietrza. mówiąc to przysuwał się do niej coraz bliżej*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
*wyciągnął bukiecik z pudełeczka i założył go Ann na prawą rękę, po czym się wyprostował i odpowiedział* Są czarne bo ja jestem czarny w środku. Jestem martwy, Ann.. wziął głęboki oddech i wskazał na białą różyczkę* A ta... ta symbolizuje Ciebie. Jesteś newinna i ... dzięki Tobie zacząłem żyć, zapomniałem o nienawiści... *przerwał, patrząc jej głęboko w oczy*<patrzy się na niego, nie jest w stanie nic powiedzieć>
Ann ja... *odwrócił wzrok, jedna po chwili znowu na nią spojrzał* Chciałbym cię nienawidzić. Chcę cię nienawidzić. Próbuję cie nienawidzić. Byłoby o wiele łatwiej, gdybym cię nienawidził. Czasami myślę, że cię nienawidzę, a potem cie spotykam i.. *przerwał, bo zabrakło mu powietrza. mówiąc to przysuwał się do niej coraz bliżej*
<przełyka ślinę> To co ci stoi na przeszkodzie? <pyta. Czuje, jak jej serce zaczyna szybciej bić>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<patrzy się na niego, nie jest w stanie nic powiedzieć>Ann ja... *odwrócił wzrok, jedna po chwili znowu na nią spojrzał* Chciałbym cię nienawidzić. Chcę cię nienawidzić. Próbuję cie nienawidzić. Byłoby o wiele łatwiej, gdybym cię nienawidził. Czasami myślę, że cię nienawidzę, a potem cie spotykam i.. *przerwał, bo zabrakło mu powietrza. mówiąc to przysuwał się do niej coraz bliżej*
<przełyka ślinę> To co ci stoi na przeszkodzie? <pyta. Czuje, jak jej serce zaczyna szybciej bić>
Ty. *mówi głębokim tonem głosu i nachyla się nad jej ustami* Nie mogę uciec przed tym co do Ciebie czuję. Probowałem w Nowym Orleanie i poległem..
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Ann ja... *odwrócił wzrok, jedna po chwili znowu na nią spojrzał* Chciałbym cię nienawidzić. Chcę cię nienawidzić. Próbuję cie nienawidzić. Byłoby o wiele łatwiej, gdybym cię nienawidził. Czasami myślę, że cię nienawidzę, a potem cie spotykam i.. *przerwał, bo zabrakło mu powietrza. mówiąc to przysuwał się do niej coraz bliżej*<przełyka ślinę> To co ci stoi na przeszkodzie? <pyta. Czuje, jak jej serce zaczyna szybciej bić>
Ty. *mówi głębokim tonem głosu i nachyla się nad jej ustami* Nie mogę uciec przed tym co do Ciebie czuję. Probowałem w Nowym Orleanie i poległem..
Odkąd dowiedziałam się, że wyjechałeś nie mogłam przestać o tobie myśleć <na chwilę odwraca wzrok, ale po chwili znowu patrzy się mu w oczy> Ja... chyba się w tobie zakochałam <mówi szeptem> I to mnie boli, bo wiem, że nie możemy być razem. Jaka byłaby ze mnie przyjaciółka, gdybym się na to zgodziła? <pyta i po chwili czuje, jak w kącikach oczu zbierają jej się łzy>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<przełyka ślinę> To co ci stoi na przeszkodzie? <pyta. Czuje, jak jej serce zaczyna szybciej bić>
Ty. *mówi głębokim tonem głosu i nachyla się nad jej ustami* Nie mogę uciec przed tym co do Ciebie czuję. Probowałem w Nowym Orleanie i poległem..
Odkąd dowiedziałam się, że wyjechałeś nie mogłam przestać o tobie myśleć <na chwilę odwraca wzrok, ale po chwili znowu patrzy się mu w oczy> Ja... chyba się w tobie zakochałam <mówi szeptem> I to mnie boli, bo wiem, że nie możemy być razem. Jaka byłaby ze mnie przyjaciółka, gdybym się na to zgodziła? <pyta i po chwili czuje, jak w kącikach oczu zbierają jej się łzy>
O czym ty mówisz? *koniuszkiem palca starł z jej policzka łzę* Ann.. dlaczego nie możesz się na to zgodzić?
Ostatnio edytowany przez SamuelBlackwood (23-06-13 17:04:27)
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Ty. *mówi głębokim tonem głosu i nachyla się nad jej ustami* Nie mogę uciec przed tym co do Ciebie czuję. Probowałem w Nowym Orleanie i poległem..Odkąd dowiedziałam się, że wyjechałeś nie mogłam przestać o tobie myśleć <na chwilę odwraca wzrok, ale po chwili znowu patrzy się mu w oczy> Ja... chyba się w tobie zakochałam <mówi szeptem> I to mnie boli, bo wiem, że nie możemy być razem. Jaka byłaby ze mnie przyjaciółka, gdybym się na to zgodziła? <pyta i po chwili czuje, jak w kącikach oczu zbierają jej się łzy>
O czym ty mówisz? *koniuszkiem palca starł z jej policzka łzę* Ann.. dlaczego nie możesz się na to zgodzić?
To było by nie fair wobec Berry <popatrzyła się na niego smutno> Nie mogę z tobą być zaraz po tym, jak ona wyznała mi, co do ciebie czuje. Nie jestem taka.
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
Odkąd dowiedziałam się, że wyjechałeś nie mogłam przestać o tobie myśleć <na chwilę odwraca wzrok, ale po chwili znowu patrzy się mu w oczy> Ja... chyba się w tobie zakochałam <mówi szeptem> I to mnie boli, bo wiem, że nie możemy być razem. Jaka byłaby ze mnie przyjaciółka, gdybym się na to zgodziła? <pyta i po chwili czuje, jak w kącikach oczu zbierają jej się łzy>O czym ty mówisz? *koniuszkiem palca starł z jej policzka łzę* Ann.. dlaczego nie możesz się na to zgodzić?
To było by nie fair wobec Berry <popatrzyła się na niego smutno> Nie mogę z tobą być zaraz po tym, jak ona wyznała mi, co do ciebie czuje. Nie jestem taka.
*odsunął sie od niej i parsknął śmiechem, w którym nie było krzty wesołości* Berry? Mówisz serio? Przecież ją prawie zabiłem, więc jakim cudem mogła się we mnie zakochać? Ann błagam.. *ostatnie zdanie powiedział rozpaczliwie i złapał ją za rękę, przybliżając się do jej ust*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
O czym ty mówisz? *koniuszkiem palca starł z jej policzka łzę* Ann.. dlaczego nie możesz się na to zgodzić?To było by nie fair wobec Berry <popatrzyła się na niego smutno> Nie mogę z tobą być zaraz po tym, jak ona wyznała mi, co do ciebie czuje. Nie jestem taka.
*odsunął sie od niej i parsknął śmiechem, w którym nie było krzty wesołości* Berry? Mówisz serio? Przecież ją prawie zabiłem, więc jakim cudem mogła się we mnie zakochać? Ann błagam.. *ostatnie zdanie powiedział rozpaczliwie i złapał ją za rękę, przybliżając się do jej ust*
Przepraszam <delikatnie wysuwa rękę z jego uścisku> Nie mogłabym sobie wybaczyć, gdybym zrobiła coś takiego <odchodzi zostawiając go samego>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
To było by nie fair wobec Berry <popatrzyła się na niego smutno> Nie mogę z tobą być zaraz po tym, jak ona wyznała mi, co do ciebie czuje. Nie jestem taka.*odsunął sie od niej i parsknął śmiechem, w którym nie było krzty wesołości* Berry? Mówisz serio? Przecież ją prawie zabiłem, więc jakim cudem mogła się we mnie zakochać? Ann błagam.. *ostatnie zdanie powiedział rozpaczliwie i złapał ją za rękę, przybliżając się do jej ust*
Przepraszam <delikatnie wysuwa rękę z jego uścisku> Nie mogłabym sobie wybaczyć, gdybym zrobiła coś takiego <odchodzi zostawiając go samego>
*z całej siły uderzył pięścią w framugę altanki, po chwili w wamprzym tempie pobiegł poszukać Berry*
Gość
Kurt Langton napisał:
*przychodzi z Jackie i od razu zaczyna ją namiętnie całować*
*odwzajemnia jego pocałunki, wplatając dłonie w jego włosy>
Gość
Kurt Langton napisał:
JackieDaniels napisał:
Kurt Langton napisał:
*przychodzi z Jackie i od razu zaczyna ją namiętnie całować*
*odwzajemnia jego pocałunki, wplatając dłonie w jego włosy>
*podniósł jej nogę oplatając nią swój pas i pogłębiał pocałunki*
<zaczęła go całować po szyi, którą lekko uszczypnęła zębami, po chwili jednak zeskoczyła z niego> Nie. <powiedziała stanowczo>
Gość
Kurt Langton napisał:
JackieDaniels napisał:
Kurt Langton napisał:
*podniósł jej nogę oplatając nią swój pas i pogłębiał pocałunki*<zaczęła go całować po szyi, którą lekko uszczypnęła zębami, po chwili jednak zeskoczyła z niego> Nie. <powiedziała stanowczo>
*Zdziwiony się zaśmiał*
Miał być tylko seks, więc w czym problem?
W tym, że moja siostra zaczyna uważać mnie za dziwkę. <warknęła cicho> A ja nie jestem nia. <skrzyżowała ręcę pod piersiami>
Gość
Kurt Langton napisał:
JackieDaniels napisał:
Kurt Langton napisał:
*Zdziwiony się zaśmiał*
Miał być tylko seks, więc w czym problem?W tym, że moja siostra zaczyna uważać mnie za dziwkę. <warknęła cicho> A ja nie jestem nia. <skrzyżowała ręcę pod piersiami>
Zazdrości Ci powodzenia, hmmm kiedy i gdzie?
*porusza brwiami*
W sensie Twój pierwszy raz, to dużo mówi..
<zesztywniała, przelykając głośno ślinę, po czym przybrała obojętny głos> Miałam 14 lat. Moja babcia prowadziła stancję i kiedys pojechałam do niej na wakację. Gości było tam multum i pewnego dnia.. hm. Nazywał sie Clark i miał 27 lat. Uważał mnie za swoją lolitę. <przegryzła dolną wargę i wzruszyła ramionami> Nienawidziłam go przez kilka lat, potem stałam sie mu wdzięczna. Czemu pytasz? <unosi prawą brew do góry>
Gość
Kurt Langton napisał:
JackieDaniels napisał:
Kurt Langton napisał:
Zazdrości Ci powodzenia, hmmm kiedy i gdzie?
*porusza brwiami*
W sensie Twój pierwszy raz, to dużo mówi..<zesztywniała, przelykając głośno ślinę, po czym przybrała obojętny głos> Miałam 14 lat. Moja babcia prowadziła stancję i kiedys pojechałam do niej na wakację. Gości było tam multum i pewnego dnia.. hm. Nazywał sie Clark i miał 27 lat. Uważał mnie za swoją lolitę. <przegryzła dolną wargę i wzruszyła ramionami> Nienawidziłam go przez kilka lat, potem stałam sie mu wdzięczna. Czemu pytasz? <unosi prawą brew do góry>
Chciałaś tego, wtedy z nim?
*zignorował jej pytanie*
Oczywiście, że ne. Miałam 14 lat, czy to nie oczywiste? <spojrzała na niego jak na idiotę> Szczerze mówiąc, nie rozumiałam tego.
Gość
Kurt Langton napisał:
JackieDaniels napisał:
Kurt Langton napisał:
Chciałaś tego, wtedy z nim?
*zignorował jej pytanie*Oczywiście, że ne. Miałam 14 lat, czy to nie oczywiste? <spojrzała na niego jak na idiotę> Szczerze mówiąc, nie rozumiałam tego.
*wzdrygnął się i mocno ją przytulił*
Ten dupek Cię skrzywdził, odnajdę go i odetnę jaja
Jak już mówiłam, teraz jestem mu wdzięczna. <powiedziała cicho, wtulając się w niego> Jeteśmy popaprani. Udajesz Bóg wie co , a i tak wiem, że mnie lubisz.
Gość
Kurt Langton napisał:
JackieDaniels napisał:
Kurt Langton napisał:
*wzdrygnął się i mocno ją przytulił*
Ten dupek Cię skrzywdził, odnajdę go i odetnę jajaJak już mówiłam, teraz jestem mu wdzięczna. <powiedziała cicho, wtulając się w niego> Jeteśmy popaprani. Udajesz Bóg wie co , a i tak wiem, że mnie lubisz.
*znów robi się poważny*
Za bardzo sobie schlebiasz
Może tak, może nie. <wzruszyła ramionami i pocałowała go> Na czym stanęliśmy?
Gość
Kurt Langton napisał:
JackieDaniels napisał:
Kurt Langton napisał:
*znów robi się poważny*
Za bardzo sobie schlebiaszMoże tak, może nie. <wzruszyła ramionami i pocałowała go> Na czym stanęliśmy?
*odsuwa się i mierzy ją wzrokiem*
To nic nie znaczy, jasne?
*mówi i po chwili przylega do niej całym ciałem*
Racja. Dla mnie nic nie znaczy. *uśmiechnęła się smutno i pocałowała go delikatnie>
Gość
Kurt Langton napisał:
JackieDaniels napisał:
Kurt Langton napisał:
*odsuwa się i mierzy ją wzrokiem*
To nic nie znaczy, jasne?
*mówi i po chwili przylega do niej całym ciałem*Racja. Dla mnie nic nie znaczy. *uśmiechnęła się smutno i pocałowała go delikatnie>
Nic?
*znów się odsuwa i wzdycha*
Muszę iść się napić, za chwilę do tego powrócimy
*mówi i wychodzi*
Nic.. <skłamała, a kiedy zniknął, wybiegła, udając się do domu>
Gość
*wchodzi na altankę, opiera się o barierkę i myśli*
*wrca na parkiet*
Ostatnio edytowany przez DeanWest (23-06-13 18:42:44)
Gość
<Przychodzi do altanki i oddycha świeżym powietrzem>