*wchodzÂą do Gucci* ile tu ubraĂą *bierze kilka sukienek, idzie do przymierzalni, po chwili wychodzi* jak ci siĂŞ podobam?

Michael Fortman napisał:

*spojrza³ na nia* Jak zwykle cudownie *uœmiechn¹³ sie do niej*

*podesz³a do niego i poca³owa³a go, przymierzy³a jeszcze kilka sukienek, po czym wziê³a wszystkie po podesz³a do kasy, zahipnotyzowa³a kasjerkê* jeszcze musimy iœÌ do sklepu z bielizn¹ *szepnê³a i uroczo siê zaœmia³a*

Michael Fortman napisał:

Alison napisał:

Michael Fortman napisał:

*spojrza³ na nia* Jak zwykle cudownie *uœmiechn¹³ sie do niej*

*podesz³a do niego i poca³owa³a go, przymierzy³a jeszcze kilka sukienek, po czym wziê³a wszystkie po podesz³a do kasy, zahipnotyzowa³a kasjerkê* jeszcze musimy iœÌ do sklepu z bielizn¹ *szepnê³a i uroczo siê zaœmia³a*

Mam nadzieje, ¿e te¿ bêdziesz mnie pytaÌ o to jak¹ wybraÌ *uœmiechn¹³ siê do niej ³obuzersko*

nie wolisz mieĂŚ potem niespodzianki?! *zapytaÂła udajÂąc oburzenie, wychodzÂą*

<wychodzÂą na uliczki ParyÂża, gdzie byÂły umiejscowione najlepsze sklepy nie tylko odzieÂżowe. RozglÂąda siĂŞ po wystawach sklepowych, oceniajÂąc w miarĂŞ moÂżliwoÂści czy poszczegĂłlne garnitury pasowaÂłyby do Isaaca. W koĂącu chwyta go za dÂłoĂą i ciÂągnie w stronĂŞ Gucci; wchodzÂą do Âśrodka> Dobrze. ZrĂłbmy tak, Âże najpierw Ty pokaÂżesz mi swoje typy, a ja je subtelnie oceniĂŞ. <podpiera siĂŞ dÂłoĂąmi po bokach, spoglÂądajÂąc na niego z szerokim uÂśmiechem na ustach>

PotrafiĂŞ czasami subtelnie oceniaĂŚ, panie Lahey. Nie wÂątp w to! <mruczy niby obraÂżona, zasiadajÂąc na wydÂłuÂżonym fotelu znajdujÂącym siĂŞ przed przebieralniami> Nie bÂądÂź pesymistÂą. MoÂże akurat coÂś mi siĂŞ spodoba, hmm? <mĂłwi cicho, zbita z tropu jego tonem gÂłosu; opiera siĂŞ zrezygnowana o oparcie i czeka, aÂż chÂłopak znajdzie swoje typy; po kolei ocenia wszystkie garnitury, kiwajÂąc gÂłowÂą> Pierwszy nie nadaje siĂŞ na rozmowĂŞ o pracĂŞ, bardziej... na imprezĂŞ. Drugi jest trochĂŞ lepszy, ale nadal nie to... <odrzuca wÂłosy do tyÂłu> Ale trzeci jest idealny. <unosi kÂąciki ust>

<przyglÂąda siĂŞ jego minie, starajÂąc siĂŞ nie rozeÂśmiaĂŚ> Tak, mĂłwiĂŞ serio. ÂŚwietnie do Ciebie pasuje ten fason, po prostu cud, miĂłd. <cmoka teatralnie, przewracajÂąc oczami rozbawiona. SÂłyszÂąc jego kolejne sÂłowa, zakrywa usta dÂłoniÂą, Âżeby siĂŞ nie rozeÂśmiaĂŚ na caÂły gÂłos i zaciska mocno wargi> Nie przesadzaj, Isaac. Jestem pewna, Âże bĂŞdziesz Âświetnie wyglÂądaÂł w tym garniturze. No juÂż, leĂŚ siĂŞ przebraĂŚ. <ruchem dÂłoni wskazuje na przebieralniĂŞ, uÂśmiechajÂąc siĂŞ>

<marszczy znikomo brwi i przechyla lekko gÂłowĂŞ w bok> Gdzie siĂŞ podziaÂł peÂłny Âżycia, wiecznie uÂśmiechniĂŞty chÂłopak z Brooklyna? <mĂłwi cicho, odprowadzajÂąc go wzrokiem; czekajÂąc na jego wyjÂście, stuka cicho paznokciami o podÂłokietnik fotela. SÂłyszÂąc jego gÂłos, unosi gÂłowĂŞ i unosi kÂąciki ust zadowolona - wyglÂądaÂł wspaniale, nie wie czym siĂŞ przejmuje> Tak, jak myÂślaÂłam. Garnitur do Ciebie idealnie pasuje. <przesuwa koniuszkiem jĂŞzyka po dolnej wardze, podchodzÂąc do niego; poprawia mu marynarkĂŞ, przenoszÂąc spojrzenie swoich tĂŞczĂłwek do jego> A teraz idÂź pokaÂż jakiego mĂŞÂżczyznĂŞ powinni zatrudniĂŚ Ci ludzie.

<widz¹c, ¿e wszystko poprawia, krêci rozbawiona g³ow¹ i zak³ada kosmyk w³osów za ucho, ¿eby jej nie opada³ na oczy. Jej uœmiech siê poszerza, kiedy Isaac przyjmuje dumn¹ postawê i odpowiednim g³osem rozkazuje ekspedientce schowaÌ jego stare ubrania. Czuj¹c jego bliskoœÌ, zaczyna delikatnie dr¿eÌ na ca³ym ciele; unosi znikomo praw¹ brew na jego s³owa> Przy wie¿y Eiffla, huh? Tak bêdziesz chcia³ wynagrodziÌ mi moje porady co do wyboru garnituru? <odprowadza go wzrokiem i poprawia marynarkê, ogarniaj¹c jeszcze sklep wzrokiem. ¯egna siê z kobiet¹ za lad¹ i wychodzi>