Gość
O tym chyba wspominała Rose <powiedziała cicho. Usiadła obok Dextera i przytuliła się do niego> Mów dalej. Proszę.
Gość
<spojrzal na nią zdziwiony> Stoczyłem się, nie ma co więcej gadać. Zarozumiały gówniarz z niesamowicie wysokim ego, uważałem, że byłem najlepszy, gardziłem innymi, a to wszystko potwierdziło się kiedy na ulicy zaproponowano mi karierę, od razu się zgodziłem, tak bardzo wtedy zachwycali się moim wyglądem <prychnął>
Gość
Wtedy poznałeś Rose, tak? <spytała, po czym westchnęła> I nie patrz się tak na mnie. Chcę cię jak najlepiej poznać.
Gość
Tak <pokiwał głową> Nasi agenci stwierdzili, że jak będziemy udawać parę to ludzie nas pokochają, staniemy się sławni i wraz ze wzrostem popularności będzie więcej ofert. Cóż mieli rację i przez pewien czas naprawdę było dobrze, starałem się zrobić na Rose jak najlepsze wrażenie dlatego nie robiłem głupstw, ale cóż Andrew sam wyskoczył <skrzywił się>
Gość
<skrzywiła się lekko na wspomnienie ich pierwszego spotkania> Wtedy w Starbucksie zachowywałeś się, jakby każdy chciał cię skrzywdzić <pogładziła palcem jego policzek>
Gość
To część jeszcze starszej przeszłości <wzdrygnął się> Nie miałem lekko w domu, dlatego uciekłem, nie mogłem znieść tego jak ojciec mnie za wszystko karał, bo chciał bym był idealny, idealny dla niej, by mógł się mną chwalić, by mógł być ze mnie dumny, gdzie tak naprawdę nigdy nie miałem na to choćby cienia szansy
Gość
Przykro mi Dexter <powiedziała cicho> Nie miałam pojęcia, przez co przeszedłeś <wtuliła się jeszcze mocniej w chłopaka, wyobrażając sobie to wszystko, o czym jej właśnie opowiedział>
Gość
Twoja kolej maleńka <pocałował ją w czubek głowy> Opowiedz mi coś o sobie
Gość
Moja historia jest raczej nudna <wzruszyła ramionami> Jak wiesz urodziłam się w Nowym Jorku. Moja mam była lekarzem, a ojciec miał firmę high-tech. Byłam młodsza od Kate, więc chyba zawsze byłam traktowana ulgowo, jeśli chodziło o obowiązki, ale surowiej, jeśli na przykład mówiliśmy o godzinie powrotu do domu <uśmiechnęła się> Chodziłam do elitarnej szkoły, rodzice bardzo dbali o wykształcenie moje i Kate. Pewnie dlatego tak bardzo się wkurzyli, gdy Kate rzuciła studia, by zostać modelką. Ale mimo wszystko rodzice pomogli jej spełnić marzenie. Można powiedzieć, że poszłam w jej ślady, bo w moim przypadku rzuciłam dalszą edukację dla malowania. Od zawsze kochałam to robić. Zaczęłam sprzedawać obrazy i przeprowadziłam się do Falls, o którym gdzieś usłyszałam. Zafascynowało mnie miasto pełne istot nadnaturalnych <wywróciła oczami> Jednak niedługo potem musiałam wyjechać, dowiedziawszy się o śmierci rodziców. Lecieli małym, prywatnym samolocikiem, do jednego z oddziału firmy ojca i rozbili się niedaleko lotniska. Czarne skrzynki wykazały, że to była wina ojca, który wypił o wiele za dużo niż powinien <westchnęła> Potem znowu wróciłam do Falls i spotkałam Samuela. Potrzebował czarownicy, więc mu pomogłam, a on w zamian zmusił mnie do wypicia swojej krwi <spuściła lekko głowę> Zabił mnie ktoś inny, nawet nie pamiętam jego twarzy <przygryzła lekko wargę> Nie chciałam dokończyć przemiany w wampira, ale znowu zainterweniował Samuel i dał mi krwi jakiejś dziewczyny. Dużo mi też pomógł po przemianie. Tak zaczął się mój pierwszy, poważny związek. Ale potem zmieniłam się w człowieka, wróciły mi moce i Samuel stwierdził, że jednak mnie nie kocham <wzruszyła ramionami> Resztę historii już nasz.
Gość
< przez dłuższą chwilę nie wiedział co powiedzieć, przełknął głośno ślinę i bez słowa ją mocno przytulił> Przykro mi z powodu straty Twoich rodziców i tego całego bagna przez, które musiałaś przejść <spojrzał prosto w jej oczy i pogładził kciukiem jej policzek> Od teraz będzie już dobrze, zobaczysz, cały czas będzie dobrze <uśmiechnął się do niej pocieszająco>
Gość
Nie ma w życiu tak, że jest dobrze przez cały czas <wzruszyła lekko ramionami> Ale jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku <uśmiechnęła się i pocałowała Dextera w usta>
Gość
<puścił jej oczko> Ja mam Ciebie i nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba <pocałował ją czule i następnie zszedł z pocałunkami na jej szyję>
Gość
<zarzuciła mu ręce na szyję i odchyliła lekko głowę do tyłu, ułatwiając mu pieszczoty> Ja też cię kocham <uśmiechnęła się i przygryzła lekko dolną wargę> I nie masz pojęcia jak się cieszę, że ze mną wyjechałeś <powiedziała, wplątując mu palce we włosy>
Gość
Annabeth <spojrzał w jej oczy> Tylko się nie śmiej <spoważniał> Ale jesteś moją pierwszą prawdziwą miłością, a takim osobom się nie daje samym odchodzić <powiedział i wpił sie w jej usta gładząc dłonią jej plecy>
Gość
<uśmiechnęła się i przygryzła lekko jego wargę po czym odsunęła się minimalnie od chłopaka> Co powiesz na wieczorny spacer? Mógłbyś mnie oprowadzić po mieście <wyszeptała mu do ucha> Pokazać jakieś ciekawe miejsca.
Gość
<uniósł brew i przyjrzał się jest uważnie> Wieczorem w tym mieście jedynie kluby są warte zobaczenia <puścił jej oczko i zaśmiał się> Ale możemy iść, pokażę Ci gdzie spałem w pierwszą noc po przyjeździe do tego miasta <wyszczerzył się>
Gość
Kluby powiadasz? <uniosła brew i zaśmiała się> Mamy co oblać <złożyła na jego ustach krótki pocałunek> Interesuje mnie wszystko, co masz mi do pokazania <uniosła kąciki ust>
Gość
<zaśmiał się i wstał przejeżdżając ręką po jej tali> Więc musi się Pani ubrać w coś ładnego i zaraz wychodzimy <puścił jej oczko>
Gość
<uśmiechnęła się> W takim razie zaraz wracam <cmoknęła go w policzek i poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, zrobiła makijaż i ubrała się w granatową, przylegającą sukienkę i pasujące szpilki. Wyszła do Dextera> Nie ma przesady? <spytała, unosząc brew i przygryzając lekko wargę>
Gość
<widząc Annabeth aż zagwizdał zadowolony, wstał i złapał końce jej sukienki próbując ją pociągnąć jak najbardziej do dołu, tak jakby starał się zakryć jej cudne nogi> Będę zazdrosny, bo Ci wszyscy ludzie, których spotkamy nie zasłużyli by Ciebie widzieć, a co dopiero Twoje cudne ciało <pocałował ją namiętnie>
Gość
<odwzajemniła pocałunek> Przesadzasz <powiedziała po chwili, wywracając oczami> Rozumiem, ze jest nie najgorzej. W takim razie idziemy, czy ty też chcesz się wystroić? <przygryzła wargę, żeby się nie roześmiać>
Gość
Nawet jeżeli się wystroję to i tak nikt nie będzie na mnie patrzył <zaśmiał sie i pocałował ją w nos obejmując ją w talii> Mam ochotę zerwać z Ciebie tą sukienkę i nigdzie Ciebie nie wypuszczać <wyszczerzył się> Chyba staję się zaborczy <uniósł do góry brew>
Gość
Troszeczkę <uśmiechnęła się i pokazała mu ''odrobinę" na palcach> Poza tym nie niszcz mi jednej z niewielu sukienek jakie mam <wydęła usta w podkówkę i przesunęła palcem po jego żuchwie>
Gość
Kupię Ci masę sukienek <odpowiedział szybko i wyszczerzył się> Każdą na inny dzień, ale pozwolę Ci je nosić tylko przy mnie <zaśmiał się>
Gość
Co za dyktatura <przygryzła wargę w uśmiechu i przekrzywiła lekko głowę> W takim razie już nie mogę się doczekać zakupów <zaśmiała się i zarzuciła chłopakowi ręce na szyję, zbliżając się do niego> Rozumiem, że z klubu nici? <spytała szeptem przy jego uchu>