Gość
<skinął wolno głową i uniósł kącik ust.> Szczerze wątpię. Jestem silniejszy oraz szybszy od Ciebie, no i.. <podniósł wyżej ostrze.> Mam to.
Gość
Żadnego komentarza, że byłego anioła nazwano "ciemność"? *uniosła pytająco brwi.* Jestes wyjątkowo powściągliwy w tych sprawach. W innych pewnie też... *uśmiechnęła się blado. Miał rację. Nie miała żadnych szans.* A mogłabym cię jakoś przekonać do oszczędzenia mnie?
Gość
<uśmiechnął się.> Słyszałem dziwniejsze imiona o jeszcze ciekawszych znaczeniach <mruknął tylko spoglądając na nią w zamyśleniu.> Powściągliwy? Może trochę. <skinął głową, kiedy usłyszał pytanie zacisnął usta, myśląc. Właściwie, co za różnica? Sam musiał uciekać z Nieba i się kryć.> Możesz spróbować. <odpowiedział dopiero po chwili.>
Gość
*Jej nawet nie chodziło o oryginalność imienia, lecz o paradoks.. Z resztą to i tak nie było ważne skoro stała i rozmawiała z potencjalnym katem.* Nie sądziłam, że na to przystaniesz, dlatego teraz nawet nie wiem jak. Układ "jeśli mnie teraz nie zabijesz, to ja też ciebie później nie zabiję" nie wchodzi w grę z oczywistych powodów. To moze da się ciebie jakoś przekupić?
Gość
Przekupić? <zmarszczył brwi i pokręcił głową.> Nie, to chyba także nie wchodzi w grę. Chyba że miałabyś coś co mogłoby mnie zainteresować. <mruknął i skrzyżował ręce na piersi, wciąż trzymając w jednej ostrze; spojrzał na nią.>
Gość
Z tym może być trudno... Ba niestety nie wiem co mogłoby cię zainteresować. *wzruszyła ramionami i zerknęła na ręce które skrzyżował* Ale na pewno odpada jedna rzecz - moje ostrze. Nie a szans, żebyś dzięki mnie mógł latać z dwoma na raz. *również skrzyżowała ręce, jednak szybko wyprostowała je i zaczęła obracać nóż w dłoniach.*
Gość
<zaśmiał się cicho.> Nie potrzebne mi dwa ostrza. Jedno wystarcza. <oświadczył i wyprostował ręce; zaczął znów obracać w nich ostrze.>
Gość
Tym lepiej. *uśmiechnęła się sztywno. Spojrzała na nóż który trzymała a po chwili na ludzi dookoła.* Mam pomysł. Za każdą groźbę śmierci lub chociażby podjęcie próby skrzywdzenia mnie, będę zabijać jednego lub dwóch ludzi w mieście. Więc jeśli nie chcesz dostać po głowie od tych co nadal siedzą w niebie za to, że pozwoliłeś na rzeź, nie będziesz próbował mnie zabić. *uśmiechnęła się* A ponieważ już zadeklarowałeś się, że chcesz mnie zabić, zaczniemy od teraz. *Wypatrzyła w tłumie kilkuosobową rodzinę i szybko rzuciła w ojca nożem. Gdy tylko upadł na ziemię z ostrzem w szyi dookoła zaczęły się krzyki.* Może zdążysz go uratować. *rzuciła i zanim Raphael zareagował, C. rozpłyneła się w powietrzu.*
Gość
<słuchał jej i już miał coś odpowiedzieć, kiedy rzuciła nożem w jakiegoś mężczyznę. Zanim zdążył zareagować, Upadła zniknęła, a Raffe zaklął siarczyście i szybko zjawił się obok umierającego mężczyzny. Przyłożył mu dwa palce do czoła a kiedy rana się zagoiła i wszystko było dobrze zniknął.>
Gość
< Miranda przechadzała się wolnym krokiem. Kierowała się ku swojej ulubionej ławki, aż nagle zauważyła tam znajomą twarz. Uśmiechnęła się pod nosem i usiadła tuż obok chłopaka, zapalając swojego papierosa. Uniosła ku niemu szare spojrzenie > Dawno cię nie widziałam... < dziewczyna wypuściła dym z ust w kształcie kółka >
Gość
< Miranda przez cały czas uśmiechała się subtelnie. Nie czuła się skrępowana przy chłopaku i nie chciała przed nim niczego udawać, choć z jego strony płyneło całkiem cos innego > Już prawie tego nie pamiętam < przygryzła sexownie wargę - widać było, że specjalnie skłamała > Mam nadzieję, że dadzą nam wspólną salę. Jeśli już to się stanie < zaciągnęła się głęboko i patrzyła na połowę wypalonego papierosa > Znalazłeś sobie nowe miejsce do mieszkania ?
Gość
< Miranda parsknęła śmiechem czując jego palce > Musiałeś tak dokładnie przypominać? Zaraz przypomnę sobie jak powinnam się zarumienić < Miranda wypuściła ostatnią chmurkę dymu i spojrzała głęboko w jego oczy > Mogłoby to być podniecające. Szpitalne kitle niezbyt dokładnie zasłaniają ciało < pozowliła aby wiatr rozwiał jej włosy na plecach > Jeśli nie znajdziesz idealnej kandydatki możesz dać mi znać. Może nawet ci posprzątam, jak okażesz się tego godzien < czarownica zaśmiała się perliście i przysuneła bardziej do chłopaka nadal nie spuszczając z niego wzroku > podoba mi się twoje poczucie humoru
Gość
< Mirandzie podobało się usposobienie chłopaka. Przypominał jej klasyczne sceny z akademika jakie pojawiały się w życiu jej i przyjaciółek. Położyła swoje chłodne palce na jego rozgrzanym karku. > Kierowałam się wygodom, ale miło jest to słyszeć < jednym palcem zaczęła kręcić kółka na jego kręgu > A co na to pan doktor? Nie wytrzymałabym w izolatce za złe zachowanie < z jej ust znów wydobył się cichy śmiech. Czując jego mruknięcie sama zastanowiła się nad tym co mówi. Nachyliła się nad jego uchem, otulając go zapachem perfum > Zdajesz sobie sprawę z tego, że już teraz mam złą opinię? Chcesz mi ją jeszcze bardziej popsuć? < wyszeptała. Prawda była taka, że może i była hipokrytką, ale dla niej i tak nie pozostało nic innego. Każdy miał tyle złego za uszami, że jej grzeszki to nic. Poza tym, to była by tylko niezobowiązująca zabawa >
Gość
< Miranda poruszyła sugestywnie brwiami > Dawno nie spotkałam kogoś tak zdecydowanego. Chętnie poczuję, w jaki sposób nie będziesz mnie pytać o zdanie..< teraz już całą dłonią masowała powoli jego kark > Nie daję otwartych pokazów, to jedyny z moich postulatów. Tylko ja i odpowiedni mężczyzna < zaśmiała się cicho. Nie trzebabyło się obnosić z tym co miedzy nimi zachodzi. Przysunęła się bliżej niego i zaciągnęła męskim zapachem > Chyba pod tym względem do siebie pasujemy.. Zabieraj mnie gdzie chcesz, popsujmy sobie jeszcze bardziej opinię < mruknęła sexownie, nie mogąc się doczekać tego co się stanie >