Administrator
THE CRYSTALS
Luksusowe centrum handlu i rozrywki, złożone z butików,
restauracji, klubów nocnych oraz galerii sztuki.
Offline
Gość
< Przelatywali nad miastem aż w końcu byli coraz niżej i niżej, po jakimś czasie wylądowali na dachu jakiegoś budynku. Klaus szybko rozpiął pasy zrobił to samo z zapięciami którymi była przypięta dziewczyna i pomógł jej zejść. Zrobili kilka kroków i zatrzymali się na krawędzi dachu. Klaus bez słowa wziął Caroline na ręce i zeskoczył z nią na sam dół. Wylądował bez szwanku i postawił złotowłosą obok siebie> Najpierw idziemy do mojego ulubionego klubu nocnego. < Puścił do niej oczko, zmierzyli całą przecznicę Las Vegas aż w końcu dotarli do klubu. Nie stając w kolejce po prostu weszli do środka i udali się w stronę baru. Zajęli miejsce na hokerach i K. zamówił dwie butelki whisky oraz wódki. > A więc Caroline co tam u ciebie słychać?
Gość
< Ruchem dłoni wskazał na pomieszczenie.> Moja kochana znajdujemy się w barze LaVitris a dokładniej jesteśmy w Las Vegas. Przyda ci się odpoczynek od Falls i w sumie mi też to dobrze zrobi. < Uniósł kącik ust, odkręcił butelkę whisky i upił kilka sporych łyków.> U mnie też wszystko dobrze Kol wrócił, Rebekah podobno nadal mieszka w mieście, a Elijah w sumie pewnie jest z bratankiem. < Wzruszył ramionami.> Wszyscy żyją w pewnym sensie. < Przekrzywił lekko głowę w bok.> Nie zasztyletowałem nikogo dawno też nikogo nie zabiłem.
Gość
< Pokiwał głową.> Tak jesteśmy w LA < Przegryzł seksownie dolną wargę i przez cały czas uważnie obserwował dziewczynę.> O czym tak rozmyślasz? < Spytał mając uniesione brwi, trzymając w dłoni butelkę kręcił nią z nudów i obserwował jak zawartość obija sie o ściany szkła.> Najpierw Cię upiję, a później weźmiemy ślub podoba ci się mój plan? < Spytał i po chwili pokręcił rozbawiony głową.> Oczywiście żartowałem. < Poruszył brwiami i powoli zaczął opróżniać butelkę whisky.>
Gość
Na pewno? < Uniósł opuszki palców i przejechał nimi po dolnej wardze.> Miałem nadzieję, że może myślisz o mnie. < Puścił do niej oczko i po jakimś czasie odwrócił się do niej przodem.> A to czemu? Nazwisko Mikaelson budzi postrach dołączyłabyś do rodziny pierwotnych. < Pokiwał głową słysząc jej kolejne słowa.> A więc potrzeba nam więcej alkoholu < Zamówił kilka butelek i zaczął je opróżniać wraz z dziewczyną. Po chwili wstał i stanął przy Caroline.> Zatańczymy?
Gość
Jak powinienem zasłużyć? Jakieś propozycje Caroline? < Spytał, wzrok zatrzymał na jej ustach ale w końcu uniósł bardziej głowę i patrzył w jej tęczówki.> Każdy chciałby być na moim miejscu przecież mam wszystko i mogę mieć jeszcze więcej. < Uśmiechnął się szeroko ukazując przy tym śnieżno białe zęby.> Mogłabyś mieć Forbes-Mikaelson co za różnica < Zaśmiał się chwycił dziewczynę za dłoń i przyciągnął do siebie.
Zaczęli razem tańczyć.>
Gość
Jestem kreatywną osobą i cały plan jak ci zaimponować mam już ułożony w głowie. < Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i uśmiechnął się arogancko.> W sumie racja nie mam Ciebie, ale wkrótce i to będę mieć. < Szepnął jej przy uchu i opuszkami palców przejechał po jej policzku. > Wolałbym sam Mikaelson, ale nie będę się już z tobą o to sprzeczał.< Pokręcił rozbawiony głową.> Słodko się śmiejesz, podoba mi się ten dźwięk. < Nie przestawali przez dłuższy czas tańczyć.>
Gość
Nie teraz skarbie < Szepnął przy jej ustach, przez cały czas nie spuszczał wzroku z dziewczyny.> Owszem kiedyś na pewno będziesz moja. < Wzruszył ramionami.> Będę twoją ostatnią miłością Caroline.< Przejechał koniuszkiem języka po wargach zastanawiając się w między czasie nad czymś.> Wygrałbym. < Powiedział, tańczyli jeszcze trochę aż w końcu wrócili z powrotem do baru i zaczęli pić hektolitry alkoholu.>
()
Ostatnio edytowany przez Klaus Mikaelson (23-04-14 16:21:57)
Gość
Nie, skądże < Pokręcił rozbawiony głową, kątem oka spojrzał na dziewczynę.> Żeby się z tobą ożenić idzisz na ten układ? Ale tak na prawdę jesteśmy tu ponieważ to miasto ma ciekawą historię. Później ci coś o nim powiem ale teraz zamierzam Cię upić. < Sięgnął po butelkę i upił kilka łyków.> Jak będziesz chciała to niedługo zabiorę Cię do Francjii.
Gość
< Opróżnił do końca butelkę alkoholu i odwrócił się przodem do dziewczyny tak żeby widzieć jej twarz.> Tego nie powiedziałem. < Przegryzł wargę i uraczył Caroline swoim nieziemsko aroganckim uśmieszkiem którym przeważnie czarował przepiękne damy.> A my przypadkiem nie jesteśmy w sobie zakochani Caroline? Czujesz coś do mnie i ja to wiem. < Nachylił się nad nią i zbliżył usta do jej ust.> Pragniesz mnie, może nawet kochasz czyż nie jest tak?
Gość
< Zmarszczył brwi alkohol sprawił, że wolniej myślał lecz nadal wszystko rozumiał. Uniósł kącik ust kiedy usłyszał słowa dziewczyny.> Po prostu to wiem Na prawdę mnie pragniesz tylko się boisz < Wzruszył ramionami jakby to co mówił było oczywiste.> A teraz chcesz mnie pocałować zastanawiam się czemu jeszcze tego nie zrobiłaś, nic ci nie stoi na przeszkodzie.< Wymruczał nadal mając usta blisko przy jej> Nie będziesz marionetką ani zabawką, będę Cię wielbił wystarczy, że zadasz odpowiednie pytanie i będziesz moja na zawsze. < Pokręcił oczami i wybuchł glośnym śmiechem> Sam siebie nie rozumiem.
Gość
Kłamiesz słyszę, że kłamiesz twoje serce bije jak szalone. < Położył dłoń w okolicy jej serca> I tak zaraz mnie pocałujesz daję ci minutę. < Przekrzywił lekko głowę > Przecież wiesz. < Gdy go pocałowała odwzajemnił pocałunek bardziej go pogłębiając:
po chwili zaprzestał tych żarliwych pocałunków i spojrzał w oczy Caroline.> A nie mówiłem, czujesz coś do mnie i jest to coś silnego. < Poruszył zabawnie brwiami alkohol coraz bardziej na niego wpływał.>
Ostatnio edytowany przez Klaus Mikaelson (23-04-14 21:37:05)
Gość
< Obserwował uważnie jej twarz rozmyślając też w między czasie nad czymś.> Nie musisz żałować ja nie żałuję < Puścił do niej oczko i pokręcił rozbawiony głową.> Główkuj moja piękna, jesteś pijana jak nie wiem ale i tak za mało wypiłaś. < Sięgnął po butelkę upił z niej kilka łyków i w końcu podał ją dziewczynie. Jednakże w kilka sekund się rozmyślił, uniósł jej podbródek i rozchylił usta po czym przyłożył butelkę do jej warg. Kiedy Caro skończyła pić uśmiechnął się szeroko.>
Gość
< Przymknął na chwile powieki, przegryzł seksownie wargę i nachylił się ponownie nad uchem dziewczyny.> A o czym przeważnie dzisiaj rozmawiamy? Ja i ty w Vegas Caroline ta informacja powinna ci starczyć. < Przegryzł płatek jej ucha po czym przejechał nosem po jej szyi.> Boże jaka jesteś seksowna. < Ucałował jej ramie i w końcu się wyprostował.>
Gość
<Uśmiechnął się szeroko gdy usłyszał słowa dziewczyny.> To ty chcesz żebym został twoim mężem, w głębi serca bardzo tego chcesz. < Kiedy skończyła mówić wpił się zachłannie w jej usta, dłonie ułożył na jej policzkach i całował namiętnie Caroline. Żeby znajdować się jeszcze bliżej niej nachylił się bardziej.>
Gość
< Kiedy dziewczyna odwzajemniła jego pocałunek pogłębił go jeszcze bardziej, językiem penetrował wnętrze jej ust. Złapał ją w talii i po czym uniósł i posadził na swoich kolanach. Gdy w końcu zamierzał się odezwać zaprzestał nachwilę tych żarliwych pocałunków> Może...< Wzruszył ramionami, odgarnął jej kosmyk włosów za ucho>
Gość
< Uniósł brwi uważnie na nią patrząc> Gdzie mamy iść? <Spytał po dłuższej chwili, przekrzywił głowę i wstał z hokera> Prowadź Caroline tylko nie tak żebyśmy się zgubili.< Wyszedł z dziewczyną z baru>
Gość
Ma się te cenne zdolności.. <zaciska wargi rozbawiony i wchodzą do jednego z najbardziej wypasionych kasyn, gdzie są ściany ze złota, a podłogi ze srebra i tak dalej. Grają kilka razy, a kiedy Alex za każdym razem wygrywa, może też dzięki oszustwu, po chwili zza ciężkich drzwi, wychodzi wysoka kobieta z pewną siebie postawą, idealnym makijażem, zadbaną cerą i ułożonymi włosami na lata 80. Alex przez moment śledzi jak jej długa suknia ciągnie się po ziemi i odkrywa tylko jedną długą nogę, dzięki szerokiemu rozcięciu. Patrzy przeciągle w jej prawie czarne jak smoła oczy i wstaje, odsuwając Jade za siebie> Wyjdź, natychmiast. Nie znamy się. <przesyła jej myśl do głowy i udając że jej nie zna, robi kilka kroków w stronę nadchodzącej kobiety, ani na sekundę nie spuszczając z niej wzroku. Spogląda na dwóch bodyguardów po jej stronach i kręci głową> Musisz mieć obstawę? Myślałem, że jesteś samowystarczalna. <rzuca kąśliwą uwagę, a kiedy kobieta, czarownico-hybryda, niesamowicie silna i oryginalna chwyta go pod rękę, oraz kieruje na zaplecze, Alex lekko zaciska wargi i przechodzi dalej z pokerową twarzą, posyłając Jade ostatnie, ulotne spojrzenie>
Nie dokończyliśmy interesów, per Alexandrze. <mówi pewnym siebie, głęboko kobiecym głosem, a woń jej słodkich, mocnych perfum unosi się w powietrzu. Puszcza go powoli, zgrabnie i robi krok w tył, unosząc dłoń, aż magicznie przyszpila go do ściany, bez możliwości ruchu, czy ulotnienia się> Wiem o tobie wszystko, drogi Alexandrze. Rashel Keller, Alice i Averia Cavercius, Faye, Miranda, Logan bez serca - bo mu je wyrwałeś, Winchesterowie, no i ta słodka dziewczyna, która wyszła tuż przed tobą.. <uśmiecha się morderczo, ale z drugiej strony uroczo i kręci się powoli po sali> Co u małego Thomasa? Czyż nie jest uroczy, mój syn? <unosi brew spoglądając mu w oczy i zanosząc się śmiechem> Tak bardzo podobny do ciebie.. <szepcze, układając dłoń na jego policzku i zsuwając ją wolno> Był moją idealną wtyką. Cholernie najlepszą, niewinną.. W życiu byś się nie domyślił, no przyznaj. <kręci głową całkowicie dumna ze swojego planu, jakże rozbawiona jego naiwnością>
<słuchając jej uważnie, przez dłuższy czas się nie odzywa. Kiedy słyszy o dziecku, które zostało w ten sposób wykorzystane, zaciska mocno dłonie w pięści, wciąż nie mogąc się poruszać> Wykorzystujesz dziecko, Melisso? Nigdy w życiu nie spotkałem kogoś bardziej bestialskiego i niezrównoważonego od ciebie. Tak cholernie perfidna, wyrafinowana suka. <syczy i uśmiecha się kpiąco> Idealnie piękna, ale jakże naiwna. Wystarczyło kilka uroczych słów, jedno złamane serce i zapadłaś się pod ziemię. Wiesz dlaczego? <unosi brew próbując się poruszyć> Bo jesteś słaba. <mówi morderczym szeptem i uśmiecha się szeroko, triumfalnie>
<słysząc jego słowa, unosi brew i podchodzi bliżej> Ja, słaba? Może sprawdzimy twoją wytrzymałość? <nachyla się do jego ucha, chwytając mocno jego podbródek> Dzisiejszego wieczoru, zginiesz Alexandrze. A ostatnią osobą, którą zobaczysz, będę ja. Będziesz patrzył na mnie, kiedy powoli przebijam każdą część twojego ciała, a na końcu.. spalę cię żywcem. <warczy szeptem i odsuwa się. Mimo dyskusji, którą chce podjąć Alexander, kobieta cały czas milczy, szykując rozpalony metal. Ciężkim narzędziem uderza go kilka razy prosto w twarz, aż staje się zmasakrowana. Kiedy wciąż może widzieć, wbija mu kołek w brzuch, przybija palce i nogi do ściany. Obcina je po kolei, powoli i boleśnie, tępym narzędziem. Otwiera mu wnętrzości i wyciąga je pilnując, aby wciąż był przytomny. Torturuje go jakiś czas najgorszymi sposobami, jakie zdoła ktokolwiek wymyślić. Na końcu, kiedy już ledwo żyje, wylewa benzynę na jego ciało, całkowicie wykrwawione i słabe. Sięga po zapałki i odpala jedną. Następnie rzuca ją prosto na niego, patrząc, jak tonie w płomieniach. Znika, zostawiając swoją służbę oraz cały budynek, z czasem zmieniający się w popiół. Alexander umiera śmiercią męczeńską.>