Administrator
WODOSPAD
Zbiorniki zawierają wodę słodką,
zdatną do picia po odpowiednim oczyszczeniu,
rzeki obfitują także w ryby.
Offline
Gość
<Pochyla się do przodu, opierając dłonie na kolanach i stara się unormować oddech. Wkłada maczetę za plecy i przeciera mokre od potu czoło> To było niezłe. <mówi, prostując się i uśmiechając szeroko> Sam powinien je mieć. <odpowiada po chwili>
Gość
<łapie jodynę od Alice, kuca przy zbiorniku , nabiera wody do butelki i wlewa kilka kropel jodyny. Po oczyszczeniu się wody, upija znaczną część z butelki i podaje buteleczkę z roztworem Samowi. Układa dłonie w miseczkę, wkłąda je do rzeki i obmywa sobie twarz zimną wodą> Okey. <mówi odwracając głowę w stronę Alice i opiera się plecami o najbliższe drzewo, prostując nogi>
Gość
<otwiera usta, żeby odpowiedzieć, jednak szybko je zamyka> Nie. <odpowiada po chwili> Poradzi sobie. <kiwnął głową z przekonaniem i unióśł nieznacznie kącik ust> Pytanie Jak się trzymasz na pewno będzie idiotycznym pytaniem... Więc powiem tylko, że musisz przynajmniej wytrzymać do tego iksa. <na chwilę nacisnął wargi i włożył sobie dłonie pod głowę>
Gość
Ja tam lubiłem campingi i w ogóle <wzruszył lekko ramionami> Ale to... blagam cię. Jest duszno, gorąco i wilgotno. Lewdo da się tu oddychać. <mruknął przymykając oczy>
Gość
*Kiedy doszła z całą grupą do wodospadu rozejrzła się dookoła po ludziach, których nie było znów tak wiele.* Ma ktoś apteczkę? *zapytała, odpuszczajac sobie powitania.*
Gość
Woah, spokojnie tygrysie <otworzylł oczy i spojrzał na niego spod uniesionych brwi> Z plecakiem na bandę dzikusów? <zapytał sceptycznie> A propos... co w nim masz? <zapytał wskazując głową na jego plecak> Charlie? Co się stało? <uniósł brew mierzac ją wzrokiem>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (17-04-14 14:05:50)
Gość
Avery Saltzman napisał:
<na słowo 'apteczka', unosi głowę do góry i odgarnia włosy z twarzy> Mam środek do dezynfekcji i bandaże... Można mnie nazwać tutejszym lekarzem. <prycha pod nosem, nawet nie siląc się na optymistyczny ton głosu; wstaje z ziemi i podchodzi do Charlotte, obok której stoi Alexander> Ty też tutaj? <przewraca oczami, wyciągając spod kurtki odpowiednie przedmioty; spogląda na ranną, kiwając głową> Myślę, że Kahn Cię lepiej opatrzy ode mnie. <uśmiecha się do niego kąśliwie, podając mu środek i bandaże>
Dean. *na jej twarzy zagościł wymuszony uśmiech i spojrzała na nogę.* węgle posypały mi się na nogę i najprawdopodobniej wdało się zakażenie. *stwierdziła po raz kolejny w ciągu tego dnia i wywróciła oczami. słysząc bliźniaczkę uśmiechneła się słabo, ale z wyraźną ulgą.* Dziękuje, pani doktor. *uśmiechneła się do Avery i spojrzała na Alexandra.* To pomożesz mi? *zapytałą go*
Gość
Fajnie, że powiedziałeś wcześniej. <mruknął i odrzucił plecak do brata, zmierzył każdego z nowoprzybyłych wzrokiem przysłuchując się rozmowie> Kahn? <powtarza przenosząc wzrok na mężczyznę> Znudziło ci się poprzednie ciało? <uniósł brew>
Gość
*W końcu wzieła od Alexa z rąk opatrunki i sama oparzyła sobie nogę zaciskajac zęby. W końcu oddała co zostało i rozejrzała się.* Ma ktoś wodę do picia?
Gość
<pomaga Char zawiązać bandaż i tak dalej, udając, że nie widzi Averii. Kiedy dziewczyna pada na ziemię, zaciska wargi i bada jej tętno> Charlotte? Char.. Cha.. <urywa i szturcha ją> Kurwa, no co to jest? Obudź się. <warczy i nachyla się sprawdzając oddech> No dalej, budź się, Hall.. Cholera, nie jesteś cienka przecież. <warczy zirytowany oddychając niespokojnie> Co to za chora zabawa?! <syczy przez zaciśnięte zęby podnosząc się i rozgląda się nieprzytomnym wzrokiem>
Gość
Jebana gra. <warczy wkurzony i podnosi się. Pociera powieki i pociąga cicho nosem. Podchodzi do wody, kuca przy niej i obmywa twarz zimną wodą. W końcu wstaje i rozgląda się nieobecnym wzrokiem> Chyba nie będziemy tutaj tak stać jak kołki. <oświadcza chłodno> Ktoś idzie ze mną, czy macie zamiar tu zgnić? <unosi kpiąco brew z zaciętym i niebezpiecznym wyrazem twarzy>
Gość
<patrzy na przybyłego chłopaka i unosi kpiąco brew> Bohater kurwa. <mruczy cicho> Smutna historia. <wyciąga sejmitar zza pleców i zaciskając wargi, z przerażającą miną wychodzi pewnym siebie krokiem znad wodospadu>
Gość
<Słucha i przygląda się wszystkiemu w milczeniu. W końcu wstaje> X to miejsce, do którego musimy się dostać. <odpowiada za Sama> Isaac mówił mi, jak mamy tam iść. Musimy wspiąć się na górę wodospadu, po dordze do X są jaskinie. <powiedział przywołując słowa Isaaca>
Gość
Hazel miała linię. <skrzywił się nieznacznie> Ktoś jest dobry we wspinaczce? <uniósł brwi rozglądając się po zebranych. Spojrzał na mapę mrużąc oczy.> Z drugiej strony wejście wydaje się łagodniejsze <wskazał na poziomice> To nie ma sensu... I tak musimy kierować się na północ. <odchylił się od mapy krzyżując ręce na klatce piersiowej>
Gość
<westchnął cicho> Idziemy na północ. <odpowiedział Samowi i zwinął mapę> Czy ktoś ma... kompas? <uniósł brwi>
Gość
Super. <mruknął sarkastycznie> Idziemy w górę rzeki. <zadecydował, wystarczająco głośno, aby wszyscy usłyszeli. Jeszcze raz spojrzał na mapę, po czym schował ją za pasek spodni. Wyjął maczetę> Jeśli komuś zachce się pić, niech mówi. Miejmy nadzieję, że jodyny wystarczy. <dodał i zaczął iść przecinając ostrzem wszelkie krzaki, które stoją mu na drodze, a za nim cała grupa>
Gość
<słysząc uwagę Sama, przygryza dolną wargę. Żeby to nie było jakieś trujące cholerstwo... przeszło mu przez myśl. Czując, że robi się coraz zimniej, ubiera na siebie kurtkę.> Niedługo postój. No chyba, że wolicie, żeby coś nas zjadło. <obrócił głowę w stronę pozostałych, nie przerywając marszu>
Gość
<Widząc ogromnego komara, ściąga brwi i zasłania uszy dłońmi, jednak hałas jest za duży. Po chwili nie słyszy już nic. Dodatkowo czuje przenikliwy ból w policzku i od razu odczuwa, że puchnie. Obraca się w stronę pozostałych otwierając szeroko oczy> Dlaczego nic nie słyszę?! <krzyczy, bładząc oczami po twarzach innych. Puszcza maczetę, bojąc się, że się skaleczy i rozgląda się na wszystkie strony ze strachem w oczach. Zauważając przed sobą Alice, zatrzymuje na niej spojrzenie> A ty czego chcesz?! <warczy>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (17-04-14 18:04:42)
Gość
<przeczytał słowa napisane przez Alice> Jaskinie?! <podniósł głos, wciąż nie słysząc swoich słów. Jaskinie?! Te pająki i jakieś pełzające robaki?! Wyrwał dłoń z jej uścisku i przywarł ją do najbliższego drzewa> Grozisz mi? <warknął>
Gość
<zacisnął mocno wargi i cofnął się o krok. Spojrzał na ciemne już niebo. W nocy po lesie chodzą dzikie zwierzęta... Chyba lepiej już spać w jaskini. Wskazał palcem na napisy na ziemi, przygryzając lekko dolną wargę>