Gość
Nie do wiary, że mam z tobą tak dobrze. <uśmiecha się szerzej i przymyka powieki czując jej pocałunki, a za każdym razem kiedy chce trafić w inne miejsce niż jego wargi, specjalnie przechyla głowę, aby trafiła w to miejsce co chce> Wiedziałem. Zamrucz tak jeszcze raz, a moje libido przeskoczy normę. <mruczy muskając jej obojczyk wargami z uśmiechem> Nadąsana? No nic nowego. <uśmiecha się szerzej i spogląda w jej oczy odrywając się> Tak myślisz? W tym przypadku trafił swój na swego. No kogo oszukujesz, Cavercius? <zaciska wargi rozbawiony> Okay. Teraz masz jeszcze sto naszych zdjęć. Pięknych zdjęć. <szepcze przygryzając koniuszek jej uszka> Co? Mówiłaś coś? <uśmiecha się szeroko ciągle ją gilgocząc po nagim brzuchu, aż nachyla się i muska go wargami delikatnie, raz i kolejny.>
Gość
<Zaparkował Impalę pod domem i wysiadł z niej. Chyba nie do końca to wszystko przemyślał... Najpierw wyjął z samochodu dziecko, które ciągle spało. Dosłownie wbiegł z nim na górę i ostrożenie włożył Tobiego do łóżeczka. Później zszedł po Alice; wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie położył ją na łóżku> Okay, nie chciałaś iść do szpitala, to ja będę musiał cię pozszywać. <zaśmiał się ponuro pod nosem, siadając na skraju łóżka.> Gdzie masz apteczkę?
Gość
<słysząc jej słowa, przeniósł wzrok w bok, jednak po chwili pokręcił lekko głową i znów na nią spojrzał> Okay. Jak wolisz. <uniósł dłonie w geście poddania się. Nie chciał znowu się sprzeczać> Gdzie ona jest? <zapytał unosząc brwi>
Gość
Oby ostatni. <mruknął, uśmiechając się krzywo. Po chwili wstał i zszedł na dół. Otworzył komórkę, o której mówiła Alice i wyciągnął z drewnianego pudełka jedną fiolkę krwi, krzywiąc się lekko pod nosem. Wrócił do dziewczyny, podając jej fiolkę> Więc to był ten psychopata? <uniósł brew> Przecież to było cholernie dawno... myślałem, że do tego czasu coś go już zjadło.
Gość
<patrzył na nią uważnie, słuchał jej, stopniowo marszcząc brwi. Nie mogl uwierzyć w to, co mówi. Musiała mieć halucynacje, nie ma innego wytłumaczenia. Nie wiedział co powiedzieć, więc milczał> Alice <zaczął dopiero po dłuższej chwili> Kocham was najbardziej na świecie, jasne? Cały czas byłem tu z Tobym i na prawdę wszystko z nim w porządku. <zapewnił po raz kolejny. Wyciągnął rękę i pogłaskał ją delikatnie po włosach> Już wszystko dobrze. <dodał cicho i pocałowaćł ją ostrożnie w wierzch dłoni>
Gość
<Kiedy A. zasypia, wyplątuje dłoń z jej uścisku i wstaje z łóżka. Zagląda do pokoju Tobiego, a gdy upewnia się, że mały śpi, idzie pod szybki prysznic. Później kładzie się spać, przytulając do siebie Alice>
Gość
<Obudził się, podnosząc się gwałtownie z łóżka. Koszmar, znowu. Tym razem śniły mu się wspomnienia z piekła. Tortury, najpierw przeprowadzane na nim samym, a potem tortury, które zadawał innym duszom. Spojrzał na miejsce obok, na którym zwykle spała Alice, jednak nie zobaczył jej tam. Odetchnął cicho z ulgą; po chwili dotknął czoła. Tak jak się spodziewał, poczuł na nim kropelki potu. Tylko dlaczego koszmary przyszły dopiero teraz, a nie zaraz po wyjściu z piekła? Miejmy nadzieję, że był to tylko jednorazowy koszmar.
Więc, wstał z łóżka i skierował się do sypialni, gdzie nieco się odświeżył. Szybko się ubrał i zajrzał do pokoju Tobiego, gdzie zobaczył Alice> Hej, Al. <powiedział z uśmiechem na ustach i podszedł do nich> Hej, Toby <powiedział, kucając przed dziewczyną i spoglądając z jeszcze szerszym uśmiechem na malucha>
Gość
Więc... dobranoc mały? <uniosl brew; wyprostował się i skrzyżował ręce na klatce piersiowej> Jak się czujesz? <zapytał ściągając brwi>
Gość
<kiwnął lekko głową, mierząc ją badawczym wzrokiem. Zbliżył się do niej> Alice, wszystko jest okay. Ten nawiedzony łowca nic ci więcej nie zrobi. <powiedział z nikłym, pocieszającym uśmiechem na ustach, patrząc jej w oczy. Widział, że coś jednak jest nie tak> Masz na coś ochotę? No wiesz, oglądnąć coś, posłuchać muzyki? <uniósł brew. Położył dłoń na jej policzku i pogłaskał go kciukiem>
Gość
(Przeprasza przepraszam przepraszam że tak późno odpisuję! Wcześniej musiałam odejść od lapa, a potem internet odmawiał posłuszeństwa i...ugh... )
<spojrzał na kolekcję płyt z błyskiem w oku. Wyjął pierwszą z brzegu - Black Sabbath. Potem następna - AC/DC i jeszcze kilka innych albumów klasyków rocka. W końcu zdecydował się na płytę Rush, której jakimś cudem jeszcze nigdy nie odsłuchał. Odwrócił się do Alice, pokazując jej płytę> Ta wydaje się fajna. <kiwnął głową z przekonaniem, unosząc kącik ust>
Gość
<kiwnął lekko głową i podszedł do odtwarzacza. Włączył płytę, po chwili z głośników poleciał utwór Fly be night . Dean, nieumyślnie podrygując do rytmu piosenki, usiadł na kanapie obok Alice> Więc kolekcjonujesz płyty klasyków rocka i kogo jeszcze? <zapytał, opierając ramiona na oparciu kanapy> Tak, właśnie pytam o twoje ulubione zespoły. Możesz dorzucić piosenki. <uśmiechnął się do niej>
Gość
<powoli kiwnął głową ze zrozumieniem> Ana Maria Martinez, mówisz? <uniósł brew z rozbawieniem> Byłaś naćpna, miałaś fazę na operę czy może ktoś cię zmusił do kupienia jej albumu? <zaśmiał się krótko pod nosem> U mnie króluje tylko klasyczny rok. <wzruszył bezradnie ramionami> Monako. <powtórzył> Nigdy nie byłem poza Stanami. <wyznał, obracając głowę w jej stronę>
Gość
Polecimy? <uniósł brwi; pokręcił lekko głową> Jasne, a na początek pokażemy mu kasyno. I jakiś fajny klub nocny. Spodoba mu się. <roześmiał się krótko pod nosem> A co z Av? <zapytał po dłużej chwili, spoglądając na dziewczynę>
Gość
Nie...? <przewrócił oczami z rozbawieniem. Rany, samo wspominanie o samolotach go denerwowało.> Ostatnio dało się poczuć chłód. Nie wiem, czy powinienem się cieszyć, że to 'tylko' Alex, czy może martwić, że w naszym domu siedzi duch. <uniósł sceptycznie brew> Jasne. <mruknął i w oczekiwaniu na Allice, wsłuchał się w kolejną piosenkę, tym razem Making Memories. Kiedy dziewczyna wróciła, objął ją ostrożnie ramieniem i zaczął śpiewać pod nosem refren piosenki> You know we're havin' good days and we hope they're gonna last...
Gość
Właśnie, skoro nie żyje, to niech się jej już nie pokazuje. Jak dziewczyna ma się potem oduczyć życia bez niego? <pokręcił lekko głową; przerwał podśpiewywanie i spojrzał z uśmiechem na ustach na Al> A ty nie śpiewasz? <poruszył brwiami> Ciągle nie w humorze? <zapytał już trochę poważniejąc>
Gość
Daj spokój, sam dobrze wiem, że fałszuję jak cholera. <pokręcił głową z rozbawieniem. Po chwili obrócił głowę w jej stronę i przyjrzał jej się uważnie> A czy jest coś, czym mógłbym ci jakoś ten humor powprawić? <uniósł brew, uśmiechając się kątem ust. Nachylił się do niej i pocałował ją delikatnie w policzek, potem kolejny całus, i kolejny, coraz bliżej ust, ostani pocałunek złożył właśnie na jej ustach>
Gość
<Wzdrygnął się niezauważalnie, kiedy poczuł jej chłodne dłonie na swojej skórze. Włożył w pocałunek jak najwięcej uczucia, przekładając dłonie na jej plecy, aby ją do siebie przyciągnąć>
Gość
W stu procentach. <potwierdził niskim, cichym tonem głosu. Zszedł z pocałunkami najpierw na jej żuchwę, a potem na szyję, a dłonie wciąż trzymając na jej plecach. Lekko przesuwał palcami po jej koszulce, masując przez nią jej skórę. W tle wciąż towarzyszył im repertuar Rush>
Gość
<odwzajemnił namiętnie pocałunek, co dłuższą chwilę biorąc krótką przerwę na oddech. Przekręcił się tak, że teraz obydwoje leżeli na kanapie; Dean był nad Al i ani nie sekundę nie przerywał pieszczot>
(Luzik, i tak musiałam rysować świeczkę w ciemnościach >.<)
Gość
<Pomógł jej nieco z pozbyciem się swoich spodni; na chwilę przerwał pocałunek, aby jednym, zwinnym ruchem zdjąć koszulkę z siebie, a potem z dziewczyny. Ponownie złączył z nią usta w pocałunku, lewą dłoń wciąż opierał tuż obok jej głowy, natomiast prawą dłoń położył na jej obojczyku i przesunął wzdłuż mostka i brzucha, zatrzymując się na rozporku jej spodni, który sprawnym ruchem rozpiął>
Gość
<po wszystkim, skończyli wtuleni w siebie; D. przymknął na moment oczy, starając się unormować oddech. Gdy je otworzył, na jego ustach gościł zadziorny uśmieszek> Brakowało mi tego. <stwierdził po chwili> Starego, dobrego seksu na kanapie przy dźwiękach starego, dobrego rocka. <poruszył brwiami>
Gość
<Poszedł śladem Alice i również się ubrał. Usiadł na kanapie, tak jak wcześniej opierając rękę o oparcie kanapy. Odchylił lekko głowę do tyłu> Nie jesteś zmęczona? <spojrzał na nią kątem oka>
(Hej, luz! Nie musisz przepraszać )
Gość
<objął ją ramieniem, a słysząc podziękowanie, ściągnął lekko brwi i już miał zadać pytanie, jednak wtedy Alice zasnęła. Westchnął cicho i sięgnął po koc leżący w pobliżu, okrywając nim dziewczynę. Ułożył się w miarę wygodnie i pod dłuższej chwili również zasnął>
Gość
<Kiedy się obudził, od razu zorietnował się, że nie ma przy nim Alice. Następne, z czego zdał sobie sprawę to to, że spał w ubraniu. Wyciągnął telefon, żeby sprawdzić, która godzina i wtedy zdał sobie sprawę z kolejnej rzeczy - jak długo spał. Zauważył też sms od Sama, na który szybko odpisał. Później wstał z kanapy, przeciągając się i poszedł na górę. Zajrzał do małego, a widząc, że grzenie śpi, pogłaskał go delikatnie po główce, z uśmiechem na ustach. Wziął prysznic, przebrał się w to co zwykle - jakiś t-shirt, na niego rozpięta koszula w kratę lub gładka i jeansy. Zszedł do kuchni, rzucając jakieś przywitanie do Av, zjadł coś. Po wymienieniu kilku smsów z Samem, zadzwonił jeszcze do zaufanej i odpowiedziałnej opiekunki, która miała się zająć Tobym. Zaraz po zjawieniu się opiekunki, Dean zamienił z nią kilka słów i wyszedł, narzucając na siebie kurtkę>
<wsiadł w Impalę i odjechał>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (06-06-14 21:51:13)
Gość
<opierając się pośladkami o dalszy od nich blat w kuchni, wciska dłonie w kieszenie i słucha ich z powagą wypisaną na twarzy. Zaciska wargi i znika na górę. Alice miała rację, i dziewczyna musiała sama się pozbierać. Przecież była do tego zdolna. Dlatego staje przed lustrem w łazience i powoli rozgląda się. Podchodzi do półki z lekarstwami i czując kotłującą się w nim złość oraz emocje, wymachuje jeden, mocny zamach ręką, jednocześnie zwalając z hukiem wszystkie lekarstwa, w tym to, które nadużyła Averia. Obserwuje jak większość w szklanych opakowaniach się zbija i rozlatują się po podłodze. Zmierzając ku schodom, zdeptuje je. Po drodze pozbywa się także żyletek i różnych ostrych rzeczy w pokoju Av. Schodząc na dół, przygląda się jej przeciągle. Zatrzymuje się na moment i bierze oddech. Nie chcąc żeby czuła jego obecność, po prostu znika wiedząc, że zrozumie przekaz>