Gość
Dam radę. <zapewnia uśmiechając się niemrawo i otulając się szczelniej marynarką> Do zobaczenia. <potwierdza i nachyla się trochę w stronę Thomasa> Trzymaj się, mały. <mówi z szerokim uśmiechem na ustach, czochrając palcami jego czuprynę. Po chwili prostuje się> To, ty też się trzymaj. <śmieje się cicho pod nosem, po czym obraca się na pięcie i odchodzi>
Gość
Ty też. <odpowiada ciszej, chwyta malca za paluszki i kierują się w stronę domu>
Gość
< Szła ulicami miasta, po jakimś czasie zatrzymała się przy jakiejś ławce i usiadła na niej. Włożyła do uszu słuchawki i zaczęła słuchać muzyki.>
Gość
<wychodzi na ulice i wsuwa dłonie w kieszenie spodni. Rozgląda się nie odwracając głowy i zaciska lekko wargi. Sięga po papierosa, zapala go zaciągając się mocno, aż zatrzymuje się, siada na krawężniku i wyciąga obojętnie nogi przed siebie>
Ostatnio edytowany przez Alexander Kahn (01-05-14 19:53:07)
Gość
< Po jakimś czasie poszła do domu.>
Gość
<unosi wzrok słysząc szybkie kroki z niedaleka. Kiedy zbliżają się, przygląda się kobiecie, którą na moment oświetliło światło lampy i rozchyla lekko wargi> Hazel? <marszczy brwi, wstaje zgaszając papierosa i rusza za nią> Zaczekaj! <woła, aż w sekundzie znajduje się tuż obok i chwyta jej nadgarstek, aby ją zatrzymać> Cześć. <przygląda się marszcząc lekko brwi. Wyglądała strasznie. Wiedział o co chodzi. Widział jej podkrążone oczy, szarą cerę i czuł jak drży. Była.. na głodzie narkotykowym. Niepewnie, praktycznie bez słowa, przytulił ją oczekując.. kompletnie każdej reakcji> Gdzie byłaś?
Gość
Już w porządku. Ktoś zrobił ci krzywdę? <masuje jej plecy chcąc ją ogrzać, aż zsuwa marynarkę z ramion i nakłada ją na jej ramiona rozglądając się czujnym wzrokiem>
Gość
Co.. boli? <ściąga brwi przyglądając się jej. Układa dłonie na jej policzkach i delikatnie je przeciera z rozmazanego tuszu do rzęs> Już w porządku. Zaraz minie. Pomyśl o.. <milknie na chwilę> Pomyśl o miejscu, do którego zawsze chciałaś pojechać. Pierwszy raz, albo któryś z kolei. Zamknij oczy i wyobraź sobie.. że tam jesteś. <mówi ciszej patrząc w jej tęczówki> Czujesz? jest spokojnie, jest.. tak dobrze.
Gość
Nie ma sprawy, naprawdę. <mówi ciszej i uśmiecha się słabo> Odprowadzić cię do domu, czy chcesz zostać u mnie? Mam.. wolne pokoje. Jeśli nie chcesz być sama, to naprawdę nie mam nic przeciwko. A nawet nalegam. <patrzy na nią znacząco>
Gość
Chodź. <mówi tylko, układa dłoń na jej plecach i kieruje się w stronę domu> (ja dam posta)
Gość
<Pewnym krokiem wchodzę na ulice stukając swoimi szpilkami. Zapinam kurtkę, tak dla zasady! bo jest dosyć zimno. Uważnie się rozglądam za celem. Głód wywołuje u mnie zawroty głowy...>
Gość
<Czując jak jakaś brunetka na mnie wpada, oblizuję wargi i się uśmiecham.>Mogłabyś następnym razem uważać jak chodzisz?<pytam uprzejmym tonem, czując jak mnie aż świerzbi by ją przemienić. Czuję, że jest wilkołakiem. Im więcej hybryd tym lepiej, prawda? Nie czekając na odpowiedź podwijam rękaw kurtki i wysuwam swoje kły. Nagryzam nadgarstek i czując jak moja własna krew napływa mi do ust wyjmuję swoją rękę z ust i przykładam ją do jej ust.>Teraz będziesz silniejsza, szybsza... Będziesz panować nad przemianą... Jaki wilkołak tego nie chce, hmm?<pytam cicho i odsuwam swoją dłoń od jej ust. Po chwili moje oczy stają się żółte, rana się zasklepia i wysuwają mi się ostre hybrydzie kły. Wbijam je szybko, prosto w tętnicę dziewczyny. Po chwili bezwładnie pada w moje ramiona. Odsuwam się od niej dopiero po chwili. Oblizuję usta z krwi i zaciągam ją do ciemnego zaułku tak by ludzie myśleli, że prowadzę pijaną. Kładę ją na ziemi i kucam obok martwej dziewczyny. Zaczyna zjadać mnie poczucie winy.>Przepraszam.<szepczę przygryzając dolną wargę i szybko wyjmuję z kieszeni kartkę i z torebki długopis. Szybko piszę wstępne instrukcje co do bycia wampirem i zostawiam swój numer telefonu. Wkładam jej kartkę do kieszeni i odchodzę w stronę parku.>
Gość
<wychodzi na ulice z wciąż mokrymi włosami i przeczesuje je palcami. Siada na krawężniku i zapala fajkę>
Gość
<spokojnie paląc fajkę obserwuje całe zdarzenie. W końcu gasi ją i wstaje przechodząc obojętnie obok ciała. Podchodzi bliżej Hazel pewnym siebie krokiem z szelmowsko zadartą głową i unosi brew spoglądając wymianie na jej rany> Pomóc ci? Mam bardzo zwinne palce. <uśmiecha się szelmowsko i opiera ramieniem o pobliską ścianę>
Gość
Daj sobie pomóc. <robi kilka kroków w jej stronę i zatrzymuje jej nadgarstek, zanim jeszcze coś robi> Okay? <patrzy jej przeciągłe w oczy, aż jednym ruchem pozbywa się jednej z KUL mając jedną dłoń na jej talii> Kto cię tak urządził?
Gość
Och. Mogłaś zaczekać za mną z taką zabawą. Tak jak z osuszeniem z krwi tego biedaka. <uśmiecha się kąśliwie i patrząc w jej oczy, wyciąga kolejną kulę i całą resztę też> Już. <spogląda na zakrwawioną dłoń i wzdycha opuszczając ją> Wisisz mi szorowanie, albo najlepiej wspólny prysznic. <uśmiecha się szeroko>
Ostatnio edytowany przez Alexander Kahn (06-05-14 10:56:23)
Gość
Wolę mieć do tego powód. A nie mam dużo wrogów w Falls. <mruży oczy w zamysleniu> Wybacz, jestem dżentelmenem. Nie chciałem od razu mówić, że mam na ciebie ochotę, bo jesteś jedną z najpiękniejszych brunetek jakie tu spotkałem. <unosi ręce w obronnym geście i uśmiecha się zadziornie>
Gość
To, że mam na nie ochotę? <cmoka i gwiżdże cicho pocierając kark dłonią> No wiesz.. <uśmiecha się i opuszcza głowę> Ale to, że jest jedną z najpiękniejszych.. chyba tylko tobie, jeśli mowa o Falls. <unosi wzrok do jej oczu i unosi zadziornie kącik ust>
Gość
Nie wiem. Jeśli ciągle nie jesteś zadowolona, mogę bardziej rozpowszechnić tą informację.. <rozgląda się i widząc wielu ludzi na ulicach, wskakuje na ławkę i unosi ręce w górę> Proszę o uwagę! Chciałem poinformować, że dokładnie tutaj <chwyta Hazel za dłoń i pomaga jej wejść na ławkę przed siebie> znajduje się najpiękniejsza brunetka w Falls! <woła głośno żeby każdy usłyszał i uśmiecha się szeroko przenosząc wzrok na dziewczynę. Robi krok w tył, chwyta jej dłoń, nachyla się do niej i muska jej wierzch wargami prostując się po chwili> Teraz wierzysz?
Gość
Więc to był podstęp? <uśmiecha się szerzej i schodzi z ławki> Masz mnie. <rozkłada ręce i parska smiechem, po czym siada na ławce i spogląda na nią z dołu> Więc co z tym wspólnym prysznicem? <uśmiecha się zadziornie i przygryza lekko wargę> Tobie zdecydowanie się jakiś przyda. <unosi dłoń i palcem wskazującym przesuwa wzdłuż jej brzucha, zahaczając o dziury w koszulce>
Gość
Zależy? <cmoka rozbawiony i uśmiecha się szerzej> czyli nie masz na mnie ochoty? Ani trochę? <układa dłoń na jej szyi i przesuwa po niej opuszkiem kciuka; nachyla się w jej kierunku tak, że wargami dotyka jej ucha> Myślę, że ci ludzie nam kibicują. <szepcze i odsuwa się tylko trochę, spoglądając na innych z lekkim uśmiechem>
Gość
Tak myślałem. Mam dobre przeczucia.. <uśmiecha się szeroko> Oczywiście. Nie chcemy ich zawieść, prawda? <unosi znacząco brew i chwyta jej podbródek. Kiedy odchyla głowę w jego stronę, spogląda w jej oczy i składa na jej wargach pocałunek>
Gość
<pogłębia gorliwy pocałunek, aż odrywa się i bierze oddech patrząc w jej oczy> Słabo.. Musimy jeszcze poćwiczyć. <uśmiecha się szerzej, wplątuje palce w jej włosy, układa dłoń na jej talii i składa na jej wargach kolejny, namietniejszy, idealny pocałunek>
Gość
<w trakcie wsuwa dłoń pod jej koszulkę i chłodnymi palcami mierzwi jej skórę. Odrywa się, muska jej wargi swoimi i uchyla powieki> Mhm.. lepiej.. ale tylko trochę. <uśmiecha się szeroko> Co na to poradzimy?
Gość
<unosi kącik ust i całuje ją delikatnie. Po chwili odrywa się, wstaje odwracając i odchodzi wsuwając dłonie do kieszeni>