Gość
Nie rób ze mnie idiotki bo to nie jest już zabawne < Wszystkie negatywne emocje zaczęły z niej wychodzić. Od dawna nie używała wulgaryzmów lecz nie przejęła się się tym ponieważ na prawdę była wkurzona.> Zniszczyłaś mój dom do którego nawet nie zdążyłam się wprowadzić. < Zaczęła mówić piskliwym głosem.> Jeszcze ten cholerny SMS aż tak wkurzyłam cię jednym spotkaniem z Alexandrem?
Gość
Uspokój się, dobrze ? < Miranda podniosła głos. Miała dosć jej histerii i tego że nic sobie nie daje wytłumaczyć > Mówiłam ci, ze to miasto nie jest dobre dla nikogo. Mamy tutaj dwie naczelne intrygantki Red Coat i Gossip Girl. To one zniszczyły twój dom a nie ja ! < scisnęła ręce w pięści > Ale skoro jesteś taka głupia aby tego nie zrozumieć to prosze bardzo. Nie miałam żadnego powodu by to zrobić. Bardzo cię polubiłam jak nikogo innego w tym mieście. I na prawdę mam gdzieś, z kim się spotykasz < pokazała ręką w strone osiedli mieszkalnych > Zaprowadź mnie do swego domu to ci go naprawie skoro nadal nie chcesz mi wierzyć, że to nie moja wina !
Gość
< Pokręciła głową przez jakiś czas nie dochodziły do niej słowa Mirandy. Lecz kiedy zaczęła bardziej nad tym główkować zrozumiała iż to na prawdę może nie być winna dziewczyny bo po co przyznawała by się przez SMSa to było nie logiczne. Westchnęła i spojrzała w oczy dziewczyny.> Przepraszam < Wymamrotała i poszła z Mirandą w stronę swojego zniszczonego domu. Przez całą drogę szła nic nie mówiąc.>
Gość
*idzie ulicą wypróbowując nowy telefon, który jakiś czas temu ukradła. Próbuje 'coś' na nim zrobić, lecz gdy jej to nie wychodzi ciska telefonem o ziemię a następie podnosi go zaciskając lekko usta. Widząc potłuczony ekran wzdycha teatralnie i po jakimś czasie wreszcie uda się jej go odblokować*
Gość
<Wychodzi na jakąś drogę bez asfaltu, z daleka od centrum miasta
Staje na środku rozdroża i zakopuje przygotowane wcześniej pudełko, w którym m.in. znajduje się jego zdjęcie i ziemia grobowa; chce przywołać demona z rozdroża. Wstaje z kucków i rozgląda się, oczekując na demona.>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (14-04-14 11:05:33)
Gość
<Pojawia się oparta o jakiś znak drogowy i mierzy wzrokiem mężczyznę. Na jej ustach pojawia się krzywy uśmieszek.> Winchester... w piekle o was głośno. <uśmiecha się szeroko a jej oczy momentalnie stają się czerwone.>
Gość
Miło. <odparł bez zbędnych emocji> Do rzeczy. <powiedział niemalże od razu, nie ruszając się z miejsca, jedynie wodząc za nią wzrokiem> Chcę przywrócić Sama.
Gość
Wiem. <odpowiada z lekkim uśmiechem i zamyka oczy, a gdy je otwiera znów są normalne.> Według mnie to głupie. <kiwa głową i odpycha się od znaku. Krzyżuje ręce na piersi i robi parę kroków w jego stronę.> Ale jak wolisz <wzrusza ramionami.> Miesiąc życia w zamian za przywrócenie twojego brata. <mówi stanowczo. Okay, według przepisów powinna dać mu równo 10 lat, ale hej! To był Winchester. Piekło chciało się go szybko pozbyć.>
Ostatnio edytowany przez Tatia Petrova (14-04-14 17:33:51)
Gość
<ściągnął brwi> Chwila, powinnaś mi dać dziesięć lat. <powiedział trochę podnosząc głos, wciąż nie spuszczając z niej wzroku>
Gość
<Śmieje się cicho.> No proszę. Przygotowałeś się... <unosi kącik ust w krzywym uśmieszku.> Nowe zasady? <kręci głową.> Cóż, dla ciebie specjalna promocja. <przechyla głowę i patrzy na niego wyczekująco.> Więc? Przyjemujesz, albo.... <rozkłada ręce w "bezradnym" geście.> Sammy pozostanie martwy.
Gość
<Bierze oddech i przeciera twarz dłonią. Reszta życia w zamian za życie Sama.> Okey. <wydusił z siebie i uśmiechnął się bezradnie zaciskając wargi> Sprowadź Sama i widzimy się za miesiąc. <powiedział beznamiętnie>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (14-04-14 17:57:40)
Gość
<Uśmiecha się szeroko. Wiedziała że tak będzie.> Zastanowię się czy przyjdę osobiście... <mruga do niego i robi kolejne parę kroków w jego stronę stając przed nim.> Więc zostaje tylko formalność. <uśmiech staje się szerszy.> Przypięczetowanie umowy... pocałunkiem. <Mruży lekko oczy patrząc na niego wyczekująco.>
Gość
<przewrócił oczami i skrzywił się nieznacznie> Przynajmniej nie jesteś brzydka. <mruknął kąśliwie i pocałował ją bez wszelkich uczuć>
Gość
<Uśmiecha się słysząc jego słowa. Czując jego usta na swoich uśmiecha się jeszcze szerzej i pogłębia ten beznamiętny pocałunek po czym odsuwa się. Posyła mu drwiący uśmieszek i znika bez słowa.>
Gość
<przetarł usta wierzchem dłoni, rozglądnął się jeszcze raz i odszedł>
Gość
*poprzedniego wiezora wróciła na noc do domu. No i dzisiaj wieczorem znów wyszła z loftu, bo cholernie sie nudziła. Tak wiec po wyjściu z domu idąc w strone centrum, wyjęła z keszeni telefon. Przeglądała sobie najnowsze wiadomości i trafiła na najnowszy wpis Plotkary. Igrzyska w Mystic Falls? Mogło być ciekawie. Bliźniaczki, Miranda i jakaś dziewczyna której nawet nie znała. Kto tam był z facetów? Dean - szkoda biedaka, ten pewnie padnie pierwszy zaraz po dziewczynach. Alexander.. Charlotte staneła w miejscu. o boże.. nie, nie nie.. On z tego wyjdzie. Na 100%. Charlotte otrząsneła się i ruszyła powoli do ścisłego centrum. Charles i Sam. No patrzcie. I u kobiet i u facetów jest rodzeństwo.* Brawa za pomysłowość, suko. *mrukneła i skręciła do MG chowajac telefon do kieszeni*
Gość
<wychodzi na ulice i rozgląda się przez moment. Siada na krawężniku i zapala papierosa zadumając nad czymś>
Gość
< Miranda pojawiła się na skraju ulicy. Specerowała to tu to tam z rękoma założonymi na piersi. Stukot jej obcesów nie sprawiał, że była ona niedowykrycia. Zauważyła znajomą sylwetkę w oddali. W końcu ktoś znajomy... Bez skrupułów podeszła do Alexandra i usiadła obok niego, prostując szczupłe nogi > Co słychać panie Kahn ? < podniosla pytające spojrzenie spod kapelusza >
Gość
<unosi kącik ust nawet na nią nie patrząc i dopiero po chwili wydmuchuje dym i spogląda na nią kątem oka> Zrobiłem sobie chwilowo wolne w branży lekarskiej i wyszedłem na fajkę. <wzrusza ramionami>
Gość
Mam do ciebie niecodzienne pytanie < odgarnęła włosy i spojrzała na niego > Gdzie się wszyscy podziewają? Całe miasto zwiedziłam wczoraj aby kogoś spotkać, a tu żywej duszy nie było... < przygryzła wyczekująco wargę, a czując wibracje telefonu odczytała sms i uśmiechnęła się pod nosem >
Gość
Na igrzyskach. <przewraca oczami> Oglądałaś chyba? <unosi brew i spogląda na nią> To Czerwona suka urządziła taką zabawę. Musialem umrzeć, żeby wrócić. <odwraca głowę w jej stronę> Kanibale mnie zjadły po tym, jak spadlem z 5 metrów. z drzewa, zaplątany w siatce. <uśmiecha się szeroko i kręci głową>
Gość
Nie oglądam telewizji < wzruszyła beznamietnie ramionami > Cieszę się, że ominęła mnie zabawa w tym cyrku. Choć nie powiem, zabawnie bybyło. < przyłożyła kciuk w zamyśleniu > Albo i nie. Na pewno porwała też Sama i Deana, tak... ? < wyprostowała nogi, a rękoma przygładziłą bluzę na udach >
Gość
Nie wiem czy.. ciągle było zabawnie. <marszczy lekko brwi myśląc o śmierci Char i rzuca papierosa przed siebie> I bliźniaczki, Charlotte, Hazel, jakiegoś Isaaca i Brama.. <kręci głową nie wiedząc co to za typki>
Gość
Cała śmietanka towarzyska < zaśmiała się gorzko pod nosem > dobrze, że mnie nie "zaprosiła", choć pewnie to miała być kara... < pokręciła głową i wróciła spojrzeniem na jego twarz > Jak się czujesz po tym wszystkim? I co z resztą? < przybliżyła się do niego, stykając się delikatnie biodrami >
Gość
Może chciała ci dać odetchnąć.. albo szykuje coś gorszego. <unosi kącik ust i spogląda na nią> Nie wiem. Na początku.. było cienko. Myślałem, że Charlotte naprawdę.. umarła. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. <milknie na chwilę> To bolało. <kręci głową i zaciska wargi> Jednak kiedy okazało się, że.. jest cała i zdrowa, tak jak ja i inni. Nawet Jas, zapomniałem dodać, że też tam była. <przygryza lekko wargę i wzrusza ramionami> Chyba trochę wyluzowałem i już jest w porządku. Ostatnio mam jakiś dziwny okres, kiedy tracę bliskich i zyskuję ich z powrotem. <uśmiecha się lekko>