Gość
Nie do końca... *pokiwał przecząco głową wyciągając szklanki* chciałem się zabawić z Tobą
*spojrzał jej w oczy, a słysząc pytanie parsknął śmiechem*
No nie! Czy naprawdę wyglądam na geja? *uniósł brwi, kręcąc głową* grabisz sobie, brzydulko. Jeszcze raz i inaczej pogadamy *pokiwał groźnie wskazującym palcem i zaczął nalewać alkohol*
Gość
Och nie przeszkadza ci to, że po ostatnim razie nie kwapię się do żadnych zbliżeń z twoją osobą? < spojrzała na niego sceptycznie. Poprawiła krótkie spodenki na swoich udach i wyciągnęła rękę po whisky > Nie wyglądasz, ale kto cię tam wie. Finnick jest dość ciekawą osobą...
Gość
<podchodzi pod dom i puka. Pociera o siebie palce i wzdycha cicho. Kiedy nikt nie otwiera przez zdawało by się dla niego długą chwilę, naciska klamkę. Kiedy drzwi się uchylają, wchodzi niepewnie do środka> Miranda? <woła i rozgląda się. Przechodzi do salonu, a słysząc głosy w kuchni, wchodzi do niej i unosi kącik ust na jej widok> Hej ko.. <urywa, kiedy zauważa faceta. Spogląda to na nią, to na niego i mruży oczy> Przeszkadzam? Chyba nie słyszałaś jak pukam.
Gość
Jak tak je poprawiasz to jesteś jeszcze bardziej podniecająco *puścił jej oczko, nie odpowiadając na jej pytanie po czym jęknął pod nosem, wypił jednym łykiem alkohol ze szklanki*
Jeszcze słowo! *spojrzał na nią spode łba, słysząc męski głos odwróił się na pięcie i wzruszył ramionami*
Jestem Lee, były znajomy Mirandy, przyjechałem na kilka dni w odwiedziny do chłopaka *powiedzial z rozbawieniem w kierunku chłopaka*
Ostatnio edytowany przez Charles Blackwood (30-03-14 15:29:24)
Gość
Charles Blackwood napisał:
Jak tak je poprawiasz to jesteś jeszcze bardziej podniecająco *puścił jej oczko, nie odpowiadając na jej pytanie po czym jęknął pod nosem, wypił jednym łykiem alkohol ze szklanki*
Jeszcze słowo! *spojrzał na nią spode łba*
<unosi brew słysząc co mówi i zaciska dłonie w pięści> Charles, Lee. W końcu. <oznajmia sucho> A teraz wypierdalaj stąd, albo rozerwę ci tętnicę. <robi krok w jego stronę> Teraz <warczy i patrzy mu prosto w oczy>
Ostatnio edytowany przez Alexander Kahn (30-03-14 15:31:00)
Gość
< Miranda zaskoczona spojrzała na Alexandra. Zmarszczyła zdezoriętowana brwi. Czy on na prawde nigdy nie mógł zapukać? Sledząc bieg wydarzeń jej zdenerwowanie rosło jeszcze bardziej. Czy to RC dała mu cynk? > Jeśli zamierzacie się bić to zróbcie to bez rozlewy krwi < starała się to powiedzieć pewnie, ale we wnętrzu drżała przed tym jaka sieczka się tu moze stać >
Gość
Oh nigdzie się stąd nie wybieram, butelka jeszcze pełna *wskazał gestem głowy na whisky i uniósł wskazujący palec*
Wybaczcie *wyciągnął telefon i przez dobre kilka minut pisał smsa, po czym spojrzał na Mirande*
Nie, nie mam zamiaru się bić a ty gościu zluzuj. Przyszedłem po moją własność, kurtkę. I nie mam zamiaru wychodzić bo jakaś nabuzowana hybryda tego chce. Zajmijcie się sobą gołąbeczki, a ja opróżnił alko
Gość
< Spojrzała na niego z podzięką? Nie wiedziała jak to określić, ale cieszyła się z jego braku chęci rozlewu krwi > Twoja kurtka jest w moim pokoju, na piętrze drzwi na wprost schodów < powiedziała cicho i wlepiła oczy w Alexandra >
Gość
Spokojnie kotku. Tylko skręcę mu kark i będzie po wszystkim. <unosi kącik ust> Jeszcze pełna? Jestem w tym dobry, pokażę ci jak ją szybko opróżnić. <skina głową i uśmiecha się szeroko. Zabiera butelkę, zakręca ją, po czym bierze zamach i z impetem uderza go nią w jego głowę tak, że cała się rozpada> Widzisz? Wystarczy trochę wyobraźni. <cmoka i uśmiecha się. Przeciera dłonie i opuszcza resztki szkła, które trzymał> Gdzie się spieszysz? Dopiero zaczynam. <przechyla lekko głowę w bok>
Gość
Jesteś takim idiotą, że nic dziwnego że mała nie wykazała dość silnej woli by mi się oprzeć *zacmokał w powietrzu i schylił się lekko tak, że butelka jedynie zahaczyła o jego bark, z jego skóry poleciała czarna krew*
Czepiasz się jej a sam robisz gorsze świństwa, tak Mirando, dobrze o tym wiesz *wywraca oczami*
Chcesz się bić tak? Ojej straszne zaraz się rozpłaczę *podszedł do niego i spojrzał mu groźnie w oczy*
Pochodzę z piekła, tępaku i chętnie Cię tam wyślę *popchnął go z całej siły na drugi koniec pokoju*
Btw twoja impreza była do bani
Gość
< Miranda westchnęła ze strachu i zakryła buzię dłońmi. Nie miała pojęcia jak się do tego ustosunkować i tylko miała ochotę zatrzymać chłopaków w ich pozycjach i wywieźć na dwa odległe krańce globu. Niestety nie posiadała takich umiejętności > Natychmiast przestańcie do jasnej cholery, bo inaczej obydwoje będziecie mieli przechlapane z mojej strony < warknęła wściekła i stanęła pomiedzy nimi. Jej włosy zaczęły się elektryzować z nadmiaru emocji >
Gość
Woow. <mruga kilka razy udając zaskoczonego> I skąd ty tyle o mnie wiesz? Jestem.. <wzdycha> Zdruzgotany. <zaciska wargi i nie mogąc się powstrzymać, unosi leniwie kącik ust kiedy podchodzi, A. patrzy na niego z góry; znika kiedy chce go popchnąć, ale po chwili pojawia się za nim i gwiżdże> Tutaj piesku. <uśmiecha się zadziornie, a kiedy chłopak się odwraca, uderza go z pięści w twarz, a zaraz potem z kolana w brzuch> Zazdrość boli? Smutne.
Gość
Zazdrość? O Ciebie? Błagam wystarczy spojrzeć na tą krzywą mordę..*zanucił pod nosem, a słysząc słowa Mirandy wstrzymuje oddech i marszczy brwi*
Miałem u Ciebie przechlapane już wcześniej ale.. Cóż poznanie wroga to pierwszy krok do zniszczenia go *mówi cichym, niskim głosem i unosi głowę, plując mu w twarz*
W porządku, jako, że mi bardziej na niej zależy hmm.. *Wzruszył ramionami, prostując sie, uśmeichnął się pod nosem, praktycznie nie czując bólu, gdy dostał w twarz, a gdy chłopak zamachnął się na jego brzuch, po prostu zmaterializował się na drugim końcu pokoju*
On Cę nie kocha *spojrzał na Mirande kątem oka*
Gość
Mówiłam ci przed chwilą, nie lubię jak ktoś wypowiada się w imieniu innej osoby. Niech sam powie jak jest, ale najpierw przestańcie ! < krzynkęła pełna emocji i postawiła między nimi dość silną magiczną zasłonę > O co wam chodzi do jasnej cholery ? < ścisnęła dłonie w pięści >
Gość
<kiedy spluwa mu na szyję, bo okazuje się za niski, uśmiecha się pod nosem i przeciera ten syf> Ledwo do pasa mi sięgasz, łatwiej będzie cię zgnieść. <śmieje się i kręci głową spokojnie; a kiedy znika, wygładza koszulę> Co? <wybucha śmiechem> Zależy ci na niej? Wooho, kotku.. <> Dlatego ją zgwałciłeś? Ależ ty masz sposób na okazywanie uczuć. <zaciska wargi rozbawiony i spogląda na Mirandę> Poważnie? Teraz ją przekabacasz na swoją stronę? Niegrzeczne zagranie. <cmoka udając poruszenie> Gdzie uciekasz? Czyżbyś się bał? Ooch.. <mruczy, pojawia się przy nim i wciska dłoń w jego tors ściskając jego serce mocno a widząc, że go to boli, uśmiechnął się tylko> W łóżku też tak jęczysz? Nie dziwię się, że cię nie chciała. <wyrywa mu serce, upuszcza je i 'przypadkiem' zdeptuje, po czym cofa się> O.. To twoje? <cmoka> Sorki. <mruczy i uśmiecha się szelmowsko. Kiedy chce podejść i okazuje się, że nie może przez zasłonę Mirandy, przenosi na nią wzrok i rzuca jej swój telefon z ostatnią wiadomością> Broń go dalej.
Ostatnio edytowany przez Alexander Kahn (30-03-14 16:04:09)
Gość
*Spogląda na niego ze śmiechem i unosi brwi* Tak, ciekawe o kim nie myślała, uprawiając seks ze mną *wywraca teatralnie oczami*
Co ty taki sztywny? Rozluźnij sie trochę, albo okaż jej trochę zrozumienia bo.. zrobi to jeszcze raz i jeszcze.. ale nei ty wolisz się zajmować innymi *Wzrusza ramionami, a keidy bariera zatrzymuje Alexandra śmieje się pod nosem, wywracając oczami*
Co za żałość, i to Ci się podoba Mirando, doprawdy ciekawe *odpisuje na smsa*
Gość
< Miranda z przerażeniem patrzyła na zachowanie Alexa. Kompletnie go nie poznała > Alexandrze ty... < kiedy rzucił jej telefon nawet go nie złapała. Nie musiała widzieć sms by wiedzieć co jest tam napisana. Poczuła jak zaczęła się trzęść i osunęła się na kolana. Zapora zniknęła, a jej szare oczy uniosły się ku twarzy hybrydy > Kiedy ty się tak zmieniłeś... < potem równie puste oczy skierowała na postać Charlesa > Odpuść, po prostu odpuść. Nie potrzebuję więcej kłopotów.
Ostatnio edytowany przez Miranda McGuinness (30-03-14 16:09:48)
Gość
Może wtedy, kiedy zaczęłaś mnie zdradzać? <zaciska wargi i przenosi wzrok na faceta> Wypierdalaj stąd. <rzuca sucho w jego stronę, a widząc jak wychodzi, wykonuje ruch ręką, ktory z daleka zatrzaskuje za nim drzwi> Może wtedy, kiedy sprzyjasz się z facetem, który cię zgwałcił? Postradałaś zmysły? <warczy zirytowany i kręci głową zawiedziony> Znowu zaczynasz swoje gierki z innymi. Obiecałaś mi.
Gość
(Czy mogłabyś z łaski swojej przestać kierować moją postacią? )
*Mimo wszystko zostaje, siada na kanapie i przysłuchuje się rozmowie*
Gość
< Miranda kompletnie zdezorientowana wstała na nogi i oparła sie o najbliższy blat. Westchnęła ciężko > Mów więcej. Proszę. Od początku rozmowy nie usłyszałam ani jednego pytania : wytłumaczysz mi o co chodzi? < zacisnęła dłonie w pięści > Odrazu rzucasz oskarżeniami, od razu! Tak jak zawsze nie mam nic do powiedzenia ! Dostałeś cynk od RC, masz swoją wersję wydarzeń, po jaką cholerę ty w ogóle ze mną rozmawiasz?! < poniosła wściekła głos. Miała serdecznie dosyć tej całej sytuacji > Bo ty nie wsadzasz swojego chuja w każdą napotkaną dziewczynę. Przepraszam, a może jedynie wolisz kokietować i napuszczać na siebie nadnaturalne, abyś potem mógł umyć od wszystkiego ręce ? < gniew czarownicy wyszedł spod jej kontroli i siłą woli rozbiła trzy szklanki >
Gość
Powiedzieć ci o co chodzi? O te zdjęcia. O to, że na niego lecisz! <wskazuje ręką na gościa siedzącego na kanapie> Widziałem to. Przestań się wypierać, myślisz, że zdjęcia kłamią? Sama się przyznałaś ostatnio. <prycha i kręci głową> Robię to, ale przynajmniej one tego chcą. I nie robię tego, kiedy mam ciebie. W przeciwieństwie do dziewczyny, która stoi na przeciwko mnie. <zaciska wargi> Po prostu nie chcesz się przyznać. Mimo tego, czy teraz się ruchacie czy nie, nie ufam ci, Miranda. I nie będę ci ufał, już nigdy więcej. Po raz kolejny zawiodłaś moje zaufanie, ale tym razem mnie straciłaś. I to nie ja się zmieniłem. Bo byłem taki sam. To ty się wypaliłaś, nie było cię, kiedy tego potrzebowałem. Odeszłaś i patrzyłaś tylko na swój koniec nosa nie licząc się z tym co ja czułem. Spójrz w końcu na siebie i przyznaj się do tego. Nie mówię, że jestem niewinny. Ale nie zrobiłem nic, co mogłoby zaważyć na twoim zaufaniu do mnie. <cofa się kilka kroków w tył i podnosi telefon> To koniec. Teraz możesz go wyruchać na tysiąc sposobów. Tylko uważaj, jak pewnego dnia obudzisz się z nożem wbitym w brzuch. <rzuca oschle i znika>
Gość
Chyba sobie kurwa kpisz. Nic nie zrobiłeś aby zawieść moje zaufanie? zycie z kochającą ciebie Charlotte to poważdy powód abym miała wątpliwości < jej włosy stały w połowie dęba. Miała już ochotę rozwalić cały ten dom. > Powiedziałeś mi, że twoja śmierć musi być. Rozwaliłęś mnie na 1000 kawałeczków i nie wiedziałam jak będę żyła. Nawet nie miałam czasu się nad tym zastanowić bo wróciłeś i znów zaczęła się telenowela. Wymagasz odemnie całkowitego oddania i masz racje, ja ci tego nie dam < przełkneła ślinę i w milczeniu wysłuchała jego dalszych słów. Chciała jeszcze coś dodać, ale nie widziała w tym sensu > Żegnaj. < szepnęła pod nosem kiedy znikał. Czując jak w kąciku jej oczu zbierają się łz podeszła do szafki, wyciągnęła kolejną butelkę Whisky i bez zastanowienia zaczeła z niej ciągnąć trzy łyki na raz >
Gość
*Obserwował wszystko w ciszy a gdy ten dupek wyszedł z domu, Charles cały czas obserwował w ciszy Mirandę. Wstał i poszedł do kuchni, opierając się o ścianę* Cóż.. *odezwał się cicho, źle się z tym czuł* Powinienem Cię przeprosić, prawda? *spogląda na nią kątem oka i zabiera jej butelke z ręki*
Gość
< Mirandzie nie było śpieszno aby wytrzeć łzy spływające po policzkach. Spojrzała na niego wilkiem kiedy zabrał jej butelkę, a w przełyku poczuła cierpki smak alkoholu > Ciekawe za co? Poza tym ty nie przepraszasz < wyciągnęła rękę do butelki mając nadzieję, ze odda ją bez problemu >
Gość
Teraz przepraszam, nie wiem za co.. dobra wiem *wzniósł oczy ku górze, nie przywykł do tego, westchnął pod nosem* to przeze mnie masz problemy, tak jestem przeklęty, spójrz na mnie wszystko czego dotykam sie rozwala *spojrzał na butelkę i wylał cały alkohol do zlewu*
Nie pozwolę Ci wypić więcej *powiedział stanowczo*