Gość
< Miranda chciała coś powiedzieć, ale tylko poddała się pocałunkowi chłopaka. Objęła dłońmi delikatnie jego ramiona aby nie zadać mu bólu > Zajmę się tobą, obiecuję wydobrzejesz < wyszeptała pomiędzy pocałnkami > Jestem pewna, że dokonam cudów i będziesz zdrów. < spojrzała mu głęboko w oczy po czym, wstała >
Gość
*kręci głową i obserwuje ją* Może to jest kara za to wszystko i po prostu muszę ją przetrwać? Daj spokój, proszę.. *chwyta jej nadgarstek i powoli zsuwa dłoń na jej dłoń* Zapomnij o tym.
Gość
< Zmarszczyła brwi > Na początku wyzucasz mi, że ci nie pomagam, a teraz odrzucasz moje chęci. < zabrała rękę i przyłożyła ją do policzka Alexandra > Nie rób z siebie męczennika. Przecież wiesz, ze mogę łatwo temu zaradzić.
Gość
*zaciska wargi i chwilę nad czymś myśli* Okay. Ale jak to będzie jakieś silne zaklęcie, to się nie zgadzam.
Gość
< pokiwała głową > Tutaj nie potrzeba dużo magii użytkowej < zacmokała i podeszła do drzwi > Za chwilę wrócę < zbiegła na dół. Przy okazji rozejrzała się za Danielem. Podchodząc do szafek zauważyła liścik od niego. Uśmiechneła się mimowolnie i zabrała wszysko po co przyszła. Wróciła do pokoju i rozsypała na podłodze sporo ziół. Do możdzierza wsypała nieprzyjemnie pachnącą mieszankę i zalała wszystko wrzątkiem. Przemieszała parę razy papkę. Zamknęła oczy i wyszeptała parę formułek pomagających wzmocnić substancje. Na sam koniec, nacięła delikatnie nagdarstek i dodała trochę swojej krwi > Które rany są najgorsze? Szczerze, bo inaczej sama ocenię < uśmiechnęła się słabo trzymając moździeż w rękach. >
Gość
*obserwuje ją dokładnie i siada na skraju łóżka* Te na plecach, po.. biczu i postrzałowe. *zaciska wargi* Śmierdzi *uśmiecha się lekko*
Gość
< zacisnęła usta w cienką linię i posadziła Alexandra na łóżku. Zdjęła z niego delikatnie koszulkę i bandarze. Na początku wytarła jego rany zwilżoną gazą nasączoną w środku dezynfekujacym. Wszysko robiła na tyle delikatnie, aby sprawić mu jaknajmniej bólu > Poczujesz nieprzyjemne swędzenie, ale pomoże < odparła spokojnie i pocałowała go w nagie ramię. Nabrała trochę papki w palce i pokryła nią dokładnie każdą ranę Alexandra, mając nadzieję, że już za chwilę poczuje jakąkolwiek ulgę >
Gość
*kiedy przemywa jego rany, syczy i krzywi się* To konieczne? *mruczy cicho i zaciska wargi* Okay, oby.. *wzdycha ciężko i uśmiecha się słabo, Kiedy całuje jego ramię* Kocham cię. *śledzi ją wzrokiem, kręci głową i przełyka ślinę, kiedy robi mu okład. Po chwili ból staje się mniejszy i otwarte rany zaczynają się goić* Nie boli. *mówi cicho*
Gość
< spogląda na rany i widzi powolną poprawę. Szczerze uśmiecha się pod nosem > Wiedziałam, że zadziała... < spojrzała mu prosto w oczy. Pogładziła go po twarzy ręką na której była zaschnięta krew dziewczyny > Nie potrzebujesz się wzmocnić? Wiesz... < pokazała spojrzeniem na swój nadgarstek >
Gość
*kiedy dotyka jego policzka, automatycznie jego wzrok kieruje się na ranę* Nie. *odpowiada szybko i kręci głową. Ściera trochę papki ze swojej rany i delikatnie wciera ją w rankę Mirandy* Nie będę się na tobie karmić.
Gość
< Uśmiechnęła się nikle > Ale moja krew jest kluczem w leczeniu. W moich księgach jest napisane, że krew osoby którą się kocha leczy najlepiej, a nawet te nieuleczalne wypadki. Boję się, że to może nie wystarczeć < przygryzła zdenerwowana wargę >
Gość
Nie zrobię ci krzywdy. Samo mi się zagoi. *gładzi delikatnie jej policzek i kręci głową* Zaufaj mi, nie boli tak bardzo.
Gość
< Pokiwała głową > Ufam. Pozwolisz że skocze do łazienki? Nie wyglądam zbyt świerzo < uśmiechneła się pobłażliwie i znikneła za drzwiami. W łaziencie, wzięła szybki prysznic myjąc się cytrynowym płynem. Zostawiła mokre loki, a na ciało naciągnęła luźne szare dresy oraz delikatną błękitną koszulkę na ramiączkach. Wróciła czym prędzej do sypialni i usiadła obok niego > Alex... zanim doszło do twojego wypadku myślałam nad czymś. Myslałam o tym, że cię kocham i chciałabym dać ci tyle szczęścia ile chcesz. I o tym, że chcę swoje życie budować z tobą, bez martwienia się o przyszłosć
Gość
Pewnie, idź. *uśmiecha się lekko i odprowadza ją wzrokiem. Ogląda swoje rany, wstaje i podchodzi do okna z dłońmi w kieszeniach. Kiedy podchodzi, odwraca się w stronę dziewczyny i przygląda jej się* Nawet jeśli będziemy mieć dzieci, to.. ja wciąż będę żył wiecznie, a ty się zestarzejesz. Czas jest naszym wrogiem. *mówi ciszej i zakłada jej kosmyk włosów za ucho* Znalazłaś jakieś rozwiązanie?
Gość
< opuściła wzrok. Zadawał niewygodne pytania > Alex, czasu nie jest tak łatwo oszukać. Ale sa pewne zaklęcia które pozwalają na wiele < dorkneła dłonią jego ramienia i potrząsneła wilgotnymi włosami roztaczając woń cytryny > Czytałam o nich i myślę, że za parę lat, kiedy bęe zmuszona je użyć to dam radę. Ciąglę się rozwijam, a z tym moja moc < usmiechneła się pocieszająco > Myślisz, że nikt nie rozbije naszego zwiążku ? < nie chciała mówić, ze ma tu na myśli 1000 dziewczyn kręcących się przy Alexie. >
Gość
Są? To chyba w porządku.. *mówi cicho, czując jej zapach, przysuwa się i całuje ją delikatnie w czoło* W takim razie.. *uśmiecha się powoli i kręci głową z niedowierzaniem* Kto miałby chcieć to robić? Nie sądzę..
Gość
< przytuliła się do niego, nadal z należytą ostrożnością > Nigdy nic nie wiadomo... Jesteś taki popularny wśród kobiet < mrukneła pod nosem i wtuliła jego głowę w pierść. Zmieniając temu powiedziała odważnie > Kiedy zaczniemy operację Baby Boom? < uśmiechnęła się kokieteryjnie >
Gość
Co z tego, jeśli one zwracają na mnie uwagę, a ja na nie nie? *uśmiecha się delikatnie i po chwili parska śmiechem* Baby Boom? Może jak wrócę do formy? *unosi kącik ust i gładzi powoli jej plecy*
Gość
< uśmiechnęła się zalotnie > Nie ma sprawy. To mają być najpiękniesze chwile w naszym życiu < mruknęła mu do ucha i pocałowała jego płatek > Poza tym, stało sie coś ważnego < przełknęła ślinę > mój brat zmartwychwstał...
Gość
Każda chwila z tobą jest najpiękniejsza w moim życiu. *przymyka powieki i uśmiecha się. Marszczt brwi i spogląda na nią* Co? Jak to zmartwychwstał?
Gość
To wszystko jest ponownie skomplikowane. Nawet nigdy ci o nim nie mówiłam, ba, każdemu przedstawiam się jako jedynaczka. Umarł 5 lat temu w katastrofie lotniczej. Przed śmiercią nie mieszkaliśmy razem i ogólnie nie mieliśmy zbyt dobrych kontaktów. Aż nagle wczoraj go spotkałam... Jest na dodatek wampirem < rozłożyła bezranie ręce i opadła na łóżko > Co ja mam robić to nie wiem. Ale nadal w nim widzę starego Daniela < uśmiechneła się lakonicznie >
Gość
Dlaczego o nim nie wspominałaś? *marszczy lekko brwi i kręci głową* Wampirem *mruczy ponuro* Sucks. Jesteś pewna, że możesz mu ufać? Bo ja nie. *zaciska wargi*
Gość
< spojrzała w sufit > Nie było czego wspominać. Wściekłam się jak go wczoraj zobaczyłam, wręcz pobiłam < westchnęła niezadowolona > Ufam mu , to mój brat. Muszę.
Gość
Jeśli już go pobiłaś, to przynajmniej ja nie muszę. *uśmiecha się lekko i układa się obok niej. Splatają palce i całuje jej dłoń delikatnie* Gdzie teraz jest?
(ja idę. Możesz go poprowadzić jak tam będziesz chciała, a jak nie to zostaw i jutro skończymy )
Gość
Teraz? Napisał mi notkę, że wyszedł. Jest starszy niech robi co chce < puściła mu oczko i pocałowała w czubek nosa > Pójdę na dół i też mu zostawię wiadomość. Niech się nie przestraszy , ze śpię z chłopakiem w jednym łóżku < zachichotała i zbiegła do kuchni. Tam napisała na kartce : Daniel, zostań tutaj ile chcesz. Teraz to twój dom. Ostrzegam, śpię z moim chłopakiem. Buziaczki MM. Wróciła do sypialni i położyła się do łóżka > Dawno nie spaliślmy razem w świętym spokoju < uśmiechneła się błogo i położyła razem z chłopakiem na świeżej pościeli>