Gość
*Charlotte podniosła głowę, gtóra opadła jej wcześniej na podciągnięte pod brodę kolana. Pokiwała głową.* Kompletnie pijana.. *spojrzała na niego i posłała mu uśmiech.* Co mam ci opowiadać? Siedziałam w Grillu, poznałam jedna dziewczynę, zaczęłyśmy pić i później poszyłyśmy do klubu. *powiedziała na tyle składnie na ile umiała.* I żałuj że cię tam nie było. Ominą cię striptiz w moim wykonaniu. *zaśmiała się i oparła się o jego ramię.* I zostawiłam tam kurtkę... *zrobiła minę zbitego psiaka.*
Gość
Wszystko przed nami, prawda? <uśmiecha się szeroko> Kurtkę? Wrócę po nią potem. Ale najpierw zajmę się tym co najwazniejsze. <obejmuje ją ramieniem i całuje we włosy, aż nagle znajduje się na jego rękach i idą przed siebie> Nie zaprosiłyście mnie na taką zabawę? <wzdycha i zaciska wargi rozbawiony>
Gość
Oczywiście *zapewniła Alexandra.* Mam nadzieję. Jedna z moich ulubionych... *Kiedy wziął ją na ręce, nie spodziewała się tego, więc zaplotła szybko dłonie na jego karku.* Mógłbyś ostrzegać, co? Niby nie mam choroby lokomocyjnej.. *westchnęła.* No cóż.. Powiedziała, żeby nie wspominać o facetach i.. czymśtam w jednym zdaniu. Więc przepraszam, ale ograniczyłyśmy się do nieznajomych i striptizerów. *podnoisła głowę i spojrzała na niego.* Ciekawe czy Faye by cię polubiła... *mrukneła Charlotte pod nosem i uśmiechneła się.*
Gość
<uśmiecha się szeroko na jej słowa i po chwili zaczyna się śmiać> Ani lęku wysokości? Dobrze że nie mam 5ciu metrów, dopiero by cię zemdliło. <unosi leniwie kącik ust i spogląda na nią> Och, striptizjerów? Byli chociaż dobrzy w łóżku? <spogląda na nią rozbawiony> Faye? <uśmiecha się szeroko na myśl wczorajszego wieczoru> Opowiem ci jak wytrzeźwiejesz, bo znam ją.. hm, dosyć dobrze. <unosi kącik ust wciąż idąc przed siebie>
Gość
Przecież latam czasami na skrzydłach, więc lęku wysokości nie mam, durniu. *prychnęła* Nie wiem, jakoś nie specjalnie spieszyło mi się do łózka z którymś z nich. *znów podniosła głowę.* Tak, Faye... *zmrużyła oczy. Powoli trzeźwiała.* Już aż tak pijana to ja nie jestem. O co z nią chodzi? *uniosła brwi pytająco.* I co ty porabiałeś w tym czasie? *zapytała się.*
Gość
Faktycznie. Jakbym cię teraz nie trzymał, uderzył bym się w czoło. <śmieje się cicho> Wolisz mnie? <spogląda jej w oczy i unosi kącik ust> No jasne że wolisz. <zaciska wargi rozbawiony> Kiedy się tu przeprowadziłem, byliśmy parą. <przewraca oczami> Spędzałem czas z własnym ja.
Gość
A to nie oczywiste? *usmiechneła się szeroko* Byliście razem? *zrobiłą zamyśloną minę* To wyjaśnia, jakim cudem też znała kogoś znacznie bardziej atrakcyjnego od przystojnych striptizerów. *wydęła znudzona wargi.* Sam? Biedaku, o czym ty tak myślałeś?
Gość
Upewniam się tylko w swoim przekonaniu. <uśmiecha się szelmowsko> Byliśmy, ale zostawiłem ją dla Mirandy. <wzdycha cicho i spogląda jej w oczy> O swoim życiu.
Gość
A teaz się rozstałeś z Mirandą. Czy historia zatoczy krąg i wrócisz do Faye? *zapytała i uśmiechnęła się.* Jestem pijana. Będę wygadywać rózne rzeczy. Jak nie chcesz to nie odpowiadaj na pytania. *zmarszczyła brwi.* kiedy dojdziemy?
Gość
<unosi brwi> Żartujesz sobie, prawda? <pyta całkiem poważnie spoglądając na nią> Ja i związek? Alexander Kahn w związku. <prycha> Brzmi bardziej śmiesznie niż prawdziwie. <mruczy i kręci głową> Nie ma sprawy. <mruży oczy myśląc nad czymś> Wczoraj wylądowaliśmy w łóżku i prawie doszła, aż wywinąłem jej uroczy numer i zostawiłem na pastwę losu za to, że powiedziała 'wygląd dobry, charakter do wymiany'. A raczej potwierdziła te słowa. <przygryza lekko wargę i patrzy przed siebie> Już prawie jesteśmy.
Gość
Wiesz, o ile dobrze liczę, to byłeś już w dwóch... *wytknęła mu to i poruszyła się w jego ramionach.* Chyba już dam radę sama iść. *spojrzała na Alexa i słuchała co dalej mówił.* Jesteś okrutny. *zarzuciła mu, kiedy skończył krótką historię.* W końcu...
Gość
*Wyszła z domu i schowała ręce do kieszeni. Ruszyła przed siebie*
Gość
*Zawróciła do domu*
Gość
<Parkuje Impalę, wysiada z samochodu po czym obchodzi go, otwiera bagażnik, a nim "skrytkę" i wyjmuje z niej kilka potrzebnych rzeczy. Zamyka samochoód i idzie chodnikiem z dłońmi w kieszeniach, co jakiś czas rozglądając się>
Gość
*Kiedy wyszła z domu, nie miała zupełnie pomysłu co robić. Jak się ucieszyła widąc znajomą sylwetke Deana nadchodzącego z naprzeciwka. Zatrzymała się kiedy ją mijał.* Dawno cię nie widziałam.
Gość
<obrócił głowę w stronę, z której usłyszał głos> Meg. <"przywitał się" unosząc brwi i mierząc ją obojętnym wzrokiem> Ostatnio się widzieliśmy, gdy ktoś ukradł mi samochód i próbował cię nim przejechać. <ściągnął brwi przypominając sobie to zdarzenie>
Gość
*sćągnęła brwi.* Faktycznie. Miałam zły dzień. *uśmiechnęła się nieznacznie.* Czy ja już się zrewanżowałam za zabicie mnie, czy nie? Bo szczerze mówiąc już nie pamiętam, a z chęcią zrobiłabym to jeszcze raz.
Gość
Później uratowałem ci życie. Więc jesteśmy kwita. <na krótką chwilę ułożył usta w podkówkę> Zięc znówu mnie nie lubisz? <zapytał po chwili i uniósł brew>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (27-02-14 16:58:43)
Gość
*wzruszyła ramionami.* Niech ci bedzie. Uratowałes. *westchneła* Ale wiesz, jestem kobietą i urazę trzymam dośc długo. *uśmiechnełą się zadziornie* A powinnam cię nie nie lubić? *uniosłą brew* Z resztą, jak ci mija twój żywot łowcy?
(ja znikam na jakiś kwadrans.)
Gość
Sam nie wiem. Przed chwilą powiedziałaś, że masz ochotę mnie... skrzywdzić? <przekrzywił lekko głowę, jednak szybko odpuścił temat> Jak zwykle. <odpowiedział lakonicznie na jej pytanie wzruszając ramionami>
(okey c; )
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (27-02-14 17:05:28)
Gość
Tak, ale oczywiście na światło dzienne wywlokłeś argument, że uratowałeś mi tyłek, więc moje plany wzięły w łeb. *zawiedziona wydęła dolną wargę.* Skoro tak, to co powiesz na małe sparing? Ostatnio strasznie się nudzę i ćwiczę w piwnicy, ale to nie to samo co walka z kimś.
Gość
Ćwiczysz w piwnicy? <uniósł brew z rozbawieniem, po chwili zmierzył ją krytycznym wzrokiem> Nie ma mowy, blondie. Nie chcę ci zrobić krzywdy. <pokręcił przecząco głową>
Gość
W piwnicy przerobionej na salę treningową lub salę tortur i przesłuchań. *posłała mu uśmiech.* Nie dam sobie zrobić krzywdy. Nie tym razem. I znów - nie nazywaj mnie blondi.
Gość
Nie lubię walczyć z laskami. <powiedział, jakby to było oczywiste wyciągając dłonie z kieszeni> No chyba, że są pijawkami. <naprostował>
Gość
*prychnęła cicho* Tak jak ja jakiś czas temu? *uniosła brew pytająco.* A niby czemu nie? BO boisz sie, że jedna skopie ci tyłek?