Gość
< Automatycznie przypomniał jej się Alexander. Zawsze mówił, że jemu ludzkie jedzenie nie pasuje. Schowała dłonie do kieszeni kurtki i zacisnęła dłoń na telefonie. > To oznacza że dopiero od niedawna jesteś hybrydą ? < spojrzała na nią z zaciekawieniem > Ja o swoich mocach wiem dopiero od jakiś 2 lat.
Gość
Jestem hybrydą od około miesiąca *uśmiechnęła się słabo i zacisnęła w schowanej w kieszeni dłoni zapalniczkę * Stałam się nią praktycznie kilka dni przed przyjazdem tutaj, właściwie to tylko dlatego tu jestem *powiedziała i przełknęła ślinę na samo wspomnienie tego jak stała się wilkołakiem, a później hybrydą* Dwa lata? *zapytała i spojrzała na nią* Myślałam, że moce ma się od urodzenia
Gość
Uaktywniły się dwa lata temu. Nie pochodzę z magicznej rodziny dlatego nie mam pojęcia skąd te umiejętności < przymknęła oczy na wsponienie okropnych chwil > Jak to się stało ? Znaczy wiesz, jeśli nie chcesz nie musisz odpowiadać < Miranda oparła dłonie o biodra i utkwiła w blondynce spojrzenie >
Gość
Evelynn musze się przeprosić < przygryzła wargę i spojrzała w odwrotną stronę > Musze zniknąć, ale odezwij się - jesteś najnormalniejszą dziewczyną jaką tu spotkałam < Miranda puściła jej oczko i napisała na kartce swój numer telefonu, po czym zniknęła >
Gość
*uniosła kąciki ust i wsadziła kartkę do kieszeni jeansów* Do zobaczenia *powiedziała i zgasiła papierosa butem, po chwili sama zniknęła*
Gość
*Wyszła z domu wciskając ręce do kieszeni. Wyjęła telefon i już miała napisać SMSa ale się rozmyśliła. Schowała telefon i ruszyła przed siebie*
Gość
*Uniosła wzrok i spojrzała na Sama. Jej oczy lekko się rozszerzyły i zamiast odpowiedzieć objęła jego kark i pocałowała go namiętnie.*
Gość
*Patrzyła na niego uważnie przez chwilę a gdy zadał pytania przełknęła ślinę. Zacisnęła usta i rozejrzała się nerwowo. Bała się trochę to powiedzieć głośno ale cóż. Nie miała wyboru.* Krew.... cię wzmacnia. *westchnęła cicho* To prawda. Miałam zadanie od Lilith. Miałam cię karmić żebyś był na tyle silny by otworzyć bramy piekieł. *pokręciła głową i spojrzała w górę ,próbując powstrzymać łzy* Ale.... nie mogę. Nie mofę ci tego zrobić, ponieważ... *przygryzła wargę i spojrzała na Sama. W jej oczach błyszczały łzy* ...ponieważ cię kocham *dokończyła szeptem.*
Gość
Pomogę *odpowiedziała natychmiast* Ale będzie boleć... i... Sam to ... może cię zabić *spojrzała na niego poważnie. Ale ci pomogę. Wyjdziesz z tego. Obiecuję. *pogłaskała jego policzek.* A ja nie odejdę. Nigdy. *powiedziała i odwzajemniła pocałunek*
Gość
*Pokręciła głową* Co z tego? Nie możesz umrzeć. Dopiero sobie zdałam sprawę z tego że cię kocham. I nie chcę stracić *spojrzała mu głęboko w oczy i po chwili wybuchnęła trochę histerycznym śmiechem* Cholera, nie kochałam nikogo od czasów... *zastanowiła się* Cholera, ja nigdy nikogo nie kochałam... *pokręciła głową. W jej oczach nadal błyszczały łzy lecz teraz już się nimi nie przejmowała* Więc... Sam, nie jestem za dobra w tego typu sprawach. Mogę się założyć że wkrótce coś spieprzę.... ale trudno. *przełknęła ślinę.* Kocham cię *powtórzyła cicho*
Gość
*Parsknęła śmiechem chociaż nie było jej do śmiechu* Jestem kłamliwą suką *pokręciła głową* Jak możesz mnie kochać? *było to pytanie retoryczne. Ruby spuściła wzrok.* Dobrze.Obiecuję że już więcej cię nie okłamię....
Gość
Sam.. *westchnęła i pogłaskała go po policzku* To wiele dla mnie znaczy. *uśmiechnęła się słabo* Wiem. Ja wiem, że tak nie myślisz. *musnęła jego wargi*
Gość
*Wzruszyła ramionami patrząc na niego* Chyba lepiej będzie u mnie... wiesz , Dean za mną nie przepada *uniosła kącik ust wzruszając ramionami*
Gość
I tak mnie nienawidzi *wzruszyła obojętnie ramionami* jasne. *uniosła kącik ust*
Gość
Fajnie? *zaśmiała się* Przygarnęłam kota *dodała powstrzymując uśmiech i spojrzała na Sama poważnie* I nazwałam go Lucyfer.
Gość
Ojca *poprawiła go odruchowo momentalnie poważniejąc* tak, dość zabawne *wzruszyła ramionami* Mam raczej czarny humor pamiętasz?
Gość
*Spojrzała na niego zaskoczona* Nie mam pojęcia *odpowiedziała* Jestem demonem niskiej
rangi. Jestem od brudnej roboty *ostatnie zdanie wręcz wypluła ze złością*
Gość
*Zaśmiała się lekko* No tak. Nie chcemy żebyś się przeziębił *przewróciła oczami i ścisnęła jego rękę*
Gość
< Spaceruje uliczkami Falls, rozglądając się dookoła. >
Gość
< Wychodzę z domu prosto na ulicę. Ruszam przed siebie cały czas uważnie się rozglądając >
Gość
< Po krótkim namyśle obrała za kierunek jeziorko z plażą i pomostem. >
Gość
*Wszedł na ulicę i szedł spokojnie, wyciągnął z kieszeni kurtki skręta i zapalił go jednocześnie wyciągając fiolki z tabletkami i połykając kilka, po czym zadowolony, wyszczerzony spacerował ulicą, gdy zauważył dziewczynę całą w tatuażach, roześmiał się i zaczął bić brawo* Jeju, mała robisz z siebie żywy obraz *powiedział i zagwizdał z uznaniem*
Gość
< Spoglądam z zaskoczeniem na jakiegoś chłopaka. Odchylam głowę przyglądając mu się obojętnie > Mam traktować to jako komplement? < unoszę brew pytająco. >
Gość
Możesz to traktować jakkolwiek chcesz *Wzruszył obojętnie ramionami i podciągnął nosem wpatrując się w nią* Musiało boleć, prawda? *Zbliżył się do niej zaciekawiony i przejechał opuszkami palców po jednym tatuażu* Robienie tego, musiało zarąbiście bolec *Powiedział tak jakby był tym podjarany*
Gość
< Marszczę brwi przy pierwszych słowach. Co musiało boleć? Zaraz się jednak tego dowiaduję. Kiedy przesuwa palcem po jednym z moich tatuażów odsuwam się. > Nie za bardzo pamiętam < odpowiadam beznamiętnie > Byłam naćpana gdy robiłam akurat ten < wskazuję spojrzeniem tatuaż którego dotknął. >