Gość
Alexander:
*podchodzi pod dom i puka. Kiedy nikt mu nie otwiera i czuje krew, wywarza drzwi i wchodzi do środka. Marszczy brwi zaniepokojony, kieruje się do kuchni i kuca przy Mirandzie* Matko, co się stało? *uchyla wargi i odwraca jej głowę w bok* Cholera. *warczy i wgryza się w swój nadgarstek* Napij się. *patrzy na nią wyczekująco*
(sory, że z tego konta, ale nie mogę się na A. zalogować kiedy jestem na tel)
Gość
SMS od Dean'a: PROBLEMY? Może wpadnę i się jakoś przydam???
Gość
<Zanim doszło do otumienia, Miranda odpisała na sms. Gdy nagle usłyszała hałasy w jej głowie włączył się instynkt ostrzegawczy. Potem usłyszała parę zdań kierowanych do niej, a potem znów to samo - metaliczny posmak - zaczęła się krztusić wciskaną na siłę krwią. Odepchnęła z całej siły rękę i kopnęła z całych sił ta osobę w klatkę pierwiową. Dopiero po chwili zoriętowała się, że był to Alexander. Złapała się za szyję - krew na szczęście jej już nie leciała. Otrząsnęła się z amoku i podeszła na kolanach do chłopaka > Alexander... co ty tu robisz... ?
(spoko, spoko )
Gość
SMS od Dean'a: Niech ci będzie.
Gość
*kiedy go kopie, opada kawałek dalej i krzywi się lekko. Po chwili siada i przysuwa się do niej* A jak myślisz? *warczy cicho i z niepokojem patrzy na ranę* Jak to się stało? *marszcxy brwi i chce ją przytulić, ale w efekcie nic nie robi, żeby nie wpadła w szał*
Gość
< Miranda złapała oddech i otworzyła szeroko oczy. Źrenice nadal miała mocno rozszerzone - lek nie skończył jeszcze działać. Nie chciała aby widział jej w takim stanie dlatego zamknęła oczy i objęła kolana rękoma > nie dawaj mi swojej krwi już nigdy, proszę... < odetchnęła parę razy i czując że doła do formy spojrzała na niego już normalnym, zdrowym spojrzeniem. Przejechała dłonią po szyi i wyczuła jedynie średnich wielkości dwie blizny > A jak myślisz? Zostałam zaatakowana. Przez wampira. < uśmiechnęła się sarkastycznie i odrzuciła włosy na plecy > Ale nie martw się. Osłabłam z powodu wcześniejszej choroby i zaklęcia dzięki któremu moje ciało nie przyjmuje krwi wampirów.
Gość
Alexander:
Tak, teraz już zapamiętam. *zaciska wargi i przygląda jej się; przeciera twarz dłońmi* Okay. *kiwa głową i odwraca wzrok*
Gość
Nie jestem słaba < powiedziała bardziej do siebie niż do niego i zacisnęła pięści. Pomyslała o tym wszystkim, aż poczuła wielką wściekłosć na siebie. Jak mogła być taka nie rozsądna > Przepraszam, że musiałes być tego świadkiem...
Gość
Alexander;
Nie ma sprawy. *wstaje i rozgląda się. Nie masz zamiaru mi powiedzieć, że to wszystko o matce było kłamstwem? Zaciska wargi i bierze oddech, po czym wyciąga dłoń w jej stronę, aby pomóc jej wstać i nic nie mówi,*
Gość
< wstała już o pełni sił i pewnie staneła na nogach. spojrzała na niego podejrzliwie > Co się dzieje? Tyle się nie widzieliśmy ... < staneła i nie wiedziała co zrobić. chciała go przytulić, ale nie wiedzieć czemu czuła że to nie jest odpowiedni moment >
Gość
Wiem o tym, że.. to z matką było kłamstwem. *kiwa lekko głową* Byłem tu następnego dnia po przyjeździe i akurat cię nie było. Ani ciebie, ani innej osoby, ani innego zapachu. *zaciska wargi* Mogłaś mi powiedzieć, że chcesz wracać. Zrozumiałbym. *cofa się do tyłu, podchodzi do okna i opiera się przodem o parapet*
Gość
< ściągnęła brwi. Nieruszając się z miejsca mruknęła pod nosem > Widziałes sms. Był prawdziwy. Wróciłam i nikogo nie było. < przygryzła wargę i podeszła do niego > Nie robiłam tego z myślą, aby pozbyć się ciebie. < połozyła ręke na jego barku. Zamyśliła się. Zastanawiała się co jeszcze powiedzieć aby nie brzmiało to jak słaba wymówka > Kręciłam się przez ten czas to tu to tam... Dopiero dzisiaj zaczeło dziać się coś co moze podwyższyć ciśnienie.
Gość
Alexader;
*kręci powoli głową* Myślę, że właśnie tak było. Jeśli chciałaś odpocząć.. dałbym ci czas. *odwraca się do niej przodem i patrzy w jej oczy* Naprawdę.
Gość
< przygryzła wargę. nic nie powiedziała. Wiedziała kiedy lepiej zamilknać. Wyciągnęła do niego ręce na znak, że chciałaby się prztulić > Ja sama nie wiem... przyjechałam tutaj bo chciałam coś zmienić... A nagle się okazało, że znów jest to samo. < przełknęła ślinę i spojrzała na chłopaka > To nie jest narzekanie na twoją osobę, ale musze coś robić co mi sprawi satysfakcję. A to niestety łączy się z niebezpieczeństwem...
Gość
Alex;
Nie rozumiem. Chcesz.. *przytula ją i ściąga lekko brwi* Chcesz powiedzieć, że to koniec?
Gość
< Przestraszona jego słowami, spojrzała na niego wielkimi oczami > Nie! Oczywiście że nie, nie o to mi chodziło...
(musze isć :C)
Gość
Alex;
Więc o co? *marszczy lekko brwi i odwzajemnia spojrzenie* (luzik, potem skończymy)
Gość
< przygryzła wargę > Bo widzisz, ty się o mnie tak troszczysz i martwisz... Czuję się zamknięta pod kloszem. < spojrzała mu prosto w oczy z determinacją > Kocham cię, jesteś najwspanialszym facetem jakiego znam i to, że jesteś taki opiekuńczy nie jest niczym złym. Tylko ja potrzebuję powietrza, przygód, adrenaliny... < pokręciła głową > Abym mogła żyć. Tylko nie pomyśl sobie, że chcę wolnego związku. W moim sercu jesteś tylko ty.
Gość
Alexander;
*opuszcza na chwilę wzrok i unosi go po chwili* Więc co chcesz zrobić?
Gość
< zmarszczyła brwi. Czy ona wiedziała czego tak na prawdę chce? Pod tym względem nie różniła się od zwykłej nastolatki > chcę być z tobą. Ale chcę abyś zrozumiał, że potrzebuję adrenaliny. Nie musisz się o mnie martwić. < położyła jego rękę na swoim sercu > Ufasz mi ?
Gość
Więc co chcesz robić? Skakać na bungee? *unosi lekko brwi i kręci powoli głową* Ufam, ale.. *mówi cicho i odwraca wzrok* Nie wiem co o tym myśleć.
Gość
< lekko się poirytowała tym, ze do chłopaka nie docierają jej słowa > Najprościej - nie musisz się o mnie nadmiernie martwić. Mam głowę na karku i nie dam się zabić < objęła chłopaka w pasie i mocno przylgnęła do niego ciałem >
Gość
Muszę. Kiedy jesteś ranna.. Mam po prostu na to patrzeć? *kręci głową z niedowierzaniem i przytula ją do siebie* Chyba oszalałaś. Kocham cię i nie dam.. zrobić ci żadnej krzywdy. Jak chcesz się wyżyć, to trenuj boks.. czy coś. *wzdycha ciężko trochę się wyluzowując, chowa twarz w zagłębieniu jej ramienia, zamyka oczy i wzdycha jej zapach*
Gość
< Zamarła na parę sekund słysząc jego słowa. W głowie miała pustkę, nie wiedziała co myśleć. Była taka niezdecydowana, ze miała ochotę sama zapłakać nad sobą > Alex ja... przepraszam... Nie będę ryzykowała życia... Nie zrobiłabym ci tego... < złapała się jego koszuli i mocno przytuliła >
Gość
Wiem. Ale kiedy tylko będę mógł cię uratować, zrobię to za każdym razem. Nieważne jakie będą tego konsekwencje. *mówi cicho i muska wargami jej ramię*