Gość
SMS OD FAYE:
Hej napisz do mnie jak będziesz miał czas się spotkać.
Gość
*Wczoraj wrócił do domu i położył się spać.*
Gość
*Wstał, wziął prysznic, ubrał się, zjadł coś, założył kurtkę i wyszedł.*
Gość
SMS od Kate: Nawet mi o nim nie mów.
Gość
*Przyszedł do domu, wziął szybki prysznic, przebrał się w czarne spodnie i koszulę i wyszedł z domu.*
Gość
*Przyszedł z Vicky pod swój dom po bardzo długim spacerze i weszli do środka.*Witam u mnie. W końcu to Ty masz okazję zwiedzić mój dom.*Uśmiechnął się do niej.*Chyba wspominałaś coś, że masz coś dla mnie, prawda?*Zerknął na nią i uniósł brew.*Wiesz, że już nie mogę się doczekać.
Gość
<uniosła brew i pokiwała potwierdzająco głową, rozejrzała się i położyła swoją torbę, którą wcześniej cały czas przy sobie miała przy wejściu, przygryzła swoją dolną wargę spojrzała na niego> Mam, ale najpierw musisz mnie oprowadzić <uśmiechnęła się słodko i przechyliła lekko głowę> Poza tym cierpliwość popłaca <puściła mu oczko>
Gość
A więc chodźmy. Zobaczysz jak żyje twoja kolacja.*Złapał ją za rękę i poprowadził do salonu.*A więc tutaj mamy wysokiej technologii 52 calowy telewizor z jakże płaskim kineskopem, wspaniałe kanapy obite najwyższej jakości materiałem...*Oparł się tyłem o kanapę i przejechał dłonią po jej obiciu.*Oraz główną atrakcję tego wspaniałego pomieszczenia, stylowo wykonany barek pełen butelek z przeróżnymi, doskonałymi alkoholami. Zawsze otwarty do użytku gości.*Wskazał na barek i spojrzał na Vicky rozbawiony, unosząc kącik ust.*
Ostatnio edytowany przez Oliver Twist (23-12-13 00:34:34)
Gość
<zasłoniła sobie usta dłonią starając się nie roześmiać i obserwowała go uważnie, wsłuchując się w każde jego słowo, kiedy usłyszała o barku poruszyła brwiami> Zapamiętam to sobie <nie mogąc się powstrzymać podeszła do niego i zawiesiła ręce na jego szyi uśmiechając się słodko> Nie myślałeś nigdy o zostaniu przewodnikiem? Jesteś wręcz stworzony do tej roli i do rzecz jasna bycia moją kolacją, ale jedno nie wyklucza drugiego <przejechała dłonią po jego torsie i odsunęła się przygryzając swoją dolną wargę> Idziemy dalej?
Gość
*Zastanowił się przez chwilę.*Szczerze, to nie. Nie myślałem o tym nigdy, ale skoro tak uważasz, to...*Uśmiechnął się.*Zapamiętam to sobie.*Rozejrzał się po salonie i skierował w stronę kuchni.*Kontynuujemy zwiedzanie, zapraszam za mną.*Wskazał ręką kierunek.*A więc oto kuchnia. Jest przede wszystkim czysta.*Zaśmiał się i przejechał dłonią po blacie.*Poza tym jest lodówka...*Podszedł do lodówki i otworzył ją lustrując zawartość.*No, krwi tu nie znajdziemy, ale jest ser, jogurt...*Wyjął jogurt, przyjrzał się mu i wyrzucił do śmieci.*Nie ma jogurtu. Jest tu jeszcze jakaś szynka, dżem, ketchup, parówki, mleko, takie głupoty.*Zamknął lodówkę i odwrócił się w stronę Vicky.*Zlew jest tu i chyba nie muszę tłumaczyć jak działa i do czego służy.*Kiwnął głową w stronę zlewu i uniósł kącik ust.*Piekarnika też nie. Zostają jeszcze szafki.*Zaczął otwierać je po kolei i wyciągać jakąś rzecz będącą w środku.*Zupki chińskie... talerze... płatki...
Gość
<podążała za nim rozbawiona, kiedy zaczął pokazywać jej co ma w kuchni za wszelką cenę starała się udać zaskoczoną> Naprawdę? Lodówka? W kuchni? <zachichotała i zaczęła kiwać głową niczym głupiutka blondynka, po chwili gdy wyciągał produkty z szafek kiwała głową z uznaniem i uśmiechała się szeroko> Muszę przyznać, że jesteś dobrze wyposażony <puściła mu oczko, po czym spojrzała mu w oczy i przygryzła swoją dolną wargę> Pokażesz mi teraz swoją sypialnię? <poruszyła zabawnie brwiami>
Gość
*Spojrzał na nią z miną "really?"*Yyy... No tak, ludzie zazwyczaj mają lodówki do przechowywania jedzenia. To o wiele praktyczniejsze niż zakopytanie mięsa w ziemi, albo trzymanie ryb w beczce z solą.*Zaśmiał się.*No tak, nie lubię, kiedy jesteś taką puściutką blondyneczką, bo wcale nie jesteś głupia.*Uśmiechnął się tajemniczo.*Zawsze dobrze wyposażony.*Puścił jej oczko.*No to teraz czas na największą atrakcję domu.*Podszedł do niej i wziął ją na ręce. Zaniósł ją na górę, otworzył drzwi od sypialni łokciem i wszedł do środka.*Sypialnia. Kolejny telewizor, z tak samo płaskim kineskopem, jakieś szafy, lampa...*Podniósł lampę.*Nie wiem po co mi ona.*Wzruszył ramionami i ją odłożył.*Jakieś obrazki przedstawiające sam nie wiem co, dzikie węże. Kwiaty, ozdoby, podłoga, sufit, okna, zasłonki, łóżko...*Uniósł kącik ust.*I przy tym meblu zatrzymamy się na dłużej. Ma bardzo wiele funkcji, jest wygodne, ekskluzywne. Służy z przeznaczenia do spania, ale można na nim robić różne nieprzyzwoite rzeczy, również w nocy, a także i nie...
Gość
"Wcale nie jestem głupia"? <spojrzała na niego podejrzaną miną i zmrużyła oczy zastanawiając się przez chwilę> No dobra, uznam to jako komplement <przyglądała mu się uważnie, a kiedy wziął ją na ręce wywróciła oczami> Posłuchaj kochanie, mam nogi i naprawdę potrafię z nich korzystać <zachichotała i musnęła jego policzek, kiedy już znaleźli się w sypialni słuchała go zafascynowana śledząc wzrokiem wszystkie rzeczy, które opisywał, a kiedy pokazał łóżko zaśmiała się pod nosem i pokiwała ze zrozumieniem głową> Więc ma naprawdę wiele funkcji, a jak jest z miękkością? <poruszyła zabawnie brwiami, zeszła z jego rąk i usiadła na łóżku podskakując lekko> Muszę przyznać, że w miarę przyzwoicie <puściła mu oczko i uśmiechnęła się szeroko>
Gość
Masz nogi, wiem. Ale ja mam ręce i chcę Cię nosić.*Kiedy usiadła na łóżku stał obok niego przez chwilę zastanawiając się nad czymś.*Z miękkością chyba nie najgorzej..*Zaśmiał się i rzucił na łóżko łapiąc przy tym Vicky za ramiona i przewracając ją.*Miałaś dla mnie coś, a ja jestem coraz bardziej niecierpliwy. Pokazałem Ci ładnie mój dom i nawet co mam w lodówce, w szafkach, pokazałem Ci gdzie jest podłoga, sufit, ściany, okna, a teraz nie mogę się doczekać.*Uśmiechnął się szeroko podpierając się tak, żeby być nad nią.*
Gość
<zaśmiała się kiedy ją przewrócił i przygryzła swoją dolną wargę słuchając go uważnie po czym uśmiechnęła się szeroko> Masz naprawdę dobrą pamięć, a już myślałam, że uda mi się to pominąć, bo poważnie w mojej głowie to z każdą sekundą staje się coraz głupsze <wywróciła oczami i zmrużyła oczy lustrując go wzrokiem, następnie podniosła się i ukłoniła> Najwyżej będziesz miał kolejny powód do śmiechu <puściła mu oczko i zniknęła, poszła na dół, wyciągnęła coś z torby, szybko się przebrała i powoli poszła na górę gdzie zapukała do drzwi chichocząc> Jesteś gotowy skarbie? <wzięła głęboki oddech i weszła do jego sypialni przebrana za mikołaja>
<okręciła się wokół własnej osi i puściła mu oczko> Coś ciekawszego mam pod spodem, ale musisz mi najpierw powiedzieć czy byłeś w tym roku grzecznym chłopcem <poruszyła zabawnie brwiami i spojrzała mu wyzywająco w oczy>
Gość
Oczywiście, że mam dobrą pamięć.*Poruszył zabawnie brwiami..*Jeśli głupie, to tym bardziej nie mogę się doczekać. Najwyżej się pośmiejemy, a co tam.*Kiedy zniknęła usiadł na łóżku opierając łokcie na udach i patrzył na drzwi. Kiedy nagle usłyszał pukanie uśmiechnął się szeroko.*Nie jestem pewien, ale powiedzmy, że tak.*Widząc ją przebraną w strój mikołaja uniósł wysoko brwi i zagryzł usta, żeby się nie roześmiać.*Cóż, myślałem, że mikołaj to gruby stary dziad, ale wyglądasz o wiele lepiej od niego, choć może widzę pewne podobieństwo.*Puścił jej oczko i zaśmiał się.*Czy byłem grzeczny...*Zamyślił się przez chwilę.*Ja uważam, że w sumie byłem chyba nawet grzeczny i mieszczę się w jakichś kryteriach. A co mówi o tym Twoja lista grzecznych dzieci i Ty?
Gość
<spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem i schowała twarz w dłoniach mimowolnie się uśmiechając> Śmiejesz się ze mnie <wyszeptała z wyrzutem i odsłoniła twarz kiwając z niedowierzaniem głową> Ja tu staram się być kreatywna, zaskoczyć Ciebie, a ty normalnie tego nie doceniasz <westchnęła, słysząc jego odpowiedź uśmiechnęła się słodko i ściągnęła czapkę wpatrując się w jej środek> To jest moja magiczna czapka, ale niestety nie ma na liście grzecznych dzieci Twojego imienia <wywróciła oczami i podeszła do niego, usiadła mu na kolanach i objęła dłońmi jego szyję> Nie mogę Ci dać prezentu <wzruszyła ramionami i musnęła jego policzek>
Gość
Nie śmieję się z Ciebie, co ty.*Uśmiechnął się do niej.*I naprawdę to doceniam. Nawet bardzo. Nam najbardziej kreatywnego Mikołaja na świecie.*Przyglądał się jej i słuchał uważnie, kiedy mówiła, że na liście nie ma jego imienia.*Jak to nie ma?*Zapytał i zrobił smutną minę.*Ale przecież byłem grzeczny. Pewnie znowu te wredne elfy coś pomieszały. Mówię Ci, te małe, dziwne ludziki ze spiczastymi uszami to kwintesencja zła. Nie można im ufać.*Pokiwał głową.*Tak bardzo szkoda, że nie możesz mi dać prezentu.*Objął ją w talii, kiedy usiadła mu na kolanach.*
Gość
<zlustrowała go wzrokiem i wzięła głęboki oddech> Będę się musiała tłumaczyć tym ludziom na górze <wywróciła oczami i wzdrygnęła się> Wiesz oni są bez względni, nawet nie wiesz jak mi się dostanie za to, że weszłam drzwiami, a nie przeciskałam się przez komin <zachichotała i przygryzła płatek jego ucha ściszając swój głos> Ale jakoś sobie z nimi poradzę <poruszyła zabawnie brwiami i wstała, ściągnęła szybko z siebie czerwone spodnie i przygryzła swoją dolną wargę, następnie ściągnęła również bluzę zostając w :
Było mi naprawdę gorąco <westchnęła teatralnie i usiadła obok niego> Na czym to skończyliśmy? A no tak, na tym, że niestety nie dostaniesz w tym roku prezentu <zrobiła smutną minkę>
Gość
<po chwili przypomniała sobie o czymś, wstała i teatralnie westchnęła> Nie będzie żadnych negocjacji <uśmiechnęła się lekko zabrała swoje rzeczy i zniknęła>
Gość
*Kilka dni żył sobie spokojnie załatwiając sprawy związane z odszukiwaniem rodziny i te inne.*
DZISIAJ:
*Wstał rano, wziął prysznic, ubrał się, zjadł coś i wyszedł.*
Ostatnio edytowany przez Oliver Twist (15-01-14 21:14:38)
Gość
*Kilka dni temu wrócił do domu, a dzisiaj już miał dosyć czekania, wstał, zjadł coś, wziął prysznic, ubrał się i wyszedł.*
Gość
*Przez jakiś czas mieszał sobie zrozpaczony, wyjechał na kilka miesięcy do Kanady i w końcu wrócił na stare śmieci.*
*Wyszedł z domu.*
Gość
*Przyszedł do domu, zapisał sobie w telefonie numer Jess, przespał się chwilę, wziął prysznic, przebrał się, zjadł coś i wyszedł.*
Gość
*Egzystował w spokoju do dzisiaj, kiedy nie strojąc się szczególnie wyszedł.*