<gdy zobaczyÂła, Âże dziewczyna odchodzi, szybko dogoniÂła Sam'a i stanĂŞÂła przed nim tym samym zmuszajÂąc go do zatrzymania siĂŞ> Niespodzianka <uÂśmiechnĂŞÂła siĂŞ kÂątem ust mierzÂąc go wzrokiem>

Nie mĂłw, Âże nie cieszysz siĂŞ na mĂłj widok <uÂśmiechnĂŞÂła siĂŞ zadziornie patrzÂąc mu w oczy>

PowaÂżnie Sam? PomyÂśl trochĂŞ <wzniosÂła oczy ku gĂłrze> Przyjaciele powinni trzymaĂŚ siĂŞ razem <uniosÂła kÂącik ust>

<zmruÂżyÂła oczy udajÂąc, Âże siĂŞ zastanawia> MoÂżna tak powiedzieĂŚ.

OczywiÂście Âże nie, Sammy <uÂśmiechnĂŞÂła siĂŞ uroczo> PrzecieÂż mnie znasz.

DziÂś <wyszczerzyÂła siĂŞ> Kim byÂła ta dupeczka, hmm? <poruszyÂła brwiami>

Ok <uœmiechnê³a siê> Chcesz wpaœÌ do mnie, czy wolisz iœÌ do jakiegoœ baru? <unios³a brwi>

Ok. ChodÂźmy do mnie <wÂłoÂżyÂła rĂŞce do kieszeni i rozglÂądnĂŞÂła siĂŞ> To byÂło chyba w... <wyciÂągnĂŞÂła prawÂą dÂłoĂą z kieszeni i wskazaÂła palcem wskazujÂącym przed siebie>...tĂŞ stronĂŞ <poszÂła przed siebie chwytajÂąc Sam'a za nadgarstek i ciÂągnÂąc go za sobÂą>

<weszli do domu Shelby>

<spojrzaÂł na niÂą ze zdziwieniem> My siĂŞ znamy? <przyjrzaÂł jej siĂŞ>

<Miranda sz³a szybkim krokiem nie patrz¹c przed siebie. Jej warga nadal krwawi³a lecz nie zwraca³a uwagi. Cicho przeklnê³a pod nosem. Nie lubi³a traciÌ kontroli nad sam¹ sob¹. Przystanê³a na chwilê i wyci¹gnê³a klasycznego Marlboro. Zapali³a go si³¹ w³asnej woli> Dobrze, ¿e mogê oszczêdziaÌ na zapalniczkach <powiedzia³a sama do siebie i wypuœci³a cztery kó³eczka dymu prosto do nieba>

<uœmiechn¹³ siê> No nie jest za dobrze <wzruszy³ ramionami>