Administrator
SZPITAL PSYCHIATRYCZNY "ROWNEY"
Offline
Gość
*Wchodzi, stukaj±c lask± podchodzi do recepcji i rozmawia z recepcjonist±. Zapisuje siê na terapiê i od razu wchodzi do lekarza*
Gość
*Wychodzi*
Gość
< Ocknê³am siê, nie wiedzia³am gdzie jestem i co tu robiê. Rozejrza³am siê przestraszona, wsta³am z ³ózka i podesz³am do drzwi. Zaczê³am w nie mocno waliæ a¿ przyszed³ jeden z pracowników. Spyta³am siê co tu robi a on mi wszystko grzecznie wyja¶ni³. Poprosi³am go o to ¿eby da³ mi napisaæ SMSa, on siê zgodzi³ i da³ mi na chwilê mój telefon. Kiedy ju¿ napisa³am wiadomo¶æ, usiad³am pod ¶ciana i czeka³am.>
Gość
*podje¿d¿a z piskiem opon i wysiada zatrzaskuj±c g³o¶no drzwi od samochodu. Zdecydowanym krokiem wchodzi do ¶rodka i staje przy recepcji. Rozmawia z pielêgniark±, która nie chce mu udzieliæ informacji. Zbywa j± i rusza korytarzem skupiaj±c siê na zapachu. Kiedy dociera do metalowych drzwi, nadusza na klamkê i zaciska wargi. W koñcu odsuwa siê kawa³ek i kopie w drzwi, które siê wy³amuj± i tworz± przej¶cie. Wchodzi do ¶rodka i zaciska mocno d³onie w piê¶ci.* Idziemy. *rzuca oschle w stronê Faye*
Gość
< Zmarszczy³am brwi patrz±c na ch³opaka.> Jeste¶ na mnie z³y? < Spyta³am cicho wstaj±c powoli.> Przepraszam < Rzuci³am siê w jego ramiona.> Tak bardzo Ciê przepraszam < Szepnê³am.>
Gość
Gówno mnie obchodz± twoje przeprosiny. Powiedzia³em ostatnio, ¿e masz siê pilnowaæ. Jakby¶ wczoraj ³askawie odpisa³a mi normalnie na sms'a pewnie teraz nie by³oby tego problemu. *przerzuca j± sobie przez ramiê i wychodzi ze szpitala nie zwracaj±c uwagi na wszystkich biegn±cych za nimi ludzi; idzie w stronê samochodu*
Gość
<Zacisnê³am usta, by³am zbyt zmêczona ¿eby siê z nim teraz k³óciæ. Nawet nie protestowa³am gdy przerzuci³ mnie sobie przez ramiê.>
Gość
*sadza j± na miejscu pasa¿era i zamyka za ni± drzwi. Wsiada i odje¿d¿a.*
Gość
*Podjecha³ swoim Bugatti Veyron Super Sports pod szpital; wjecha³ na specjalny parking i tam zaparkowa³. Zdenerwowany nie wiedz±c co go czeka zacisn±³ mocno usta i przejecha³ d³oni± po w³osach. Ten ruch by³ jakby jego tikiem poniewa¿ zawsze jak siê denerwowa³ to tak robi³. Zamkn±³ samochód u¿ywaj±c guzika umieszczonego przy kluczach. Kiedy mia³ ju¿ wszystko sprawdzone czy czego¶ nie zapomnia³ wolnym krokiem wcale siê nie ¶piesz±c wszed³ do ¶rodka budynku. Podszed³ do rejestracji wzdychaj±c cicho w duchu; wiedzia³, ¿e nie ma szans na to, ¿e doktorek odwo³a³ spotkanie. Stan±³ na przeciwko m³odej recepcjonistki i u¶miechn±³ siê do niej uroczo mimo zdenerwowania.* Cross, jestem umówiony z doktorem Palmerem.* Prze³kn±³ ¶linê i patrzy³ uwa¿nie jak blondynka piszê co¶ na klawiaturze i zerka co jaki¶ czas do komputera. Dopiero po chwili zauwa¿y³ jak przy koszuli mia³a napisane "Monica"
domy¶li³ siê, ¿e jest to jej imiê. Chwilê czeka³ za nim dziewczyna siê odezwa³a* Doktor Palmer czeka na pana w swoim gabinecie.* Wskaza³a d³oni± drogê któr± ma i¶æ nie obesz³o siê od przeszycia Crossa wzrokiem. Wygl±da³a jakby mia³a go po¿reæ lekko siê zaró¿owi³a i wróci³a do pracy.* Dziêkujê Monico * Uraczy³ j± przyjaznym u¶mieszkiem i uda³ siê w stronê gabinetu za plecami us³ysza³ cichy chichot dziewczyny. Po chyba 3 minutach zatrzyma³ siê pod bia³ymi drzwiami na tabliczce by³o napisane Dr. Tomas Palmer
by³ to najlepszy Doktor w tym mie¶cie. Znany z jak¿e najró¿niejszych sukcesów w dziedzinie psychologi. Prze³kn±³ ¶linê z trudem zastanawiaj±c siê czy powinien zapukaæ czy po prostu wej¶æ. Postanowi³ jednak¿e byæ kulturalny wiêc zapuka³ z dwa razy.* Proszê
* Przez drzwi przebi³ siê g³os starszego mê¿czyzny oko³o 50 lat. Cross sta³ chwilê nie ruchomo lecz w koñcu wszed³ do ¶rodka, rozejrza³ siê uwa¿nie po pomieszczeniu a¿ w koñcu wzrok zatrzyma³ na mê¿czy¼nie.* Proszê usi±¶æ.
* Mê¿czyzna wskaza³ d³oni± na wygodny czarny fotel na przeciwko jego biurka zrobionego z dêbu za którym siedzia³.* Witam doktorze * W koñcu Cross siê odezwa³, usiad³ na fotelu i patrzy³ na Tomasa chcia³ stamt±d jak najszybciej wyj¶æ* Na samym pocz±tku powiem, ¿e pozwoli³em sobie na przejrzenie pañskich papierów, w dzieciñstwie czêsto chodzi³ pan na terapie i wizyty z psychologami ale nigdzie nie ma napisane dlaczego. Chcia³bym wiedzieæ od pana co siê takiego sta³o. Jest to wa¿ne do dalszej wspó³pracy, muszê wiedzieæ w czym tkwi problem.
* Cross zacisn±³ mocno rêce w piê¶ci by³ zbulwersowany tym, ¿e doktorek chce wiedzieæ o nim wiêcej ni¿ powinien* To nie pañski interes nie powinien pan tykaæ nosa w co¶ co nie jest panu tak na prawdê potrzebne. Rozumiem taki cz³owiek jak ja wzbudza zainteresowanie u kogo¶ takiego jak pan ale przykro mi, przyszed³em tu tylko po lekarstwa. W koñcu tak siê umawiali¶my wiêc dostanê je czy ma pan jakie¶ w±tpliwo¶ci? * Spyta³ spokojnie lecz czu³ siê tak jakby mia³ mu zaraz nawsadzaæ, nie chc±c jednak mieæ ¿adnych k³opotów postanowi³ zachowa spokój. Po tych s³owach jakie skierowa³ do Tomasa z jego wielkiego nosa zsunê³y siê okulary. Patrzy³ z niedowierzaniem na Crossa on w porównaniu do niego nic sobie nie robi³ ze s³ów pacjenta. Na co dzieñ mia³ do czynienia z gorszymi pacjentami ni¿ Gideon. Wsun±³ z powrotem okulary na nos nie przerywaj±c kontaktu wzrokowego z rozmówc±.* Panie Cross je¶li siê nie mylê to ja tu jestem Doktorem i to na moich zasadach odbywa siê to spotkanie.
*Widz±c jego zdenerwowanie doda³ szybko* Czy czêsto pan uprawia stosunek p³ciowy?
* Gideon by³ zdziwiony tym pytaniem zmarszczy³ brwi i przez chwilê my¶la³ nad odpowiedzi±* Czêsto ale co to ma do tego po co tu przyszed³em. * Obliza³ popêkane usta koniuszkiem jêzyka, westchn±³ próbuj±c siê trochê rozlu¼niæ.* Lekarstwa maj± skutki uboczne i musia³em o to zapytaæ, ¿eby dobraæ te najlepsze. Chcia³em jeszcze dodaæ, ¿e udzielam terapii dla par wiêc jak bêdzie pan chêtny to proszê prze my¶leæ t± ofertê.
* Mê¿czyzna pokiwa³ g³ow±, wzi±³ lekarstwa które da³ mu doktor po czym wsta³* Do widzenia doktorze * Opu¶ci³ jego biuro min±³ recepcjê przyci±gn±³ przy tym wzrok dziewczyny Moniki po czym wyszed³ ze szpitala w którym przed chwil± jeszcze siê znajdowa³. Wsiad³ do swojego samochodu i odjecha³*
Gość
< Wesz³a niepewnie do szpitala. Nigdy nie chcia³a siê tutaj znale¼æ. Niestety sytuacja j± do tego zmusi³a. Za³ozy³a rêce na piersi i spokojnym krokiem skierowa³a siê na recepcjê. Kobieta za lad± nie patrzy³a na ni± przychylnie - wkoñcu Miranda wygl±da³a jakby przed chwil± wróci³a z zaæpanej imprezy. Wkoñcu zosta³a zaprowadzona do gabinetu 209. Tam czeka³a na ni± stara lekarka. Od samego pocz±tku Miranda nie obdarzy³a zaufaniem tej kobiety. Ale potrzebowa³a pigu³ek, du¿o pigu³ek. Po ca³ej rozmowie dosta³a to czego chcia³a. 5 piêknych fiolek z niebieskimi i zielonymi tablatkami. U¶miechnê³a siê na do widzenia i schowa³a je do tylnej kieszeni spodenek. Wysz³a czym prêdzej z trochê lepszym humorem ni¿ poprzednio >