Gość
*kiedy RC wchodziła, podążyła za nią wzrokiem i spokojnie dopaliła papierosa. W trakcie całego cyrku weszła do środka i przyglądała się wszystkiemu. Teraz opuszcza kościół i odchodzi.*
Gość
<przychodzi do kościoła, siada na jednej z ławek>
Gość
* Wszedł do środka z piłą łańcuchową i maską na gębie, rozejrzał się uważnie. Kiedy zauważył chłopaka podszedł do niego.* No no no w końcu mogę zabawić się z jakimś facetem w tym mieście. * Uśmiechnął się szeroko pod maską* Bawiłeś się kiedyś w doktora? * Spytał przekrzywiając głowę w bok*
Ostatnio edytowany przez Colton Haynes (30-11-13 18:46:32)
Gość
<odwraca się w stronę chłopaka i podskakuje na miejscu, łapiąc się za serce> Ło kurwa, wystraszyłeś mnie <powiedział, nie zważając na to, gdzie jest> Dzieciaku, Halloween było jakieś miesiąc temu, a to i tak jest kościół, więc nie licz na cukierki, bo spasiony pleban i tak ci nic nie da <pokręcił głową> Możesz najwyżej nażłopać się wody święconej.
Gość
Nie pierdol mi tu o Halloween *Syknął* Przykro mi pączuszku ale nie przyszedłem tu do spasionego plepsa *Wzruszył ramionami.* Chcę ciebie. * Powiedział głosem 6 latka.* Ciebie przebranego za niedźwiadka i poćwiartowanego na pół. *Spojrzał się na niego* Niestety nie mam przy sobie przebrania ale to da się zrobić jak wykonam tą drugą rzecz.
Ostatnio edytowany przez Colton Haynes (30-11-13 18:59:15)
Gość
Oj, złotko, przykro mi, ale nie mam zamiaru stać się bohaterem 'Teksańskiej masakry piłą mechaniczną' <uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami. Wstał z ławki i zaczął iść w stronę wyjścia>
Gość
Ej ty ja nadal nie skończyłem *Włączył piłę podbiegł do chłopaka i przyłożył narzędzie do jego nogi.* Zgnijesz w piekle. * Powiedział głosem szatana, jego oczy pociemniały, piła rozcinała już kość.*
Gość
<krzyknął, a echo rozniosło to po całym kościele. Upadł na plecy, wrzeszcząc i podnosząc do góry kikut prawej nogi. Popatrzył się z przerażeniem na faceta i przetoczył na brzuch. Zaczął się czołgać w stronę wyjścia, zostawiając za sobą połowę nogi i smugę krwi>
(Me gusta psycho akcje :3)
Gość
*Pokręcił rozbawiony głową* Nie bój się później ci pozszywam wszystkie kończyny. *Wzruszył ramionami, szedł za nim; nagle piłą odciął mu prawą dłoń* Nie pozwolę ci tak szybko odejść. *Glanem nadepnął na jego plecy.*
Gość
<popatrzył się na odciętą dłoń, która jeszcze ruszała się przez ostatnie skurcze> Nie zabijaj mnie <wycharczał, przykładając policzek do podłogi>
Gość
Przykro mi chłoptasiu nie mogę spełnić tego życzenia * Szepnął mu na ucho.* Dawno nie bawiłem się w doktora muszę to zmienić * Wykrzywił usta w uśmiech, odciął chłopakowi drugą nogę*
Gość
<wrzasnął z bólu i przewrócił się na plecy. Złapał jedyną rzecz, którą miał w pobliżu - odciętą dłoń i rzucił nią w chłopaka>
Gość
* Zaśmiał się głośno* Jesteś żałosny * Syknął przez zaciśnięte zęby, odciął rękę chłopaka która jako ostatnia została.* Teraz pożegnasz się z główką pączuszku.
Gość
A mogę mieć ostatnie życzenie? <spytał z trudem> Chyba mi przysługuje...
Gość
Nie * Warknął* Tobie nie przysługuje * Wbił mu piłę w plery*
Gość
<wygiął w łuk to, co pozostało z jego ciała, wrzeszcząc głośno. Opadł na ziemię, nie mogąc się poruszyć przez uszkodzenie kręgosłupa>
Gość
Jak mi przykro * Westchnął, wyjął piłę i rozciął mu głowę* Poskładam Cię i będziesz moim dużym żołnierzykiem.* Uśmiechnął się zdejmując z twarzy maskę.*
Gość
<oczywistym jest, że umarł xd>
Gość
* Wyjął z kieszeni kurtki worek na śmierci, włożył ciało i kończyny chłopaka do niego po czym opuścił kościół.*
Gość
< Wchodzę do kościoła rozglądając się. Jak ja się tu, do jasnej cholery, znalazłam?! Przygryzam wargę aż do krwi i siadam w jednej z ostatnich ławek. Nie wierzę w Boga. Dlaczego miałabym? Gdyby istniał, uratowałby moją rodzinę... a przynajmniej Liz. A On nic nie zrobił. I zostałam sama. Czuję coś mokrego na twarzy. Zaskoczona, dotykam policzków i zdaję sobie sprawę z tego że to łzy. Dlaczego płaczę? >
Gość
Jasne *mruknęła kiedy wysiedli z samochodu. Wzdrygnęła się na widok kościoła... brr... nienawidziła kościołów. Kiedy weszli do kościoła, a Sam poszedł do konfesjonału, R. objęła się ramionami i czekała. Kiedy wyszedł skinęła głową* Myślę że tak.
Gość
*Z niepokojem obserwowała to co co robił Sam. Zaczynała mieć wątpliwości.* Jesteś pewny? *spytała niepewnie zerkając na pułapkę. Po chwili jednak westchnęła i.. postanowiła zaryzykować? Chyba. Zrobiła parę kroków i znalazła się w pułapce. Obróciła się twarzą do Sama. W jej oczach malował się niepokój*
Gość
*Pokiwała głową.* Okej. Dam radę. *powiedziała nieco drżącym głosem. Skinęła głową* Zrób to.
Gość
*Kiedy tylko poczuła jak igła wbija się w jej szyję i oczyszczona krew Sama wpływa do jej krwiobiegu wrzasnęła. Czuła jakby to wodę święconą jej wstrzykiwał. Upadła na kolana dysząc ciężko.*
Gość
Nie... przestawaj. *wydusiła z siebie i podniosła wzrok na Sama a jej oczy zrobiły się całe czarne.*