Gość
*unosi brwi i okrywa się szczelniej płaszczem* To chyba te nowe perfumy.. *mruczy pod nosem* Znamy się?
Gość
Nie <odpowiedział krótko i cicho, wziął oddech zaciągając się jej zapachem> Nigdy czegoś takiego nie czułem <zbliżył się do niej i przejechał ręką po jej szyi wyczuwając jej puls> To jest... <uśmiecha się> Niesamowite, ja muszę <oblizał usta czując narastającą chęć spróbowania jej krwi>
Gość
*unosi brwi i oddycha głęboko czując jego dotyk; w tym miejscu wychodzi jej gęsia skórka, stawia kołnierz płaszcza zakrywając szyję i kręci głową* Co za idiota cię zmienił i zostawił w takim stanie? *mruczy pod nosem* Chcesz wypić.. moją krew, wiesz jak idiotycznie to brzmi? *unosi kącik ust starając się ukryć zdenerwowanie*
Gość
Co? O czym ty mówisz? <spogląda na nią zaskoczony> Co przemienił? W co mnie ktoś kurwa przemienił! <wrzasnął, a widząc jak chowa swoją szyje i apetyczny zapach staje się słabszy popchnął ją do ściany i przywarł do niej wgryzając się w jej szyję i pijąc z niej krew>
Gość
Ugh, co za popierdolone miasteczko! *warczy* Puszczaj. *bierze zamach z kolanka i uderza go z całej siły w jądra*
Gość
<czując uderzenie syknął i przycisnął ją jeszcze mocniej gryząc jej szyję, po chwili się opanował i odskoczył od niej łapiąc się za kroczę ponieważ ból narastał> Zniszczę cię <wysyczał>
Gość
*oddycha głęboko i wsuwa dłoń do kieszeni płaszcza znajdującej się pod podszewką. Wyciąga kołek i szybko wbija go w brzuch chłopaka* To się jeszcze okaże. *mruczy pod nosem i patrzy jak opada. Robi kilka kroków w tył, opiera się o ścianę i zsuwa się po niej, a po policzku spływa jej kilka łez. Przykłada dłoń do szyi i krzywi się sycząc z bólu*
Gość
<zawył z bólu i szybko wyciagnął z siebie kołek, był rozstrzęsiony i usiadł obok niej> Co się ze mną kurwa dzieje! <spojrzał na nią przerażony> Ja, ja, ja... nie chciałem! Naprawdę nie chciałem Cię skrzywdzić!
Gość
*pociąga nosem i przykłada kołnierz do krwawiącej rany, odsuwa się od niego* Spierdalaj stąd. *bierze głęboki oddech* Przypomnij sobie kto cię zabił i idź do tej osoby, bo znowu wgryziesz się komuś w szyję. *wolną ręką przeciera mokre policzki i ignoruje wciąż napływające do oczu łzy*
Gość
Nie wiem nawet kto to jest <wstał i walną ręką w ścianę> Wybacz za to <wskazał na jej szyję i zniknął>
Gość
*zamyka oczy i pozwala łzom swobodnie spłynąć. Opiera głowę o ścianę i podkurcza nogi. Odsuwa dłoń od rany i ponownie dotyka ją delikatnie krzywiąc się i biorąc kilka oddechów. Ściąga płaszczyk, koszulę i rozrywa ją. Zakłada okrwawiony płaszcz z powrotem, a kawałek podartej koszuli przykłada do rany na szyi i siedzi na ziemi patrząc przed siebie i czując, jak powoli traci siły*
Gość
< Szedł ulicą myśląc o tym co wydarzyło się w parku. Kiedy przechodził na druga stronę ulicy zauważył Lucy. Podbiegł do niej.> Hej co.... < Ukucnął przed nią, odsłonił trochę jej ranę.> Kto ci to do cholery zrobił? < Spojrzał na nią.> Powinienem cie stąd zabrać i to jak najszybciej.
Gość
*otwiera mozolnie powieki i stara się przywrócić rozmazany obraz do normalności i rozpoznać znajomy głos* S.. Sean? *mruczy cicho i bierze oddech* Nie trudź się *urywa kaszląc* i tak już umieram. *mówi słabo i z chwili na chwilę zaczyna tracić kontrolę*
Gość
Nie mów tak. < Powiedział przerażony.> Nie pozwolę ci umrzeć, rozumiesz? < Wziął ją na ręce.> Zabieram cię do szpitala. < Podszedł z nią do porsche które było jego. Położył ją na tylnym siedzeniu. Wsiadł do samochodu i odjechał.>
Gość
*idzie ulicą i otula się ramionami. Dochodzi do miejsca, gdzie zaatakował ją wampir i przełyka ślinę z trudem, po czym idzie wolno przed siebie*
Gość
*szła do centrum miasta, kiedy dostała odpowiedź. Była niedaleko, dobiegła kawałek do baru i weszła do niego*
Gość
< Szedł ulicą, na rękach miał jeszcze krew. Był skołowany nie wiedział co ma zrobić. Po chwili kiedy tak szedł bez żadnego celu zauważył leżącą na chodniku Lucy. Podbiegł do niej, wziął głęboki oddech.> Lucy, ocknij się.
Ostatnio edytowany przez Sean Hemsworth (28-09-13 15:41:24)
Gość
*unosi słabo powieki i zwija się czując przeciągły ból brzucha i krew cieknącą po jej ręce. Wydaje z siebie stłumiony jęk i zaciska mocno powieki, a po policzkach płyną jej łzy*
Gość
Spokojnie. < Wziął ja na ręce.> Pomogę ci < Powiedział cicho.>
Gość
*otwiera niechętnie oczy i ściska mocno kołnierzyk jego koszuli* Boli *mówi cicho, krzywi się i jedną ręką obejmuje jego szyję, a drugą przykłada sobie do brzucha opierając głowę na jego torsie i ignorując już cieknące łzy*
Gość
Zabiorę cię do szpitala. < Pocałował ją w czoło.> Ale proszę wytrzymaj jeszcze trochę.
Gość
Nie do szpitala, błagam, nie. *mówi cicho i podnosi na niego błagalny i niepewny wzrok*
Gość
< Westchnął.> Dobrze, zaniosę cię do siebie. < Poszedł szybkim krokiem w stronę domu.>
Gość
<odzyskuje przytomność i wykończona wraca do domu>
Gość
*wychodzi z domu Seana i rozgląda się. Otula się ramionami czując chłodny wiatr i zawiązuje sobie wokół szyi czarny szal. Poprawia rozpięty płaszczyk i przystaje w miejscu. Spogląda na krawężnik chodnika, siada na nim i wyciąga nogi przed siebie. Siedząc na niewielkim pagórku obserwuje małą część miasta widoczną z tego miejsca, wyciąga papierosa i drżącą dłonią zapala go, po czym się zaciąga i mruży oczy wpatrując się w lekko zaróżowione chmury na niebie.*