Gość
< Miranda przyszła pod wybrany adres. Szła spokojnym krokiem, a z jej oczy płynęły łzy. Łzy były prawdziwe, ponieważ miała swoje zmartwienia, które teraz sprytnie wykorzystała do uwierzytelnienia tego co musi zrobić. Nacisnęła dzwonek i z trzęsącymi się rękoma oparła się o framugę >
Gość
< Miranda wsłuchała się w to co powiedział. Nie zamierzała się poddać przed wykonaniem zadania. Czuła jak nogi pod nią miękną, a ręce nadal drżą wiedziała o tym, że wygląda autentycznie. Poza tym i tak wciąż męczył ją stres związany z wczorajszym smsem oraz Pierrem.. > Sherlock Holmes.. < powiedziała cicho roztrzęsionym głosem > wybacz mój wygląd oraz ogólną dyspozycję ale... < zacisneła pięści > Nie wiedziałam do kogo się zgłosić z tym problemem.. Policja zawiodła a na dodatek paskudnie łże. Mój chłopak... < pociągnęła nosem, a warga znów zaczęła drżeć > Został zamordowany.. mówią że to atak lokalnych zwierząt ale im nie wierzę, widziałam jego martwe ciało i było osuszone z krwi! < jęknęła jakby było to najgorsze wspomnienie z jego całego życia > Miał utarczki z miejscowym maszynistą a o nim krążą okropne plotki. Kiedyś był uwikłany w morderstwo z podobnymi ranami.. To wszystko stało się jeszcze całkiem niedawno, nie ruszają ciała z miejsca wypadku. Gdybyś tylko mógł, proszę choć ze mną na tą stację.. < mruknęła cicho i zakładajac ręce na piersi aby zniwelować ich trzęsienie się odeszła w cień >