Administrator
BELLAGIO - HOTEL I KASYNO
Offline
Gość
< Pojawi³ siê pod hotelem trzymaj±c na rêkach Caroline, weszli do ¶rodka i nie melduj±c siê bo pokój ju¿ wcze¶niej by zarezerwowany udali siê na najwy¿sze piêtro. Klaus wszed³ do hotelowego apartamentu i poszed³ do sypialni gdzie po³o¿y³ Caroline na ³ó¿ku po czym wyprostowa³ sie stan±³ obok ³ó¿ka i patrzy³ uwa¿nie na dziewczynê.> Z³otow³osy aniele chcesz co¶ do picia? Czy mamy przej¶æ do sedna. < Przejecha³ koniuszkiem jezyka po wargach.>
Gość
< Odwzajemni³ ten jak¿e krótki poca³unek chc±c wiêcej pochyli³ siê nad ni±.> Za ma³o przekonywuj±ce < Szepn±³ przy jej ustach i poca³owa³ j± zach³anniej, po³o¿y³ Caro z powrotem, a d³onie opar³ po obu stronach jej g³owy. Pog³êbia³ coraz bardziej poca³unki które stawa³y siê ¿arliwe, po kilku minutach ca³owania przeniós³ usta na jej szyjê któr± zacz±³ muskaæ. Praw± rêk± sun±³ po jej talii a¿ dotar³ do uda i powoli wsuwa³ d³oñ pod jej sukienkê.>
Ostatnio edytowany przez Klaus Mikaelson (25-04-14 05:07:39)
Gość
Wczoraj:
Owszem musisz < Jego d³oñ pod sukienk± dziewczyny dotar³a ju¿ do jej majtek lecz je omin±³ i zaj±³ siê jej stanikiem. Na szczê¶cie Caroline rozpiêcie mia³a z przodu wiêc rozpi±³ je i zacz±³ dra¿niæ praw± d³oni± jej piersi.> Ty bêdziesz ¿a³owaæ< Wyszepta³ i wzruszy³ delikatnie ramionami po czym kontynuowa³ ca³owanie jej szyi; schodzi³ z poca³unkami coraz ni¿ej. Po chwili oboje pozbyli siê ubrañ i przeszli do konkretów. Gdy oboje doznali spe³nienia zasnêli wtuleni>
Ostatnio edytowany przez Klaus Mikaelson (25-04-14 10:20:52)
Gość
< Obudzi³ siê, lekko uchyli³ powieki i spojrza³ na sufit. Kiedy us³ysza³ jak dziewczyna siê ubiera zerkn±³ na ni± k±tem oka po czym podniós³ siê trochê i podpar³ na ³okciach. Szumia³o mu w g³owiê ale nie mia³ na szczê¶cie kaca, gdy sobie przypomnia³ o tym co zrobi³ wraz z Caroline nie móg³ nie spojrzeæ na swoj± d³oñ. Zauwa¿y³ na niej obr±czkê i uniós³ k±cik ust.> No piêknie rodzina Mikaelsonów siê powiêksza. < Mrukn±³.>
Gość
Gdyby mi siê chcia³o zacz±³bym skakaæ z rado¶ci < Pokrêci³ oczami.> To by³o s³odkie, sama chcia³a¶ tego ¶lubu. < Przegryz³ seksownie wargê i jego g³owa z powrotem opad³a na poduszki.> Uciekasz? Nasza podró¿ siê jeszcze nie skoñczy³a z³otow³osa.
Gość
Niczego nie wykorzysta³em Caroline. < Westchn±³ i zacz±³ siê nad czym¶ zastanawiaæ patrz±c na sufit.> Zawsze mo¿emy wzi±æ rozwód chocia¿ nie podoba mi siê ten pomys³. < Powiedzia³ cicho po chwili wsta³ z ³ó¿ka przebra³ siê szybko i w koñcu stan±³ na przeciwko dziewczyny> Nie chcê ciê wyprowadzaæ z równowagi, je¶li chcesz wracaæ do Falls to powiedz i wrócimy tam.
Gość
< Pog³adzi³ opuszkami palców jej policzek.> Jak sobie ¿yczysz < Szepn±³ po czym z³apa³ dziewczynê za rêkê i oboje opu¶cili pokój, a pó¼niej hotel. Niedaleko czeka³ ju¿ na nich helikopter którym przylecieli do Vegas Klaus i Caroline wsiedli do niego.> To tobie pozostawiam podjêcie decyzji, je¶li nie chcesz byæ moj± ¿on±... <Uniós³ kacik ust.> To wystarczy, ¿e to powiesz. < Pomóg³ zapiaæ jej pasy i odlecieli.>
Gość
<roze¶mia³ siê i pokrêci³ g³ow±> Nie wierzê, ¿e wziê³a¶ mnie do Vegas. <powiedzia³ z szerokim u¶miechem na ustach> Al, penthouse? To jest cholernie drogie... <powiedzia³ nie spuszczaj±c z niej wzroku. Po chwili westchn±³ cicho i przyci±gn±³ j± do siebie, sk³adaj±c na jej ustach namiêtnym poca³unek> Wiesz, ¿e jeste¶ najbardziej niesamowit±... dziewczyn± na ¶wiecie? <zapyta³ retorycznie, odsuwaj±c siê od niej na milimetry, po chwili znów wpijaj±c siê w jej usta>
Gość
<rozgl±n±³ siê po pokoju, zdejmuj±c z siebie kuertkê, któr± rzuci³ na najbli¿szy fotel; obróci³ siê przodem do Alice i podszed³ do niej> My¶lê, ¿e za to porwanie nale¿y ci siê jaka¶ nauczka. <powiedzia³ z przekonaniem, u¶miechaj±c zadziornie k±tem ust. Znów j± poca³owa³, k³ad±c d³onie najpierw na jej ramionach, a potem zje¿d¿aj±c nimi wzd³ó¿ jej r±k. Zatrzyma³ siê dopiero na jej udach i podniós³ j± tak, ¿eby oplot³a go nogami w pasie>
Gość
Co? Nie mam zamiaru siê wciskaæ w ¿aden garniak. <wzdrygn±³ siê lekko; po chwili wróci³ do ca³owania jej, schodz±c z poca³unkami na jej szyjê> Jak d³ugo chcesz tu zostaæ...? <zapyta³ robi±c krótk± przerwê w pieszczotach>
Gość
Spokojnie... zastanawia³em siê tylko, na ile dni mamy wolne. <powiedzia³ u¶miechaj±c siê> Jak soboe ¿yczysz. <wymrucza³, i jedn± d³oñ przeniós³ na jej plecy, ¿eby nie straci³a równowagi. Przeniós³ j± na ³ó¿ko, od razu siê nad ni± nachylaj±c i sk³adaj±c na jej ustach kolejny, pe³en uczucia poca³unek, który przerwa³ tylko na chwilê, ¿eby pozbyæ siê jej i swojej bluzki>
Gość
Wiêc to ty jeste¶ dzi¶ odpowiedzialna za nastrój? <uniós³ brew z rozbawieniem, gdy z lewdo¶ci± zauwa¿y³ co robi. Od samego jej dotyku dostawa³ dreszczy, czu³ siê jak zakochany nastolatek. Co by³o trochê chore. Pomóg³ jej ze swoimi spodniami a potem zaj±³ siê jej doln± czê¶ci± garderoby. Przejecha³ czubkiem nosa od jej k±cika ust, przez szyjê do obojczyka i wyca³owa³ drogê powrotn± sk³adaj±c na jej ustach kolejny poca³unek>
Gość
Wiem. <odpowiedzia³ w rótkiej przerwie miêdzy poca³unkami, odsuwaj±c siê na tyle wsytarczajaco, aby spojrzeæ jej w oczy, a na jego ustach pojawi³ siê zadziorny u¶mieszek. Znów wpi³ siê w jej usta, a po d³u¿szych chwilach kolejnych pieszczot i namiêtno¶ci przeszli do rzeczy>
Gość
Pewnie. Zamieszkajmy w Vegas, bêdzie frajda! <powiedzia³, u¶miecaj±c siê szeroko. Jedn± rêk± obj±³ Al, a drug± d³oñ w³o¿y³ sobie pod g³owê> Jaki jest plan? <zapyta³ po chwili, ,g³adz±c j± kciukiem po ramieniu> Poka¿esz mi Pary¿? <uniós³ brew z rozbawieniem>
Gość
Przynajmniej bêdzie przynosi³ forsê swoim starym! <powiedzia³ z przekonaniem, usmiechajac siê szeroko> Widzê ¿e zaplanowa³a¶ ju¿ ca³y dzieñ co do sekundy. <popatrzy³ na ni± k±tem oka, wzdrygn±³ siê s³ysz±c o garniturze> Jeste¶ pewna, ¿e spakowa³a¶ garnitur? Co¶ mi siê zdaje, ¿e by³a¶ na tyle roztargniona, ¿e zapomnia³a¶ go wzi±æ. <powiedzia³ z cieniem nadziei w g³osie> Pary¿ widzia³em tylko raz, mo¿e dwa, przeje¿d¿aj±c obok. W dzieñ. <przyzna³, wydymaj±c lekko wargi> Okay, mówiê to z wielkim bólem i ¿alem, ale chyba powinni¶my wstawaæ. <westchn±³ ze smutkiem>
Gość
Och, daj spokój! <powiedzia³, potrz±saj±c g³ow±. Muszki by³y jeszcze gorsze od krawatów. Kiedy Alice zniknê³a w ³azience, Dean przebra³ siê w czyste rzeczy i podszed³ do barku. Przegl±dn±³ jego zawarto¶æ, u¶miechajac siê pod nosem. Chyba nigdy nie wizia³ lepszych trunków. Chyba nigdy nie spêdzi³ nawet doby w penthousie. Wyci±gn±³ z gablotki irlandzk± Jameson Whiskey, o której tylko s³ysza³, ¿e jest najlepszym whiskey na ¶wiecie, ale nigdy nie by³o mu dane skosztowaæ. Wyci±gn±³ dwie szklanki i nala³ trochê trunku do obydwu. Wzi±³ niedu¿y ³yk ze swojej szklanki> Damn it! To jest ¶wietne. <powiedzia³ po prze³kniêciu cieczy, przygl±daj±c siê bursztynowemu p³ynowi. Kiedy Al wysz³a z ³azienki, poda³ jej jedn± szklankê> Al, to jest najlepsza rzecz, jak± kiedykolwiek w ¿yciu pi³em! Mówiê ci, szczê¶cie w p³ynie! <powiedzia³ z przekonaniem i kiwn±³ entuzjastycznie g³ow±> Okay, kasyno nie demon - nie ucieknie. <powiedzia³ niby obojêtnie, a wduchu westchn±³ z ulg±, ¿e nie bêdzie musia³ zak³adaæ garniaka>
Gość
<upi³ kolejny ³yk ze szklanki i poszed³ za Alice> Zachowujesz siê identycznie, kiedy widzisz mnie w garniaku. < zripostowa³, staraj±c siê zachowaæ powagê. Odprowadzi³ j± wzrokiem, upijaj±c kolejny ³yk ze szklanki. Kiedy dziewczyna wróci³a, uniós³ brwi i u¶miechn±³ siê pod nosem> Wygl±dasz... <potrz±sn±³ lekko g³ow±, szukajac odpowiedniego epitetu>... niesamowicie. <zbli¿y³ siê do niej i poca³owa³ przeci±gle w usta> Chyba muszê wej¶c w ten g³upi garniak, ¿eby nie zrobiæ ci wstydu. <u¶miechn±³ siê z rozbawieniem, po chwili wzi±³ jeszcze jeden ³yk i odstawi³ szklankê na stolik, czy co¶. Siêgn±³ po wieszak ze swoim ubraniem i znikn±³ w ³azience, w której wzi±³ szybki prysznic i przebra³ siê w garnitur. Ostatni guzik koszuli, ten tu¿ przy szyi, pozostawi³ odpiêty, a czarny krawat lekko poluzowa³. Z wilgotnymi w³osami wyszed³ z ³azienki, poparwiaj±c rozpiêt± marynarkê> Wygl±dam jak jeden z Blues Brothers.. <skrzywi³ siê lekko, podnosz±c wzrok na Alice i opró¿ni³ szklankê do koñca>
Gość
Przestañ ze mn± flirtowaæ! <powiedzia³ z szerokim u¶miechem na twarzy, podchodz±c do niej. Opar³ d³onie na balustradzie po jej bokach i znów j± poca³owa³> Zostajemy tutaj, czy masz jakie¶ ulubione kasyno na mie¶cie? <zapyta³, osuwaj±c siê od niej>
Gość
<opar³ siê o jedn± ze ¶cian windy i w³o¿y³ d³onie do kieszeni, spodziewaj±c siê, ¿e przeja¿d¿ka zajmie do¶æ du¿o czasu i spojrza³ na Alice> Masz ju¿ pomys³ od czego zaczniemy? Poker? Ruletka? <uniós³ brew>
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Gość
Mam graæ z pi..?! <urwa³ w porê i zwil¿y³ usta koñcem jêzyka> Okay. Zapomnê na jedn± noc <powiedzia³ z rezygnacj±, przewracaj±c oczami. Odruchowo upewni³ siê, czy ma swój amulet pod koszul±, a tak¿e swój srebrny sygnet z werben± oraz tojadem> Trzymaj siê mnie, okay? <popatrzy³ na ni±, na moment zaciskajac usta w cienk± liniê i obj±³ j± w talii przyci±gajac do swojego boku. W koñcu drzwi windy otworzy³y siê i Dean i Alice weszli do kasyna, wymianiaj±c odpowiedni± sumê pieniêdzy na ¿etony>
Gość
<zerkn±³ na swoje karty, zachowuj±c pokerow± twarz. Nie jest najgorzej. Potem przeniós³ wzrok na karty wspólne i zorientowa³ siê, ¿e je¶li dobrze pójdzie, mo¿e mieæ nawet fulla. Podniós³ wzrok i rozgl±dn±³ siê po twarzach innych graczy, a gdy natrafi³ na spojrzenie Alice, odwzajemni³ siê ledwo dostrzegalnym u¶miechem. Gdy nast±pi³a chwila, w której gracze ukazuj± swoje karty, Dean wy³o¿y³ swoje, które razem z flopem na ¶rodku sto³u tworzy³y fulla. Para królów oraz trójka siódemek>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (04-07-14 19:16:08)
Gość
<spojrza³ na swoje nowe karty i przekl±³ w duchu. Dwie pary, serio? Potrz±sn±³ niezauwa¿alnie g³ow± i rzuci³ na stó³ parê s³abych ¿etonów. Miejmy nadziejê, ¿e przeciwnicy pomy¶l±, ¿e Dean blefuje... Po raz kolejny nastêpi³o wy³o¿enie kart. Dean uniós³ brwi z uznaniem widz±c, ¿e Alice ma pokera. ¯etony wci±¿ pozostawa³y po ich stronie. Nadesz³o kolejne rozdanie, tym razem szczê¶cie u¶miechnê³o siê do Deana. Kareta dziesi±tek. Przez ca³y czas zachowywa³ pokerow± twarz>
Gość
Wci±¿ ich nie lubiê. <powiedzia³, krzywi±c siê lekko> Z przyjemno¶ci±. Jestem cholernie ciekawy, jaki wóz zgarnêli¶my. <u¶miechna³ siê szeroko. Przy wyj¶ciu wymienili ¿etony na gotówkê, po czym opu¶cili kasyno i wyszli przed hotel. Alice nacisnê³a guzik na kluczykach, które okaza³y siê byæ kluczykami od czarnego Ferrari> Teraz moja kolej na prowadzenie. <stwierdzi³, unosz±c wymownie brew, z ognikami w oczach i wyci±gajn±³ d³oñ po kluczyki>
Gość
Szczerze mówi±c, mia³em nadziejê, ¿e to bêdzie Mustang. <wyd±³ na moment usta> Z samochodów lubiê tylko stare, dobre klasyki, a Impala jest ponad wszystko. <powiedzia³ z przekonaniem, u¶miechajac siê k±tem ust. Wsiad³ przed kierownicê i przekrêci³ kluczyki w stacyjce. Automatycznie odpali³ przy tym równie¿ radio, z którego od razu polecia³ g³o¶ny pop. Dean spojrza³ zdegustowany na odtwarzacz i szybko go wy³±czy³> Tym samochodem je¼dzi³a dwunastolatka, czy co? <potrz±sn±³ lekko g³ow±, nacisn±³ gaz i odjecha³ w stronê Pary¿a>