<³apie jodynê od Alice, kuca przy zbiorniku , nabiera wody do butelki i wlewa kilka kropel jodyny. Po oczyszczeniu siê wody, upija znaczn¹ czêœÌ z butelki i podaje buteleczkê z roztworem Samowi. Uk³ada d³onie w miseczkê, wk³¹da je do rzeki i obmywa sobie twarz zimn¹ wod¹> Okey. <mówi odwracaj¹c g³owê w stronê Alice i opiera siê plecami o najbli¿sze drzewo, prostuj¹c nogi>

Ja tam lubiÂłem campingi i w ogĂłle <wzruszyÂł lekko ramionami> Ale to... blagam ciĂŞ.  Jest duszno, gorÂąco i wilgotno. Lewdo da siĂŞ tu oddychaĂŚ. <mrukn¹³ przymykajÂąc oczy>

Woah, spokojnie tygrysie <otworzylÂł oczy i spojrzaÂł na niego spod uniesionych brwi> Z plecakiem na bandĂŞ dzikusĂłw? <zapytaÂł sceptycznie> A propos... co w nim masz? <zapytaÂł wskazujÂąc gÂłowÂą na jego plecak> Charlie? Co siĂŞ staÂło?  <uniĂłsÂł brew mierzac jÂą wzrokiem>

Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (17-04-14 14:05:50)

Fajnie,  Âże powiedziaÂłeÂś wczeÂśniej. <mrukn¹³ i odrzuciÂł plecak do brata, zmierzyÂł kaÂżdego z nowoprzybyÂłych wzrokiem przysÂłuchujÂąc siĂŞ rozmowie> Kahn? <powtarza przenoszÂąc wzrok na mĂŞÂżczyznĂŞ> ZnudziÂło ci siĂŞ poprzednie ciaÂło?  <uniĂłsÂł brew>

<pomaga Char zawiÂązaĂŚ bandaÂż i tak dalej, udajÂąc, Âże nie widzi Averii. Kiedy dziewczyna pada na ziemiĂŞ, zaciska wargi i bada jej tĂŞtno> Charlotte? Char.. Cha.. <urywa i szturcha jÂą> Kurwa, no co to jest? ObudÂź siĂŞ. <warczy i nachyla siĂŞ sprawdzajÂąc oddech> No dalej, budÂź siĂŞ, Hall.. Cholera, nie jesteÂś cienka przecieÂż. <warczy zirytowany oddychajÂąc niespokojnie> Co to za chora zabawa?! <syczy przez zaciÂśniĂŞte zĂŞby podnoszÂąc siĂŞ i rozglÂąda siĂŞ nieprzytomnym wzrokiem>

<patrzy na przybyÂłego chÂłopaka i unosi kpiÂąco brew> Bohater kurwa. <mruczy cicho> Smutna historia. <wyciÂąga sejmitar zza plecĂłw i zaciskajÂąc wargi, z przeraÂżajÂącÂą minÂą wychodzi pewnym siebie krokiem znad wodospadu>

Hazel mia³a liniê. <skrzywi³ siê nieznacznie> Ktoœ jest dobry we wspinaczce? <uniós³ brwi rozgl¹daj¹c siê po zebranych. Spojrza³ na mapê mru¿¹c oczy.> Z drugiej strony wejœcie wydaje siê ³agodniejsze <wskaza³ na poziomice> To nie ma sensu... I tak musimy kierowaÌ siê na pó³noc. <odchyli³ siê od mapy krzy¿uj¹c rêce na klatce piersiowej>

Super. <mrukn¹³ sarkastycznie> Idziemy w górê rzeki. <zadecydowa³, wystarczaj¹co g³oœno, aby wszyscy us³yszeli. Jeszcze raz spojrza³ na mapê, po czym schowa³ j¹ za pasek spodni. Wyj¹³ maczetê> Jeœli komuœ zachce siê piÌ, niech mówi. Miejmy nadziejê, ¿e jodyny wystarczy. <doda³ i zacz¹³ iœÌ przecinaj¹c ostrzem wszelkie krzaki, które stoj¹ mu na drodze, a za nim ca³a grupa>

<WidzÂąc ogromnego komara, ÂściÂąga brwi i zasÂłania uszy dÂłoĂąmi, jednak haÂłas jest za duÂży. Po chwili nie sÂłyszy juÂż nic. Dodatkowo czuje przenikliwy bĂłl w policzku i od razu odczuwa, Âże puchnie. Obraca siĂŞ w stronĂŞ pozostaÂłych otwierajÂąc szeroko oczy> Dlaczego nic nie sÂłyszĂŞ?! <krzyczy, bÂładzÂąc oczami po twarzach innych. Puszcza maczetĂŞ, bojÂąc siĂŞ, Âże siĂŞ skaleczy i rozglÂąda siĂŞ na wszystkie strony ze strachem w oczach. ZauwaÂżajÂąc przed sobÂą Alice, zatrzymuje na niej spojrzenie> A ty czego chcesz?! <warczy>

Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (17-04-14 18:04:42)

<zacisn¹³ mocno wargi i cofn¹³ siê o krok. Spojrza³ na ciemne ju¿ niebo. W nocy po lesie chodz¹ dzikie zwierzêta... Chyba lepiej ju¿ spaÌ w jaskini. Wskaza³ palcem na napisy na ziemi, przygryzaj¹c lekko doln¹ wargê>