Gość
Tu mieszkają:
Isaac Lahey
Audrey Bright
Jasmine Brown
Ostatnio edytowany przez Isaac Lahey (19-04-14 14:23:31)
Gość
WCZORAJ: <Przychodzi z Audrey i rozmawiając z nią ogląda mieszkanie. Po chwili rozdzielają się do swoich pokoi i zasypiają.>
DZISIAJ: <Isaac budzi się nad ranem i idzie do kuchni, przygotowując sobie śniadanie. Siada przy stole i je, surfując po internecie.>
Gość
<Po zjedzeniu śniadania poszedł oglądać telewizor, pijąc irlandzkie piwo. Na dźwięk smsa, zmarszczył brwi. Wziął telefon a jego serce zaczęło bić szybciej. Tak bardzo chciał jej napisać że wszystko jest do dupy i że tęskni za nią jak cholera.. Napisał w końcu smsa, uśmiechając się pod nosem i wrócił do oglądania.>
Gość
<Przeczytał smsa i zmarszczył brwi. Ubrał biały, męski kardigan i wyszedł z domu.>
Gość
<budzi się i ubiera w zwiewną sukienkę we wzroki. Narzuca na siebie jeansową kurtkę a na nogi zakłada brązowe botki. Wychodzi z pokoju i rozgląda się po mieszkaniu, szukając Issaca, jednak gdy go nie znajduje, sama wychodzi>
Gość
Wczoraj:
<Przyszedł z Lydią do domu i oprowadził ją po całym mieszkaniu. Wypili coś ciepłego i zaczęli oglądać telewizje. Gdy Lydia zasnęła na kanapie, zaniósł ją do swojego łóżka i sam położył sie na sofie, gdzie zasnął.>
Gość
<Budzi się, powoli uchylając powieki. Przewraca się na drugi bok i błądzi dłonią po pustej połowie, wzdychając cicho. W końcu miała nadzieję, że będzie tam Isaaca. Leniwie wychodzi z łóżka i drepcze do salonu, gdzie spał chłopak. Unosi mimowolnie kąciki ust, przechodząc do kuchni; zaczyna przygotowywać herbatę>
Gość
<Słysząc jak ktoś się krząta w kuchni gwałtownie otwiera oczy, napotykając znaną mu posturę uśmiecha sie z ulgą. Zupełnie zapomniał, że przyjazd Lydii był prawdziwy. Poszedł do kuchni i usiadł na blacie kuchennym, obserwując jej ruchy>
Z dwóch torebek i cukrem <powiedział z szerokim uśmiechem, mierzwiąc sobie włosy prawą ręką> Tak w ogóle to cześć
Gość
<Widząc, jak chłopak siada na blacie kuchennym, odwraca twarz w jego stronę i uśmiecha się szeroko> Spokojnie, pamiętam. Nie wyjechałeś, aż tak dawno temu, żebym nie pamiętała tego. <przewraca oczami rozbawiona, odgarniając do tyłu włosy> Och, tak. Cześć, Isaac. <podsuwa w jego stronę gotowy kubek z napojem> Mam nadzieję, że dobrze spałaś na... kanapie. <marszczy brwi>
Gość
Lydia jesteś najlepszą dziewczyną jaką znam <Powiedział z wdzięcznością biorąc kubek do ręki i napił się gorącej herbaty> Śniadanie też fundujesz? <Poruszył zabawnie brwiami, po czym wzruszył ramionami>
A gdzie miałem spać? <spytał z rozbawieniem> Na podłodze? <otworzył usta by coś jeszcze powiedzieć, ale po chwili je zamknął. Czynność powtórzył jeszcze kilka razy ale ostatecznie nic nie powiedział>
Gość
Naprawdę tak uważasz? <unosi brew do góry, ujmując w dłonie swój kubek z herbatą; upija łyk> Jeśli dostanę odpowiednią nagrodę, to czemu nie. <śmieje się cicho pod nosem> Och, mówiąc "nagroda", mam na myśli "pomoc w rozpakowywaniu się w moim mieszkaniu". <kreśli cudzysłów w powietrzu, wcześniej odstawiając na bok naczynie> Miałeś spać w łóżku, a mnie zostawić na kanapie. To Twoje łóżko, nie moje.
Gość
Oczywiście! Nie widzę tłumów innych dziewczyn, chętnych do zrobienia mi herbaty. I to dobrowolnie <Pokręcił głową, pijąc kolejny łyk herbaty>
Zgoda, pomogę, ale jak mi zarzucisz że coś kolorystycznie nie pasuje to wychodzę <pokiwał groźnie wskazującym palcem i prychnął pod nosem.>
Lydio ranisz moją dżentelmeńską duszę, podziękuj i tyle, bo następnym razem przyjdę do Ciebie w nocy, a ja kopię! <puścił jej oczko, uśmiechając się bardzo szeroko>
Gość
Tłumy innych dziewczyn, huh? Zaczynam się obawiać o swoje życie... No wiesz, jak się dowiedzą, że byłam w Twoim mieszkaniu to może być ze mną źle. <przewraca rozbawiona oczami> Nie zarzucę Ci niczego! <przykłada dłoń do serca> Słowo harcerza, panie Lahey! <salutuje, następnie zaczynając się śmiać> Dobrze, dziękuję. Trochę mnie przeraziło to, że kopiesz. <kręci głową z rozbawieniem wymalowanym na twarzy; unosi kubek i upija>
Gość
Stoi przed tobą, No raczej siedzi nie musisz być taka drobiazgowa Lydio <Mówi z udawanym oburzeniem widząc krytyczny wzrok Lydii i wzdycha teatralnie>
Siedzi przed Tobą legenda Mystic Falls, łamach serc, najprzystojniejszy i najbardziej pociągający... <Wybuch śmiechu utrudnia mu dokończenie tego zdania. Zeskakuje z blatu i podchodzi do Lydii przytulając ją z całej siły, nie zwracając uwagi na kubek>
Na długo zostaniesz? <wyszeptał do jej ucha poważnym juz głosem, a jego serce zaczelo bić szybciej ze strachu>
Gość
<Obrzuca go krytycznym spojrzeniem, starając się zachować poważny wyraz twarzy, co przychodzi jej z trudem. Słucha go uważnie z błądzącym po ustach uśmieszkiem; spogląda mu w oczy, po chwili odwzajemniając uścisk> Naprawdę otrzymałeś takie przydomki? <mówi rozbawiona> Na razie mam zamiar zostać tutaj na stałe, oczywiście z małymi wyjazdami do rodziny. <odpowiada równie cicho, wdychając jego zapach i przymykając powieki>
Gość
Czekaj czekaj <Powiedział poważnie odsuwając ją od siebie. Patrzył na nią z góry, jako ze był wyższy, jak ojciec na dziecko>
Na stale? <Powtórzył by się uprwnić, po czym obrócił się do niej plecami i uderzył pięścią w blat stołu>
Lydia! <skarcił ją, oddychając cieżko> po co Kazałaś mi wyjechać, skoro przyjechałaś za mną?
Gość
<Spogląda na jego reakcję, odruchowo odsuwając się do tyłu> Isaac, uspokój się, proszę! <zakrywa usta dłonią, przełykając cicho ślinę. Może za łatwo panikowała? Może dlatego, iż wiedziała kim jest chłopak?> Naprawdę chcesz wiedzieć dlaczego przyjechałam? <rozkłada bezradnie ręce, mrugając kilka razy oczami, żeby nie pozwolić uwolnić się łzom spod powiek>
Gość
Nie pragnę niczego bardziej <Powiedział przez zaciśnięte zęby, jednak nieco spokojnie. Natura wilkołaka sprawiła że na jego policzkach pojawiły się wypieki. Zamrugał kilkakrotnie oczami i obrócił ostrożnie głowę w jej kierunku.>
Ja.. Nie rozumiem, Lydio.. <powiedział cicho>
Gość
<wraca do mieszkania, rzuca kilka słów powitania w stronę Isaaca i nieznanej dziewczynie, obdarzając ich nerwowym uśmiechem. Zerknęła na zegarek; miała niewiele czasu. Poszła do pokoju, spakowała do małego plecaczka ubrania na zmianę wiedząc, że prawdopodobnie zniszczy przy przemianie te, które ma na sobie. Nalewa do butelki wody i dorzuca do niej sporą dawkę tojadu, po czym także chowa ją do plecaka i pospiesznie wychodzi>
Gość
<wraca do mieszkania i kieruje się od razu do pokoju, nic nie mówiąc i nie chcąc na nikogo zwrócić swojej uwagi. Gdy znalazła się w środku, wzięła prysznic i przebrała się w jakieś luźne ciuchy, po czym padnięta poszła spać>
Gość
<Robi jeszcze kilka kroków w tył, próbując powstrzymać targające nią emocje. W końcu wpada na ścianę, nie spuszczając jednak wzroku z chłopaka. Bierze kilka głębszych wdechów, które mają na celu uspokojenie dziewczyny> Myślisz, że ja to wszystko rozumiem? <spogląda na niego nieco przeszklonymi oczami> Jeszcze kilka tygodni temu wypierałam się tego, ale teraz... Już nie potrafię. Nie potrafiłam wytrzymać rozłąki z Tobą! <oddycha niespokojnie, zaciskając jedną dłoń w pięść. Odwraca się do niego plecami, przecierając twarz dłonią i zaciskając mocno wargi>
Gość
Oh <Mruknął. Jednak jego ton głosu był dziwnie nieprzyjemny. Mimowolnie poczuł jak między nimi wyrasta dziwny mur. Przejechał twarz dłonią.>
Wygrałaś, ale nie odpowiadała Ci nagroda. Nie chciałaś bym przestał walczyć, mimo że wiedziałaś że nie mam szans. <Powiedział sceptycznie i podszedł do niej, unosząc jej podbródek by spojrzała mu w oczy>
Znudziłaś się, czy może poczułaś się samotnie? Cholera <jego ton głosu znacznie się wzmocnił> robisz ze mnie idiotę, Lydio. Kocham Cię a ty to... Nie wiem nawet jak to nazwać <zaśmiał sie pod nosem, jednak w jego śmiechu nie było krzty wesołości. Pokręcił głową.>
Ale z Ciebie manipulantka, panno Carter <powiedział chłodno >
Gość
*Kończy rozmawiać z Lydią i przygotowuje kolacje, po czym bierze prysznic i ogląda jakis film, wkrótce zasypia*
Gość
*Wchodzi do domu i idzie do pokoju sie przebrać, zapisuje numer Hazel na komórkę*
Gość
*podjechałam pod dom, zapłaciłam kierowcy, wzięłam dwie spore walizki i poszłam pod podany adres, zapukałam niepewnie do drzwi*