Gość
*Powoli spaceruje i podziwia panoramę Paryża*
Gość
<Idzie z Isaaciem i nagle widząc numer kamienicy i ulicę westchnęła ciężko i gestem głowy wskazała na budynek>
Muszą mieszkać w tej kamienicy, mieszkanie numer sześć...
<powiedziała, ale nie potrafiła zrobić kroku>
Gość
Hej.. <złapał ja za rękę, uśmiechając się do niej lekko> Jeśli nie chcesz, albo nie jesteś gotowa... nie musisz się spieszyć, okej? <unosi brwi i całuje ją w czubek głowy>
Gość
<uśmiechnęła się do niego delikatnie>
Po prostu nie mam bladego pojęcia co się teraz wydarzy, ale tęskniłam za nimi, chcę ich zobaczyć
<powiedziała pewnie i ścisnęła mocniej jego dłoń po czym weszli do kamienicy i zapukała do odpowiednich drzwi cała zestresowana>
Gość
Rozumiem co czujesz. Też chętnie spotkałbym się z moją mamą, gdybym wiedział, w którym szpitalu ją zamknęli <westchnął ciężko, jeszcze bardziej ściskając jej rękę, a gdy nikt nie otworzył znowu zapukał, naciskając jednocześnie na klamkę>
Gość
<wzięła głęboki oddech i spojrzała na drzwi, a kiedy Isaac złapał za klamkę drzwi po chwili się otworzyły, ścisnęła mocniej jego rękę czując jak jej oddech szaleje>
Jest tutaj ktoś? Halo?
<powiedziała głośno i weszła do środka jeszcze mocniej ściskając dłoń Isaaca>
Gość
<Wszedł tuż za Rose, nawet na moment nie puszczając jej reki, po czym wziął głęboki oddech>
Halo? <powtórzył wołania za Rose, wchodząc w głąb domu>
Gość
<weszła jeszcze dalej do salonu i zapaliła światło natychmiast wstrzymując oddech ponieważ zobaczyła nieprzytomnych rodziców leżących na ziemi>
Nie, nie, nie...
<wyszeptała i upadła na kolana zaciskając mocno wargi, po chwili zblizyła się do nich i zaczęła nimi potrząsać>
Mamo! Tato!
<wrzeszczała ze łzami w oczach>
Gość
<przełknął ślinę, przyglądając sie uważnie tej scenie, po czym uklęknął przy niej i sprawdził puls jej rodzicom. Objął Rosalie z całej siły>
Wszystko bedzie.. Dobrze. <mruknął cicho>
Gość
Nic nie będzie dobrze...
<wyszeptała przerażona, a kiedy ją objął zacisnęła usta w cienką linę czując jak po jej policzkach spływają łzy, znów zbliżyła się do rodziców i zaczęła potrząsać za ramiona mamą>
Błagam! Obudź się!
<krzyczała przerażona i przystawiła swój nadgarstek do ust rozgryzając go tak by ciekła z niego krew po czym przyłożyła go do ust mamy>
Błagam, błagam...
<powtarzała to wciąż jak jakiś robot>
Gość
Rosalie... <wyszeptał, odsuwając ją od ciała kobiety> to nic nie da, jest za późno <powtórzył równie cicho i przycisnął ją do swojej piersi, po czym sięgnął po telefon i zadzwonił po policję i karetkę>
Rose.. Przykro mi. <wyszeptał, ściskając ją mocniej>
Gość
To przeze mnie...
<wyszeptała łamiącym się głosem i cały czas spoglądała na leżące na podłodze ciała>
To przeze mnie oni nie żyją! Ja ich zabiłam! Uciekłam! Zostawiłam ich samych! To moja wina!
<wykrzyczała wyrywając się Isaacowi>
To ja powinnam być martwa, nie oni!
<powiedziała już totalnie załamana i nie potrafiła dłużej wytrzymać, wtuliła się w niego mocno i po prostu się rozpłakała>
Gość
<Przycisnął ją do siebie mocno i pogłaskał ją po włosach> ciii <wyszeptał do jej ucha, tuląc ją jeszcze mocniej. Odsunął Rose, gdy przyjechała policja i pocałował ją w czubek głowy> Rose na nas chyba pora.
Gość
<patrzyła się na niego z zaszklonymi od łez oczami>
Isaac to wszystko przeze mnie...
<wyszeptała prawie niemo, ale wiedziała, że chłopak jako wilkołak ją usłyszy, nie potrafiła się ruszyć, stała jak kamień nie mogąc sobie jeszcze uświadomić, że to wszystko dzieje się naprawdę>
Zabiłam ich...
Gość
<pokręcił przecząco głową i ostrożnie podniósł się z ziemi, by po chwili postawić dziewczynę na nogach. Nawet na chwilę jej nie puszczał>
To nie twoja wina <wyszeptał jej do ucha> chcesz sie pożegnać, zanim pojedziemy do hotelu? <mówi cicho, łapiąc ją za rękę>
Gość
<pokręciła przecząco głową nie mogąc nic z siebie wydusić, przycisnęła swoją głowę do klatki piersiowej chłopaka zamykając oczy i próbując się chociaż minimalnie uspokoić> Po prostu chodźmy...
Gość
<Pokiwał ze zrozumieniem głową i ostrożnie ją podniósł, biorąc ją na ręce, po czym wyszli, idąc do hotelu>
Gość
<przyjeżdża, idzie do jednej z kamienic i wchodzi do mieszkania>
Gość
<jedzie na lotnisko i wraca do Falls>
Gość
*Odwiedza swoje stare miasto i podziwia jak bardzo się zmieniło *
Gość
<Lydia wraz z Isaaciem lądują w Paryżu, przechodzą prze te wszystkie duperele na lotnisku i wychodzą przed budynek; zamawiają taksówkę, która przyjeżdża już po kilku minutach i zawozi ich pod jakiś hotel>