Gość
Alexander Kahn napisał:
Och. Uroczo. <krzywi siê i wzrusza ramionami> To tylko przelotny romans. Ale ona siê zakocha³a. Interesuj±co. <przewraca oczami i gdy gdzie¶ miêdzy drzewami miga mu Averia, marszczy lekko brwi> Przeczuwam, ¿e to bêdzie najnudniejszy wieczór w moim ¿yciu. <mruczy pod nosem i wzdycha cicho> Znajd¼my jak±¶ polanê. Rozpalimy ognisko i poczekamy. Co ty na to? <unosi brew i spogl±da na ni±> Poza tym.. Nie przejmuj siê tym co pisze Gossip, czy Red. Okay? Nie chcia³bym ¿eby¶ bra³a to do siebie. <przygryza lekko wargê i wychodz± na ³±kê>
*Charlotte wydê³a dolna wargê s³uchajac Alexandra.* Patrz no... historia lubi sie powtarzaæ, co? *spojrza³a na niego katem oka unosz±c brew.* Oby tylko jeden wieczór... *mrukne³a pod nosem i wyjê³a sztylet. Id±c ko³o swojego towarzysza obraca³a skromn± broñ w d³oniach.* Jestem jak najbardziej za. *wesz³a za Alexem na polanê. By³o.. ³adnie. Poczu³a lekkie uk³ucie na d³oni. Spojrza³a na ni±, wyrwana z lekkiego zamy¶lenia. ledwo widoczne uk³ucie na wnêtrzu d³oni sprowadzi³o my¶li Charlotte z powrotem na polanê. Dziewczyna schowa³a broñ na miejsce i opu¶ci³a zaci¶niêt± piê¶æ nie daj±c po sobie niczego poznaæ.* Alex, serio? Za kogo ty mnie masz. O ile dobrze pamiêtam, to nei jeste¶my ze sob±. Wiêc czemu mia³abym braæ to do siebie? *spojrza³a na niego z lekko drwi±cym u¶miechem.*
Gość
Daj spokój. <u¶miecha siê lekko i krêci g³ow±> Mam nadziejê, ¿e jeden. Bardziej preferujê ³ó¿ko do spania, na przyk³ad. <unosi k±cik ust i rozgl±da siê przez moment, po drodze zbieraj±c drewienka i ga³êzie> Nie wiem. Mo¿e jeszcze ci na mnie zale¿y. Ró¿nie to.. bywa. <mruczy cicho i spogl±da w jej oczy. W koñcu kuca w odpowiednim miejscu i uk³ada ga³êzie w namiocik, po czym wstaje i rozgl±da siê za odpowiednimi kamieniami> Czujê siê jak na harcerskim obozie przetrwania.. <mruczy pod nosem>
Gość
*wzruszyla ramionami* chyba Jeszcze mi zalezy. *szepnela cicho i pomogla alexandrowi zbierac patyki.* ja na zadnym nied bylam, ale w lesie przez jakis czaz musialam zyc. tak wiec... *usmiechnela sie widzac odpowiedniea kamienie.* umiem przetrwac kilka dni w dziczy i rozpalic ogien. *chwycila kamienie i podeszla do stery patykiw dorzucajac jeszcze kilka. po kilku minutach rozpalilo sie ognisko i razem z A. oblozyla kamieniami palenisko, zeby ogien sie nie roprzestrzenial. po jakims czasie ustalili warty. pierwsza zostala na warcie Char, ktora uzbierala zapasowa sterte patykow dorzucajac kilka co jakis czas i po kilku godzinach zmienil ja Alexander. Wtedy, zdegradiwana do czlowieka ex-anielica zapadla w niespokojny sen skulona pod drzewem trzy metry od ogniska*
Gość
<pilnuj±c swoj± wartê, przechadza siê wzd³u¿ polany nie oddalaj±c siê zbytnio i spogl±da na Charlotte. Widz±c jej skwaszon± przez sen min±, marszczy brwi i zbli¿a siê kucaj±c obok> Charlotte? <szturcha j± trochê i marszczy brwi. Widz±c, ¿e jej oparzona noga drga, zaciska wargi> Cholera. <warczy, odskakuje na drug± stronê i jednym ruchem rozdziera jej materia³ spodni. Odsuwa go bezpiecznie i patrzy na ranê bior±c oddech> Char, obud¼ siê. <szturcha j± ponownie i przyk³ada d³oñ do jej czo³a sprawdzaj±c, czy nie jest rozgrzana>
Gość
*wrzasnela z bolu. obudzila sies gwaltownie. potrzasnela noga stracajac wegiel. dostrzegajac alexa kolo siebie idycha troche wolniej i spoglada na noge. o dziwo przestala bolec. przymyka oczy i mysli przez chwile. * nie boli mnie, alex. spokojnie. *przelyka sline i oddycha juz normalnie.* oparzenie 3 stopnia. stipione zakonczenia nerwow. *mowi bardziej do siebie.* trzeba znalezc wode i cos z tym zrobic. *podniosla sie na drzacych nogach opierajac o drzewo.*
(poorowadz ich bo ja nie mam chwilowo czasu.)
Gość
Nie mogê ciê tu zostawiæ. Musimy i¶æ, w najlepszym wypadku natkniemy siê na kogo¶ innego, a w najgorszym.. <uchyla wargi chc±c co¶ dodaæ i bierze oddech zacinaj±c siê> Z³ap siê mocno, nie próbuj stawaæ na nodze. <wstaje, przek³ada sobie jej rêkê przez ramiê i unosi j± bior±c na rêce. Rozgl±da siê przez moment, spogl±da na zagaszony ogieñ, klnie cicho w my¶lach i opuszcza polanê kieruj±c siê do lasu>